niedziela, marca 23, 2014

Pamiętajcie o... Kościuszce - część 2

Cytuję z pamięci wierszyk, który opowiadało się w wielu domach: „Cóż to za rycerz wisi na ścianie, z pałaszem w dłoni w chłopskiej sukmanie”. To już w IV klasie szkoły podstawowej uczeń powinien usłyszeć o krakowskiej sukmanie Naczelnika, przysiędze w na Rynku w Krakowie: „Ja Tadeusz Kościuszko, przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi Polskiemu, iż powierzonej mi władzy na niczyj prywatny ucisk nie użyję, lecz jedynie dla ochrony granic, odzyskania samowładności Narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będę. Tak mi Panie Boże dopomóż i niewinna męka syna Jego”. A my tekst ten, tu w całości przytoczony, powinniśmy stawiać za wzór powinności i cnót obywatelskich!


Przysięga na Rynku w Krakowie - 24 III 1794 r. (W. Kossak)
 Nie do pomyślenia, by nie wspomnieć o heroicznej (choć militarnie bez większego znaczenia) bitwie pod Racławicami. Moskale, armaty, dzielni kosynierzy, Wojciech Bartos! Wszystko prawda! Ale jest też plama na tym narodowym suknie, o czym wspomina wybitny badacz epoki: „Ucieczka (...) znacznej części kawalerii narodowej (która przyniosła do Krakowa wieść o klęsce), rozbiegnięcie się kanonistów, którzy obowiązek swój uznali za wykonany, uczyniła armię polską chwilowo niezdolną do działań”. Ciekaw jestem ilu z nas w  szkołach słyszało o epizodzie z przegranej bitwy pod Maciejowicami, który tak opisał Julian Ursyn Niemcewicz: „...gdy kozacy już, już go uchwycić mieli, włożył on pistolet w usta, pociągnął za cyngiel, lecz krucica nie wypaliła”. Oto jeden z tych, którzy do ostatniej kuli... Różnie to można ocenić. Ale dlaczego o tym nie powiedzieć? Zamykając wątek insurekcji warto przytoczyć zapis świadka, który tak w swoim diariuszu pisał na wieść o maciejowickiej klęsce: „Nie ma Kościuszki! Ten okrzyk straszny, który dziś rano w kilka minut całe miasto obiegł, wszystkich mieszkańców i żołnierzy w nieprzytomne prawie obłąkanie wprawił. (...) Twarze zalane łzami, ludzie w osłupieniu jakimś snują się po ulicach, bez celu i bez woli. Nagle jedni zrywają się, chcą odbić zbrojno Kościuszkę, nie wiedzieć z kim i dokąd”.
Tadeusz Kościuszko pod Maciejowicami
JIM Paweł I
Ostatnio miota się pod adresem wielu osób różne oskarżenia i pomówienia. Czy naszemu bohaterowi w świetle pewnych dokumentów napisanych jego ręką i potwierdzonych przysięgą nie... plamiło to dobrego w narodzie imienia? Raczej pamiętamy, że Katarzyna II zamknęła za Kościuszką więzienne podwoje, a jej syn Paweł I (którego rocznica zamordowania właśnie dziś przypada) w swej łasce uwolnił Go. Tyle, że w polityce niczego nie dostaje się o tak, za darmo. Tadeusz Kościuszko 28 listopada 1796 r. ślubował: „Ja niżej podpisany, obiecuję y przysięgam przed Wszechmocnym Bogiem na świętey iego Ewangelii, iż powinienem y chce być poddanym dobrym, wiernym y posłusznym Jego Imperatorskiego Maiestatu Pawłowi Piotrowiczowi, memu prawdziwemu y prawemu Hosudarowi (...): utrzymać y bronić, ile będę mógł (...), (...) w potrzebie zawołany krwią własną utrzymywać y moią siłą podług możności do usługi y pożytku tegoż Imperatorstwa we wszystkich przypadkach obstawać” Brzmi groźnie. Ciekawe, jak przebiegłby proces lustracyjny? Czy po takich słowach nie znalazłoby się grono „prawdziwych Polaków”, które odmówiłoby naszemu Bohaterowi pobytu w krypcie św. Leonarda na Wawelu?


Car Paweł I uwalnia z więzienia Tadeusza Kościuszkę
W treści powyżej cytowanego dokumentu upatruje się m. in. przyczynę nie zaangażowania się Naczelnika po stronie wielkiego Napoleona, choć mit Jego nazwiska wyzyskał były podkomendny z 1794 r. gen. J. H. Dąbrowski głosząc w 1806 r.: „Wkrótce Kościuszko wezwany przez niezwyciężonego Napoleona przemówi do was z Jego woli”. Nie przemówił. Pozostał na uboczu. Pisze się nawet, że „bardzo oddalił się od Francuzów, którym nie mógł darować poparcia udzielanego Bonapartemu”. Już współcześni mieli żal do Naczelnika za tą ostentacyjną bierność. Francuzi zdawali sobie sprawę z Jego popularności, marszałek N. Davout tak przeciwstawiał Go gen. J. H. Dąbrowskiemu: „Wiele mu brakuje, by cieszył się w tym kraju szacunkiem, jaki ma Kościuszko, którego imię jest na ustach wszystkich” Pamiętajmy, że kiedy nad Europą wschodziła gwiazda Wielkiego Korsykanina Tadeusz Kościuszko wykładał osobistemu sekretarzowi Józefowi Pawlikowskiemu swoje poglądy, które ów zawarł w broszurze „Czy Polacy wybić się mogą na niepodległość?”
JIM i JKM Aleksander I
Po upadku Napoleona doszło do spotkania T. Kościuszki z ukochanym wnukiem Katarzyny II, carem Aleksandrem I w Branau 27 V 1815 (to tam prawie 74 lata później urodzi się niejaki... Adolf Hitler!). Wcześniej, co ciekawsze przekroczył granicę francuską... siłą, nie bacząc na krzyki celników. To ci dopiero Kościuszko! Z jednej strony rozczarował się do imperatora, ale z drugiej strony pisał później do ks. A. J. Czartoryskiego: „Oddajmy dzięki i winniśmy wieczną wdzięczność Cesarzowi za wskrzeszenie imienia polskiego, już zgubionego, ale imię samo nie stanowi narodu, lecz wielkość ziemi z obywatelami”. Ale warto pamiętać, że w tym samym piśmie wspominał o niesłownym carze , ba! uważał że tym samym służba dla Ojczyzny „oddala mnie jej być użytecznym”. W lipcu tego samego roku osiadł w Szwajcarii i zamieszkał w Solurze. Ostanie lata burzliwego życia spędził na łonie rodziny Zeltnerów.
Tadeusz Kościuszko zmarł w wieku 71 lat w Solurze 15 października 1817 roku. Rozdysponował swoim skromnym majątkiem wśród najbliższych. Żałować tylko należy, że kazał po swojej śmierci spalić wszystkie papiery pisane po polsku. Co zniweczył ogień? Nigdy się tego nie dowiemy.
11 kwietnia 1818 roku Kraków witał swego bohatera. Wracał po przeszło dwudziestoletniej tułacze do miejsca, które wpisało Go na kart historii. Jedenaście dni później śmiertelne szczątki T. Kościuszki odbyły swą ostatnią podróż – na Wawel! Na koniec (choć od tego należałoby zacząć) chcę zwrócić uwagę na dwa szczegóły z życia Naczelnika: nie znamy dokładnej daty Jego przyjścia na świat. Wiadoma jest data chrztu: 12 lutego 1746 roku. Ale dzień narodzin? Mało kto dziś pamięta, że naprawdę na pierwsze imię było mu... ANDRZEJ! Tak, Andrzej Tadeusz Bonawentura trojga imion herbu Roch III Kościuszko! A że „Andrzeja” jest w lutym 4 dnia tego miesiąca, więc pewnie według starego zwyczaju „przyniósł sobie imię” narodzinami.
Wawel - krypta św. Leonarda - grób T. Kościuszki
I ostatnia myśl: czy zastanawiali się kiedyś Państwo nad fenomenem Tadeusza Kościuszki? Przegrał Insurekcję, dostał się do moskiewskiej niewoli, a jednak czczono Jego pamięć przez kolejne pokolenia. A my powinniśmy chyba zrobić wszystko, aby na naszym nie wymarła pamięć o Naczelniku w chłopskiej sukmanie, a NIKT nie podpisał jego portretu: Aleksander Bonaparte!

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.