środa, sierpnia 28, 2013

Cowgirl...

Pracując m. in. nad "Wirem" znalazłem mnóstwo obrazów, których nie mogłem wykorzystać. Bo niby jak? Mój tekst musiałby być li tylko galerią tematyczną? Zebrała się tego spora kolekcja. W sumie jest, co oglądać. Naprawdę można poczuć się, jak na Dzikim Zachodzie. Jest okazja popatrzeć na West Wild z siodła konia, którego nie dosiada dzielny i zaprawiony w swych wyczynach cowboy. Oto cowgirle! Chyba tego nie da się przetłumaczyć? Kowbojki? To raczej rodzaj butów. Bo przecież nie... krowie dziewczyny?
Ta galeria ma nas uwolnić, choć na chwilę, od powagi... blogu historycznego? Sam zaprzeczam "idei" blogu? Oj tam!... Pognajmy razem z dzielnymi dziewczynami na rodeo!  Pozwólmy sobie na chwilę relaksu! W końcu są jeszcze wakacje. Nie ucierpi chyba na takim wyborze tematu powaga mej tu strony.
Wydaje się, że rodeo, to świat zarezerwowany tylko dla mężczyzn? Nic bardziej mylnego. Jest jednak konkurencja (i tylko jedna!), w której dopuszcza się kobiety do tych zawodów! Nie, panie nie dosiadają nieobliczalnych byków, ani narowistych mustangów! Nie pętają też wypuszczanych z klatek byczków. Ale i bez tego muszą wykazać się niesamowitą sprawnością. Konkurencja nazywa się barrel racing. Przejazd wyznaczony jest między specjalnymi beczkami. Taki nieprawdopodobny slalom. Oczywiście kto go pokona najszybciej, ten jest mistrzem. O! przepraszam: MISTRZYNIĄ!
Panie i Panowie! C o w g i r l  na swych wspaniałych wierzchowcach!



Próżno by było szukać podobnych amazonek u nas? Pewnie są. Amatorzy West Wild chyba nie darowaliby sobie takiej luki! Zaskakujące jest dla mnie, że uczestnicy rodeo sami płacą za swój udział w zawodach. Wygrywający wraca z pełnym mieszkiem, a reszta objada się tylko smakiem? Nie ukrywam, że chętnie oglądam tego typu zawody. Nie rozumiem dlaczego kilkunastu facetów koniecznie musi dosiąść byka, ale widać taki u nich poziom wyzwalania adrenaliny.
W malarstwie wątki "Kobiety i Dziki Zachód' może przybrać takie formy:




Można też w duchu Dzikiego Zachodu promować... swoje koncerty w Las Vegas? Można. Nie inaczej zrobiła kilka miesięcy temu gwiazda country Shania Twain. Tylko pozazdrościć pomysłowości. A może z nostalgią westchnąć: "dlaczego nas tam nie było?". Koń na czerwonym dywanie? A, że post ukazuje się w dniu urodzin Piosenkarki, to wszystkiego najlepszego!... Heppy berdsey Shania! 
Warto przypomnieć, że  jeden z teledysków Artystki (do piosenki "Any Man Of Mine"), w którym wystąpił pewien koń (a może klacz?)  został... ocenzurowany i na YT możemy obejrzeć jego okrojoną wersję.
Nikogo więc nie powinno chyba zdziwić, że koń pojawia się również na scenie:

PS: Ciekawe, bo jednak uparcie przeglądając różniste strony odnalazłem jedną (!) fotografię, która zdaje się zaprzeczać temu, co przeczytałem i wzmiankowałem powyżej. Chyba, że ja źle widzę, ale ta woman zabiera się do krępowania powalonego byczka? Albo jest to fotografia spoza rodeo?

Brak komentarzy: