środa, września 10, 2025

Spotkanie z Pegazem - 227 - Antoni Słonimski "Alarm"

To była jesień 1979 r. W pewnym gmachu w Bydgoszczy przy ulicy Grunwaldzkiej uczniowskie Zespołu Szkół Mechacianych nr 1, pod czujnym okiem polonistki pani Wandy Pinkowskiej, uczcili pamięć wojennego chrztu 1 Dywizji Wojska Polskiego im. T. Kościuszki. Tak, chodzi o kolejną rocznicę bitwy pod Lenino i Święto Ludowego Wojska Polskiego. Dwaj uczniowie (Dariusz K. i Robert G.) swymi młodzieńczymi barytonami zaczęli deklamację wiersza wyjątkowego: "Alarmu" Antoniego Słonimskiego (1895-1976). Mówili z powagą, skupieniem i drżeniem w gardle. Za ich plecami pojawiały się kadry z filmem archiwalnym o kampanii polskiej 1939 r. 

Antoni Słonimski - domena publiczna
Czemu takie rozwlekłe wspominanie? Bo takie mam skojarzenie z tym wierszem. Bo jednym z tych młodzieńczych recytatorów był autor tego blogu. Mieliśmy wtedy po 16-ście lat. I na czas jakiś oddaliśmy swą odwagę na publiczne recytowanie poezji wszelkiej. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że "Alarm", to jeden z tych utworów, które kojarzą mi się z Wrześniem '39.
Nie wiem czy obecnie nauczyciele przygotowują rocznicowe akademie na okoliczność kolejnej rocznicy tragedii kampanii polskiej. Przypominam te cenne dla mnie strofy.

"Uwaga! Uwaga! Przeszedł!
Koma trzy!"
Ktoś biegnie po schodach.
Trzasnęły gdzieś drzwi.
Ze zgiełku i wrzawy
Dźwięk jeden wybucha rośnie,
Kołuje jękliwie,
Głos syren – w oktawy
Opada – i wznosi się jęk:
"Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy!"

cisza
Gdzieś z góry
Brzęczy, brzęczy, szumi i drży.
I pękł
Głucho w głąb
Raz, dwa, trzy,
Seria bomb.

To gdzieś dalej. nie ma obawy.
Pewnie Praga.
A teraz bliżej, jeszcze bliżej.
Tuż, tuż.
Krzyk jak strzęp krwawy.
I cisza, cisza, która się wzmaga.
"Uwaga! Uwaga!
Odwołuję alarm dla miasta Warszawy!"

Nie, tego alarmu nikt już nie odwoła.
ten alarm trwa.
Wyjcie, syreny!
Bijcie, werble, płaczcie, dzwony kościołów!
Niech gra
Orkiestra marsza spod Wagram,
Spod Jeny.
Chwyćcie ten jęk, regimenty,
Bataliony – armaty i tanki,
niech buchnie,
Niech trwa
W płomieniu świętym "Marsylianki"!

Kiedy w południe ludzie wychodzą z kościoła
Kiedy po niebie wiatr obłoki gna,
Kiedy na Paryż ciemny spada sen,
Któż mi tak ciągle nasłuchiwać każe?
Któż to mnie budzi i woła?

Słyszę szum nocnych nalotów.
Płyną nad miastem. To nie samoloty.
Płyną zburzone kościoły,
Ogrody zmienione w cmentarze,
Ruiny, gruzy, zwaliska,
Ulice i domy znajome z dziecinnych lat,
Traugutta i Świętokrzyska,
Niecała i Nowy Świat.
I płynie miasto na skrzydłach sławy,
I spada kamieniem na serce. Do dna.
Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy.

Niech trwa!

Ryszard Pajewski na ruinach swego domu w Warszawie - foto J. Bryan - domena publiczna

To, jak mniemam, znane zdjęcie  amerykańskiego fotografika Juliana Bryana (1899-1974) wystarcza za komentarz i jest ważnym dopełnieniem narracji. Miałem wykorzystać inny kadr, ale wymowa tego ujęcia jest naprawdę wyjątkowa.  kolejne pokolenia nie żyją w cieniu nalotów, śmierci, która spada z nieba. Za naszą wschodnią granica już tak nie jest. Ukrainna krwawi od 24 lutego 2022 roku! Końca tej zbrodniczej wojny nie widać. Nie wiem jaki był los uwiecznionego Ryśka Pajewskiego. Oby nigdy więcej żadne dziecko nie przysiadało na ruinach swego domu. NIGDY!!!

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.