poniedziałek, sierpnia 12, 2013

"Sami swoi" - historyczne perełki!...

Chyba nie ma wśród nas osób, które nie kojarzyłyby Kargula i Pawlaka. Trudno znaleźć drugą taką parę w polskiej kinematografii. "Sami swoim", to szlagier wszech czasów! Można tylko mieć pretensje do różnych kanałów telewizyjnych, że ostatnio dość często eksploatowany. Słynne "Kargul! Podejdź no do płota!" może przejeść się każdemu? Mi chyba nigdy.
Rzadko omijam projekcje. Zresztą gdyby coś, to dostałem film na DVD. Mogę go włączyć o każdej porze dnia i nocy! Wracam do filmu Sylwestra Chęcińskiego. Znam całe frazy prozy Andrzeja Mularczyka na pamięć. Moi bliscy twierdzą, ze cały film! Wiem, bo sam tego doświadczałem, że dla wielu Kresowian ta fabula, to... potwarz. Szczególnie chodzi o pierwsze sceny wspomnieniowe, kiedy ojciec Kargula obcinał ogon koniowi Kacpra Pawlaka. Co widzimy? Jakieś przedpiastowskie, siermiężne typy, przewracający się płot i nieomalże kurną chatę kryto słomo, i bez zachowania przepisów przeciwpożarowych. Dla tzw. prawdziwych Polaków, stuprocentowych tubylców stąd (nie wiem skąd tacy się biorą), to doskonała pożywka do naigrawania się z poziomu cywilizacyjnego, umysłowego i rolniczego "tych zza Buga". I tu na pewno zgadzam się z opinią, że tu film wyrządził wiele szkody. Znam ludzi, dla których ci "zza Buga", to "przybłędy", "hołota ze Wschodu" itd. Nie, nie - ja nie fabularyzuję. Ja to odbierałem, jako... osobisty atak na siebie i moją wileńską rodzinę! Poendeccy pogrobowcy i zacietrzewieńcy zapominają, jaki ogromny wkład córy i synowie Kresów wnieśli do dorobku, do historii i kultury Polski przed 1945 i po 1945!
Po co mi sięgać po DVD z "Samymi swoimi"? Mam tu wylewać żółć pokoleń? Nie to jest moją intencją. Chciałbym, abyśmy spojrzeli na historyczność filmu Sylwestra Chęcińskiego. Losy zabużańskich Pawlaków i Karguli, to doskonały przyczynek do dziejów pierwszy lat powojennych. Jedna z pierwszych scen filmu: pociąg, bydlęcy wagon, Mania już "na ostatnich nogach", a babcia Pawlakowa rozpacza "jak się ona z Kacprem najdą"? Tu wkrada się pewna nieścisłość! Kaźmirz "robi przy koniu". Z opowieści moich krewnych, którzy na początku 1946 r. jechali również bydlęcymi pociągami "z Polski do Polski" bydło, konie - inwentarz, po prostu swołocz jechały w oddzielnych wagonach. może kiedyś opublikuję zachowane dokumenty, jakie wystawiał PUR.
A potem jest scena: Pawlak wysiada z wagonu i wchodzi w zboże... Czy ktoś zadaje sobie pytanie: "a kto to zboże wysiał?", "gdzie jest teraz?". Cel podróży był określany w dokumentach każdego Zabużaka! W tych, które posiadam stoi, jak byk napisane "poznańskie". Mego dziadka, Stanisława (II) Poźniaka (1906-1989) nęciła rolnicza i gospodarcza Wielkopolska. Ale on myślał tez kategoriami sprzed 1939 r. Nie wiedział, że to region ongiś podzielony między Polskę i Niemcy! I wywieźli go i jego rodzinę  w pewne wygnajewo (nazwa miejscowości znana autorowi blogu). Nie można się było odczepić od transportu, bo kargulowa "Mućka" pasła się na łące.
Zwracam uwagę na scenę, kiedy rodzina podwożona jest sowiecką ciężarówką wojskową? W przypadku mojej rodziny po prostu usunięto wszystkich z wagonów i pozostawiono na peronie. Ciekawe, że cenzura nie usunęła sceny, kiedy "grosz się kończył"... Tak, Kaźmirz bańkę bimbru oddawał, bo jak wiadomo "jego słowo było droższe od pieniędzy". Rozpijali Armię Czerwoną? Na temat pijaństwa wśród krasnoarmiejców już mnogo napisano.
"Upiec - upieczesz. A gdzie spać?" - biadoliła babcia Pawlakowa. Na piecu stoją garnki. Ktoś je zostawił. Poprzedni właściciele. Po prostu Niemcy! Słyszałem też kiedyś zdanie, które do dziś wprawia mnie w stan osłupienia: "Niemców stąd wypędzono, żeby ta hołotę ze Wschodu osiedlić". Też chciałbym wierzyć, że to żart. Osoba o tych skrajnie tubylczo-narodowych poglądach nie żyje, ale podobne kwiatki wrzucała! Tak, jak inny stuprocentowiec, który wywodził przeszło 30. lat temu rosyjskość Adama Mickiewicza! Myślałem, że mego dziadka szlag trafi!...
Kuriozum dla mnie stanowi dialog w piwnicy, po tym, jak Kaźmirz z Wicio z min pole oczyszczał. Kargul - Pawlak - i babcia Pawlakowa (cytuję korzystając z dobrodziejstwa YT):
"- Ty Kaźmirz już trzecią wojnę zaczął, choć druga ledwo skończona.
- Ruskie wprawione. Raz dwa skończą!
- Tak, ale ile razy człowieka można oswobadzać?!
- A ty czego taki zmartwiony? Był czas przywyknąć przecież".
Ilekroć tego słucham nie mogę wyjść z podziwu! I cenzura to puściła?! Czy była tak głupia, że nie rozumiał sensu tej rozmowy? Czy uważano, że w 1967 r. naród już taki durny, że nie zauważy tej perły?! Bo to dla mnie perła!
Splądrowane poniemieckie miasteczko. Określono to mianem "Ziem Odzyskanych". Właściwie jesteśmy świadkami... małego szabru? No, bo jak nazwać moment, kiedy Pawlak szukając pomocy dla "zległej Manii" sam się "obsłużył" w porzuconej aptece? Bardzo się dziwi, że pada ofiarą rozboju, bo oto dzielny Warszawiak chce mu konia zabrać. Zaczyna się  między nimi swoista licytacja zasług za okupacji. Tan dał Niemcowi w mordę, a tamten nie oddawał kontyngentów. Na koniec Pawlak mówi słowa, które mną wstrząsają: "A my dwie pacyfikacje przeszli!". Nie wolno koło tego zdania tak sobie przejść i poznawać kim był Kokoszko spod Gniezna... Kiedy słyszę słowo "pacyfikacje" widzę zgliszcza jednego z rodzinnych zaścianków szlacheckich! Niemcy do gołej ziemi spalili Domanowo nad Wilią! Wymordowali ludność (m. in. moich krewnych Gasińskich), a na pogorzelisku zostawili kobietę, staruszkę... Widziała trupy pomordowanych krewniaków. Nazywała się Rozalia z Gasińskich Poźniakowa i była prababką piszącego te słowa. To była pacyfikacja! Na tym polegało okrucieństwo Niemców! I Pawlak, i jego rodzina to przeżyła!...

"Wicia wierzchem jedzie!" - oznajmiała Mania na widok syna, który po kota pojechał, a na Kargula  koniu  wrócił. Chyba autorzy nie dopatrzyli jednego szczegółu, bo Jadźka wyraźnie mówi o "wałachu", a po chwili w ustach Wici jest on już "ogierem"? Czyżby w te kilka chwil nastąpił cudowny odrost "końskiej męskości"? UNRRA ( United Nations Relief and Rehabilitation Administration) takie cuda rozdawała?
"Taki to jest twój Polaka znak?!" - pada z ust Sołtysa na widok "NIE", kiedy Kargul pisał na swoim murze "3xTAK". Mamy ślad po tzw. referendum ludowym z 1946. Gdyby naprawdę Pawlak coś podobnego wysmarował na swojej ścianie, to miałby się z pyszna!... Toż to była dywersja! Wróg! Tego w tej części sagi nie ma, ale czy niby-umierając w kolejnej części nie wspominał, że nazywano go "kułakiem"? A z drugiej strony był odznaczony przez Bieruta? Pokręcone te dzieje, tym bardziej, że brązowy Krzyż Zasługi dostał "za tamtej Polski" od Sławoja!
"Sami swoi", to wyjątkowe dzieło.  Oczywiście sukces zawdzięcza dwóm aktorom: Wacławowi Kowalskiemu (Pawlak) i Władysławowi Hańczy (Kargul). Ale przecież był jeszcze...  t e n   trzeci! Nie zapominajmy, że adwersarz Kaźmierza nie mówił swoim głosem. Choroba sprawiła, że Władysław Hańcza nie mógł wziąć w udźwiękowieniu komedii! Ponoć tez były trudności w wykrzesaniu z genialnego aktora wileńskiego zaśpiewu? Doskonale zrobił to inny syn Kresów: Bolesław Płotnicki. Aż dziw, że to jemu nie zaproponowano roli Władzika, skoro wystąpił już z Kowalskim w "Gdzie jest generał?" T. Chmielewskiego i obaj dali popis swej kresowej, naturalnej dla nich, dykcji.
"Samych swoich" można oglądać tylko dla pośmiania się!Dla mnie, to źródło czasów, których nie znam, ale które są mi bardzo bliskie. Podziwiam mego dziadka, że jednak odważył się wsiąść do bydlęcego wagonu i opuścić swoją Wileńszczyznę. Mało tego oglądając film Chęcińskiego, widząc konkretne postaci dostrzegam w nich moich krewnych i znajomych rodziny! Te sam język! Ta sama werwa! Te same typy fizyczne!... Po prostu sami swoim!...
Aha!... Będąc w Toruniu  proszę nie zapomnieć i odwiedzić Kargula i Pawlaka. Moje zdjęcia zdradzajo gdzie tak stojo oczy wybałuszywszy. Dwie takie bradziagi...

PS: Kiedy pisałem ten post nie miałem pojęcia, że TVP1 przygotowuje kolejną powtórkę.Dziś emisja! Obecność obowiązkowa!

6 komentarzy:

  1. Razem z kultowym "Misiem", moja ulubiona komedia. :) Dziękuję za słowa(słowo?)uznania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tego nie rozumiem kiedyś potrafili, a dzisiaj nie potrafią zrobić dobrych komedii... na szczęście są takie osoby jak Autor które potrafią w świetny sposób rozpraszać mroki internetu z głupoty i ciemnoty! To jeden z lepszych blogów w sieci, a Autor genialnie maluje słowami w mojej wyobraźni!

    historia i ja... to "mój" głos w internecie! :)

    Marlena (stała czytelniczka)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do wałacha, to wydaje mi się, że Jadźka powiedziała coś jakby -Gdyby nie Wicia to byśmy najgorszego wałacha dostali.
    Co nie oznacza, że wałacha dostali. Bo przecież ogier cenniejszy od kastrowanego konia, a Wicia ujechał całkiem przyzwoite zwierzę. Ale nie upieram się, być może pamięć mnie myli.
    Mnie dziwi jeszcze jedno. W jednej ze scen babcia Pawlakowa mówi- To już czwarta wojna w moim życiu. W tym dwie swiatowe.
    Aż dziwne, że cenzura nie wyłapała oczywistego nawiązania do wojny z Bolszewikami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie to zastanawia. Komedia,komedią,a ile prawdziwości ukrytych!

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.