sobota, lipca 02, 2022
Cień Wieniawy...
Znowu... omsknięcie? LXXX rocznica śmierci generała dywizji Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego (1881-1942) przypadła wczoraj 1 lipca. Obszernie wspominałem Wieniawę w 82 odcinku cyklu "Spotkanie z Pegazem". I do niego teraz zaglądam, aby przypomnieć to i owo. Lenistwo? Po prostu wakacje i ratowanie się przed zarzutem niepamięci i zaniedbania. Mea culpa! Chcąc jednak pamiętać o każdej przypadającej na przełomie czerwca i lipca rocznicy, musiałbym zamienić pisanie na blogu jedynie we wspominkowanie lub rocznicowanie. Mimo wszystko to ostatnie jednak staje się faktem. Trochę zmieniam tekst, usuwam to i owo nie burząc jednak logiki myśli.
Dla starszego pokolenia na dźwięk samego herbu (bo stałoby napisać zaledwie: "Wieniawa",
a średnio inteligentny obywatel II Rzeczypospolitej wiedziałby o kim
rzecz!) wiadomym już by było, że bohaterem tego wspominania jest ktoś, kto
cenił: piękne kobiety, nadobne konie, śpiew, dobre trunki, doborowe
towarzystwo i rzecz jasna Ziemiańską (czytaj m. in. Skamandryci, A.
Dymsza, F. Fiszer, ba! B. Leśmian i inni). Tak TO miejsce wspominał nie
byle kto, a sam Witold Gombrowicz: "A na samym szczycie, nawet
w fizycznym znaczeniu, bo na półpiętrze, wyniesiony ponad tłum,
świetniał stolik skamandrytów - Słonimski, Tuwim, Iwaszkiewicz,
Wieniawa-Długoszowski i inne wielkości, przerzucające się dowcipami". A Janusz Minkiewicz o tym samym miejscu: "...obok
poetów zawodowych widziało się tam uroczego poetę amatora, pułkownika
Wieniawę-Długoszowskiego, obok pracowitych prozaików zasiadał ten, który
nie zhańbił się napisaniem jednego choćby słowa, kawiarniany Bóg Ojciec
- Franciszek Fiszer". Tego profilu twarzy NIKT nie mógłby pomylić. Choć zaburzyła się moja pewność siebie na Cmentarzu Rakowickim, a było to tak...
Lipiec 1999. Występują: mój syn (lat wtedy 11), starszy pan (wiek nie
określony) i ja (wtedy lat 36). Szukaliśmy grobu Wieniawy. Żadnej
informacji na ówczesnej tablicy rozmieszczenia kwater, mogił itp. Nawet w
przycmentarnym biurze patrzono na mnie, jakbym pytał o lądowanie
kosmitów. Nie pozostało mi nic innego, jak zaczepiać spacerujących
cmentarnymi uliczkami i liczyć na ich życzliwość, tudzież wiedzę. Każdy
patrzył na mnie z bezdennym zdziwieniem. Wreszcie pojawił się Starszy
Pan. No, kto jak kto, ale podobny senior musiał (według mego naiwnego
założenia?) wiedzieć. Dialog wyglądał mniej więcej tak:
- Przepraszam. Jesteśmy z Bydgoszczy. Szukamy grobu generała Wieniawy Długoszowskiego.
- A kto to był?
- Pan żartuje?!
- Nie.
- Nie wie pan, kim był Wieniawa?
- Nie.
Wzruszył ramionami i poszedł w siną dal. Tyle wspomnienie. do dziś nie wychodzę z podziwu...
- Przepraszam. Jesteśmy z Bydgoszczy. Szukamy grobu generała Wieniawy Długoszowskiego.
- A kto to był?
- Pan żartuje?!
- Nie.
- Nie wie pan, kim był Wieniawa?
- Nie.
Wzruszył ramionami i poszedł w siną dal. Tyle wspomnienie. do dziś nie wychodzę z podziwu...
Birbant kawalerii polskiej stał się przedmiotem wielu anegdot (proponuję
zerknąć do moich "Przeczytań..." - odc. 117), ale też sam je tworzył!
Spod pióra pana doktora w mundurze I Brygady Legionów Polskich wyszło wiele wierszyków, piosenek. Piszę
o dość wczesnej porze, a tekst "wisieć" będzie na blogu nie wiadomo jak długo (powiadają, że "na wsiegda"?) przeto ominę ich cytowanie, bo wszak młodzież TO czyta i jak pisał klasyk "ona się uczy".
O! Cenzura? Tak, wewnętrzno-obyczajowa. Ale o fantazji ułańskiej i
twórczej Wieniawy coś jednak jest do znalezienia na blogu. Starczy
wrzucić to i owo do wyszukiwarki.
Biograf Generała Mariusz Urbanek, autor urokliwej książki "Wieniawa szwoleżer na Pegazie", napisał "Ułańska jesień,
wiersz epitafijny, który Bolesław Wieniawa-Długoszowski napisał dla
siebie już tyle lat wcześniej, nie trafił na skromny krzyż na
nowojorskim cmentarzu. Może być tylko podsumowaniem opowieści o życiu
najlepszego poety wśród generałów i najdzielniejszego żołnierza wśród
poetów".
Zamieszam tu tekst, który wykorzystał właśnie M. Urbanek. To jedna ze znanych wersji tego utworu. Można znaleźć różne jego "odmiany". U T. Wittlina ("Szabla i koń. Gawęda o Wieniawie", przypis 64, na s. 290) czytamy, cytuję bez skrótów:
"Wiersz ten otrzymałem z notatką «Powyższy tekst pochodzi z archiwum
rodzinnego Adama Michalewskiego, siostrzeńca Wieniawy, również
beliniaka, i jest tekstem autentycznym w odróżnieniu od innych
zniekształconych wersji, jakie krążą obecnie». Jednakże bliski
przyjaciel Długoszowskiego i legionowy kolega, pułkownik Tadeusz
Królikowski, w swym wspomnieniu: Wieniawa, jakim go znałem, napisał: «Nawiasem dodam, że w wierszu Ułańska jesień w drugiej strofie, zamiast starsza już kokota, powinno być jak w originale: podstarnia kokota»" . Odsyłam (patrzy przypisy) do wykorzystanej literatury.
"Ułańska jesień"
Przeżyłem chyżą wiosnę szumnie i bogato
Ku własnej przyjemności, a durniom na złość,
W skwarze pocałunków przeszedłem przez lato
I szczerze powiedziawszy, mam wszystkiego dość.
Wystrojona w purpurę, kapiąca od złota
Nie uwiedzie mnie jesień czarem zwiędłych kras,
Jak pod szminką i pudrem starsza już kokota,
Na którą młodym chłopcem nabrałem się raz.
A przeto jestem gotów, gdy wrześniową nocą
Zapuka do mych okien zwiędły klonu liść,
Nie zapytam o nic - dlaczego i po co?
Lecz zrozumiem, że woła: „No, bracie, czas iść”.
Nie żałuję niczego, odejdę spokojnie,
Bom z drogi mych przeznaczeń nie schodząc na cal,
Żył z wojną jak z kochanką, z kochankami w wojnie,
Więc miłości mi także niezbyt będzie żal…
Gdy miłość jest jak karczma w niedostępnym borze,
Do której już od dawna nie zachodził nikt,
Gdzie przechodzień wygodne spotka czasem łoże,
Ale – własny ze sobą musi przynieść wikt.
A śmierci się nie boję – bo mi śmierć nie dziwna,
Nie słałem Bogu nigdy nudnych na nią skarg,
I kiedy z śmieszną kosą stanie przy mnie sztywna,
W dwóch słowach zakończymy nasz ostatni targ.
W takt skocznej kul muzyki, jak w tańcu pod rękę
Włóczyłem się ze śmiercią całkiem za pan brat,
Zdrową głowę wsadzałem jej czasem w paszczękę,
Jak pogromca tygrysom, którym wolę skradł.
Więc kiedy mnie w paradzie złożą na lawecie,
Za którą smutny stanie sierota - mój koń,
Gdy wy mnie - szwoleżery - do grobu zniesiecie,
A piechury przed trumną sprezentują broń.
Do karnego raportu przed niebieskie sądy
Duch mój galopem z lewej duchem będzie rwał,
Jak w steeplu przez eteru przeźroczyste prądy
Biorąc w tempie przeszkody z planetarnych ciał.
I wiem, że mi tam w niebie łba z karku nie zedrą,
Trochę się na mój widok skrzywi Święty Duch,
Ale się wstawią za mną Wolbromski i Cedro,
Żem był jak prawy ułan - lampart, ale zuch.
Może wreszcie mnie wsadzą w czyśćcu na odwachu,
Gdzie aresztem o wodzie spłacę grzechów kwit,
Ale myślę, że wszystko skończy się na strachu,
A stchórzyć raz - przed Bogiem - to przecie nie wstyd...
Gdyby jednak kazały wyroki ponure
Na ziemi się meldować, by raz drugi żyć,
Chciałbym starą z mundurem wdziać na siebie skórę,
Po dawnemu wojować, kochać się i pić.
Ku własnej przyjemności, a durniom na złość,
W skwarze pocałunków przeszedłem przez lato
I szczerze powiedziawszy, mam wszystkiego dość.
Wystrojona w purpurę, kapiąca od złota
Nie uwiedzie mnie jesień czarem zwiędłych kras,
Jak pod szminką i pudrem starsza już kokota,
Na którą młodym chłopcem nabrałem się raz.
A przeto jestem gotów, gdy wrześniową nocą
Zapuka do mych okien zwiędły klonu liść,
Nie zapytam o nic - dlaczego i po co?
Lecz zrozumiem, że woła: „No, bracie, czas iść”.
Nie żałuję niczego, odejdę spokojnie,
Bom z drogi mych przeznaczeń nie schodząc na cal,
Żył z wojną jak z kochanką, z kochankami w wojnie,
Więc miłości mi także niezbyt będzie żal…
Gdy miłość jest jak karczma w niedostępnym borze,
Do której już od dawna nie zachodził nikt,
Gdzie przechodzień wygodne spotka czasem łoże,
Ale – własny ze sobą musi przynieść wikt.
A śmierci się nie boję – bo mi śmierć nie dziwna,
Nie słałem Bogu nigdy nudnych na nią skarg,
I kiedy z śmieszną kosą stanie przy mnie sztywna,
W dwóch słowach zakończymy nasz ostatni targ.
W takt skocznej kul muzyki, jak w tańcu pod rękę
Włóczyłem się ze śmiercią całkiem za pan brat,
Zdrową głowę wsadzałem jej czasem w paszczękę,
Jak pogromca tygrysom, którym wolę skradł.
Więc kiedy mnie w paradzie złożą na lawecie,
Za którą smutny stanie sierota - mój koń,
Gdy wy mnie - szwoleżery - do grobu zniesiecie,
A piechury przed trumną sprezentują broń.
Do karnego raportu przed niebieskie sądy
Duch mój galopem z lewej duchem będzie rwał,
Jak w steeplu przez eteru przeźroczyste prądy
Biorąc w tempie przeszkody z planetarnych ciał.
I wiem, że mi tam w niebie łba z karku nie zedrą,
Trochę się na mój widok skrzywi Święty Duch,
Ale się wstawią za mną Wolbromski i Cedro,
Żem był jak prawy ułan - lampart, ale zuch.
Może wreszcie mnie wsadzą w czyśćcu na odwachu,
Gdzie aresztem o wodzie spłacę grzechów kwit,
Ale myślę, że wszystko skończy się na strachu,
A stchórzyć raz - przed Bogiem - to przecie nie wstyd...
Gdyby jednak kazały wyroki ponure
Na ziemi się meldować, by raz drugi żyć,
Chciałbym starą z mundurem wdziać na siebie skórę,
Po dawnemu wojować, kochać się i pić.
Cudowne strofy! Przednia kompozycja! Piękna literatura! Ja tu nie widzę
hulaki. Ja tu nie
widzę niesfornego Bolka, który we fraku (miast mundurze) stawał do
karnego raportu przed ukochanym Komendantem. Widzę l o s c z ł o w i
e k a . Niezwykłego, wrażliwego, na swój sposób pięknego. No i z taką
szelmowską fantazją ułańską! Jak to pięknie ujął w jednym zdaniu Tadeusz
Wittlin: "Ten utwór Wieniawy to jego credo, spowiedź i żołnierski testament".
Niestety dzisiejszą młodzież nie kształtują losy Rafała Wolbromskiego
czy Krzysztofa Cedro. Alboż to wiedzą bohaterami jakiej książki i kogo
(lub filmu?) byli obaj młodzieńcy? Daleko odeszliśmy od tradycji, która
ukształtowała Bolesława Wieniawę Długoszowskiego.
"Zmarły był moim przyjacielem osobistym.
Jestem pogrążony w głębokim
żalu.
Dusza zmarłego opuściła ciało, by połączyć się z Bogiem
i
ukochanym Marszałkiem Piłsudskim"
- generał Douglas MacArthur
Literatura:
Makowiecki A. Z., Warszawskie kawiarnie literackie, Iskry, Warszawa 2013
Urbanek M., Wieniawa. Szwoleżer na Pegazie, Iskry, Warszawa 2015
Wittlin T. Szabla i koń. Gawęda o Wieniawie, Wydawnictwo LTW, Dziekanów Leśny b.r.w.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.