niedziela, maja 18, 2014
Monte Cassino - 70 lat chwały!...
Idzie Kresowa, idzie Karpacka,
każda bojowo chrzęszcząc maszyną.
My was znajdziemy, choć po omacku,
w Monte Cassino! W Monte Cassino!
każda bojowo chrzęszcząc maszyną.
My was znajdziemy, choć po omacku,
w Monte Cassino! W Monte Cassino!
Wł. Broniewski
To był zupełny przypadek. Lipiec 1988 r. Toruń. Wybiegamy z kolegą Leszkiem z Instytutu Historii UMK. Jeszcze wtedy "przyklejony" był do Urzędu Wojewódzkiego. Chcemy coś zjeść między zajęciami. Wpadliśmy do punktu małej gastronomii (tak to się za komuny nazywało), aby pochłonąć tzw. zapiekankę. W długiej kolejce stał starszy jegomość z wnuczkiem. Nic zdaje się nadzwyczajnego? Tylko, że ten pan miał w klapie wpięta miniaturkę: biało-czerwony kwadrat ze... świerkiem i miniaturki odznaczeń bez wątpienia brytyjskich. Mówię do Leszka "Karpacka". On na to "Kresowa". "Kresowa miała żubra" - próbowałem go przekonać, ale przyjaciel uparcie swoje: "Kresowa". Zamiast do zapiekanki, to mieliśmy sobie skoczyć do gardeł? Podszedłem, przeprosiłem i poprosiłem o rozstrzygnięcie sporu. Pan uśmiechnął się do nas.
Po chwili wiedzieliśmy już wszystko. Żołnierz 3 Dywizji Strzelców Karpackich, generała Bronisława Ducha. Jeden z tych, którzy w maju 1944 r. zdobywali wzgórze Monte Cassino! Akurat w pobliskim antykwariacie (już dawno nie istnieje) kupiłem książeczkę "Były fiordy..." H. Lewandowskiego i St. Szlęka (Warszawa 1971), poprosiłem naszego rozmówcę, co ja piszę "rozmówcę" - b o h a t e r a (!), aby wpisał mi się do niej. Odnalazłem stronę 139 z zdjęciem "Zatknięcie flagi polskiej na gruzach klasztoru - 18 maja 1944 r." i poprosiłem o... dedykację. Tych kilka chwil rozmowy, a przeżycie na całe lata...
Po co o tym piszę? Na naszych oczach odchodzi wojenne pokolenie. Świadków tamtych dni z każdym rokiem mniej. Krąg zmniejsza się. To jest nieuniknione. Tym bardziej trzeba chwytać chwilę, rozmawiać, rejestrować, nie odkładać "na jutro". Herosi na nas nie zaczekają. A kto, jak nie ma mamy obowiązek iść z Ich przesłaniem dalej. 100-lecie bitwy juz tylko za 30. lat. Piszący te słowa (o ile dożyje 2044 r.) będzie miał... 81 lat, mój wnuk będzie dorosłym, 31-letnim mężczyzną. Dlatego dziś, 18 maja 2014 r., sięgam po zapiski tych, którzy tam byli. * * *
Po co o tym piszę? Na naszych oczach odchodzi wojenne pokolenie. Świadków tamtych dni z każdym rokiem mniej. Krąg zmniejsza się. To jest nieuniknione. Tym bardziej trzeba chwytać chwilę, rozmawiać, rejestrować, nie odkładać "na jutro". Herosi na nas nie zaczekają. A kto, jak nie ma mamy obowiązek iść z Ich przesłaniem dalej. 100-lecie bitwy juz tylko za 30. lat. Piszący te słowa (o ile dożyje 2044 r.) będzie miał... 81 lat, mój wnuk będzie dorosłym, 31-letnim mężczyzną. Dlatego dziś, 18 maja 2014 r., sięgam po zapiski tych, którzy tam byli. * * *
Runęli przez ogień ,straceńcy,
niejeden z nich dostał i padł,
jak ci z Somosierry szaleńcy,
Jak ci spod Rokitny sprzed lat.
Runęli impetem szalonym,
I doszli . I udał się szturm.
I sztandar swój biało czerwony
Zatknęli na gruzach wśród chmur,
niejeden z nich dostał i padł,
jak ci z Somosierry szaleńcy,
Jak ci spod Rokitny sprzed lat.
Runęli impetem szalonym,
I doszli . I udał się szturm.
I sztandar swój biało czerwony
Zatknęli na gruzach wśród chmur,
Feliks Konarski
Melchior WAŃKOWICZ: Nasi żołnierze milczącym kołem otaczają jeńców. Któryś ze złą i obojętną miną, z pogardliwym uśmieszkiem, daje papierosa - najbliższy Niemiec chwyta skwapliwie. Dający ubezpieczał się szorstkością wobec kolegów, ale nikt z nich go nie gromi. Pierwsze lody zostały przełamane - zewsząd wyciągają sie papierosy, wszystkie ręce podają wodę. Jest w tym wdzięczność jakaś dla Niemców, że juz są w niewoli, uznanie dla siebie, ale jest iw tym i - po prostu - serce ludzkie. Miękki to naród Polacy, zbyt mało pamiętliwy. Ale niech bedzie, jak chce - lepiej żyć w takim narodzie.
Piotr MEDYNA: Słońce przygrzewało, zadanie było wykonane, samopoczucie podniecała radosna chwila, że przeżyłem bitwę i nawet nie jestem ranny. (...) Nastroje jeszcze bardziej się poprawiły, gdy przed południem zauważyliśmy, że na ruinach klasztoru powiewała biało-czerwona chorągiew. A więc zwycięstwo całkowite!
Marian ŁOZIŃSKI: Dziedziniec klasztorny jest wielkim zwałem gruzów. Tu bieleją krzyże poległych Niemców. Zarzucono ich trupy gruzami, tam, gdzie kto padł. (...) Wojsko jest kompletnie wyczerpane fizycznie, jednak nastroje - doskonałe.
Tadeusz RADWAŃSKI: Pierwszy żołnierz polski, który wszedł na szczyt wzgórza Monte Cassino, przemyślanin, Kazimierz Gurbiel, oglądał ruiny klasztoru w zadumie, a potem wszedł do podziemi i ujrzał czterech bardzo ciężko rannych spadochroniarzy niemieckich, leżących wśród skrzyń napełnionych... trupami ich kolegów.
Jan BIELATOWICZ: Cassino nie Polakowi, ale cudzoziemcowi przypomina Polskę. korespondent dziennika "Times" pisał wtedy, że kiedy się przyglądał w wiosenny dzień strasznej grozie wojny, rozszalałej nad monte Cassino, przypomniał mu się warszawski Wrzesień. Był on jeszcze straszniejszy od tego, co sie działo w Cassino i tam nad Warszaw a trzeba szukać sprawców wielkich dni naszych zbrodni.
Więc Boża wola włożyła w ręce Polaków miecz sprawiedliwości, który spędził burzycieli Warszawy i świata z ruin Cassino.
Klemens RUDNICKI: Chodzisz i chodzisz po tym polu walki i oglądasz swoje żniwo, pomimo tragedii, która zeń bije - zejść nie chcesz. Włóczyłbyś się tak długo. Patrzyłbyś na swoje dzieło, wdychałbyś z rozkoszą tę atmosferę bohaterstwa, czytałbyś jak z księgi otwartej historie tej bitwy, z układu martwych ciał i z oczu spotkanych tam żywych kolegów Żołnierzy.
Żołnierzu, który byłeś, działałeś i widziałeś, wiedz, ze Ojczyzna będzie Ci wdzięczna.
Tadeusz ZAJĄCZKOWSKI: Tylko dymy wznoszą się gęstymi kłębami i rozpełzają w dolinie. Na szczęście przychodzą od czasu do czasu silniejsze podmuchy wiatru i rozpędzaja dym. wtedy widzę na dole, jak we mgle, łąkę zarosłą czerwonymi makami. Pod drzewami kwitną ametystowe irysy, wśród gałęzi ćwierkaja jakieś ptaszki.
Józef GAWLINA: Walczyliście nie tylko o ruiny opactwa, nie tylko o drogę Aliantów do Rzymu, ale odnieśliście zwycięstwo w walce o wolność i niepodzielność Polski. W szeregu naszych historycznych bitew, zwycięstwo przez Was wywalczone zajmie zaszczytne miejsce, a każdy z Was z dumą będzie mógł powiedzieć "i ja walczyłem o Monte Cassino".
Witold ZAHORSKI: ...daliśmy światu Cassino, daliśmy drogę do kolebki cywilizacji - do Rzymu. (...) Cassino stało się i stanie się jeszcze punktem zwrotnym sprawy polskiej. Tak osądzi niewątpliwie jeżeli nie teraźniejszość, to najbliższa przyszłość, gdy na szale traktów pokojowych rzucane będą skrwawione w bojach szable. Tak osądzą pokolenia, które po nas przyjadą i które sądzić nas będą.
Cassino.
Krew dla wolności. Życie dla idei. Siebie - bez reszty - dla Polski. Takiej to ideologii symbolem jest Cassino.
Nikodem SULIK: Biliśmy sie nie o Cassino! Biliśmy się o nasze Wilno, nasz Lwów, nasz Poznań, o wszystkie nasze wioski i miasta, o każdą naszą miedzę, o każdy zagon! I biliśmy się dobrze. A to daje nam pewność, że przyjdziemy zwycięzcy do naszych chat i pól, niosąc wolność wszystkim, których kochamy.
Tadeusz SŁODYK: "Bitwa o Monte Cassino" to słowa, które wszystkie narody wymawiały dotąd z przerażeniem, bo kładły sie w tej bitwie tysiące angielskich, amerkańskich, francuskich, nowozelandzkich, hinduskich żołnierzy - bez rezultatu.
Mówię wam szczerze i otwarcie: Monte Cassino mógł zdobyć tylko żołnierz polski, żołnierz naszego korpusu, który walcząc o tę fortecę, miał przed oczyma Polskę.
Władysław ANDERS: Zwycięstwo nasze osiągnięte zostało wspaniałym wysiłkiem i współdziałaniem obu dywizji piechoty, oddziałów czołgów, całej naszej artylerii, saperów, łączności oraz wszystkich pozostałych broni i służb, biorących udział w tej bitwie.
(...) Cały Naród Polski dumny jest z Was żołnierze, wszystkie serca polskie na całym świecie bija dziś radośnie".
"Ale przeminą dni, tygodnie, miesiące i Widmo nad Doliną Śmierci znów stanie sie tym, czym było poprzednio -
niewielkim spłachetkiem ziemi,
trzema hektarami skały zarosłej gąszczem krzaków.
I tylko w Polsce dalekiej, po chatach nad Wisłą, Odrą,
Wilią i Dniestrem długo jeszcze będą żyć w wspomnieniach świetne zwycięstwa pod Cassino i krwawy znój tych, co polegli, i tych co przeszli przez Widmo i przez Dolinę Śmierci".
(T. Zajączkowski)
Tych tzw. aliantów należałoby rozstrzelać za bezmyślne szturmowanie MC! Niech by sami sobie włazili! Nasi dupę nadstawiali za tą anglo-saską hołotę,a potem oni sprzedali Polskę w Jałcie Stalinowi!
OdpowiedzUsuńNie potem, przedtem (28.11. - 1.12.1943).
OdpowiedzUsuń