piątek, stycznia 24, 2014

Gray Fox - Virginian Soldier - Robert E. Lee... - zanim upadł Fort Sumter - cz. II lata 1829-1861

R. E. Lee - 1838
Lato 1829 r. obfitowało w mnogość wydarzeń w życiu młodego oficera. Robert Edward postanowił zdobyć rękę panny Mary Anna Custis. Przyszły teść, George Washington Parke Custis (1781-1857), nie uważał za stosowne oddać mu  córki! Przeszło rok trwało, aż panna za zgodą ojca odpowiedziała "tak!". Co było przyczyną rekuzy? Epizod związany z ojcem przyszłego zięcia. Henry Lee III zszedł z tego świata w wyniku ran, jakie otrzymał w czasie "burdy wyborczej", do tego jeszcze kłopoty finansowe, w które wpędził rodzinę! Warto przypomnieć, że Henry Lee III trafił za długi do więzienia, kiedy jego maleńki syn miał niespełna trzy miesiące! Na pewno lat 1809-1810 senior rodziny nie zaliczyłby do udanych, tym bardziej, że znalazł się w celi m. in. w Spotsylvanii. Historia lubi czynić swoim bohaterom (a może ofiarom?) psikusy? To tam w 1864 r. doszło do krwawej bitwy, w której starły się armia Roberta Lee i Ulyssesa Granta! Mało tego, walczył tam również w granatowym mundurze generał W. Hancock! 

Ślub odbył się 30 czerwca 1831 r. w Arlington, który stał się z czasem domem nowej rodziny Lee! Do mariażu mogło w ogóle nie dojść? Tym razem winna byłaby... pogoda! Ślubu miał udzielić pastor Reuel Keith. Wybrał się w drogę konno. Pech chciał, że dopadła go ulewa!  Zjawił się w Arlington zmoczony do ostatniej nitki! Tylko skąd wziąć suche ubranie, skoro dokoła kręcili się sami... wojskowi? Pomocą musiał służyć przyszły teść G.W.P. Custis? No, niezupełnie? Powiedzmy, że obu panów dzieliła poważna różnica wyglądu, formatu i wielkości... Ojciec panny młodej był raczej podłego wzrostu i... proporcji? A pastor, jak opisuje to biograf przyszłego generała Douglas S. Freeman (1886-1953), "...był tak wysoki jak grenadier i tak cienki jak pustelnik". Nie było innego wyjścia. Duchowny ubrał przykrótką odzież pana Custisa. Niedoskonałości kryły się pod szatami duchownego i odpowiedniego ustawienia względem gości. Stan zdenerwowania i podniecenia pana młodego odnajdujmy w słowach jego samego, bo tak wspominał ten czerwcowy dzień: "... choć znałem domowników, kiedy miałem kilka słów do powiedzenia, to czułem się jakbym czytał własny wyrok śmierci". Nie był do końca pewny czy Mary Anna go zechce?... Małżonkowie doczekali się siedmiorga dzieci.
M. A. Custis Lee - 1831
G.W.P. Custis
Dla panny z "dobrego domu" życie w wojskowym forcie (początkowo służył w Forcie Monroe) musiało być ciężkim wyzwaniem. Przyzwyczajona do luksusu, otoczona niewolnikami-służbą nagle znalazła się w świecie obcym i chyba dość ponurym! Ponoć miała do swojej dyspozycji tylko dwoje służących. Robert nie okazał się zbyt wiernym małżonkiem, skoro już w 1832 r. miał nawiązać związek (?), (czytam "platoniczny"?), z Harriett Talcott, która była żoną innego oficera w Forcie Monroe!... W 1834 r. awansowano go na kapitana.
W 1835 r. widzimy Roberta Lee w Waszyngtonie. Rodzina zamieszka na stałe w Arlington. Ich dom będzie widać ze stolicy, to po drugiej stronie Potomacu! Żona poważnie odchoruje kolejny poród! Na kilka miesięcy zostanie przykuta do łóżka. Los raz jeszcze skojarzy go z Andrew Talcottem. Razem będą wykonywać jakieś roboty geodezyjne w  Michigan. Czy romans (?) z Harriett trwał? Nie wiem.
Gen. Z. Taylor
Jak wielu oficerów rożnego szczebla wziął udział w wojnie z Meksykiem w latach 1846-1848. Początkowo służył się pod komendą generała Zacharego Taylora (1784-1850), w przyszłości (lata 1849-50) 12. prezydenta U.S.A. i teścia... Jeffersona Davisa w jednej osobie. Ale już  w styczniu 1847 r. znalazł się u boku samego generała Winfielda Scotta (1786-1866)!  Wręcz podaje się, że odegrał  znaczącą rolę przy kilku amerykańskich zwycięstwach, ba! dodaje się, że to osobista zasługa Lee. Brał m. in. udział w zdobyciu Veracruz, walczył pod Contreras i Chapultepec, a pod Cerro Cordo 18 IV 1847 r. miał odegrać kluczową rolę, uderzając na flankę meksykańskiej armii!. Scott powiedział kiedyś o nim, że jest "...najlepszym żołnierzem, jakiego kiedykolwiek widziałem". Ciekawe, jak łechtało to ambicję Roberta Lee? Innym razem naczelny wódz miał stwierdzić, że... gdyby ów wyruszył na jakąś inną wojnę, poza granice Stanów, to rząd powinien wykupić za niego polisę ubezpieczeniową na życie!...
N. López
W czasie tej wojny kapitan Lee zetknął m. in. z  U. S. Grantem, G. B. McClellanem czy P.G.T. Beauregardem. W końcu pod Chapultepec, jak wiemy, walczyli też J. Longstreet i G. Pickett! Tu tez walczył J. E. Johnston.
Nie dał się skusić do wyjazd na Kubę. Ani myślal angażować się w rebelię Narciso  Lópeza (1797-1851) przeciwko Hiszpanii! Wolał na Florydzie kreślić mapy geodezyjne!... Zawsze to bezpieczniej?
Z chwilą zawarcia pokoju, na początku 1848 r., podpułkownik Robert Lee została wysłana do nadzorowania budowy Fortu Carroll w Baltimore. Na ile zaskoczeniem dla niego była kolejna życiowa funkcja?
W 1852 r. Robertowi Lee powierzono funkcję superintendenta West Point. Wśród kadetów, w czasie jego urzędowania, znajdzie się jego najstarszy syn George Washington Custis Lee (1832-1913), przyszły generał armii C.S.A. Jako ojciec musiał być dumny, bo nie dość, że syn poszedł w jego ślady, to nawet ukończył uczelnię z wyższym od niego wynikiem: nr 1 rocznika 1854. Kiedy piszę te słowa na jednym z komercyjnych kanałów tv jest emitowany wspominany przeze w innych postach mnie film "West Point rocznik '61 / Class of  '61". Lee poświęcił swój czas na modernizację budynków i pracę nad zreformowaniem programu nauczania szacownej uczelni. Warto dodać, że wtedy też pobierał nauki w West Point J.E.B. Stuart.
Po trzech latach objął dowództwo nad Drugim Pułkiem Kawalerii w Teksasie. Miał bronić osadników przed atakami Apaczów i Komanczów. Wiadomo, że służba na pograniczu o tyle go zniechęcała, że był daleko od rodziny, która pozostała w Arlington.
Komplikacją w życiu rektora West Point stała się w 1857 r. śmierć jego teścia! Nagle w Arlington zabrakło gospodarza! Nie dość na tym! Widać, że ostatnie lata życia G. W. P. Custisa nie były usłane różami, bo majętność podupadała gospodarczo! Zięć próbował ratować majętność angażując zapobiegliwego rządcę. Nie wiem czy były tez jakieś zobowiązania bankowe, ale długi musiały być dość pokaźne, skoro Robert Lee opuści szeregi armii chcąc ratować nie tyle majątek żony, co dom swojej już rodziny! Pańskie oko konia tuczy?...
Arlington - stan z 1861 r.
Ponoć nieszczęścia chodzą parami? Dwa lata później na łamach "New York Tribune" ukazał się artykuł o nieludzkim traktowaniu niewolników w Arlington! Ostrze oskarżenia uderzało bezpośrednio w nowego gospodarza. Sprawa ciągnęła się latami. Jeszcze po wojnie secesyjnej/civil war ówczesny generał Lee tłumaczył się i odrzucał stawiane mu i jego rodzinie zarzuty!... Swoje poglądy na temat niewolnictwa zawarł m. in. w liście do żony z grudnia 1856: " ...niewolnictwo jako instytucji, jest złem moralnym i politycznym, w każdym kraju. Nie ma sensu rozwodzić się nad jego wadami". Nie zapominajmy, że na plantacji w Arlington harowało około dwustu murzyńskich niewolników! Z drugiej strony, jak pisze biograf Lee, D.  S. Freeman : "Taki poglądy przeważały wśród większości elitarnej  klasy  w stanach przygranicznych, do jakiej należał Lee . Wierzyli oni, że niewolnictwo istniało, ponieważ Bóg chciał tego i myśleli, że skończy się, gdy Bóg tak rządził". Innymi słowy był ofiarą (?) zastanego stanu rzeczy? Człowiek swoich czasów?... Innego świata nie znał?...
Prezydent U.S.A.  J. Buchanan Jr.
J. Brown - 1859 r.
17 października 1859 r. zjawił się w Arlington porucznik Jeb Stuart z rozkazem, który wystawiono w Departamencie Wojny! Miał niezwłocznie stawić się w Waszyngtonie! Skąd mógł wiedzieć, że równie szybko znajdzie się w pociągu do Harpers Ferry. Nawet nie ubrał munduru? Nie poznał żadnych szczegółów. Wiedział tylko, że doszło do jakiegoś powstania abolicjonistów. Ich liczbę wyolbrzymiono do pięciuset ludzi! W miejscowości, do której zmierzał, znajdował się arsenał i zachodziła obawa, że może dostać się on w ręce przeciwnika? Nim dotarł na miejsce (a u jego boku Stuart) okazało się, że lokalna milicja rozbiła buntowników, a część ich z Johnem Brownem oraz kilkunastoma zakładnikami zamknęła się w jednym z budynków! Zachował się list, który Lee wystosował do zrewoltowanych abolicjonistów. Prezydent James Buchanan - Jr. (1857-1861) upoważnił do podejmowania każdej decyzji, która pomogłaby zgasić rebelię! Lee zażądał poddania się (kapitulacji), nie gwarantował nikomu bezpieczeństwa, jeśli dojdzie do ostatecznego szturmu na zajmowany budynek! Ostrzegł też broniących się: "...że ucieczka jest niemożliwe, zbrojownia jest otoczony ze wszystkich stron przez wojsko, a jeśli będzie zmuszony do podjęcia szturmu że nie może odpowiadać za ich bezpieczeństwo". Niestety Brown odrzucił propozycję! Następnego dnia podjęto kolejną próbę negocjanci. Z takim samym skutkiem. Lee nakazał atak! W ruch miały pójść tylko bagnety. Obawiano się o los zakładników. Strzały i tak padły. Ranny Brown dostał się do niewoli! Powstanie upadło!...

F. Blair - senior
Gen. W. Scott
Ostatnie miesiące przed wystąpieniem pierwszego stanu z Unii podpułkownik Robert Edward Lee zastały na stanowisku dowódcy Pierwszego Pułku Kawalerii. Ciekawe, że był raczej znany jako... przeciwnik secesji! Miał nawet kiedyś stwierdzić, że myślenie o odłączeniu Południa, to nieomalże zdrada "ojców założycieli". W końcu synem jego rodzinnej Wirginii był G. Washington! To sędziwy generał Winfield Scott, także Wirgińczyk,  podsunął prezydentowi Abrahamowi Lincolnowi pomysł, aby armią Stanów Zjednoczonych dowodził - ON - Robert E. Lee! 18 kwietnia 1861 r. zaproszono Lee do Franka Blaira-seniora (1791-1876) na rozmowę. To w jej trakcie zaproponowano mu awans na generał i dowództwo przyszłą Armią Potomacu. Z ust niedoszłego naczelnego wodza padły słowa, które nie pozostawiały wątpliwości, jaką podąży drogą: "...nie mogę podnieść ręki na mych krewnych, moje dzieci, mój dom". Wiemy, że spotkał się też, że Scottem. Argumenty dotyczące przysięgi na wierność Unii, patriotyzmu nie mogły zmienić raz podjętej decyzji? Wierność dla rodzimej Wirginii okazała się silniejsza od jedności państwa! Stary wódz nie wytrzymał i zbeształ swego protegowanego i pupila: "To rzecz gorsza niż przejście do wroga dwudziestotysięcznej armii".  Dla Abrahama Lincolna pułkownik Robert Edward Lee stał się pospolitym zdrajcą!...
Prezydent U.S.A. Abraham Lincoln (1861-1865)

15 komentarzy:

  1. Trudno wyczuć sympatie historyczne Autora blogu? Na pewno piszę o Lee z sympatią i... podziwem? Dobre. Szkoda, że bez ciąguvdalszego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba juz kiedyś poruszałem wątek sympatii... To nie jest takie proste. Nie ukrywam, że postać Roberta E. Lee po prostu mnie fascynuje. Nie wiem tylko dlaczego nic nie piszę o Risorgimento. Garibaldi, Cavour, Verdi - nie mogę się za to zabrać.
    Pozdrawiam wszystkich zainteresowanych wojna secesyjną w mroźny, bydgoski wieczór

    OdpowiedzUsuń
  3. "F. Blair - senior" wygląda jak zombie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym bardziej powiedziała że jak wampir! Podobny do Nosferatu :)

      ania

      Usuń
    2. Skąd tyle emocji? Nie każdy może być zaraz, jak Brad Pitt. Zresztą pojęcie piękna jest względne pani Anno...

      Usuń
    3. Witam! Dołączę się do rozmowy i podbiję stawkę - wygląda jak mumia :)

      Piotrek z Poznania

      Usuń
    4. Mi to zdjęcie wygląda na takie specyficzne - pośmiertne. Pan Blair wygląda na nim jakby nie żył od kilku dni... te białe strasznie oczy.

      ps: nie wiem o jakim pięknie można mówić jeśli myślimy o tym zdjęcie chyba że kogoś kręci nekrofilia xD

      Usuń
    5. ja wam mówię że to mumia

      http://documental3000.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/507586/files/blog_jo_674572_1791746_tr_ramzes2_1.jpg <- no identyczny jak Ramzes (pewnie to jego ojciec)

      Piotrek Poznaniak

      Usuń
    6. no ok niech Ci będzie piotrku poznaniaku mumia też brzmi dobrze - a ja będę przy swoim to jest zdjęcie pośmiertne wykonane kilka dni po śmierci Blaira!

      krzysiek krakowiaczek

      Usuń
    7. yeah i tą odpowiedzią wygrałem internet!

      proszę o więcej takich "strasznych" ludzi będę miał czym żonę straszyć! Bo Pana Mumię ustawiłem jej na tapecie laptopa i było śmiesznie :D

      Piotrek Poznaniak

      Usuń
    8. 1-0 dla Ciebie, czekam na kolejną rundę...

      krzysiek krakowiaczek

      Usuń
  4. Oj żeby duch tegoż nie gnębił Anonima w nocy!...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe. Mimo wszystko liczę na więcej. I wojny secesyjnej i generała Lee. Czy odcinek 5 Longstreeta będzie?...
    Pozdrawiam ciepło w ten mroźny dzień

    OdpowiedzUsuń
  6. Postaram się, ale na razie czas na inne tematy. Muszę dać odpocząć moim Czytelnikom.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.