poniedziałek, lipca 03, 2023
Tryptyk gettysburski - część 3 - Mort Künstler
Mort Künstler (rocznik 1927) był bohaterem XXXI odcinka cyklu "Paleta". Tekst ukazał się na blogu 20 maja 2017 r. Dawno. Postanowiłem przypomnieć go, aliści ograniczyć ikonografię tylko do bitwy pod Gettysburgiem (1-2-3 VII 1863 r.). Armia Północnej Wirginii generała Roberta E. Lee została pokonana przez Armię Potomaku, którą dowodził generał George G. Meade. Paradoks dziejów lub chichot historii - jak kto chce, polegał na tym, że Amerykanin mordował Amerykanina w wigilię Independence Day, czyli 4 lipca.
Ktoś powie, że idę na łatwiznę, bo w wakacje serwuję odgrzewane steki. A ja wracam do dawnego pisania, częściowo modyfikuję pierwowzór i cicho wierzę, że jeszcze kogoś zainteresuję i twórczością amerykańskiego malarza i tematyka okrutnej wojny domowej, która podzieliła Amerykanów przeszło 160. lat temu. I te podziały gdzieś tam podskórnie pulsują. Wystarczy przyjrzeć się ile emocji towarzyszyło usuwaniu symboliki Skonfederowanych Stanów Ameryki (CSA) z przestrzeni publicznej. Trochę na ten temat pisałem na tym blogu.
Zatem to pisania nie jest jałowym: kopiuj, wklej, zapisz. Zostawię tym razem tylko istotne treści i jak napisałem wyżej dotyczące tylko j e d n e j bitwy. Jak sam dźwięk batalii (Gettysburg) oddziałuje na Amerykanów? Nie wiem. Nie znam żadnych badań. Ja jakoś nie mogłem obejść bokiem rocznicy tej tragedii...
Pobieżnie nawet śledząc, co można znaleźć w Internecie nabieramy
przekonania, że dla Amerykanów to jeden z najbardziej rozpoznawalnych
artystów. Przede mną leży książka, której autorem był J. M. McPherson pt. "Gettysburg" (Turner Publishing, Inc. Atlanta 1993),
której oprawą graficzną zajął się właśnie Mort Künstler. Jeśli o mnie
chodzi: trudno oderwać się od szaty ilustracyjnej. Nie, żebym nie znał
tych obrazów. I właśnie dlatego. Traktuję tę książkę (tu serdeczne
podziękowania należą się memu Synowi - za znalezienie tej pozycji, jej
zakup i przysłanie do Polski) jako... album. Niestety nigdy nie uczono
mnie języka Shakespeare'a. Pozostaję w tej materii na poziomie nieczytatego dzieciątka. Trudno. Pozostaje mi oglądanie barwnych ilustracji Morta Künstlera.
Ponoć 350 obrazów, to utrwalenie scen właśnie z wojny secesyjnej. Mam-że
z nich wybierać? Pokazuję tu skrawek tego, co mnie fascynuje w tym
malarstwie. Pewnie, że wiele reprodukcji znajdujemy w moich postach
poświęconych bohaterom tej straszliwej rzezi Amerykanów! Nie wiem z czego wynika moja fascynacja tym, co działo się w stanach Zjednoczonych w latach 1861-1865.
Sugestywność artystycznych wizji jest tak ogromna, że Amerykanie myślą
chyba dziełami M. Künstlera, jak my naszym J. Matejką?. Znalazłem jedną z
opinii o Jego twórczości, które sens sprowadzam do chyba prawidłowego
rozumienia i sensu, że "Studiując jego malarstwo jakbyśmy oglądali żywą historię". Zresztą Artysta sam rozumie swoją rolę, skoro publicznie mówi mniej więcej w ten sposób: "Mam wrażenie, że otwieram okno historii. Staram się stworzyć obraz, dzięki którym widz poczuje się tak, jakby sam tam był. Dlatego dbam o dokładność i dramaturgię". I na mnie ta dramaturgia silnie działa. Mogę tylko żałować, że tak niewiele tu zamieszczam reprodukcji prac Artysty.
O sugestywności artystycznej wizji może świadczyć obraz, który jest powyżej pt."High
Water Mark". Płótno powstało w 1988 r. na 125 rocznicę bitwy pod
Gettysburgiem. Wydrukowano 750 000 edytowanych reprodukcji. Całość
sprzedano w dwa miesiące! Zerkam na oficjalną stronę "Mort Künstler
America's Artis" i tam stoi jak byk kwota... 3 500 $ za limitowanej
edycji reprodukcję. Nie ukrywam: jestem w szoku. Gro wykorzystanych tu
ilustracji udostępniłem sobie z FB poświęconego twórczości tego Artysty.
Pewnie wielu dostrzega inspirację w tych
pracach... kinem amerykańskim. Podobieństwo do takich obrazów, jak
"Generałowie" i "Gettysburg" (obydwa w
reż. R. F. Maxwella) nie jest przypadkowa. Wiele scen, to żywcem
przeniesione kadry z tych epickich opowieści, jaki można było śledzić w
kinach (w 1993 i 2003).
Little Round Top, gen. J. Chamberlain’s Charge
Okroiłem tekst. Tych kilka obrazów, to prawdziwe kadry wydarte z krwawej opowieści, jaką była bitwa pod Gettysburgiem. Można sprawdzić na ile dwa pisania różnią się pod względem ikonograficznym. I do jakiego wniosku dochodzimy? Znaczące różnice? Zatem nie jest to tylko kopiuj, wklej, zapisz. A przy okazji proszę zwrócić uwagę na... kawaleryjski proporzec. Skąd te znajome barwy? A to odpowiedzmy sobie na koniec na pytanie "kto nazywany jest ojcem kawalerii amerykańskiej?". Nie wiem? A bohater spod Savannah AD 1779. Tak, Kazimierz Pułaski. To na jego cześć i kraju, z którego pochodził.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.