czwartek, marca 21, 2024

Przeczytania - 492 - Sławomir Leśniewski "Kościuszko. Rysa na pomniku?" (Wydawnictwo Literackie)

"Bez wątpienia historia życia Kościuszki jest gotowym scenariuszem filmowym, a Sławomir Leśniewski umiejętnie, scena po scenie odsłania nam niezwykłe losy przyszłego Naczelnika powstania – trudne dzieciństwo, pobyt w elitarnej Szkole Rycerskiej, wyjazd do Francji, nieszczęśliwą miłość do Ludwiki Sosnowskiej, wielkie ambicje i karierę wojskową podczas ośmioletniego pobytu w Ameryce. Autor dokładnie przypatruje się podwalinom pomnika Kościuszki, czyli dwóm wielkim wojnom – o wolność Stanów Zjednoczonych i w obronie Konstytucji 3 maja. I wreszcie szczegółowo prześwietla nieudane powstanie z 1794 roku, począwszy od euforii po przysiędze na krakowskim Rynku i zwycięstwie pod Racławicami, aż po klęskę pod Maciejowicami" - ten sam zapis znajdziemy na okładce książki, ten sam zapis znajdziemy na portalu Wydawnictwa Literackiego [1]. Tym razem Sławomir Leśniewski (rocznik 1959) zabiera nas w podróż w życie Naczelnika, Andrzeja Tadeusza Bonawentury trojga imion herbu Roch odmieniony Kościuszki (1746-1817) - i tego, co doprowadziło do upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów! Bo to na życia tego pokolenia wpisały się takie wydarzenia, jak kres panowania saskiego, sterroryzowana rosyjskimi armatami elekcja 1764, konfederacja barska, rozbiory, Konstytucja 3 maja, insurekcja kościuszkowska, epoka napoleońska, idylla po wiedniowym kongresie. Wiele jak na to tylko pokolenie. A w oku cyklonu ON: kresowy szlachetka z Mereczowszczyzny, któremu ani Sosnowski, ani Żurowski nie oddali swoich córek, bohater dwóch narodów, jeden z pierwszych kawalerów Virtuti Militari.
 
 
Na potrzeby tego "Przeczytania..." skupiam się li tylko na tym, co na samym początku  insurekcji wydarzyło się? "Kościuszko. Rysa na pomniku?" Sławomira Leśniewskiego ukazuje się w odpowiednim momencie. Brawa za wyczucie czasu dla Wydawnictwa Literackiego! Raz, że w kinach pojawił się film "Kos" w reż. P. Maślona, z kreacją J. Braciaka jako Kościuszki. Dwa, rocznica wybuchu i trwania, i klęski insurekcji: dwieście trzydziesta! Że dla mnie postać Naczelnika ważne znaczenie posiada, to podam trzy przykłady: portrety w sali mego liceum, w którym uczę od 2006 r., portret w domu własnem i literatura dla zgłębienia epoki (autorstwa m. in. S. Herbsta, A. Zahorskiego, J. Pachońskiego, B. Szyndlera). Starczy!
Nie po raz pierwszy zapraszam do lektury książki, której autorem jest pan Sławomir Leśniewski. Kładę jego książki pomiędzy publicystykę historyczną, kiedyś tak godnie reprezentowaną piórem choćby M. Brandysa, P. Jasienicy, A. Krawczuka, W. Łysiaka. Uważam, że doskonale sprawdza się, jako sprawny popularyzator historii. Nie wiem, co o tych różnych tytułach myślą (patrz odcinki 231 i 314 tego cyklu) naukowe głowy. I powiem szczerze: wcale mnie to nie obchodzi. Jeżeli ktoś odsłania, przypomina, sprowadza ku nam obrazy przeszłości, robi to z pasją i nie mitologizuje, temu brawa i uznanie! Nie czarujmy się  w i e l e  z tytułów i autorów (patrz, np. T. Korzon, Sz. Askenazy, W. Tokarz) dziś odeszła w zapomnienie. Z rzadka wznawiani może zalegają na pokrytych kurzem półkach sędziwszych ode mnie lub mnie równolatków (rocznik 1963). Tym bardziej książka Sławomira Leśniewskiego jest doskonałym spotkaniem z historią. 
Język, przekaz, narracja - jakbyśmy tego nie określali sprawia, że "Kościuszko. Rysa na pomniku?" staje się doskonałą lekturą przez świadome i duże "L" napisaną. Jestem wręcz zdania, że jeśli nie  t a k i e   pióro, to czyje ma pobudzić historyczną nutę, aby ona zabrzmiała, zagrała, pozostała w nas? Po niej (takie jest moje zdanie) powinien przyjść czas na inne tytuły epokę opisujące, diariusze z przełomu XVIII i XIX w. Niewiele w końcu ma to szczęście, jak mój wychowanek Kamil (rocznik 1984), któren jest potomkiem... Jana Kilińskiego. To jedyny dla mnie przykład, kiedy mój uczeń utożsamiał się z insurekcją kościuszkowską ze względu na powiązania rodzinne i historyczne.
Mam więcej pisać o swoich doznaniach, a cytowania zostawić swej uwadze, tudzież wykorzystaniu na swoich lekcjach? Tak, spotykają mnie takie głosy, że ja tylko książki przepisuję! Zatem nie będę. Zatem będę tylko albo achy i echy lubo kwaśności żołądkowe jak u jakich śledzienników (jak wyrażał się Naczelnik, ale ten z lat 1919-1922) - tu zostawiał. W końcu to tu pisanie ma ułowić potencjalnego czytelnika, niczym Luśnia Tatarzyna, a nie odstraszyć. Jeden wszak może pierzchnąć, jak  królik, kiedy się dowie, że czeka go blisko 400-ta stron czytania. Drugi zająknie, że mu mało! Nie dogodzisz każdemu pisarzu. Ja mogę tylko od siebie dodać: wypatruję kolejnych tytułów pana Sławomira Leśniewskiego![2] Mam ich więcej, niż wynikałoby z cytowanych odcinków cyklu. Szkoda, że Wydawnictwo Literackie zapomniało o blogu, który do chwili publikacji tego tekst/postu/recenzji odwiedziły 2 102 855 Czytelniczek i Czytelników!
O ile ktoś wychował się w duchu apoteozy i mitologizowania insurekcji, to dostanie kubeł zimnej wody już gdy opadnie wojenny pył pod Racławicami. Co przeciętny konsument historii wynosi ze szkolnej lekcji (o ile jej nie przespał lub zbyt wytrwale nie skupił się na smartfonie podglądanym pod ławką): że Kościuszko, że zwycięstwo, że kosynierzy, że Wojciech Bartos(-z) - i koniec. Autor nie kryje faktu: "... pod względem operacyjnym bitwa pod Racławicami zakończyła się niepowodzeniem. Kościuszko nie był w stanie zwycięsko uderzyć na Denisowa, a droga na Warszawę została przed Naczelnikiem i jego wojskami zamknięta". No, tak: celem było dotarcie do Stolicy! Celu nie osiągnięto. Musiał się Kościuszko cofnąć z powrotem do Krakowa! A jak udźwignąć taką ocenę: "...Kościuszko w wielu sprawach geniuszem się jednak nie okazał". Nie będę nikogo dalej prowadził po wybojach żywota tego. Teraz brawa dla Autora, że krytycznie ocenia swego bohatera, nie tworzy kolejnej biografii na klęczkach czy wręcz pozycji... jamnika (jak nie przymierzając pewien generał przed 1939 r. pisał o pewnym Marszałku). Czy jest to zatem książka z tych, co odbrązawiają historię, zdzierają patynę narodowego uwielbienia? A, to zostawiam każdemu czytającemu pod rozwagę i ocenę.
Sto kilka stron, z owych czterystu, zajmuje insurekcja! 1/4 całości. nie czarujmy się na tym koncentruje się uwagą przeciętnego odbiorcy historii. Rok 1794! Szkoda, że w nurt narracji (jak np. przed laty zrobił to prof. J. Pachoński) nie wpleciono prozatorskich opisów Racławic Władysława Reymonta. Nie ujmuję nic plastyczności opisu Autora "Kościuszki. Rysa na pomniku?". Ktoś zapyta: a co z tą rysą? No, a choćby ten epizod: "Oto bowiem po bitwie oddziały Kościuszki uległy rozprzężeniu". Dalej jest i tak: "Wielu, nie tylko chłopskich żołnierzy, za nic mając rozkazy oficerów, rozbiegło się po pobojowisku w celu przeszukiwania poległych i rannych Rosjan". I na koniec takie stwierdzenie: "Wkrótce to Naczelnik i jego wojska po utracie znacznej części swojej wartości bojowej z myśliwego mogli się zamienić w ściganą zwierzynę".  Jest-że powód do dumy? Nie sądzę.
Jednak cytuję? W ograniczonym naprawdę zakresie. Wartością dodaną jest tu powoływanie się na różnych autorów, biografów Kościuszki, a przede wszystkim zapiski z epoki. Bardzo żałuję, że nie ma wśród cytowań tego, co pisał Jerzy Jedlicki. [3] Trudno jednak oczekiwać, aby każde wspomnienie roku 1794 mogło znaleźć się w pracy S. Leśniewskiego. Wiem. Ja po prostu nie wyobrażam sobie mojej lekcyjnej narracji bez tego diariusza. "Jest bezsporne, że o powodzeniu insurekcji w jej pierwszym etapie, poza bitwą pod Racławicami, zadecydowały dwa wydarzenia: udane powstanie miejskie w Wilnie i Warszawie, gdzie zwycięstwo Kościuszki wywołało stan najwyższego napięcia" - cytuję S. Leśniewskiego. 
Otworzyłem furtkę, wskazując kierunek na Wilno i na Warszawę. Możecie mi nie uwierzyć lub nie, ale nauczyłem się topografii starego Wilna (nie widząc go do XXI w.) na podstawie monografii o sprzysiężeniu J. Jasińskiego i zamieszczonej tam mapie. [4] Czy książka Sławomira Leśniewskiego będzie też takim drogowskazem historycznych peregrynacji? Chciałbym wierzyć, że tak. W końcu tyle miejsc w Polsce, które związane są z Naczelnikiem AD 1794. Wprawdzie Bydgoszczy nie zaszczycił swą osoba, to przecież za Kościuszki czasów jenerał J. H. Dąbrowski wydarł miasto Prusakom! Proszę sprawdzić w Winnej Górze, jakie bitwy tam wymieniono, stoi tam m. in.: "BYDGOSZCZ". Jestem zdania, że kolejna monografia S. Leśniewskiego powinna znaleźć się w księgozbiorze każdego komu miły jest Kościuszko i trudne czasy jego. Zamykając ten odcinek cyklu przypomnę jedno źródło z epoki, tekst przysięgi na krakowskim Rynku z 24 marca 1794 r. Może pora panowie politycy, współcześni warchołowie, aby nie tylko pochylić gniewem i nienawiścią wykrzywione twarze i nauczyć się od godnych i szacownych poprzedników z XVIII, co to znaczy być Polakiem!  Tadeusz Kościuszko przysięgał: "Ja Tadeusz Kościuszko, przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi Polskiemu, iż powierzonej mi władzy na niczyj prywatny ucisk nie użyję, lecz jedynie dla ochrony granic, odzyskania samowładności Narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będę. Tak mi Panie Boże dopomóż i niewinna męka syna Jego". Oczywiście tekst znajdziemy też w narracji książki "Kościuszko. Rysa na pomniku?".
 
[1] https://www.wydawnictwoliterackie.pl/produkt/5203/kosciuszko-rysa-na-pomniku [data dostępu 7 III 2024]
[2] kiedy już tekst/post pojawia się, to Wydawnictwo zapowiada nowy plon pracy i dociekań Autora: "Jagiellonowie. Złoto i rdza"  
[3] Jedlicki J., Dyaryusz powstania narodu 1794, Oficyna Wydawnicza Mówią Wieki, Warszawa 1994
[4] Sułek Z., Sprzysiężenie Jakuba Jasińskiego, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej Warszawa 1982

1 komentarz:

  1. Nie rozumiem, to uznanie dla mego blogu i treści, jakie znaleziono czy reklama gry?

    OdpowiedzUsuń