czwartek, maja 02, 2013

"Ogniem i mieczem" - CXXX urodziny

Od 2 maja 1883 r. w warszawskim "Słowie" rozpoczęto druk powieści "Ogniem i mieczem". Któż mógł przypuścić, że zaczynała się wielka, literacka podróż po XVII-wiecznej Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Można różnie oceniać prozę Henryka Sienkiewicza. Tylko literacki ignorant może uznać, że wkład Jego był znikomy. Bo tak nie było. Zaraz odezwie się larum, że wykrzywił dzieje ojczyste i w służbie dla niej stworzył piękny komiks nie godny pamięci pokoleń? Nie wyobrażam sobie zaborowego pokolenia, tego które budowało II Rzeczpospolitą, Kolumbów rocznik '20 - bez "Trylogii". Proszę przeanalizować wojenne pseudonimy i sprawdzić ilu tam znajdziemy "Bohunów", "Skrzetuskich", "Kmiciców". Heroizm wielu bohaterów wojny obronnej 1939 r. wyrósł wprost z kart powieści Henryk Sienkiewicza. Czyż nie ginęli, jak "mały rycerz"? Białej szmaty nie wywieszali, do niewoli nie szli, ostatnią kulą... Już widzę tego gościa z tylnego rzędu, który podnosi się i krzyczy do mnie: "Wołodyjowski tak wcale nie zginął! Pod Kamieńcem Podolskim było inaczej!...". Ależ ja to doskonale wiem! Biedny Jerzy Michał herbu Korczak Wołodyjowski zginął, bo po straszliwym wybuchu spadające z murów twierdzy działo zmasakrowało mu głowę i zginęło jakieś 800 obrońców.


J. Kossak "Skrzetuski i Podbipięta"

To jest smutne, że pokolenie, które wyrasta pod naszym bokiem zna Trylogię tylko z ekranu kina lub telewizora. I są dumni! Z czego? "Potopu" nie czytałem - butnie pyszni się pan magister z panią inżynier. A ja się pytam: z czego durniu się cieszysz? Że nie znasz kanonów narodowej literatury?! Że wrastasz w pokolenie literackich analfabetów?! Jaką wartością dla twego dziecka będzie skrypt ze skrótem skrótu pseudopowieści, oczywiście z dodatkiem w postaci "omówienia". A ja nie mogę znaleźć wydania "Lalki" lub "Nad Niemnem" bez tego duractwa, które "ozdabia" te powieści: "tu stała Izabela  Łęcka...", "tam się ziewnęła Justysia Orzelska...", "w tym miejscu pani Emilia Korczyńska dostała globusa..."! Toż to można wyjść z siebie i oglobusić do reszty!
Wczele herb O. Zagłoby
Zerwikaptur herb L. Podbipięty
Kiedy w 1946 r. przyszło opuszczać rodzinny kresowy zaścianek Trepałowo wuj Telesfor (wtedy lat niespełna 14 pacholę) nie zabrał oprawionej w skórę Trylogii. Wuj Mieczysław Syliwanowicz wypominał to mu później: "Jak mogłeś zostawić?!". Gryzie to wuja do dziś, choć to już 80-letni senior rodu. Tyle było ważniejszych rzeczy do zabrania. A bydlęcy wagon, którym jechali "z Polski do Polski" nie był z gumy. Wuja rehabilituje przemycenie wojskowej mapy naszych wileńskich stron! Strach pomyśleć, czym zakończyłaby się rewizja... 
Dziewięć lat temu, będąc w Trokach, pochylałem się nad zdezelowanym kartonem po brzegi wyładowanym książkami. Polskimi książkami. Czego tam nie było. Gro to XIX-wieczne, niekompletne wydania narodowej klasyki! A wśród nich m. in. "Ogniem i mieczem" bodaj z 1893 r. A ja - nie miałem dostatecznie wiele litów, aby choć jeden tomik zabrać i przywieźć do domu. To boli. Ta moja bezradność wobec tych... sierot. Tyle pozostało po starych księgozbiorach.

J. Kossak: O. Zagłoba i J. Bohun

Co się stało z Trylogią w domu moich dziadków w Trepałowie? Albo gdzieś u kogoś leżą, niezrozumiałe dla Białorusina tomy lub ich pozostałości...   Albo posłużyły za rozpałkę w białoruskiej chacie przodka jakiegoś Łukaszenki?... Nie ma litości dla rozbitej przeszłości! Tak też się dzieje w Bydgoszczy z literaturą niemiecką pisaną gotykiem: pełno jej, antykwariat rzadko skupuje, chyba , że dzieło wybitne.
Zanim zabrałem w 1999 r. do kina "Orzeł" mego wtedy 11-letniego Syna na "Ogniem i mieczem" przeczytałem mu na głos pierwowzór książkowy! Każdego dnia po kilkanaście stron. Wytrzymał opisy stepu. Miał już pewne do tematu przygotowanie, bo od szóstego roku życia zaznajamiał się z twórczością Jacka Kaczmarskiego. On już wiedział, co się stanie z Podbipiętą!
"- Krwi, krwi, krwi! - krzyczał pan Zagłoba
Na widok trupa pana Podbipięty.
- Krwi! - zawrzasnęła zbaraska załoga
A Litwin chwiał się, do belek przybity
Święty Sebastian strzałami przeszyty
Słodki, niewinny, cichy, obojętny".

Sam przyznał się, że dopiero, kiedy pojawił się dzielny Litwin  powieść nabrała dla niego rumieńców! Zazdrościłem panu Podbipięcie (Wiktor Zborowski - na rysunku Szymona  Kobylińskiego tegoż rysy twarzy) jego pięknego ryngrafu z Matką Boską Ostrobramską (Wileńską):
– A i owszem, i owszem. Mości namiestniku, oto jest pan Powsinoga.
– Podbipięta – poprawił szlachcic.
– Wszystko jedno! herbu Zerwipludry...
– Zerwikaptur – poprawił szlachcic.
– Wszystko jedno! Z Psichkiszek.
– Myszykiszek – poprawił szlachcic.
– Wszystko jedno. Nescio, co bym wolał, czy mysie, czy psie kiszki. Ale to pewna, żebym w żadnych mieszkać nie chciał, bo to i osiedzieć się tam niełatwo, i wychodzić niepolitycznie". 

Bohun - rys. S. Kobyliński
Podbipięta - rys. S. Kobyliński
Mógłbym tu cytować sceny, których później próżno szukałem w filmowej adaptacji. Bardzo spłycona i jakoś teatralnie utrwalona zaatakowanie przez   Onufrego Zagłobę rusińskiego wesela! Majstersztyk lingwistyczny w powieści! Uwielbiam tą scenę: "Ha! skurczybyki, psie chwosty, rebelizanty! Do buntu wam się zachciało! Za Krzywonosem trzymacie, łajdaki? na przeszpiegi jeździcie? drogę wojsku tamujecie? na szlachtę ręce podnosicie? Dam ja wam, pieskie dusze bezecne! W dyby pokuć każę, na pal powbijać, o szelmy! o poganie! Teraz za wszystkie zbrodnie zapłacicie!" Jest głuchy na błagalne lamenty Rusinów: "Precz mi! To szelmy! Od Krzywonosa na wesele przyszli!" . Jestem zdania, że imć Onufry jest najdoskonalszy w tej części całego cyklu powieściowego! Oczywiście, że śmieszy, tumani, przestrasza. Któż bardziej poetycko miotał przekleństwa: "Stójcie, mówię wam, zbóje, skurczybyki, kobyle dzieci, oczajdusze, łamignaty, rzezimieszki!". Ale jest porażająca scena w powieści, którą muszę tu przywołać, bo adaptacja odarła ją z emocji, jakie zostawił na kartach powieści H. Sienkiewicz: 

"Zagłoba przechylił głowę, zatknął dłońmi oczy i powtarzał zsiniałymi wargami, jęcząc:
– Jezus Maria! Jezus Maria!...
Wtem szmer zmienił się w szum zmieszanych słów, a potem w huk jakby wzburzonej fali. Poznało wojsko stojące na wałach, że na tym haniebnym sznurze wisi towarzysz ich niedoli, rycerz bez skazy – poznali wszyscy, że to pan Longinus Podbipięta, i gniew straszny począł podnosić włosy na głowach żołnierzy.
Zagłoba oderwał wreszcie dłonie od powiek; strach było na niego spojrzeć: na ustach miał pianę, twarz siną, oczy wyszły mu na wierzch.
– Krwi! krwi! – ryknął tek strasznym głosem, że aż dreszcz przeszedł blisko stojących.
Zagłoba - rys. S. Kobyliński
I skoczył w fosę. Za nim rzucił się, kto był żyw na wałach. Żadna siła, nawet rozkazy książęce nie zdołałyby powstrzymać tego wybuchu wściekłości. Z fosy wydobywali się jedni na ramionach drugich, chwytali się rękoma i zębami za brzeg rowu – a kto wyskoczył, biegł na oślep, nie bacząc, czy inni biegną za nim. (...) Zagłoba leciał pierwszy, z szablą nad głową, straszny, wściekły, podobny do rozhukanego buhaja. Dopieroż Kozacy skoczyli także z cepami, z kosami na napastników i rzekłbyś: dwie ściany uderzyły o się z łoskotem. Lecz syte brytany nie mogą bronić się długo głodnym i wściekłym wilkom. Wsparci z miejsca, cięci szablami, darci zębami, bici i gnieceni, Kozacy nie wytrzymali furii – i wnet zaczęli się mieszać, a potem pierzchać ku otworowi. Pan Zagłoba szalał; rzucał się w największy tłum jak lwica, której zabrano lwięta; rzęził, chrapał, ciął, mordował, deptał! Pustka czyniła się przed nim, a przy nim szedł, jak drugi płomień niszczący, Wołodyjowski podobny do rannego rysia". Śmieszy dziś niektórych, kiedy przypominam, że po śmierci Podbipięty ludzie dawali na msze święte? Alboż dzisiaj amatorzy serialowych tasiemców nie ulegają magii kreacji i nie pląta się im fikcja z rzeczywistością? Jest tak samo, jak w XIX w.! Nawet dziś przewodnicy w Zbarażu pokazują wycieczkom, którędy przedzierał się do JKM... pan Longinus!

"– On dybie na ciebie. Widzę znowu. Czekaj! jest i kniaziówna! jest, w wianku rucianym, w białej sukni, nad nią jastrząb.
– To ja.
– Może i ty. Jastrząb... Czy sokół? Jastrząb!" - wróżba Horpyny może byc niejasna dla kogoś, kto nie zetknął się z tekstem i rodzima heraldyką! Proszę przyjrzeć sie rysunkowi Bohuna, autorstwa Szymona. Kobylińskiego. Tam, w prawym górnym rogu! Leci ptak? Przypadek? Nie, zamierzony detal starego gawędziarza (niemy epizod w filmie, na naradzie u kniazia Jaremy). Ów jastrząb, to Skrzetuski! Proszę sprawdzić w moim poście o losach królowej Ludwiki Marii (cz. II). Herb Skrzetuskich, to Jastrzębiec! Nic nie jest przypadkowe ani u Sienkiewicza, ani u Kobylińskiego.
 Zaskakująca satysfakcja dopadła mnie w... kinie. Cisza, widzowie skupieni na krwawej walce o zbarażowe wały, Onufry Zagłoba zdobywa (?) chorągiew! Nagle odzywa się na całą salę mój Syn: "Tata! to było w innym miejscu!". Fakt, to było w innym miejscu. Jak na rysunku mistrza Juliusza Kossaka:

Juliusz Kossak "Zagłoba zdobywa chorągiew"
Nie, nie będę już cytował, ani dokonywał analizy porównawczej! Wiadomo, że to i owo nie podobało mi się. Nie ukrywam, że obawiałem sie straszliwej rzezi z obu stron i miałem obiekcje czy to będzie dobre doświadczenie dla 11-latka. Nawet zapytałem o to panią bileterkę w kasie. Popatrzyła na mnie dwuznacznie, jakby chciała powiedzieć: zmień pan lekarza. Jedno na pewno się panu J. Hoffmanowi udało: osadzenie A. Domagarowa w roli Bohuna! Ów wygląda, jakby wyskoczył z książki. "A gdzie osełedec?!"- krzyknie pan z tylnego rzędu?...

Aleksandr Domagarowa w roli Bohuna - "Ogniem i mieczem" reż. J. Hoffman (1999)
Chciałbym każdego, komu losy  bohaterów "Ogniem i mieczem" nie są obce, zachęcić do sięgnięcia po książkę Marcelego Kosmana "Na tropach bohaterów Trylogii". Jest okazja poznać rzeczywiste losy bohaterów "Ogniem i mieczem", "Potopu" i "Pana Wołodyjowskiego". Pisałem już o tym przy okazji żywota JKM Ludwiki Marii Gonzagi: w kościele św. Józefa w Poznaniu (Wzgórze św. Wojciecha) znalazł wieczny spoczynek autentyczny zbarażczyk, bohater Mikołaj herbu Jastrzębiec Skrzetuski. Na pobliskim Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan znajdziecie Państwo grób z XIX w. niejakiego... Jana Skrzetuskiego. Piszący te słowa ma tą przyjemność, że nazwiska swoich krewnych i powinowatych znajduje na kartach "Trylogii". Jedna z linii wielkopolskiego rodu, z którego się wywodzę skoligacona była ze... Skrzetuskimi. Może dlatego hołubię tak właśnie "Ogniem i mieczem". Ale o tym dowiedziałem się zupełnie niedawno badając jedno z dzieł Władysława Dworzaczka. Oczywiście Czytelnicy całości cyklu "ku pokrzepieniu serc" wiedzą, że imć Jan występuje we wszystkich częściach!...
Poznań kościół św. Józefa - pamiątkowe epitafium M. Skrzetuskiego (foto autora)
PS: Wykorzystane pocztówki z rysunkami Szymona Kobylińskiego ze zbiorów autora blogu. Jedna opatrzona autografem... Juliusza Sienkiewicza, wnuka Henryka.

10 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skrzetuskiego zagrał Michał Żebrowski,a piękną Helenę z Rozłogów niestety Izabella Scorupco. Prawdziwa perła, to jak widzę jednak Bohun! Saszka dał popis gry.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja czytam Trylogię i nie oglądam się na nikogo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak trzymać. Dobra, interesująca książka sama sie obroni!

      Usuń
  4. Bardzo ciekawy wpis, polecam też zapoznać się z dzisiejszymi autorami spod znaku szabli i podgolonych czubów m.in. Komuda, Piekara czy Dębski. Jestem ciekawa jak by Pan odniósł się do bardziej nowocześniejszej wersji opisywania czasów szlacheckich zabarwionych kozacką zawieruchą. Wydaje mi się że dzisiejszym autorom wolno więcej bo w czasach Sienkiewicza "dobry smak" nie do końca pozwalał mu pisać. Wśród dzisiejszej literatury panuje większe rozluźnienie i wg mnie książki takie jak "Charakternik" czy "Banita" czyta się lepiej bo są bardziej realistyczne w opisy walki czy kontaktów między bohaterami obu płci hehe :)

    pozdrawiam stała czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapewne autorom więcej wolno z wielu powodów,np. brak carskiej cenzury. Komudę mam na wyciągnięcie wzroku, bo mój Syn jest wielkim jego amatorem. Znam Dedyńskiego z opowieści. Muszę po te książki sięgnąć, ale jak Stała Czytelniczka rozumie:czasu mało! Doba zbyt krótka.Zachciało mi sie blog prowadzić, a to obok rewelacyjnej przyjemności tez i jakiś... obowiązek. Będę się starał nadrobić zaległości.A od czego mam zacząć poznawanie Piekary czy Dębskiego?
    pozdrawiam z upalnej,maturalnej Bydgoszczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dydyński - Jacek Dydyński herbu Nałęcz :P

      "Charakternik" czy "Szubiennicznik" Piekary są mocne chodź lekko o fantastykę zahaczają ale dzieją się po śmierci Sobieskiego. Za to Dębski to wg mnie rewelacyjne dwie części Wilkozaków - czytając te książki czuć zapach stepu nawet jeśli śledzimy po części przygody kozaków-wilkołaków.

      Ale i tak ponad nimi jest Komuda którego jest mi ciężko coś polecić bo tak naprawdę musiałabym chyba połowę książek wypisać. Moja ulubiona to "Banita", ale seria Orłów na Kremlu jest genialna (już niedługo 4. część), nie mówiąc już o "Diable łańcuckim" czy kozackim "Bohunie". Komuda odchodzi od fantastyki na rzecz historii i nawet jeśli mamy jakieś schematy podchodzące pod nieludzkie moce to nie przeszkadza nam to zupełnie, a jest świetnym dopełnieniem historii przez niego pisanych. O prawie bym zapomniała o jego ostatniej książce pt: "Zborowski" - bardzo wciągająca lektura i co niesamowite główny bohater wszystkich jego książek (Jacek nad Jackami) jest tutaj... czarnym charakterem!

      ps: widzę że syn ma dobry gust ;) proszę go zaprosić na kawę do Poznania jestem ciekawa jakie ma spostrzeżenia co do Komudy ;P

      Usuń
  6. Poznań, to moja wielka miłość. Stąd na dniach adres pewnego blogu pojawił się na mojej stronie. Popełniłem kilka artykułów i postów o poznańskiej tematyce. W końcu ma sie te, po wielkopolskich Porajach-Różycach, korzenie wielkopolskie. Kult Poznania w rodzinie wysoki,a ja go tylko utwierdzam, kiedy m. in. grzebię w archiwach, zwiedzam cmentarze.Jak żałuję, że nie mogę być na Nocy Muzeów! To stąd te pocztówki i dedykacja pana Juliusza Sienkiewicza. Oczarowało mną Muzeum Kraszewskiego, którego uwielbiam! Przekażę Synowi, bardzo się ucieszy, tym bardziej, że to on pchnął mnie do pracy w tym blogu!
    Pozdrawiam z upalnej Bydgoszczy (to w końcu to samo Wlk. Ks. Poznańskie) +29 w cieniu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kraszewski,to stara pierdoła!

    OdpowiedzUsuń
  8. A tu sam Sienkiewicz! Pozwolę sobie z anonimem nie zgodzić się. Wiele powieści J.I.K. trafia do mnie. Kiedyś o tym napiszę.

    OdpowiedzUsuń