niedziela, października 11, 2020

...na 150-tą rocznicę śmierci generała Roberta E. Lee - 12 X 1870 r.

Good bless general Robert E. Lee.

Nie wiem skąd się we mnie wziął podziw dla generała Roberta Edwarda Lee. Daleki jestem od idei, które broniły Skonfederowane Stany Ameryki (CSA). Ani przez myśl mi nie przychodzi, aby ktoś posądził mnie, że chcę tu gloryfikować niewolnictwo czy jakieś inne nacjonalistyczne szaleństwo. Skąd więc ten podziw? 

Good bless general Robert E. Lee. 

To dla mnie trudny tekst. Sławić człowieka, który wystąpił przeciwko swej Ojczyźnie, Stanom Zjednoczonym? Trudne i karkołomne. Rozumiem intencje Generała i te podziwiam. Mimo sugestii prezydenta Abrahama Lincolna, aby stanął na czele jankeskiej armii opowiedział się za Dixi. Nieodrodny syn Wirginii musiał stanąć w jej obronie.

Good bless general Robert E. Lee.

Dokonany wybór skutkował, że nawet będąc przeciwnym zbrojnemu konfliktowi stary żołnierz na wojnę poszedł. Wzbudzając zachwyt swoich szarych żołnierzy (chciałem napisać "szeregów", ale byłoby to chyba źle zrozumiane) i podziw wroga w granatowych mundurach. Dobrze jeśli dziś cytowane jest jedno z najważniejszych zdań Generała: "Dobrze, że wojna jest tak straszna, inaczej moglibyśmy ja polubić".

Good bless general Robert E. Lee.

Nie skreślę tu biografii Generała. Zaimponowałbym tym, którzy w Stanach wspomną tę rocznicę? Nie, piszę to bo taką mam serca potrzebę. Starczy prześledzić moje zapisy na tym blogu, aby przekonać się, jak wiele dla mnie znaczy Robert Edward Lee. Naprawdę staram się go zrozumieć. Nie wyobrażam sobie klęski, jaka stała się udziałem Jego pokolenia 9 kwietnia 1865 r. Wiele bym dał, aby znaleźć się w Appomattox i zobaczyć to, co się tam stało. 

 

Good bless general Robert E. Lee.

Od kilku lat jesteśmy świadkami (myślę o zainteresowanych tematyką civil war) usuwania z przestrzeni publicznej dawnego Dixi pomników bohaterów  Armii Północnej Wirginii. Znikają pomniki generała Roberta E. Lee, tak jak flagi CSA, które stały się synonim rasizmu, utożsamianym m. in. z Ku-Klux-Klanem. To jednak nieporozumienie, aby sylwetkę Generała mieszać z wizerunkiem zakapturzonych rasistów i bandytów. 

Good bless general Robert E. Lee.

150. lat temu, 12 października 1870 r., skończyło się życie wybitnego Amerykanina. Tego nikt chyba nie kwestionuje. To smutny przykład, jak historia wikłała losy ludzi niezwykłych, nie pozwalała się z nich wyplątać. Nie pozwalał na to HONOR! I tu chyba tkwi mój podziw dla generała Roberta E. Lee. Nie wiem czy od pierwszego wystrzału wierzył w zwycięstwo Sprawy. Stanął na czele armii Południa, bo tak należało zrobić.

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.