niedziela, września 15, 2024
Przeczytania - 509 - David Walliams "Wielka ucieczka dziadka" (Dom Wydawniczy MAŁA KURKA)
LEĆ, LEĆ W PRZESTWORZA!
Tej książki mi nikt nie proponował. Tego wydawnictwa nikt nie rekomendował. Nigdy też wcześniej nie słyszałem o autorze, który nazywa się David Walliams. Skąd zatem ten tytuł? "Wielka ucieczka dziadka"? Zniżam loty tego cyklu, odchodzę od literatury szacownej i profesjonalnej? Nic bardziej mylnego! Przeszło czterysta stron obcowania z tą niezwykłą książką, to poniekąd zasługa mego osobistego wnuka Jerzyka (lat 11), bo to w jego księgozbiorze znalazłem "Wielką ucieczkę dziadka"! Moją uwagę przykuł przede wszystkim tytuł. Sam jestem dziadkiem, więc pomyślałem, że to coś dla mnie? Na okładce Spitfire, a w kabinie dziadek i jego wnuczek! Zapowiadała się niezwykła przygoda. Tak, okładka sprawiła, że zaufałem i Autorowi, i tytułowi.
LEĆ, LEĆ W PRZESTWORZA!
Kto przeżyje tę historię zrozumie dlaczego raz po raz pojawia się tu pewien okrzyk. Tak, jest on również obecny na okładce. Ta zresztą jest wiernym przedrukiem oryginalnego wydani angielskiego. Każdy może znaleźć się w wirze wydarzeń dzięki tłumaczeniu pani Karolina Zaremby. Wartością dodaną tych kilkuset stron są ilustrację, które stworzył Tony Ross. Jaka to cudowna cudowność: szata graficzna! Powrót do czarno-białych ilustracji (nic nie ujmując kolorom wszelakim) - brawo! I ta niezwykła graficzna zabawa z... literkami, całymi zdaniami, kolejną przygodą. Po prostu jestem urzeczony tym, co przeczytałem, w co dałem się wciągnąć.
LEĆ, LEĆ W PRZESTWORZA!
Tę książkę powinien przeczytać każdy dziadek. Tę książkę powinien przeczytać każdy wnuczek. Tę książkę powinni przeczytać rodzice wnuczka, a dzieci dziadka. Może wielu otworzyłaby oczy na problem pokoleń. Brzmi poważnie? Bo chwilami, to bardzo poważna podróż. Pójdę krok dalej (starając się nie ujawniać sekretów fabuły) chwilami bardzo gorzka. Proszę nie mieć do mnie pretensji, ale jeśli uronimy łzę (szczególnie my dziadkowie), to znaczy, że David Walliams osiągnął cel swej narracji: poruszył nas, wzruszył nas, zmusił do zadumy, otworzył skarbczyk pamięci. Zapewne ten i ów dziadek, który przecież kiedyś też był czyimś wnuczkiem, pomyśli o swoim dziadku. I to nie ważne czy też był pilotem RAF-u i na skrzydłach swego Spitfire czy Hurricane walczył z eskadrą Messeschmittów.
LEĆ, LEĆ W PRZESTWORZA!
To zapewne książka o wielu z nas. Zapewne ten czy ów widział dramat starzenia się swego dziadka. I do dziś serce się kroi, jak choroba oddalała go od nas. O tym też jest ta książka. Może to nadmierne uproszczenie, ale chwilami przypominała mi się telewizyjna adaptacja sztuki E. Morrisa "Drewniany talerz", z niezapomnianą dla mnie rolą wybitnego aktora Kazimierza Opalińskiego. Przemijanie, starość, choroba która odbiera pamięć i pozwala żyć w świecie, którego już dawno nie ma.
LEĆ, LEĆ W PRZESTWORZA!
Na pewno wątek... sensacyjny dodaje rumieńców. Dzielność wnuczka (ma na imię Jack) i jego desperacja chwytają za serducho. Nie czarujmy się: każdy dziadek chciałby mieć u swego boku takiego wnuczka. Ile traci ze swego życia dziadek, który nie zna chwili, kiedy dostaje kolejnego przytulaka od swego wnusia. Przepraszam wszystkie wnuczki płci żeńskiej, ale tu bohaterem jest Jack a nie Jacqueline. A drugim bohaterem jest dziadek, a nie babcia. Każdy rozsądny dziadek znajdzie tu na pewno cząstkę siebie. Ja - znalazłem. Dlatego tak bardzo narracja, jaką stworzył David Walliams, mnie podbiła.
LEĆ, LEĆ W PRZESTWORZA!
A właściwie dlaczego raz po raz słyszymy warkot silników, ba! odwiedzamy Imperialne Muzeum Wojny? Będzie też cytowanie samego W. Churchilla? Chyba też staje się jasne dlaczego ta książka jednak znajduje w tym cyklu, na blogu "Historia i ja". Chyba nie zburzę niczyjej ciekawości w poznaniu losów Jacka i jego dziadka, jeśli napiszę, że znajdziemy się ogrodach... pałacu Buckingham, a ubrana w tweedową spódnicę, pikowana kurtkę i z chustą na głowie pani zapyta: "Czy nie jesteś troszeczkę za młody na służbę w Królewskich Siłach Powietrznych?".
LEĆ, LEĆ W PRZESTWORZA!
Książka Davida Walliamsa ułatwi mi zabrać mego starszego wnuka Jerzyka w inną podróż: na spotkanie lotników z Dywizjonu 303! Tak, planuję czytanie znakomitej książki Arkadego Fiedlera. Oczywiście nic na siłę. Jako dziecko nie miałem nigdy do tego cierpliwości, ale już podpatrywałem czy można kupić model do sklejania. Oczywiście musi to być: Spitfire ewentualnie Hurricane!
LEC, LEĆ W PRZESTWORZA!
Jestem zdania, że książka, którą napisał David Walliams powinna znaleźć się w każdym domu, w szkolnych bibliotekach. Bo to mądra książka. Bo to cenna książka. Uczy nas m. in. jak powinna wyglądać więź między pokoleniami. Zabrzmiało poważnie, nadto pedagogicznie? Trudno. "Młódszy nie będziesz" - powtarzała mi moja wileńska babcia. Trudno oczekiwać, że każdy z nas wzbija się w przestworza samolotem. Ale przecież możemy zaprosić naszych wnuków do naszych światów, wciągnąć w sidła nostalgii za czasem przeszłym dokonanym, a tak dobrze nam znanym.
LEĆ, LEĆ W PRZESTWORZA!
Tylko przeczytawszy "Wielka ucieczkę dziadka" dowiemy się kim były panie Dociekliwska i Bagatela, dlaczego ryzykownym mogła być wizyta w kiosku Raja, jaką rolę odegrali Schab i Szpik, a przede wszystkim dlaczego nie chcielibyśmy poznać w realu panny Wieprzyk i "Zmierzchu Życia". Tyle tylko odsłaniam. Fakty, fakty fakty? - to też trzeba przeczytać "Wielka ucieczkę dziadka", naprawdę warto. Nuda nam nie grozi. I chyba nikogo nie przestraszyło napomknięcie ile to stron?
LEĆ, LEĆ W PRZESTWORZA!
Apel do dziadków! Wzbijmy się razem z podpułkownikiem i majorem w ich świat, oderwijmy się od myśli o kolejnej dawce połykanych lekarstw, przebytym zawale czy udarze. Dajmy z siebie wszystko, my dziadkowie, co to mają srebrne głowy, a złote serca, aby nasze wnuczki kochały nas i kochały, bo dopóki tak będzie, to... nie umrzemy nigdy! I - takie też jest mądre przesłanie "Wielkie ucieczki dziadka", książki która naprawdę wzrusza, a nawet wyciska łzy.
PS: Kiedy mój osobisty Syn (lat 36) mieszkał w Leicester, w okolicznej bibliotece zaczepił go starszy jegomość i zapytał czy jest Polakiem. Kiedy potwierdził ów uściskał go serdecznie i powiedział, że pamięta dzielnych polskich lotników z czasów bitwy o Anglię. Takie prywatne skojarzenie, gdy czytałem Jerzykowi "Wielką ucieczkę dziadka".
Brak komentarzy: