czwartek, kwietnia 10, 2014

NIE ZAPOMINAJCIE O JACKU !...

Nie potrafię wybrać jednego utworu. Bo każda płyta kryła w sobie perłę. Pewnie każdy umiałby ułożyć swoją listę wszech-hitów, jakie stworzył wyjątkowy twórca, jakim był Jacek Kaczmarski (1957-2004). Wiem, że nie lubił, kiedy przyklejano do Niego etykietę "barda Solidarności", ale dla mnie zaistniał wtedy, kiedy nastało lato AD 1980. Ale chyba pamiętną "Obławę" usłyszałem wcześniej? 
Wyrwałem się z obławy tej, schowałem w jakiś las,
Lecz ile szczęścia miałem w tym to każdy chyba przyzna
Leżałem w śniegu, jak nieżywy długi, długi czas
Po strzale zaś na zawsze mi została krwawa blizna!
Lecz nie skończyła się obława i nie śpią gończe psy

I giną ciągle wilki młode na całym wielkim świecie
                                     Nie dajcie z siebie zedrzeć skór! Brońcie się i wy!
                                     O bracia wilcy! Brońcie się nim wszyscy wyginiecie!


                                     Obława! Obława! Na młode wilki obława!
                                    Te dzikie, zapalczywe, w gęstym lesie wychowane!
                                     Krąg śniegu wydeptany! W tym kręgu plama krwawa!
                                    Ciała wilcze kłami gończych psów szarpane!


Kiedy  w 2011 r. na XXX rocznicę wprowadzeniu stanu wojennego zaprosiłem do mojej szkoły dwóch internowanych powiedziałem o nich, "To są wilki, na które polowano" - a w mojej prezentacji wplecione były różne zdjęcia: ZOMO!... Jaruzelski!... strajki!... WILKI!... Kuroń!... internowani!... mordobicie na ulicach!... WILKI!... Jeśli nastolatki nie znały "Obławy", to przykre. Oni rzadko sięgają po twórczość Kaczmarskiego. Przestają Go... rozumieć? Wspominałem kiedyś o błędnej interpretacji "Naszej klasy". Nie wiedziałem, co z tym fantem zrobić? Jak można było frazę "Maciek w grudniu stracił życie, gdy chodzili po mieszkaniach" odczytać, jako... drugą wojnę światową? Można było. Nie ciskajmy gromów.
Nie wyobrażam sobie, aby nauczyciel nie sięgał po pieśni Kaczmarskiego. Jeśli czyta mnie koleżeństwo "po fachu", to my powinniśmy odwalić tę robotę, którą kiedyś zrobiłby nauczyciel muzyki. A dzisiaj w szkole szukać takich ze świecą! Mój syn przyznaje, że Jego przygoda z twórczością Barda zaczęła się od...

Idzie chłop - i mowa krótka:
Wódka - krowa, krowa - wódka,
Ale strażnik z karabinem - niet - powiada.
Jak się krowy nie doliczą,
To pod mur postawią z niczym.
Nam się czisło, czyli liczba musi zgadzać!


Tak, "Krowa". Historia bez patosu? Kaczmarski zdziera z niej tą zatęchłą patynę. Wyśpiewywał dla nas, kiedy łgarstwo padało na lekcjach historii, prawdę, której byliśmy głodni. Wielu przecież z nas wsłuchiwało się w szum zagłuszanej przez komunistów "Radia Wolnej Europy", aby usłyszeć "Mury"!... Zaskoczyło mnie, kiedy kilka miesięcy temu klasa II a XX LO  niemalże chóralnie wyśpiewała z siebie:

Wyrwij murom zęby krat
Zerwij kajdany, połam bat
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!


I chciałbym Im teraz serdecznie, raz jeszcze, podziękować. To było najpiękniejsze wykoanie tej pieśni, jakie słyszałem. Mam pamięć słonia i przez lata będą wracał do tamtej wyjątkowej chwili.
X lat nie ma już wśród nas Jacka Kaczmarskiego, kiedy umierał miał mniej lat, niż piszący te słowa. 47 lat zbyt mało. Pozostały płyty, teksty, zbiory poezji. Na wyciągnięcie mojej ręki, na półce mego Syna stoi tom "Lekcja historii Jacka Kaczmarskiego", z rąk samego Marka Niedzwiedzkiego odbierał ostatnia płytę swego Idola "Mimochodem". 

Słońce błyśnie między wschodem a zachodem
Mimochodem obrysuje miasto chmur
Jednych dziegciem dzień nakarmi, innych miodem
Temu głowę wzniesie, temu napnie sznur
Trochę starsze znów się stanie to, co młode
Jakby strzepnął ptak kolejną kroplę z piór
Mimochodem, mimochodem
Jakby strzepnął kroplę z piór.


Przede mną leży tomik "Tunel. Ostatnie wiersze". Jak napisała sama pani profesor Maria Janion "Mamy przed sobą zbiór alegorycznych nowel, obrazków rodzajowych, bajek przypowieści. Są też ody i nokturny. rozwinięta i dobitna narracja poetycka była zawsze mocną stroną twórczości Kaczmarskiego".  To prawdziwe pożegnanie to tam znalazłem wiersz wyjątkowy, napisany w wigilie moich 40-tych urodzin "Oda do mego (wstydliwego) księgozbioru"

O, książki moje! Tomy tłuste,
Mrowiska pracowitych czcionek!
Gdy wzrokiem grzbiety Wasze musnę,
Już czuję, jak rozkosznie tonę.

Jest w Was pokusa, pusta rozkosz,
Narzędzie mordu (czas - ofiarą)
I tarzać można się w Was bosko
Pławiąc się w zbrodni... (gardząc karą).

Jakżeż mi bliskie te strofy! Chyba nie będę oryginalny, kiedy napisze, że poruszył mnie wiersz "Oddział chorych na raka à la Polonaise A.D.2002". 

Pięciu na jedną salę kładli na Banacha
(miejsca ciągle za mało, a rak coś się pleni),
więc pięciu nas leżało, a każdy miał stracha,
że to kres jego drogi na tej ciężkiej ziemi.
  Ten spod okna z godnością znosił swoje lęki:
  szlafrok, kapcie, tranzystor, oficerska mina.
  Dyrygował, jak mamy korzystać z łazienki...
  a ja - nic nie mówiłem. Czytałem kryminał.

Przypomniało mi się... moje leżenie na chirurgii w tym samym 2004? Tylko, że ja nie czytałem kryminału, a jeden ze zbirów satyr Wiecha (Stefa Wiecheckiego). Uwielbiam zakończenie tego wiersza:
  
Rano mnie wypisali zaraz po badaniach.
Teraz już tylko dni do wyroku odliczać...
Pod oknem siedział Godny. Wkładałem ubranie.
Nagle, ni stąd, ni zowąd mówię - Zdrowia życzę...
  Wyrwał się z odrętwienia, jakbym był majakiem.
  - No proszę! Jednak umie pan mówić, jak widzę!
  A myśmy już myśleli: z książką, to snob jakiś...
  - Nie, proszę pana - mówię - nie snob. Jestem Żydem.

Oj, odjęło mu mowę. Bo o co tu pytać?
Wyraźnie było widać kiedy się przeraził,
że pacjent - żyd już wie, kto jest antysemitą
i zgładzi go przez Spisek Żydowskich Lekarzy!
  Odszedłem, bezskutecznie próbując przełykać
  i w ustach mi gęstniała tysiącletnia ślina.
  - Spluń za siebie - mówiło mi coś - spluń i zmykaj!
  A ja obracałem w pamięci kryminał.
 

Żaden współczesny mi poeta nie był mi tak bliski, jak Jacek Kaczmarski. Boje się, że Jego "historyczne pieśni"z czasem staną się perłami dla koneserów? Zbyt wiele trzeba by odbiorcy tłumaczyć, okładać je przypisami? Zapomnieć o Jacku Kaczmarskim, to tak, jakby pozbawić się sensu swego dorastania, dojrzewania, doroślenia! Dekada bez Jacka?  

Jacek Kaczmarki (22 III 1957- 10 IV 2004)
PS: Początkowo ten post miał ukazać się w cyklu "Spotkanie z Pegazem - 00 - Jacek Kaczmarski - luźny wybór...". Ale wcześniej napisał dwa zdania na moim blogowym Facebooku i zmieniłem tytuł

3 komentarze:

  1. ja jakbym miał wybrać jeden utwór po kilku godzinach zastanawiania się i walki z samym sobą wybrałbym jednak utwór pt: "Rublow"...

    http://youtu.be/ZVCo28AAHkU

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzruszył mnie ten post.
    Kaya

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy dzisiejszej tandecie, to Kaczmarski by się nie utrzymał. Jacek był wielkim artystom, choć często upadłym człowiekiem...

    OdpowiedzUsuń