czwartek, marca 28, 2024

Przeczytania - 493 - Wojciech Sadurski "Pandemia populistów" (Wydawnictwo Znak)

"Nie przedstawię taksonomii współczesnych populizmów. Mamy dziś lewicowe i prawicowe, nacjonalistyczne, etnocentryczne i autorytarne populizmy, które nakładają się na siebie. Pod względem badawczym istotniejsze jest rozpoznanie elementów tworzących popyt na populizm i wywołujących jego podaż. Liczba klocków nie jest nieskończona. Mają różne kształty, rozmiary i kolory, co ma znaczenie dla tego, co powstaje po ich złożeniu. Współczesne populizmy składają się z podobnych elementów, ale są różnorodne, tak ja zestaw klocków Lego" - odżegnywałem się od cytowania i nadmiernego przepisywania, a tu od razu kilka linijek? Jestem zdania, że to sedno książki, która jest plonem wnikliwej pracy profesora Jacka Sadurskiego (rocznik 1950). Gdzie mi tam, prostemu magistru, mierzyć się z takim tuzem, ba!  profesorem instytucji tej miary, co Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we Florencji, Uniwersytetu w Sydney czy Uniwersytetu Warszawskiego? Cenię głos, opinie pana Profesora, stąd też wziął się wybór do tego cyklu najnowszej książki, jaką jest "Pandemia populistów", w tłumaczeniu Anny Wójcik, a ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
 
Dwa słowa, które złożyły się na tytuł już powinny stawiać nas nieomal w pozycji na baczność, ba! zwiastować, że czeka nas polityczne tsunami! Pandemia i populiści - jakie to groźne zestawienie. Kto zna dorobek prof. W. Sadurskiego nie musi być przekonywany do sięgnięcia po 360-ąt stron czytania. Dla człowieka myślącego, dla człowieka wrażliwego na to, co go politycznie otacza po prostu intelektualna uczta i czytanie bezwarunkowo obowiązkowe! Ja z takim nastawieniem sięgałem po "Pandemię populistów". I nie zawiodłem się. To książka, z którą człowiek rozsądny nie powinien się rozstawać. Ona powinna znajdować się na wyciągnięcie ręki, aby upewnić się jak to jest, aby wiedzieć na pewno, aby...
Czy da się uchronić przed populizmem? Czy książka pana Profesora ma takie ambicje? Nie wiem. Cały czas nakręca nas na najwyższe obroty, najodleglejsze orbity naszego myślenia. Tu nie można odespać sobie choćby ćwierć słowa! Czy jest to lektura do poduszki? Nie wiem czy chciałbym zasypiać ze świadomością, że jakiś populista dybie na moją wolność, że chce się wedrzeć do mego świata. Ktoś powie, że często spotkamy tu prawdy oczywiste. To ja zapytam: to dlaczego wielu z nas łyka tak podrzucone piguły i staje w szeregu ludzi opętanych? Mało tego, dążących do jednego celu: wziętej raz władzy nigdy nie oddać!
To smutne, że pośród populistycznych zwycięstw raz po raz wraca: Polska! I ten sam logiczny ciąg dalszy: Jarosław Kaczyński, Prawo i Sprawiedliwość. Na dokładkę jest oczywiście mój rówieśnik Viktor Mihály Orbán (młodszy ode mnie od... dwa dni!) i inne demony tego destruktywnego myślenia i działania! Jakie to smutne być zestawianym z tym, co wywijał w Wenezueli  Hugo Rafael Chávez Frías.  Smutne też, że ktoś o pokroju politycznego awanturnika i rzezimieszka może być obiektem  uwielbienia, czci i poważania. Straszne, nawet nie smutne, jest to że część społeczeństwa odda swoje rozumienie wolności, aby mogli zaistnieć w polityce własnego kraju ludzi pokroju jedynie prawych i jedynie sprawiedliwych, których rządy po 15 października 2023 r. w Polsce zaczęły wygasać,a wychodzące kulisy rządzenia ujawniają jak funkcjonuje rodzimy populizm.
Książka prof. W. Sadurskiego może być dla nas pretekstem do dyskusji, własnych przemyśleń, odnajdywania siebie w tym wszystkim i swoich poglądów. Czy trafi do rąk samych populistów? Nie wiem. Może część tzw. elit tu na polskiej ziemi nawet nie ma świadomości, że do grona populistów się zalicza? Po przeczytaniu "Pandemii..." powinni zrozumieć, w jakim gronie znaleźli się. Chciałbym wierzyć, że w czasie wyborów, jakie już oblepiają nam przestrzeń publiczną mnogością haseł, uśmiechających się do nas twarzy obu płci - ktoś znajdzie czas, aby wczytać się w to, co napisał Autor. Warto. I nie dotyczy to li tylko klientów ulicy Nowogrodzkiej 84/86 w Warszawie. 
Moje czytanie, to też zakreślanie tego, co mną poruszyło i od razu stało się ważne. Proszę raz jeszcze wrócić do cytatu, który otworzył ten odcinek cyklu. Autor uczciwie (i to wielokrotnie) powtarza: nie ma jednego populizmu! Czy książka jest receptą jak się nań uodpornić? A może jakoś przygotować? W takich chwilach wracam do wciąż wspomnienia okładki tygodnika "Wprost" z lat 90-tych XX w. i pojawiającego się tam pytania: czy grozi nam faszyzm? Wtedy kręciłem głową, że to jakiś absurd, że to strachy na Lachy, że ktoś buduje narrację strachu. Ale to wszystko, o czym pisze pan Profesor, już przerobiliśmy w latach dwóch kadencji Dobrej Zmiany! Zawłaszczanie przestrzeni publicznej, atak na instytucje prawne państwa, jawny nepotyzm i kto wie czy nie symonia rodem z dziejów Kościoła czasu przed reformacją!
"W omawianych państwach, nawet jeśli władza (do pewnego stopnia) szanuje ideę wolnych i uczciwych wyborów, to zazwyczaj narusza zasady podziału władzy, ochrony prawa obywatelskich, a zwłaszcza standardy praworządności" -  czy trzeba ludziom uważnym (a nie chcę obrażać niczyjej inteligencji) przypominać czym były krojone rządy lat 2015-2023? To jest też klucz do rozumienia czym jest populizm w XXI w. Dlatego jestem zdania, że to jest bardzo ważna książka, jak ważna była książka  Mariusza Sepioło "Narodowcy. Z ulicy na szczyty władzy", również Wydawnictwa Znak [1] Obie powinny być czytane razem i razem uczyć nas, co grozi naprawdę wolnemu światu, kiedy do władzy dojdą demony budzone przez nacjonalistów i populistów! Nie zapominajmy, że przyszło nam żyć w kraju, gdzie głowa państwa zasłynęła dzieleniem własnych obywateli na ludzi i ideologię, a wielu przedstawicieli Kościoła zapomniało o naukach Chrystusa i nie widzi w obcym brata swego. Zacietrzewienie, nienawiść, ksenofobia, to tylko garść jadu, który wylewa się z ust zbawców i naprawiaczy, a tak naprawdę szkodników i destruktorów państwa, któremu niby służą.
Postanawiam jednak zostawić kilka cytatów, aby już na początku czytania zdać sobie sprawę z jakim zagrożeniem mamy do czynienie. Może ktoś naiwnie wierzy, że po 15 października nie może już nastąpić restauracja odsuniętych od władzy. Nie wolno taki myśleć. I o tym też jest ta książka. Mechanizmy, sztuczki polityczne - wszystko tu jest! Widzimy, jak nad dłoni jak rodzi się populizm, rozwija, zawładnia umysły i przejmuje władzę, niszczy świat, który przerabia na swoją jedynie prawą i jedynie sprawiedliwą modłę, wpycha społeczeństwo w swoje schematy i koleiny! Straszne jest choćby to sformułowanie Autora: "...populiści zwykle udzielają błędnych, niebezpiecznych, uproszczonych odpowiedzi, ale pytania, na które odpowiadają, są trafne". Dla wielu symbolem składnie zmontowanej propagandy populistycznej jest Donald Trump. Rasizm! ksenofobia! polowanie na czarownice! - to wszystko zdarza się tu nad Wisłą, nad Tybrem, nad Dunajem czy Potomakiem! 
Recepta zwyciężania populistów, oto ona: "...odnoszą sukcesy, gdy twierdzą, że odpowiadają na kilka społecznych obaw, które niekoniecznie są faktycznie ze sobą powiązane. (...) strategia sklejania kilku kwestii i proponowania prostego rozwiązania okazuje się skuteczna". Pamiętamy, co głosiła pani premierki Beata Szydło? "Starczyło nie kraść" - powtarzam z pamięci to cyniczne sloganowe odkrycie pani premierki. Dziś widzę spoty kandydata prawicy w mej rodzimej Bydgoszcz (bez logo partii, która jest jego ideologią) filmuje się np. na tle zrujnowanych kamienic Wyspy Młyńskiej i udowadnia, że prezydent miasta nic nie robi?! Proste chwyty skierowane do maluczkich i zapewne nie do czytelników książki prof. W. Sadurskiego. A szkoda. Wtedy wiedzieliby w jakie tryby manipulacji dostali się, są przez nie kształtowane i produkwane! 
Oto kilka czynników, na które zwraca uwagę Autor, zastrzegając się, że jest ich na pewno więcej, te jednak stanowią filar, na których budowana jest ta groźna ideologia: poczucie niepewności ekonomicznej; ksenofobia; rozczarowanie elitami rządzącymi; arogancja establishmentu; niechęć do globalizacji; wspieranie nacjonalizmów; resentymenty kulturowe; obrona wartości religijnych; ograniczanie władzy poprzez liberalność i demokrację! "Odmiany współczesnych populizmów wynikają z kombinacji co najmniej dwóch tych czynników" - czytamy i rozglądamy się mimo woli dookoła siebie. Nie widzieliśmy tego? Wprawdzie nie pada tu termin sojusz tronu z ołtarzem, ale coś na ten temat tu i tam rozsypuje się po rozdziałach całości "Pandemii populistów". Bardzo szybko przekonujemy się, że... jesteśmy w domu! W państwie Kaczyńskich-Macierewiczów-Ziobrów-Czarnków! I już widzieliśmy to, co znajdziemy dalej, pogląd socjologów o tym, że: "...pogorszenie się statusu społecznego wywołuje lęki prowadzące do odrzucenia tradycyjnego politycznego establishmentu na rzecz populistycznych partii prawicowych". To nic innego, jak ideologia strachu lub strachem! 
Zawsze pojawiają się kwestie ekonomiczne! Wobec nich jesteśmy bezbronni. Z liczbami jeszcze nikt nie wygrał (i nie wygra). Autor przypomina nam odwieczną, moim zdaniem, prawdę: "Śnimy sen polski, węgierski, brazylijski czy filipiński. Nasze marzenia mają w dużej mierze wymiar ekonomiczny". I dalej  zapewne i przestroga: "Niespełnione marzenie wiąże się z poczuciem rzeczywistej albo tylko wyobrażonej, absolutnej albo względnej straty lub ekonomicznego upadku. Na tych wodach łowią populiści". To ich woda, to ich prąd, z którym płyną i wciągają innych. Znowu pojawia się: strach! Tym razem przed ubóstwem, utrata miejsc pracy, degradacją pozycji społecznej. To pewnie są prawdy, które rozumiemy i bez czytania prof. W. Sadurskiego. Mając jednak w dłoni plon jego pracy stajemy na twardym gruncie pewności i potwierdzenia: miałem rację! Uważam, że to jest bardzo ważne w naszym zderzaniu się populistycznym betonem!
Raz jeszcze strach wobec nie przyjmowania uchodźców! Sam często miałem wrażenie, że obudziłem się w III Rzeszy i ktoś w radio lub TVP robi audycje, bo właśnie wpadł mu w rękę "Der Stürmer"! Przypomnę, że jego wydawcę Juliusa Streichera powieszono w Norymberdze w 1946 r. Ale o pasożytach i przywlekanych chorobach mówił otwarcie pan prezes jedynie prawej i jedynie sprawiedliwej partii! "Analogie między jego słowami a językiem nazistowskiej propagandy w okupowanej Polsce w czasie drugiej wojny światowej nasuwają się same" - i pada termin: islamofobia. Widać jak bardzo upośledzone jest myślenie podobnych proroków i zbawców wobec świata Islamu! "Według politologów niechęć do uchodźców wiązała się z tym, że zdecydowana większość uchodźców była muzułmanami lub osobami o innym kolorze skóry" - kolejne przypomnienie. My i Oni! - dwaj wrogowie z obcych sobie okopów? Postawiono z metodologiczną konsekwencją znak równości między wyznawcami islamu, a terrorystami. Na tym Kaczyński budował spójność swoich szeregów, wmawiał maluczkim poczucie wspólnoty i odgrzebanie nieomal idei Antemurale Christianitatis! Ktoś powie: nic nowego! Ale jeśli chodzi o Polskę raczej niegodne tradycji tolerancji dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
"Zazwyczaj warunkiem koniecznym nietolerancji jest poczucie zagrożenia tożsamości narodowej" - to kolejna z prawd, bez których pojęcia, co jest paliwem populizmu, nie zrozumiemy. Przypomnijmy sobie jak równe lat 20-ścia temu straszono wejściem do Unii Europejskiej. Opowiadanie bredni, że Niemcy wrócą Niemcy zabiorą! Co mieli zabierać? A choćby majątki pozostawione po 1945 r. - bronił swej tezy jedynie prawy i jedynie sprawiedliwy obrońca wartości. W takich miastach, jak Bydgoszcz (i okolicy) dość chodliwy straszak. Prof. W. Sadurski wręcz pisze o toksycznych wpływach, jakie wynikają z kolejnego straszaka. I zaczyna się nasza z książką polemika, bo sprawdzamy, jak to było z nami, naszymi lękami i obawami. Ale sprawa nie skończyła się na 1 maja 2004 r. To straszenie ma się całkiem dobrze, żyje, ewoluuje, spaja szeregi populistycznych szturmowców. Czyż przed laty partia wówczas opozycyjna nie wyskoczył z hasłem: "Polacy! Obudźcie się"? Nie trzeba było wielkiej wiedzy historycznej, aby powróciło do nas nazistowskie: "Deutschland! Erwache!". Ta sama partia, gdy tylko zdobyła władzę zlikwidowała m. in. Radę do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i Nietolerancji! Zabroniono szkołom na kontakty z organizacjami pozarządowymi. Wstrzymano rządowe dotacje dla Niebieskiej Linii! No, ale skoro minister edukacji stawiał znak równości między ludźmi LGBT, a nazizmem, to o czym my mówimy. 
Nie chcę odzierać książki prof. W. Sadurskiego ze wszystkich wartości dodanych, jakie niesie. Zatem tylko jeszcze głos o wymiarze sprawiedliwości, tak z żelazną konsekwencją demolowanym był przez osiem lat: "Populiści widzą prawo jako ograniczenie skutecznego działania". w jednym akapicie Kaczyński i Chávez. Jest powód od dumy? Dlatego logiczna kolejna takiego myślenia jest: "Jeśli obowiązujące prawo umożliwia osiągnięcie celu, to dobrze, ale jeśli nie, należy je zmienić lub zignorować". I wszystko jasne! Zabawne jest to, że ci, którzy przez osiem lat łamali Konstytucję, teraz mienią się obrońcami? To jakiś ponury żart. Zostawiam z tą rozdrapaną raną "Pandemię populistów". Na pewno nie jest to lektura miła w odbiorze, bo też wiele przypomni nam o nas samych. Zmierzmy się. Zapewne przyjdzie temu i innemu uderzyć się w pierś. Refleksje rodzą się niemal po przeczytaniu każdego akapitu - i to jest kolejna wartość uzyskana z przeczytania "Pandemii populistów". A ja czekam na kolejną książkę pana prof. Wojciecha Sadurskiego.
 
[1] patrz odc. 486 tego cyklu, z dnia 14 stycznia tego roku

Brak komentarzy: