poniedziałek, lutego 07, 2022

...na 210-tą rocznicę urodzin Charlesa Dickensa - 7 II 1812 r.

"Cokolwiek dzieje się dla dobra i rozwoju człowieka pracy, musi być dokonane przez niego samego i przez niego podtrzymane, i nie ma tu miejsca na łaskawe zniżanie się czy choćby cień patronowania" - to nauka [1], jedna z wielu jaką zostawił wielki prozaik XIX w., Charles Dickens (1812-1870), którego 210-ta rocznica urodzin przypada właśnie dziś, 7 lutego. Dla mnie to kapitalna okazja do powrotu, kolejnego spotkania. To blisko dwa lata, jak cytowałem Ch. D. na tym blogu. Wtedy wzmiankowałem 150-tą rocznicę śmierci Pisarza. 
"W małym świecie dziecięcym, bez względu na to, kto dziecko wychowuje, istnieje największa wrażliwość na niesprawiedliwość. Niesprawiedliwość może być nawet niewielka, ale przecież świat dziecka jest niewielki i jego koń na biegunach nie przewyższa rozmiarami dużego psa myśliwskiego" - nie zapominajmy, to opinia Pisarza z XIX w. Jakże nowatorska i bardzo nam współcześnie brzmiąca. Lubimy cytować choćby Janusza Korczaka, a tu niespodzianka, że już przeszło sto pięćdziesiąt lat temu znajdowali się ludzie światli, którym nie obcy był los dzieci, ba! dostrzegali, że ich świat ma też swoje rozmiary (i miarę). Naprawdę imponuje mi aktualność tej znalezionej myśli.
Szukam innego Dickensa, niż przy wcześniejszych pisaniach. Choć z niego zapożyczam to odważne stwierdzenie: "Cała historia uczy, że okrzyk, błędnie zwany religijnym, bywa często podnoszony przez ludzi bez wszelkiej religii, w życiu codziennym depczących elementarne zasady dobra i zła, że poczyna się z nietolerancji i prześladowania, jest bezrozumny, ogłupiający, tępy, niemiłosierny". Tak, mamy społeczne spojrzenie autora "Oliviera Twista". Tylko dlaczego wraca do mnie znowu to samo: świeżość, jakbym czerpał ze źródła XXI w. W końcu Ch. Dickens to mniej więcej pokolenie moich praprapradziadów! Warto dodać i takie spostrzeżenie: "Godność, a niekiedy nawet i świętość są bardziej kwestią surduta i kamizelki, niż się to niektórym wydaje". Dość wydłubywania z tego, co cytowałem w 2020 r. Ale to tylko w tym akapicie. To nie lenistwo. Wielu z nas dotrze do poprzedniego tekstu/postu/wspominania? Chciałbym wierzyć, że wielu tak robi, ale nie łudzę się. Przepraszam.
Wygrzebałem na okoliczność kilka volumenów autorstwa Ch. Dickensa, m. in. "Klub Pickwicka",  "Dawida Copperfielda", cztery tomy "Opowieści wigilijnych", aliści bezcenna okazała się jednak pozycja biograficzna, jedyna, która posiadam na temat Szacownego Jubilata, pt. "Sekretna kochanka Dickensa" Claire Tomalin (w tłumaczeniu Ewy Krasińskiej)[2].  Nie, nie popłynę w tym kierunku, odsyłam do przeczytania. W tej książce znalazłem kilka interesujących faktów, które charakteryzują osobowość Ch. D. Zatem? Ale ostrzegam! Mogą zaburzyć obraz, pojawią się rysy na monolicie naszych wyobrażeń. Gotowi?
  • Dickens pragnął być, i był, otaczany powszechną czcią, a nie jest to określenie przesadne wobec człowieka, którego w chwili śmierci porównywano z Chrystusem -  jako człowieka nieposzlakowanego charakteru i uosobienia wszelkich cnót chrześcijańskich, a zarazem harmonii życia domowego i serdecznej towarzyskości.  
  • ...pozbawiając się z domu najpierw zony, a potem kolejnych synów, Dickens nie przestawał uchodzić za jowialnego opiekuna domowego ogniska, dzieci i psów zaludniających posiadłość w Gad's Hill. 
  • Dickens pisze lekkim tonem, opowiadanie [tj. "Czarodziejki gazowych lamp" - przyp. KN] można uznać za żartobliwe sentymentalną rozrywkę, ale jest w nim coś jeszcze. A mianowicie odmalowując świat teatralnych kulis, autor dobrze wie, o czym mówi.
  • Jako dwudziestolatek postanowił zostać zawodowym aktorem. Nie była to decyzja lekkomyślnie podjęta pod wpływem chwili, lecz dokładnie przemyślane i zaplanowane postanowienie. 
  • Niekiedy napotykał w teatrze adaptacje swych książek i widziano, jak tarzał się po podłodze swej loży w ataku udawanego oburzenia na to, co zrobiono z jego dziełem. Ale, o dziwo, nie żywił z tego powodu urazy; sympatia, jaką darzył teatr, pozwalała mu patrzeć przez palce na jego największe nawet ułomności.
I co? I jak? Już mamy chaos w głowie? Jakże różne oblicza widzimy. Człowiek żywy! Bardzo żałuję, że nie mam przy sobie jakiegoś tomiszcza pełnego podobnych sekretów, anegdot, po prostu życia, jakim było, a nie pomnikiem lub fotografia, na jaka z reguły jesteśmy skazani.  Czy to obniża naszą ocenę Twórcy? O ile w ogóle ja posiadamy. Odpowiedzmy sobie uczciwie: ile z nas w XXI wieku czyta Dickensa?
  • Dickens był mężczyzną niezbyt imponującej postury, który to brak nadrabiał energią i siłą wyrazu, sprawiając, że pani, która ujrzała w nim "absolutny ideał męskości", zapewne nie była wyjątkiem. 
  • I chociaż młodzieńcze pukle zaczynały się z wiekiem przerzedzać i straciły dawny połysk, górną wargę przysłoniły wąsy, a broda zakrywała dół twarzy, nawet te oznaki wieku nie tylko nie dodawały mu patriarchalnej powagi, lecz odwrotnie, zyskiwały w jego wydaniu lekko zawadiacki, niemal awanturniczy charakter. 
  • Nie wyglądał ani nie zachowywał się jak człowiek posunięty w latach. trzymał się prosto jak żołnierz i poruszał ze zwinnością tancerza; chodził szybko, lekkim i swobodnym krokiem.
  • Dickensa jako powieściopisarza musiało interesować, jak żyje i jak daje sobie radę pozbawiona męskiej rady i opieki rodzina złożona z czterech dzielnych, osamotnionych kobiet.
  • Był ojcem dziewięciorga żyjących dzieci i panem dwu rodzinnych siedzib [tj. Tavistock House w Londynie oraz Gad's Hill - przyp. KN] , obsługiwanych przez dwie armie służących.
Powinienem poczuć urażenie czytając o posuniętych latach? Wiem, że miara życia w XIX w. ni jak sie nie ma do tego, co odczuwam w XXI w., ale ja już jestem lekko starszy, niż Ch. Dickens w chwili śmierci. I to tak dopieka...
  • Sława szła za nim, dokądkolwiek się udał.
  • Dickensa podziwiali niemal wszyscy współcześni. Nawet jego rywal Thackeray przyznawał mu miejsce na samym szczycie pisarskiej drabiny, nazywając go "nieznośnie prostackim, wulgarnym i szczęśliwym", "wielkim Dickensem".
  • Choć uważany za wielką znakomitość, niechętnie przyjmował zaproszenia możnych, wolał towarzystwo własnego kręgu znajomych. Lubił rodzinne przyjęcia, gry i domowe przedstawienia z udziałem dzieci; potrafił tańczyć skoczne angielsko-szkocki taniec, dopóki wyczerpany pianista nie spadł ze stołka.
  • Niekiedy lubił się przekomarzać, niekiedy popadał w ponurą chandrę, miewał też gwałtowne napady gniewu.
  • Był człowiekiem życzliwym, nienoszącym w sercu urazu; dumnym z własnych osiągnięć, pełnym chłopięcego zapału, zawsze gotowym służyć ludziom pomocą.
A jednak trochę zebrało się owych ciekawostek z życia wziętych? Sam jestem zaskoczony. Obawiałem się, że niewiele tego tu zamieszczę, a tu końca nie widać. To chyba dobrze. 
  • Częste pojawianie się nowych potomków przyjmował z pełnym rezygnacji humorem, jakby chodziło o dopust boży, a nie skutek jego własnej aktywności.
  • Był ojcem oddanym, lecz wymagającym. Zabierał dzieci na wyprawy do sklepów z zabawkami, uczył gier - w dumb crambo, dwadzieścia pytań, przysłowia - i pokazywał magiczne sztuczki.
  • Brał codziennie zimną kąpiel albo zimny prysznic i pilnował, aby jego ubrania były utrzymywane w nieskazitelnym stanie.
  • Aby oduczyć Franka jąkania się, potrafił codziennie rano czytać z nim sztuki Szekspira.
  • W miarę jednak jak przekonywał się, że kolejni synowi nie dorównują mu siłą charakteru, stał się wobec nich cierpki. 
Dom. Dzieci. I nawyki, którym ulegał Pisarz, często był im wierny. Zaraz tez o tym. Okazuje się, że był zafascynowany potęgą... kolei żelaznej, z której usług ochoczo korzystał przemierzając wiktoriańską Wielką Brytanię. Nie ukrywam, że chciałbym zobaczyć Dickensa konno. 
  • Nawet w okresach największego entuzjazmu dla życia rodzinnego Dickens często znikał z domu, oddając się innym zainteresowania. Przez całe lata odbywał przejażdżki konne w ciągu dnia, a wieczorem udawał się do teatru w gronie męskich przyjaciół. 
  • Dickens odbywał też samotne piesze wycieczki. niekiedy wyruszał późnym wieczorem i wędrował do białego rana. 
  • Jeżeli życie domowe nie było dla Dickensa aż tak ważne, jak chętnie dawał do zrozumienia, a on sam miał w sobie więcej z dandysa epoki Regencji niż wiktoriańskiego ojca rodziny, to należy zarazem pamiętać, że jego dorosłe życie przypadało na okres wyjątkowej hipokryzji obyczajowej.
  • Dickens poświęcał niezwykle dużo czasu i energii pracy na rzecz kobiet występnych - a raczej ofiar wiktoriańskiego kodeksu seksualnego - którym okazywał wiele zrozumienia i pomocy. . 
  • Podziwiano zapał z jakim Dickens komponował menu; obfitością mięs, zimnego ptactwa, ciast, deserów, galaret, piwa i ponczu podawane po przedstawieniach kolacje przypominały uczty z uczniowskich snów.
I tu postawmy kropkę. 210-ta rocznica urodzin Ch. Dickensa warta była tej krótkiej podróży w życie kogoś tak wybitnego. Czy okres wyjątkowej hipokryzji usprawiedliwia Pisarza? Nie mnie oceniać. Odsyłam do książki, która tak bardzo okazała mi się pomocną. Zatem zamykam to pisanie swoistym przytupem, bo opinią ukochanej córki Kate Dickens, późniejszej Perugini (1839-1929), która o swoim ojcu napisała: 
 
"ON MIAŁ CAŁY ŚWIAT U SWOICH STÓP".

______________________________________
[1] https://quotepark.com/pl/autorzy/karol-dickens/ (data dostępu 4 II 2022)
[2] Tomalin C., Sekretna kochanka Dickensa, tłum. E. Krasińska, Świat Książki, Warszawa 2011 

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.