niedziela, listopada 02, 2025
Nekropolie - wizyta 46 - cmentarz menonicki w Stogach
"Smutek przejmujący padł na wszystkie dusze; jakaś dziwnie bolesna cichość omotała serca - cichość rozpamiętywań żałośliwych i wspominek o tych, co już byli odeszli tam, pod te brzozy zwieszone, pod te czarne, pochylone krzyże..." - tak pisał w "Chłopach" Władysław Reymont [1] Pióro wielkiego, prozaika zatrzymało czas zadumy z tych listopadowych dni, które budzą w nas wspomnienia, nostalgię, żal za utraconym kimś, światem, którego już nie ma. Groby! Zostają groby! Często dziś samotne, zostawione, porzucone, zapomniane...
Tym razem jesteśmy nieopodal Malborka, miejscowość nazywa się STOGI! To tu zachował się największy cmentarz menonicki w naszym kraju. Jest kolejnym śladem, jak różnorodna była kiedyś Rzeczpospolita pod względem narodowym i wyznaniowym. Jak żadne inne miejsce uczy wspaniałej historii, kiedy obok siebie mieszkali, żyli, budowali wspólny świat ludzi z różnych zakątków Europy, modlący się w odmiennych świątyniach, kwestionujący dogmaty. Gdyby nie fala prześladowań w swoim kraju, to nigdy menonici nie znaleźliby się przecież na Żuławach czy innych regionach Rzeczypospolitej (np. w Wielkopolsce, obecna wieś Gierłatowo)
Dla mnie taka wizyta, to kolejna lekcja pokory wobec ludzi, którzy już odeszli. Wyryte w kamieniu imiona, nazwiska, lata życia są jedynymi śladami ich istnienia. To nic, że nie dzieliliśmy bólu bliskich, kiedy te życie kończyły się bezpowrotnie. Chodząc pomiędzy tymi mogiłami potwierdzamy, że los odeszłych pokoleń nie jest nam obcy, obojętny.
Nike rozumiem symboliki zostawionej na tablicach. Na ich zgłębienie potrzeba mimo wszystko głębszych badań. Nie mam na to tym razem czasu. Może kiedyś indziej wrócę do tej kwestii. Żałuję, że nie mogę upublicznić całego zgormadzonego materiału fotograficznego. Tyle wypełniło jeden folder. Tak, to miejsce oszołamia swoim... bogactwem.
To cudowne, że współcześni mieszkańcy dojrzeli do współpracy z potomkami dawnych osadników, że wspólnie dbają o to miejsce, że nie pozwalają, aby czas z okrutną konsekwencją demolował miejsca pochówku tych, którzy odeszli dziesiątki lat temu. Tak, leżą tu drzewa, które powalił wiatr, albo starość. Nie dostrzegam jednak efektów bezsensownego demolowania tego miejsca.
Niektóre zapisy są bardzo czytelne! "Hier ruth in Gott" - pojawia się na wielu z nich. Menonici, o czy informuje tablica aż w czterech językach pojawili się w delcie Wisły już w czasach JKM Zygmunta I Jagiellończyka, potocznie nazwanego "Starym" (1506-1548)! Znajdujemy zapis o roku 1540! Na kolejne czterysta lat tu był ich dom! tu była ich kawałek nowej ojczyzny i ojcowizny!
"Tutaj nie ma trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść. Nie zapominajcie o dobroczynności i wzajemnej więzi, gdyż cieszy się Bóg takimi ofiarami" - taką biblijną sentencję [2] można znaleźć na tablicy, jaką na pobliskim kościele ufundowało Menonickie Stowarzyszenie Historyczne w Niemczech / Mennonitischer Geschichtsverein.
Na tej samej tablicy zostawione m. in. takie zdanie: "Wspominamy sobie pełni wdzięczności o naszych Matkach i Ojcach, którzy tutaj znaleźli ostatni spoczynek na tym terenie, który był naszą Ojczyzną". Piękne, mądre i ważne słowa. To nieprawda, że każdy mieszkaniec Rzeczypospolitej (celowo unikam określenia: Polak) był katolikiem. Holenderscy anabaptyści (to ci, którzy odrzucali m. in. chrzest dzieci), to tu znaleźli swoje miejsce na ziemi. To ich określano mianem "Olendrów" (stąd choćby znane nazwy, jak: Oleandry). W stogach założyli swoją nekropolię już w XVIII w.
Warto, jadąc do Malborka lub go opuszczając, zwolnić, zjechać z wytyczonej trasy i znaleźć kilkadziesiąt minut na zwiedzenie tej niezwykłej nekropolii. To na pewno nie będzie czas przez nas stracony. Źle by się stało, aby ominęła nas historia tego menonickiego miejsca wiecznego spoczynku. Nudny wykład akademicki nie da nam tyle ile spacer pomiędzy odnalezionymi grobami. Zapewniam. Historia często jest na wyciągnięcie ręki, a my musimy zadać sobie trochę trudu lub uwagi, aby po nią sięgnąć.
Poruszył mną na jednej płycie zapis, który zostawiam każdemu pod rozwagę: "AUF WIEDERSEHN!". Mną poruszył i wzruszył.
PS: Dziękuję ci M. za wspólne zwiedzanie.
______________________
[1] Reymont W., Chłopi, PIW, Warszawa 1975, s. 117
[2] Hbr. 13.14. i 16




























Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.