czwartek, czerwca 02, 2022
Przeczytania odcinek 443: Krystyna Kurczab-Redlich "Wowa, Wołodia, Władymir. Tajemnice Rosji Putina" (Wydawnictwo WAB)
"Czy zatem obsesyjna wiara prezydenta Rosji w jedyną, głoszoną przez niego prawdę nie jest [...] odmianą manii, rodzajem wygodnego schrony dla spaczonej osobowości? Osobowości agresywnej, skłonnej do obwiniania innych, żyjącej kłamstwem, znakomicie umiejącej racjonalizować wyrządzane krzywdy, a więc osobowości psychopatycznej" - to ocena Krystyny Kurczab-Redlich, którą znajdziemy w książce "Wowa, Wołodia, Władymir. Tajemnice Rosji Putina", jaka w 2016 r. ukazała się dzięki Wydawnictwu WAB. Po agresji W. Putina na wolną i niepodległą Ukrainę 24 lutego 2022 r. książka znowu pojawiła się na półkach księgarskich. Zrozumiany dodruk. Nie będę się pastwił nad wyciąganiem wniosków. Rzadko sięgam po książki tych, którzy nie współpracują z moim blogiem, ba! nawet nie odpisują na maile. Wiem jednak, że to kawał dobrej roboty i warto w ten czas morowy wrócić do niej.
To co tu zostawiam nie jest impulsem chwili. Nie myślałem nawet, aby tym czytaniem z kimkolwiek się dzielić. Los zadecydował sam. Ulegam. Mamy przed sobą przeszło siedemset stron życia zbrodniarza wojennego nr 1 XXI wieku, Władymira Władymirowicza Putina / Влади́мирa Влади́мировичa Пу́тинa (rocznik 1952). Zacząłem od cytatu ze strony 491! Bo o nim zanotowałem na okładce mojego egzemplarza: motto! Jakże ponoru brzmią te słowa w świetle tego, co przeżywamy po 24 lutego 2022 r. Tę datę odmienia się we wszystkich językach świata. Wprawdzie książka ma sześć lat (ktoś ma pewnie przed sobą wydanie z 2022 r.; zali są jakieś uzupełnienia? - nie wiem), ale analogii tu tak wiele. To nic, że cytat dotyczy Czeczenii, ale brzmi jakby je wypowiedziano wczoraj: "My ciągle podkreślamy: wszystkie nasze działania skierowane są na to, by minimalizować straty. Ale w gruncie rzeczy żadnych większych strat wśród ludności cywilnej nie było i nie ma".
"Wowa, Wołodia, Władymir...", to studium o kształtowaniu się tyrana. Patrzymy w oczy ucznia Wowy i już... dopatrujemy się potwora, politycznego psychopaty? Teoretycznie widzę nastolatka. Ale mimo wszystko szukam... drania. Wchodzimy za kulisy życia: do dzieciństwa, jakie spędził w ówczesnym Leningradzie. Kilka interesujących fotografii z rodzinnego albumu. Już na tym z rodzicami ma się wrażenie, jakby Władymir-junior nie pasował do obrazka. Tym bardziej, że widzimy ten dziwny wyraz twarzy. "Cóż, Władymir Putin jest dzieckiem epoki szczególnie trudnej, powojennej. Można by powiedzieć: było jak było, przeszło, minęło, podwórzowy zabijaka wyrósł na porządnego człowieka. Utrudnia to jednak sam bohater" - to jednak z biograficznych dygresji pani Krystyny Kurczab-Redlich. Chciałbym zobaczyć ów moment, kiedy Wowa ze szkolnego stosu odpadków wydobywa portret. "Wowa wiesza go uroczyście i tryumfuje. Co chciał w ten sposób uratować od pogardy? [...] Czas pokażę, iż ten portretowy heros zajął w psychice Władymira Putina miejsce kogoś bliskiego i ważnego. autorytetu" - o kim pisze Autorka? O Stalinie, rzecz jasna. Trochę mnie ubawiło określenie: wąsaty autorytet.
"Chłopak niewielkiego wzrostu, bladolicy, z głęboko osadzonymi oczami szarego koloru, nad nimi wyraźne czarne brwi, bardzo od włosów różniące się. Nazywałam go dla siebie «jasnogłowym», co potem znalazło uzasadnienie" - to wspomnienie nie byle kogo, a Wiery Guriewicz, germanistki i wychowawczyni Putina. Ciekawi mnie zawsze, czy przemyślenia starszej pani, to rzeczywiste wspomnienie czy gloryfikacja po latach. Z rezerwą czytam takie entuzjazmy, tym bardziej, że sam jestem od blisko 40-tu lat belfrem: "...wyczuwałam w nim potencjał, energię, charakter Łatwo mu przychodziła nauka języka, chłopak miał bardzo dobrą pamięć, elastyczny umysł. Pomyślałam: będzie z niego pożytek. Postanowiłam poświęcić mu więcej uwagi". Zalecałbym wstrzemięźliwość i ostrożność.
"Żeby się dowiedzieć, jak zostać agentem wywiadu, gdzieś na początku dziewiątej klasy poszedłem do sekretariatu KGB. wyszedł do mnie jakiś wujek i - co dziwne - wysłuchał mnie" - nareszcie oddałem pole samemu Władymirowi Władymirowiczowi. Nikogo w Rosji nie zżyma droga życiowa, na której stajo przystanek: KGB/КГБ. Zawziął się, aby dostać się na studia prawnicze! I dostał! "..na jedno miejsce przypadało czterdziestu chętnych" - uświadamia nam biografka Putina. A świadek studiowania dopełnia naszej wiedzy: "Jaki był Putin? Nijaki. Na naszym fakultecie studiowały wyraziste osobowości, ludzie bardzo utalentowani. Putin jednak niczym się nie wyróżniał. [...] Putin był niewidoczny, żaden lider. Zabierał głos tylko na komsomolskich zebraniach. Bzdury gadał, jak wszyscy". Toczka! Student Putin żył tylko jedną myślą, o której sam wspominał: "Przez wszystkie uniwersyteckie lata czekałem, żeby sobie o mnie przypomniał ten człowiek z sekretariatu KGB. Wyglądało na to, że o mnie zapomnieli". Ale wychodzi na to, że KGB/КГБ, jak śmierć: nigdy nie zapomina. I zjawiono się. I Wowa mógł spełnić swe szczeniackie marzenie. Spodobał mi się tytuł podrozdziału: "Nie Stirlitz ani nie James Bond". Jeden z funkcjonariuszy wspominał: "Był niezauważalny [...]. Niczym szczególnym się nie odznaczał [...]. Specjalnych wrażeń znajomość z Władimirem Putinem nie zostawiała [...]. Był skromny, sukcesami sportowymi się nie chwalił, jego mistrzostwo w sztukach walki wyszło na jaw dopiero wtedy, kiedy jeden z kolegów żartem go zaatakował [...]". Skróty nie pochodzą ode mnie.
"Putin zamierza z powrotem zagnać do postradzieckiego imperium szczęśliwców, którzy się stamtąd wyrwali (przede wszystkim krnąbrnych Ukraińców)" - to zdanie pani Krystyny Kurczab-Redlich powinno się ponieść na banerach. Wartość tym bardziej, że napisane kilka lat temu. I znowu, jak ono brzmi w zderzeniu z teraźniejszością. Ponuro. Złowieszczo. Pisząc o służbie w dawnym NRD/DDR swego bohatyra, Autorka przypomina: "Ma za nic prawdę, bo wie, że prosto w oczy, i to publicznie, nikt mu kłamstwa nie zarzuci. Czy to z braku okazji, czy też odwagi. Zawsze więc stwarza takie okoliczności, w których nie skoczy mu do gardła żaden oponent". I już wiemy, w jakim zakłamanym świecie żyje się nad rzeką Moskwą. I kto od lat stoi na czele rozlanego tam państwa. Dostajemy dość wnikliwy rys psychologiczny ukształtowanego w systemie polityka: "Władymir Putin [...] nigdy nie pojmie, że narody, które w strachu i pokorze powinny zginać kark przed tą władzą, ośmielają się mieć własną wolę i ją demonstracyjnie wyrażać. Za każdym masowym oporem wobec rządzących, czy to na ukraińskim Majdanie, czy na egipskim placu Tahrir, czy na placach i ulicach Moskwy, Putin dopatruje się roboty spiskowców i wysłanników swojego «głównego wroga» - Stanów zjednoczonych, NATO i reszty zgniłego Zachodu". I dodaje: "Myśl w wolnej woli mas nie mieści mu się w głowie".
Bezcenne są wszystkie spostrzeżenia ludzki, którzy widzieli, jak Władymir Władymirowicz piął się w górę: "Putin jest mistrzem kombinacji, zakamuflowanych intryg, sztucznych sytuacji koniecznych dla celów operacyjnych, w zakulisowych grach przechytrzyć go niezwykle trudno". Nie odrobię tu lekcji transplantacji całego dzieła pani Krystyny Kurczab-Redlich. to bardzo sumienna faktograficznie i źródłowo robota. Ciekawe czy jest ktoś w otoczeniu Władymira Władymirowicza, który archiwizuje podobną literaturę. I na przykład wścieka się teraz na Kremlu, że WAB wznowiło tę książkę. Czy jest to kompletnie obojętne, bo podobnych książek na świecie powstaje pewnie dziesiątki. Zapewne też wielu czytelników siedzi teraz nad nią i wylewa swoje na jej temat zdanie. Mogę dodać, że dawno biografii tak bardzo współczesnego nam polityka mnie nie wciągnęła. A i tak mamy tu, co czytać i nad czym zadumać.
Jest coś groźnego w życiorysie Putina. O czym nie zapomina Autorka. Co? - dziwi się ten i tamten. A choćby zachowanie w Dreźnie, kiedy w Berlinie runął wiadomy mur i ten jeden kagebista umiał tak zachować się: "To, że padł mur berliński, to tylko dobra wola naszego państwa! Budynek, który ochraniam, stanowi własność Związku Radzieckiego. Nas jest ośmiu. Ja mam dwanaście naboi. Jeden zostawiam dla siebie. Ale muszę wypełnić obowiązek i będę strzelać. Inaczej nie mogę. Jestem oficerem!". Niech mi ktoś przyzna się czy aby na pewno nie zaimponował Władymir Władymirowicz? Trzeba mieć jaja, żeby tak zachować się i to wytrzymać. Niemal samotny szeryf z miasteczka Hadleyville, jak u Freda Zinnemanna. Zbyt przesolone porównanie? A ja sądzę, że trafne. Ale na tym podlega demokracja, że możemy sie różnić w ocenach i odbiorze. Pewnie, że można dodać "blaga, pozerstwo", ale dla jakiegoś Wani czy Saszki, to po prostu heros, Achilles wobec zwielokrotnionego Hektora. Sam poniekąd mitologizuję? Autorka dodaje fragment komentarza z YT: "Niemcy z dumą powtarzają, że posłuchali nieznanego podpułkownika, którego nazwisko nic nikomu wtedy nie mówiło". Pomyśleć, że kilka lat później KGB/КГБ zwolniło Putina? Jak sam powiedział do znajomego: "Z powodu nieprzydatności". Warto zatem poznać kilka opinii o Wowie, jakie ciż znajomi nam zostawili:
- Myślę, że Putin szedł do władzy także po to, by się zemścić - L. Połochow.
- Pozbawiony jest chełpliwości, żądzy władzy, ale z charakteru jest przywódcą - A. Sobczak.
- Z dnia na dzień stawał się bardzo pewny siebie, bardziej zamknięty i bardziej obcy - L. Połochow.
- Pogrążał się po uszy w petersburskich sprawach i jakby ochłódł [...]. Stał się... pragmatykiem - S. Roldugin.
- Był pierwszym urzędnikiem, który nie brał łapówek [...]. Naprawdę zrobiło to na mnie piorunujące wrażenie - B. Bieriezowski.
- Wołodia Putin to historia wyjątkowa i długa... - F. Turowier.
- Jego oczy pozostawały przy tym nie tyle bezbarwne i obojętne, ile nieobecne. Trudno było pojąć, gdzie właściwie spogląda, bo jego wzrok rozpływał się w powietrzu, rozmazywał po twarzach obecnych - J. Triegubowa.
- Putin odpowiadał tak spokojnie i naturalnie, że miało się wrażenie, iż ten młody - według mojej wiary - człowiek jest gotów absolutnie na wszystko w życiu i że na każde wyzwanie odpowie jasno i precyzyjnie - B. Jelcyn.
- Nawet jeśli się z czyimś stanowiskiem nie zgadza, będzie słuchał, słuchał długo i uprzejmie. Jeśli chce się z nim rozmawiać jak równy z równym, trzeba być bardzo i dobrze profesjonalnie przygotowanym do takiej wymiany zdań - I. Hakamada.
- Wszystkie jego profesjonalne triki stosowane wobec rozmówcy były banalne i łatwe do odczytania, niemniej sposób, w jaki to robił, był czystą wirtuozerią - J. Triegubowa.
- Dla mnie jednak w Putinie było coś śliskiego, mówił cicho, nie patrzył ludziom w oczy... - A. Litwinienko.
- Putin będzie cię niszczył [tj. do A. Litwinienki - przyp. KN] i nikt ci nie pomoże - D. Dwali.
- Nie bardzo znam Putina, ale wiem o nim jedno: jest z KGB, a KGB nie można ufać - I. Małaszenko.
- Niczym się nie wyróżniał spośród szarej masy urzędników państwowych i nigdy nie miał wyjątkowych zasług wobec ojczyzny. Był tak niezauważalny, że nic o nim nie wiedział nawet mój asystent - B. Niemcow.
- Było jasne, że najprawdopodobniej Putin zostanie następnym panującym w Rosji kontynuatorem monarszej dynastii gospodarzy Kremla - A. Goldfarb.
- Nie mogłem uwierzyć, że mało komu znanemu, szaremu pułkownikowi KGB-FSB Putinowi można było po pół roku powierzyć najwyższe stanowisko w państwie. Tylko plastelinowy naród, dobrze podgrzany na słońcu i długo wałkowany, może głosować na człowieka, który swoja karierę polityczną zaczyna od wyborów prezydenckich - B. Niemcow.
Że niektóre z nich rażą omylnością? Że pojawiają się ci sami autorzy? Cóż opinie, powstawały w różnych okresach. My jesteśmy mądrzejsi, bo patrzymy z perspektywy czasu. Jest między nami ktoś, kto trafnie przewidzi rok 2030? Co będzie się wtedy działo na Kremlu? Proszę się zgłaszać. A sam Putin snuł:
- Oni jeszcze o mnie usłyszą. Jeszcze popamiętają.
- Jeśli trzeba będzie wsadzić do więzienia, wsadzimy!
- Istnieją trzy drogi oddziaływania na człowieka, szantaż, wódka i groźba zabicia.
- Nigdy nie można być pewnym, kto siedzi za kierownicą jako taksówkarz.
- To nie dla mnie, nie tego szukam w życiu [tj. prezydentura - przyp. KN].
- Bzdury! Łzą jak psy!
- Wystarczyło nam jednak wejść w bezpośrednie starcie z bandytami [tj Czeczenami - przyp. KN], rozgromić ich, by uczynić realnym krok ku umocnieniu norm, ku dyktaturze prawa równego dla wszystkich.
- Jeśli idzie o Jelcyna, to on mnie w pełni wspiera w sprawie Czeczenii. Zaufał mi, i już.
- Rosja potrzebuje silnej władzy państwowej i powinna ją dostać.
- Historia dowodzi, że wszystkie rodzaje dyktatur, wszystkie formy władzy autorytarnej mijają.
- Tylko system demokratyczny jest trwały. Ma wiele wad, ale ludzkość nie wynalazła niczego lepszego.
"Gdyby za cynizm dawano nagrody, Putin dostałby Nobla" - to już Autorka książki. Zdanie o demokracji w ustach Putina brzmi, jak ponury żart i ironia nad światem, którego nienawidzi i który odrzuca. Bo o tym też jest ta książka. O cynizmie jednego człowieka! Jak mozolnie wspinał się i wspinał. Jak stawał się nieomal niewidoczny, ale robił swoje. Najpierw w Petersburgu, a potem w Moskwie. Ten czas transformacji, machinacji, pokątnych i brudnych interesów. Mamy nieodparte wrażenie, że to kolejny tom opowieści spisany piórem Mario Puzzo. Pajęczyna pleciona przez W. Putina rozchodziła się na strony. Kwoty, jakie przechwytywano za jego pozwoleniem może nas przyprawić o zawrót głowy. Tak, przecieramy głaza ze zdziwienia. No, ale bezkarność i ochrona przyjaciół była po prostu zbawienna. Cytowany tu już Leonid Połochow zastrzegł: "Nie ruszać Putina!". Giną ludzie niewygodni, ludzie, którzy mogliby zagrozić, ludzie, którzy pamiętali... Pod tym względem książka jest przerażająca. Dziś z perspektywy 24 lutego 2022 r. przestajemy się dziwić? Niestety wiele określeń typu grubymi nićmi szyte, można tylko snuć przypuszczenia, można tylko domniemywać, pozostaje w sferze domysłów, jeszcze potęgują ponury krąg działań zakulisowych W. W. Putina i kierowanego przez niego FSB (Федеральная служба безопасности Российской Федерации, ФСБ). Duch tego czasu oddaje wypowiedź dziennikarki O. Romanowej: "W dzisiejszej Rosji prawie jedna trzecia ludzi siedzących w więzieniach nie popełniła tego, o co jest oskarżona. T mniej więcej 250 tysięcy osób. Tyle samo otrzymało wyroki niesprawiedliwe". Może warto czytanie tej książki zacząć od lektury "Niepełnej listy ofiar Władymira Putina". Nie wierzę, by kilkoro z tych nazwisk nie znać, bo chodzi o Annę Politkowską, Borysa Niemcowa czy Aleksandra Litwinienkę. I oto jego spostrzeżenie: "Putin to człowiek, który w grupie przestępczej dysponowałby wielkimi możliwościami operacyjnymi. Nie zwraca na siebie uwagi, świetnie przygotowany fizycznie. Posiadałby najwięcej informacji. I jest najambitniejszy z nich wszystkich... I najbardziej skuteczny".
Chyba zapomnieliśmy, gdzie znalazł się swoisty poligon doświadczalny dla W. Putina. To Czeczenia! Ten cytat z Krystyny Kurczab-Redlich oddaj grozę tego, co tam się wydarzyło, a o czym Europa nie chce pamiętać i nie pamięta: "Z czterystu dwudziestu jeden miejscowości w Czeczenii pięćdziesiąt zostało unicestwionych, zburzono 80 procent domów, zabito ponad 10 tysięcy ludzi (wśród nich Dudajewa), zniszczono stary uniwersytet, największy w Rosji Instytut Naftowy, muzeum z pamiątkami liczącymi parę tysięcy lat, a także cały potencjał kulturowy i przemysłowy kraju". Jeszcze ktoś się dziwi okrucieństwu w Ukrainie?! Tylko, że teraz widzimy! Tylko, że teraz ta wojna ociera sie o na nasze granice, a nie jakieś odległe, nieomal abstrakcyjne. "Pokazywać charakter wroga jako bandycki, kryminalny, antyludzki i antyrosyjski" - to dla użytku służbowego wtedy, a jaka retoryka jest obecnie? O tej wojnie nie da się czytać ze spokojem, tym bardziej teraz: "Zapadł ostateczny werdykt na państwo czeczeńskie. Kreml miał wolne ręce. Nie oglądając się na Zachód, mógł robić w Czeczenii wszystko". Ten sam scenariusz Putin próbował powtórzyć w Ukrainie? "A rola Putina w nasączaniu północnego Kaukazu zatruwającym fundamentalistycznym islamem pozostanie głęboko ukrytym, pogrzebanym pod grobami kolejnej czeczeńskiej wojny faktem" - konkluduje K. Kurczab-Redlich.
Niezwykła jest opinia ekspertki grafologii Inessy Goldberg, po przeanalizowaniu anonimowego pisma. "Człowiek, którego pismo jest tu przedmiotem badań, należy do tych, którzy zamykają się w sobie i żyją wedle własnych zasad; zazwyczaj też są bardzo nieufni i przesadnie ostrożni w stosunku do ludzi" - czytamy choćby takie zdanie. To zaiste bardzo ciekawa lektura. Nie widzę skrótów, zatem zakładam, że Autorka książki przytoczyła całość. Już sam ten dokument mógłby stanowić bazę wyjściową do rozważań nad osobą, której pismo poddano badaniom. W innym miejscu tej diagnozy: "Autor analizowanego fragmentu to osoba bardzo zamknięta w sobie, jakby ściśnięta psychicznie w sobie". Tylko dlaczego cierpi z tego powodu Ukraina, a świat balansuje na krawędzi wojny nuklearnej? Zmarła niedawno Madeleine Albright stwierdziła kiedyś: "To bardzo dobrze poinformowany człowiek i interesujący rozmówca, bez wątpienia rosyjski patriota, które che, by Zachód normalnie odnosił się do jego kraju. Zobaczymy, co rzeczywiście będzie robił, i dopiero potem wydawajmy sądy". I postawmy tu kropkę. Świat widzi. Świat ocenia. Świat postawi zbrodniarza przed Trybunałem Wojennym?
"TO NIE JEST CZŁOWIEK,
KTÓREMU MOŻNA DAĆ WŁADZĘ.
ON NIE MA NAWYKÓW POLITYKA,
ON MA INNY SPOSÓB MYŚLENIA.
[...] ON U WŁADZY JEST GROŹNY"
- Dawid Dwali,
zamordowany 27 IV 2000 r.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.