piątek, lutego 21, 2014

Beksiński - memento mori...

To będzie mini galeria? Właściwie dość juz wpakowałem na Facebooku. Nie mogę udawać, że Zdzisława Beksińskiego w moim zyciu nie było, bo kiedy pierwszy raz widziałem (bodaj jeszcze w "Pegazie") Jego płótna, to...  oniemialem z wrażenia. Żaden współczesny, polski malerz tak na mnie nie podziałał.



Nie, nie szukam tych obrazów. Wiem, że gdzieś tam czają się i czekają na mnie. To tak, jak z wieloma utworami muzycznymi: sięgamy po nie w zależności od nastroju. Pewnie, że prędzej wybiorę impresjonistów, niż kolejne wcielenie śmierci - ale czy ktoś perfekcyjniej o niej malował? Dla mnie nie.


Może niektórych znawców tematu obruszę, ale chwilami Jego ekspresja przypomina mi to, co tworzył wielki Dali. Gdybym miał odpowiedzieć, które dzieło Beksińskiego jest mi bliskie - miałbym problem. Jednego na pewno bym nie chciał, aby te artystyczne wizje dopadły mnie w nocy. Dostać się do "krainy Beksińskiego" i nie móc z niej wyjść, to dopiero byłby horror!


Rocznica śmierci (zamordowania) Artysty zbiegła się z maskarą na kijowskim Majdanie. W dniu, w którym wielu zapalało o 20,00 świece solidaryzując się z Ukraińcami,  wkraczać w ten potworny, upiorny i tajemniczy świat? Ryzykowna podróż. 


Czy bez Beksińskiego polska sztuka byłaby niepełna? Nie wiem. Myślę, że warto od czasu do czasu obcować z podobną groteską, może wtedy dostrzeżemy... banalne piękno? Rośnie kwiatek, uśmiecha się piegowata twarz rudej dziewczyny, mija nas zmęczony listonosz...
25 lat dla mordercy? Odarto sztukę z Artysty wyjątkowego!


M E M E N T O   M O R I !...

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.