poniedziałek, stycznia 13, 2014

"My Old War Horse" - general James Longstreet - blaski i cienie - część IV Gettysburg na rozstaju dróg...

"Siedział na ogrodzeniu opleciony ramionami. Nie myślal; jego umysł zionął krwawą pustką, jak pokój, w którym odbyła się kaźń. Próbował się pomodlić, ale nie czuł żadnej obecności i nie przychodziły mu do głowy właściwe słowa, więc powtarzał tylko: Boże Ojcze, Boże. Widział, jak bitwa zamienia sie w koszmar, jak równe szyki bojowe rozpadają się przy przekraczaniu drogi, rozsypują się w ciemne grudy, a chorągwie rozkołysane jak żagle na siwych wodach opadają jedna po drugiej pośrodku dymu" - tak stan ducha generała porucznika Jamesa Longstreeta po morderczej szarży Picketta opisał Michael Shaara w powieści "Gettysburg". W 1993 r. Ronald F. Maxwell przeniósł go na ekrany kin! Z ciekawostek, które pomieszczono na Filmweb można dowiedzieć się m. in, że Tom Berenger, który zagrał J. Longstreeta , tak polubił graną przez siebie postać, że "...otworzył później działający do dnia dzisiejszego lokal o nazwie "Longstreet's Irish Pub" w śródmieściu Wilmington w Północnej Karolinie". Proszę przyjrzeć się dwóm zamieszczonym tu ilustracjom: James Longstreet = Tom Berenger! To na pewno są rysy twarzy aktora, a nie granej przez niego postaci.

Tom Berenger jako James Longstreet  - "Gettysburg" (1993)
"Znowu Gettysburg"? - jęknie ktoś znudzony? Proszę się nie obawiać: nie będzie cytowania blogu w blogu! Ale muszę wrócić na pole tej amerykańsko-amerykańskiej rzezi, kiedy wymaga tego dobro mego bohatera! Trudno odmówić roli generała porucznika w działaniach wojennych 1, 2 i 3 lipca 1863 r. W styczniu są jeszcze urodziny co najmniej dwóch uczestników tej kampanii i bitwy: 16 stycznia 1825 r. urodził się George Edward Pickett, a 19 stycznia 1807 r. urodził się Robert Edward Lee! Aż boję się dalej sprawdzać. Generał George Gordon Meade na szczęście (?) 31 grudnia 1815 r.. Za to w lutym przypadnie 180 rocznica urodzin gen. Winfielda Scotta Hancocka! O! jeszcze urodziny Jeba Stuarta - 6 lutego!...
Figurki: Longstreet & Lee
Podtytuł tego postu "Gettysburg na rozstaju dróg..." nie jest tylko literackim upiększeniem. Już w poprzednim odcinku zwróciłem uwagę, że plany wojenne Longstreeta nie koniecznie były tożsame z zamysłami naczelnego wodza Armii Północnej Wirginii generała Roberta Lee! Ogromny autorytet, jakim cieszył się "Szary Lis/Gray Fox", sprawiał, że nikt nie kwestionował jego planów. Do czasu... Na to trzeba było dopiero Longstreeta. Już samo przekroczenie rzeki Rappahannock i ruszenie na Północ uważał za błąd. To chyba od początku źle wróżyło wzajemnej współpracy generałów?
1 lipca baterie pułkownika Portera E. Alexandra po raz pierwszy odezwały się! Dla Longstreeta uderzenie na Armię Potomacu generała G. G. Meadea było przedwczesne. Sam Lee okazał swoją... niekonsekwencję? Gdzie były jego "oczy i uszy". Tu juz sięgnąłem po przenośnię. Na polu bitwy, ani w jej okolicy nie było "gwiazdy Dixi", ba! nazywanego "pięknym szermierzem Konfederacji/Beau Sabreur of the Confederacy” generała Jeba Stuarta i jego zadziornej kawalerii! Później utyskiwano, że z tego powodu nie dokonano perfekcyjnej penetracji terenu. Lee do końca nie wiedział, jakimi siłami dysponowali Jankesi. Na domiar złego nie było też G. Picketta. 
Gen. John Bell Hood
 To generał John Bell Hood był świadkiem wyznania Longstreeta, który w drugim dniu bitwy powiedział: "Generał  (R.E. Lee- przyp. K.N.) jest nieco zdenerwowany tego ranka; chciałby, abym zaatakował. Nie chciałbym robić tego bez Picketta. Nigdy nie lubiłem iść do walki w jednym bucie". Kilka chwil później poważna rana ręki wyeliminuje Hooda z walki. To przecież ich żołnierze ruszyli na zdobycie Małego Okrągłego Szczytu!...
Sam Longstreet zetknął się z próbą... niesubordynacji, kiedy Lafayette McLaws bardzo chciał dołączy do walczących, a tym samym osłabić siłę dywizji. Zazwyczaj spokojny i opanowany Longstreet wybuchnął! Ku jego zaskoczeniu interweniował Lee, który... zakwestionował jego decyzje! Tyle sprzeczności w jednym miejscu, na polu bitwy? Bez wątpienia doszło do podkopania autorytetu dowódcy dywizji w obecności jego oficerów. Jeśli wierzyć w rzetelność prozy Michaela Shaara, to Longstreet miał jeszcze do Hooda powiedzieć o sensowności ataku na Mały Okrągły Szczyt i samym Lee: "Próbowałem go przekonać wczoraj. Próbowałem dzisiaj rano. Psiakrew, próbowałem w ogóle odwieść go od ataku. Jak mógłbym go teraz odwołać? Mamy rozkazy. Ruszajcie". Obawiał się, zresztą zupełnie słusznie, frontalnego ataku na wroga. Jego koncepcja oskrzydlenia nie znalazła uznania w oczach Roberta Edwarda... "Musimy wykonywać rozkazy generała Lee" - usłyszał na pewno Hood od Longstreeta. Dzień 2 lipca okupili ich żołnierze krwawym haraczem. Późnym wieczorem na pole bitwy nadciągnął Pickett. Zjawił się też "syn marnotrawny", Jeb Stuart. 

Figurki: Longstreet & Pickett pod Gettysburgiem
Szarża Picketta z 3 lipca 1863 r. już była w centrum mego zainteresowania, kiedy obchodziliśmy 150. rocznicę bitwy pod Gettysburgiem. Teraz chcę tylko spojrzeć, na to co miało się stać i stało z punktu widzenia generała porucznika Jamesa Longstreeta. Nie trzeba było być strategiem i absolwentem West Point z najwyższą notą, aby pojąć, jak groźnie ryzykowne było zorganizowanie frontalnego ataku na przestrzeni kilku kilometrów! Otwarte pole! Żadnej zasłony! Do tego jakieś koszmarne płoty? Bogowie chyba tego dnia opuścili Roberta E. Lee. "Przeszedłem wszystkie szczeble od szeregowca do mojego obecnego stanowiska. Brałem udział we wszystkich rodzajach walk, zarówno między kilkoma żołnierzami, jak miedzy korpusami armijnymi, i sądzę, iż mogę z całą pewnością powiedzieć, że nigdy nie było takich piętnastu tysięcy ludzi, którym taki atak mógłby się udać" - powiedział Longstreet. 

Gen. G. Pickett
Szarża Picketta - Gettysburg - 3 VII 1863













Osłonę atakującym miała dać artyleria pułkownika P. E. Alexandra. Jak bardzo musiała cierpieć dusza żołnierza, skoro Longstreet wysłał do niego takiej treści list: "Pułkowniku: Jeśli ogień artylerii nie odeprze nieprzyjaciela lub nie zdemoralizuje go tak, aby w dużej mierze zapewnić powodzenie naszym wysiłkom, wolałbym, aby nie doradzał pan generałowi Pickettowi rozpoczynanie natarcia. W ocenie tej kwestii będę w wielkim stopniu polegał na pańskim osadzie i oczekuję, że powiadomi pan generała Picketta, kiedy nadejdzie korzystny moment". Odsyłam wszystkich zainteresowanych tą wymianą poglądów do książki Grzegorza Swobody "Gettysburg 1863", skąd sam zaczerpnąłem ten i kilka innych  cytatów. Nie muszę chyba pisać szczegółowo, że takie "postawienie sprawy" wprawiło Alexandra w stan osłupienia. Samodzielny osąd na polu bitwy? Przecież miano tylko wykonywać rozkazy generała Lee! Kolejne rozkazy dotyczyły precyzyjnego ostrzelania pola, które miano szarżować! Kiedy już żołnierze Picketta ruszyli do ataku Longstreet nie hamował się powiedzieć: "Nie chcę wykonywać tego ataku. Nie wiem, jak mógłby się udać. Zatrzymałbym Picketta jeszcze teraz, gdyby nie to, że generał Lee wydał rozkaz i spodziewa się, że będzie on wykonany". 
Generał R. Lee., pod drzewem siedzą Hood i Longstreet.
Po bitwie odpowiedzialność za klęskę wziął na swoje barki głównodowodzący Armią Północnej Wirginii. Ale już wtedy pojawiały się zarzuty skierowane pod adresem  Longstreeta! Błędem tego ostatniego było publiczne oskarżenia Lee o klęskę. Zrobił to jednak w chwili, kiedy "Gray Fox" już nie żył i nie mógł się bronić.
(c. d. n.)

2 komentarze:

  1. Nareszcie coś do poczytania! Kiedy będzie część V?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówiąc szczerze: pisze się. Ale proszę o cierpliwość. Rzecz powstawała "na żywca", ale obowiązki "pozablogowe" wytrąciły pióro z ręki!... Zapraszam do dwuczęściowej opowieści o generale Robercie Lee. I tam na pewno można spotkać J.Longstreeta.
    Pozdrawiam z zmarzniętej Bydgoszczy

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.