Przeczytania - 502 - Wisława Szymborska "Poczta literacka czyli jak zostać (lub nie zostać) pisarzem" (Wydawnictwo Znak)
"Pragnienie autora, aby to, co pisze, wywarło na czytelniku niezapomniane wrażenie, jest zupełnie normalne. Czasem tylko jest bieda z doborem środków stylistycznych, które mają to wrażenie wywołać" - celne, trafne, godne zapamiętania i zastosowania. Rada godna utrwalenia. I nie chodzi tylko o to, że sama pani Wisława Szymborska (1923-2012). Wydawnictwo Znak proponuje książkę z wielu spojrzeń wyjątkową. Że adresowaną do... przeszłości? Bo chodzi o odpowiedzi na zapytania czytelników, co do ich talentu, chęci lub nie kontynuacji dalszego pisania. "Poczta literacka czyli jak zostać (lub ie zostać) pisarzem", to powrót do rubryki pod tym samym tytułem, tj. "Poczta literacka", jaką zamieszczano w "Życiu Literackim". "Zawsze była potrzeba, żeby odpowiadać niektórym autorom, zwłaszcza początkującym, nie pisząc do nich listów" - powiedziała w przytoczonym wywiadzie, jakiego pani Wisława udzieliła Teresie Walas. No i zrodziły się uzasadnienia dla tych odważnych, którzy nie tylko pytali, ale wysyłali próbki swej twórczości.
Wznowienie tej książki, to cudowny prezent dla miłośników talentu pani Wisławy, ale też tych wszystkich, którzy albo nie odważyli się na napisanie do "Życia Literackiego", kiedy była z nim związana pani Wisława. "Prawdziwa cnota krytyk się nie boi" - pisał poeta wśród biskupów, choć zakończył żywot jako arcybiskup gnieźnieński. Tak, Ignacy Krasicki (1735-1801). Nie wierzę w to zdanie/motto. Każdy się boi! Dlatego podjęcie trudu subtelnego odpowiadania na tak delikatny temat (czytaj: czy mam drobinki talentu czy wręcz przeciwnie?) jest, moim zdaniem majstersztykiem, subtelnym wyrażaniem opinii, które przecież ktoś do siebie brał. "Starałam się przekazać rzeczy elementarne, zachęcałam do refleksji nad tekstem dopiero co napisanym, do odrobiny krytycyzmu wobec własnej osoby" - cudownie powiedziane. Krytycyzm wobec siebie - istota tego dlaczego "Poczta literacka" powstała i funkcjonowała. Podoba mi się też inna refleksja Noblistki: "Starałam się raczej kierować tę pisarską nadpobudliwość na inne tory. Na przykład pisanie listów, dziennika czy wierszyków na użytek osób z najbliższego otoczenia". Szkoda, że nie znamy losu choćby jednego z autorów listów do "Poczty literackiej". Prawda, jakie to ładne słowo: starałam się?
Proszę przeczytać tych kilka odpowiedzi Poetki. Napisałem pierwotnie uwag, potem postawiłem słowo porad, ale je skasowałem. Piszący tego bloga tylko raz odważył się wysłać coś na konkurs... poetycki. Kilka razy porwałem się na inne śmiałości. Jest coś niezwykłego w tym, kiedy nasza riposta, artykuł czy opowiadanie lub wiersz pojawia się drukiem. To o tym wspominała pani Wisława: "...każdy w życiu chce się czymś wyróżnić, zaistnieć na własny rachunek. Niewiele sposobów było wtedy do wyboru. Najlepszym wydawało się ujrzenie swojego nazwiska w druku". Zostawiałem i ja swoje ślady w "Przekroju" (o ile się nie mylę rubryka "Do i od Redakcji"?), "Twoim Stylu" czy "Tygodniku Polskim" (przymierzam się do przypomnienia mego głosu o SAR, pt. "Kontrowersje wokół Stanisława Augusta"). Do pani Wisławy nie pisałem.
Odpowiedź 1: Nie jesteśmy zwolennikami cieplarnianej hodowli roślinek literackich. Roślinki muszą wzrastać w naturalnym klimacie i zawczasu się do jego warunków dostosować. Czasem roślince wydaje się, że będzie dębem, a my widzimy, że to zwykła trawka. Nawet najtroskliwsza pielęgnacja nie zmieni jej w dąb.
Odpowiedź 2: Niektórzy żądają jeszcze, aby odpowiadać natychmiast, bo mogą stać się rzeczy straszne. Nawet namyślić się nie pozwalają.
Odpowiedź 3: Nie tylko rękopisy bywają nieczytelne, maszynopisy też. Przysłała Pani chyba dziesiątą odbitkę, Litości, oczu nawet za dewizy nie sprzedają.
Odpowiedź 4: Felietony przeczytaliśmy ze stosowną dla naszej omylności pokorą. Są nieaktualne, ale to nic. Zostaną na pewno zamieszczone w Pismach zebranych, jeśli napisze Pan ponadto coś w rodzaju Lalki i Faraona.
Odpowiedź 5: Czytamy i czytamy, brniemy przez poplamione i czarne od skreśleń stroniczki, i nagle olśniewa nas myśl: czemuż to nie mielibyśmy się wreszcie sfrustrować? Innym wolno, a nam nie? Dlaczego musi nam się chcieć to czytać, skoro wszystko świadczy o tym, że autorowi nawet nie chciało się przepisać na czysto?
Odpowiedź 6: Miła Pani, pomysłów nie kupujemy ani nie sprzedajemy. Nie pośredniczymy również kupnie i sprzedaży.
Odpowiedź 7: Utwory Pani są staroświeckie w formie i zakresie pojęć. Jest to osobliwe u dziewiętnastoletniej dziewczyny. S może są to strofki przepisane ze sztambucha prababki?
Odpowiedź 8: Drodzy Państwo, wymagacie od nas zbyt wiele. Oboje piszecie wiersze i koniecznie chcecie wiedzieć, które z was pisze lepsze. Wolimy do tego ręki nie przykładać, zwłaszcza że w liście przeraziło nas zdanie: "Dużo od tego zależy...".
Odpowiedź 9: Spora część autorów domaga się oceny w jednym, urzędowym brzmiącym zdaniu, uważając widocznie, że teksty powinny mówić same za siebie, bez dodatkowych objaśnień. Nie znamy nic: ani wieku autora, ani wykształcenia, ani zawodu, ani ulubionych lektur, ani wymagań stawianych samemu sobie.
Odpowiedź 10: W dziewięćdziesięciu pięciu przypadkach na sto diagnoza nasza się sprawdza: dołączone do listu utwory wykazują te same ułomności. Jednak czytamy wtedy pilnie, bo tych pięć procent to jakaś nadzieja.
Lektura "Poczty literackiej...", to prawdziwa lekcja kultury słowa, mądrego słowa, ale też wyczucia, kultury, subtelności. Innymi słowy tego wszystkiego, czego dziś brakuje w przestrzeni publicznej, naszym własnym do bliźniego odzywaniu się. Jak powiedzieć lub napisać, aby adwersarza nie sprowokować do gestu Emroda? Tak, kłania się inny tytan poezji, czytaj: Friedrich von Schiller (1759-1805). Lektura "Poczty literackiej...", to czas na pomyślenie o sobie! Wielu z nas chwyta za pióra, siada nad klawiaturą i wystukuje swe poetyckie lub prozatorskie żale. Czymże innym jest prowadzenie blogu? To przedłużenie tego, co kiedyś trafiało do szuflady. Dlatego uważam, że "Poczta literacka...", to układanka na o nas samych, naszych lękach, nadziejach, że ktoś wesprze nasze ego, pchnie ku gwizdom?
Odpowiedź 11: Jeśli nie ma Pan odwagi, żeby do nas przyjść i porozmawiać o nadesłanych wierszach, to może Pan przyjść bez odwagi. Dla nieśmiałych mamy dużo serca. Jakoś z reguły nieśmiali stawiają sobie większe wymagania, są wytrwalsi i intensywniej myślą.
Odpowiedź 12: Redaktor Poczty odczuwa bardzo dotkliwie nieprzyjaźń, jaka żywią do niego niektórzy negatywnie ocenieni korespondenci. Dlatego propozycja małżeństwa, wyrażona w wierszowanym liściku do niego, jest mu ogromną pociechą w dalszej pracy.
Odpowiedź 13: Nie każdy, kto umie narysować siedzącego kota, domek z dymem z komina oraz twarz złożoną z kółka, dwóch kresek i dwóch kropek, będzie w przyszłości wielkim malarzem.
Odpowiedź 14: Wybić mu z głowy pisanie? W żadnym wypadku. Po pierwsze, za parę lat sytuacja wyklaruje się sama, a po drugie, chłopiec bawi się wierszami tak dobrze, że propozycje innych zabaw będzie na razie ze wzgardą odrzucał.
Odpowiedź 15: Pokutuje jeszcze romantyczny pogląd, że być poetą to najwyższa chwała i zaszczyt, tymczasem najwyższą chwałą i zaszczytem jest robić znakomicie to, co sie robić potrafi. Najlepsze życzenia.
Odpowiedź 16: Wierszyk napisała Pani miły, co osobie zakochanej pierwszy raz w życiu przychodzi bez trudu. Wszyscy zakochani wykazują jakiś przelotny talencik, tylko że niestety rzadko, bardzo rzadko, wytrzymuje on próbę sercowego przestoju. Ewo, raczej na chemię.
Odpowiedź 17: Nasza rada jest staroświecka: niech Pan wyszuka sobie przyjaznego korespondenta, z którym można rozmawiać na szersze tematy. Któż zresztą przysięgnie, czy nie nastanie znowu obyczaj pisania obszernych listów? Znajdzie się Pan wówczas w czołówce.
Odpowiedź 18: Trudno uwierzyć, że ma Pani aż osiemnaście lat, masz ich raczej dopiero dwanaście i jeszcze nie zdążyła przeczytać najskromniejszej nawet książeczki popularnonaukowej o gwiazdach.
Odpowiedź 19: W potrzebie notowania swoich myśli i przeżyć nie ma nic nienormalnego, przeciwnie, jest to naturalny przejaw osobistej kultury literackiej. Która przecież obowiązuje nie tylko pisarzy, ale w ogóle wszystkich ludzi wykształconych!
Odpowiedź 20: Brak talentu literackiego nie jest żadną hańbą. Zdarza się wielu ludziom mądrym, światłym, szlachetnym tudzież uzdolnionym wybitnie w innych dziedzinach. Pisząc, że tekst jest marny, nie zamierzamy nikogo obrażać ani odbierać mu wiary w sens istnienia. Natomiast, istotnie, nie zawsze wypowiadamy si swój sąd z chińską uprzejmością. [1]
Cudownie czyta się "Pocztę literacką...". Czy uczy nas pokory wobec samych siebie i innych? Tego nie wiem. Tak samo nie wiem, jak zareagowałbym gdybym czytał niektóre z tych wypowiedzi pani Wisławy. Czy jest to lektura łatwa, lekka i przyjemna? Na swój sposób... lekka. Nie przygniata nas dźwigarem swego talentu tylko dlatego, że autorka nazywa się Wisławą Szymborską! To jest ten wysublimowany smaczek, jaki daje ta książka. Łatwiej byłoby się odnieść do całości tu zawartej, gdyby zamieszczono przykłady listów od Wł.T-K. z Poronina, Marlon z Bochni, T. Z. z Jeleniej Góry czy OL z Krakowa. W końcu gdzieś ci autorzy byli, może teraz odczytują jeszcze znamienny w ich życiu odpowiedzi. Kiedyś napisane, że A. Mickiewiczu, że był... mordercą poetów. Bo wielu adeptów gęsiego wtedy pióra po prostu rzucało je w kąt, gdy przeczytało, co Wieszcz stworzył. Jak było z autorami listów do "Tygodnika Literackiego"? Nie wiadomo. I napisze jeszcze jedno o "Poczcie literackiej...", to bardzo rozumna książka! Powinna stać na półce każdego miłośnika literatury, ale i też tego, co czuje się jakby stanął na Judahu skale!
PS: 2500 post/tekst/artykuł na tym blogu od 12 grudnia 2012 r.
[1] wydobyte spośród odpowiedzi pani Wisławy między stronami 7, a 49.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.