wtorek, maja 16, 2023

...der jüdische krieg in Warschau (19 IV - 16 V 1943) - część 2

"Mam mieszane uczucia co do akcji przypinania dzisiaj papierowych żonkili: fajnie, że przypomina o powstaniu wszystkim Polakom (albo w ogóle ich o nim informuje), ale też w łatwy sposób pozwala poprzez przypięcie żółtego symbolu zwolnić się z myślenia i z poczucia dziejowej odpowiedzialności. Przypinamy żonkila, jest gites, bo inkorporujemy żydowskich powstańców do naszej polskiej powstańczej tradycji. To tacy fajni Żydzi walczyli, tacy jak nasi «chłopcy i dziewczęta» z Powstania Warszawskiego, tacy laiccy, mówiący po polsku i nie żydłaczący – żadne tam kresowe «aj, waj!». Wobec nich łatwo jest nie być antysemickim. Ale proporcje są takie, że to większość tych «aj, waj»” zginęła w Zagładzie, tych religijnych Żydów. Ich już ciężej wpisać w «naszą historię» Polski. Powstanie w Getcie już nie miało nikogo wyzwalać. Żeby nie poddawać się tak łatwo gloryfikacji i martyrologii powstaniowej – jakże typowej dla polskiej mentalności – polecam poczytać sobie dzisiaj «Zdążyć przed Panem Bogiem» Hanny Krall i w ten sposób prywatnie uczcić rocznicę wybuchu powstania" - trafiłem na ten cytat na portalu Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce. Postanowiłem niczego nie skracać. Autorką, jak rozumiem, jest pani Anna Maria Żukowska [1].
 
Pomnik Bohaterów Getta - Warszawa 19 IV 2023 - foto K. Obolewicz.
Dziś, 16 maja, mija równe osiemdziesiąt lat, kiedy  SS-Gruppenführer Jürgen Stroop mógł zawiadomić swoich berlińskich zwierzchników: "DIESE STADT  IST JUDENFREI!". Powstanie w getcie warszawskim, heroiczny zryw z 19 kwietnia wypalił się, nie wystarczyło być odważnym, aby zmóc przeważające siły hitlerowskiego/niemieckiego/nazistowskiego wroga! To nie była walka o zwycięstwo! Tej walki nie dało się wygrać! To była droga wbrew temu, co Niemcy gotowali Narodowi Wybranemu. Miesiąc nierównej walki stanowi symbol oporu i nie godzenia się, aby iść w biernej kolumnie na  Umschlagplatz. 
 

 
 
"Wśród murów getta odbywa się obecnie ostatni akt tragedii jakiej nie znała historia. Odpowiedzialność za zbrodnie wymordowania całej ludności żydowskiej w Polsce spada w pierwszym rzędzie na samych morderców, ale pośrednio obciąża ona także całą ludzkość, narody i rządy państw sojuszniczych, które do tej pory nie usiłowały przeprowadzić konkretnej akcji celem wstrzymania tej zbrodni. Przypatrując się biernie wymordowaniu milionów bezbronnych zamęczonych dzieci, kobiet i mężczyzn, stały się te kraje wspólnikami zbrodniarzy. (…) Nie mogę pozostać w spokoju. Nie mogę żyć, gdy resztki narodu żydowskiego w Polsce, którego jestem przedstawicielem, są likwidowane" - to swoisty krzyk bezsilności. To te słowa kierował m. in. do premiera rządu polskiego na emigracji, gen. W. Sikorskiego członek Rady Narodowej RP w Londynie Szmul Zygielbojm [2]. Kilka dni później przytłoczony świadomością poniesionych strat popełnił samobójstwo. Był wtedy 12 maja 1943 r. Walka w Warszawie miała trwać jeszcze cztery dni, kiedy wróg zdobywał dom po domu, palił, mordował, wywoził resztki ukrywających się po piwnicach ludzi. Nie zapominajmy, dla tych oprawców byli podludźmi! 
 
 
Pewnie wielu zaskoczy taka znaleziona przeze mnie wypowiedź jednego z ocalałych, Mosze Arens: "Wiele osób mieszkających w getcie liczyło na to, że uda im się przeżyć. Dlatego obawiali się oporu wobec Niemców. Uważali, że to tylko wzmocni represje z ich strony i doprowadzi do tragicznego końca. Kiedy jednak rozpoczęto akcję wywożenia mieszkańców getta do obozu śmierci w Treblince, Żydzi zrozumieli, że nie mają wyboru"[3]. Umschlagplatz stał się pierwszym krokiem ku zagładzie. Dla wielu pozostawał tylko jeden kierunek: Treblinka! A tam śmierć! zagłada! unicestwienie! Nie potrafię o tym pisać bez emocji. Trudno zdobyć się na obojętność. Nie, nie mam żadnych emocjonalnych czy rodzinnych związków z Holokaustem. Po prostu widzę cynizm katów, którzy zapomnieli o swoim człowieczeństwie. Kilka lat indoktrynacji wystarczyło, aby z Niemców zrobić naród Morderców!
 
 
"Dlaczego daliśmy się prowadzić na śmierć jak stado baranów na rzeź? Czemu wrogowi wszystko udawało się tak łatwo? Dlaczego kaci nie odnieśli żadnych strat? Czemu 50 esesmanów (są tacy, którzy twierdzą, że jeszcze mniej) z pomocą 200 policjantów ukraińskich i podobną liczbą litewskich zdołało przeprowadzić całą operację z taką łatwością? Od samego początku należało nie pozwolić na wysiedlenie. Powinniśmy wybiec na ulice, podpalić wszystko, co było w zasięgu naszych rąk, rozwalić mury i uciec na drugą stronę. Niemcy mściliby się na nas, zginęłyby zapewne dziesiątki tysięcy, lecz nie 300 tysięcy" - to wypowiedź Emanuela Ringelbluma [4]. Nie mam prawa snuć ocen, zabawiać się w "co-by-było-gdyby". To byłyby tylko spekulacje, a tych w swoim pisaniu i rozumieniu historii, ale też jej nauczaniu (w końcu jestem belfrem od blisko czterech dekad) unikam, w żadnym wypadku ku nim nie dążę. Z tego jednego portalu wydobywam głosy przeszłości, aby w takim dniu jak dziś naprawdę pamiętać. Czy dziś Warszawa będzie czcić bohaterów getta, jak 19 kwietnia? Wątpię. Chcę się mylić.
 
 
"Panika robi swoje, rozdygotana wyobraźnia już widzi wkraczających zbirów, lęk dławi gardło i zamienia serce w jakiś galopem puszczony oszalały motor. Zalewają mnie na przemian fale ciepłego i zimnego potu, czuję, że coraz trudniej chwycić mi powietrze [...]" -  nie można pozostać obojętnym na takie zapisy [5]. Bo to zapis, jaki powstał w ogniu walk, płonącego getta, ukrywających się w piwnicach ludzi. Nie znamy Autorki. To głos kogoś kto musiał zostawić prawdę. I zginąć? Nie wiemy. Ten pamiętnik jest obecny na tym blogu. Zwalania mnie od dłuższego cytowania. Pisząc słucham przejmującego śpiewu Gołdy Tencer: "Mejn yiddishe mame". 
 
 
"Mam obowiązek powtórzyć wezwanie: Ludzie, nie bądźcie obojętni na zło. Ludzie, bądźcie czujni. Nienawiścią bardzo łatwo zgromadzić popleczników. Czy jednak nie przyniesie ona zguby mnie, tobie, wam, naszym dzieciom i wnukom? Dlatego tych, którzy sieją nienawiść, «J'accuse» - oskarżam" - te m. in. słowa padły 19 kwietnia spod pomnika Bohaterów Getta z ust Mariana Turskiego (rocznik 1926) [5]. Miał prawo to powiedzieć, jak niewielu tu nad Wisłą, bo znalazł się za murami getta. Tego w Łodzi. Przeżył. Cały czas świadczy do czego prowadzi nienawiść. Zastanawiałem się, jak odbierane były jego słowa. Przecież dwa kroki od mówiącego siedzieli ludzi, których ideą fix jest sianie nienawiści, szczucie, lżenie, sprowadzanie ludzi do ideologii, bo inaczej kochają.  Swoją drogą ciekaw jestem ilu z zebranych tego dnia zrozumiało sens francuskiego «J'accuse»? Słyszeli, jak Emil Zola miał odwagę stawać w obronie Alfreda Dreyfusa (1859-1935)? Teraz sędziwy Marian Turski musi douczać nacjonalistów czy wręcz jawnych antysemitów. Nie wiem czy dociera do podobnych mózgów myśl o nienawiści i jej skutkach. Sprawdzanie ile w Polaku Polaka, to przecież ich żer! Ilu z nich też przyczepiało w ten kwietniowy dzień żółtego żonkila do dumnie wypiętych piersi! Jakim prawem? Nie wiem. 
 
 
"Marzenie mojego życia spełniło się. 
Żydowska samoobrona w getcie stała się faktem. 
Żydowski zbrojny opór i odwet urzeczywistniły się. 
Byłem świadkiem wspaniałej heroicznej walki 
bojowców żydowskich" 
 - Mordechaj Anielewicz 
(23 kwietnia 1943 r.)
 
PS: Dziękuję Karolowi Obolewiczowi za możliwość skorzystania z zasobów osobistego archiwum fotograficznego.
 
[1] https://jewish.org.pl/opinie/papierowe-onkile-7145/ [data dostępu 19 IV 2023]
[2] https://jewish.org.pl/wiadomosci/walczyli-o-godn-mier-7146/  
[3] i [4] https://jewish.org.pl/historia/qflagi-nad-gettemq-4270/ 
[5] Dziennik Maryli. Życie i śmierć w getcie warszawskim, redakcja naukowa D. Libionka, Prószyński i S-ka, Warszawa 2023, s. 279
[6] https://tvn24.pl/polska/marian-turski-mam-obowiazek-powtorzyc-wezwanie-ludzie-nie-badzcie-obojetni-na-zlo-6949063 [data dostępu 20 IV 2023]

Brak komentarzy: