czwartek, października 31, 2019
Nekropolie - wizyta 29 - Cmentarz Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Gdańsku
Jestem ostatnim, który kochałby Sowietów. Jako wnuk Kresów (tych wileńskich) mam, delikatnie określając, bardzo krytyczny stosunek do tych, którzy oswabażdywali Polskę w 1939 r. i od 1944 do 1945. Nie zapominam, ani o dwóch okupacjach Wileńszczyzny, ani zsyłkach na Sybir, rusyfikacji, walce z sowieckich okupantem, kiedy zawiedli zachodni Alianci. Dziwne, ale nie miałem żadnych wątpliwości, że muszę znaleźć się pomiędzy tymi mogiłami.
Nie widziałem w Internecie żadnych zdjęć. Nie szukałem. Chciałem, aby miejsce mnie zaskoczyło. Jednej soboty wybrałem sobie kilka punktów, które musiałem w Gdańsku objechać, spotkać, sfotografować, dać świadectwo swej obecności.
Nie widziałem w Internecie żadnych zdjęć. Nie szukałem. Chciałem, aby miejsce mnie zaskoczyło. Jednej soboty wybrałem sobie kilka punktów, które musiałem w Gdańsku objechać, spotkać, sfotografować, dać świadectwo swej obecności.
Nie wiedziałem, że oficjalna nazwa owej gdańskiej nekropoli, to: Cmentarz Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Gdańsku. Kierowca, który mnie tam podwoził był lekko zdziwiony, bo wcześniej była brama Stoczni Gdańskiej, potem skwer z pomnikiem wiadomego Marszałka, by wreszcie dotrzeć do... Sowietów. Taka pogmatwana historia. Nie tylko samego Gdańska, co w ogóle Rzeczypospolitej. Wiem, że od czasów bitwy pod Połtawą (1709 r.) brak sensownych argumentów, aby kochać Moskali, aliści...
Nie mogę swojej żółci historycznej wylewać teraz na mogiły krasnoarmiejców. Wystawiłbym o sobie, jak najgorsze świadectwo z mego... człowieczeństwa. Z tego, że Murawiow prał po pysku prapradziada Poźniaka, a krewnych Ostrowskich w 1940 r. zesłano - trudno dziś budować niechęć czy wrogość. Ta, gdyby istniała powinna dotykać oprawców np. z 1863 czy 1940 r. Czemu jest winny zwykłe żołnierz?
Sabczuk, Ponomariew, Raszczupkin, Jakubiec, Jacenko, Marczuk, Błłabotkin, Kozak, Jelcow, Sawuszkin, Czaplinski, Karolkow, Zacharczuk, Gierasimow, Iwanow - czytam na tablicach wyryte nazwiska. Imiona i takoż oczestwa skrywają inicjały. Wykuto skróty formacji wojskowych, w których służyli, ci co w 1945 r. oddali swe życie za Gdańsk.
Zerkam na stosowną stronę/portal internetową*. Z niej dowiaduję się m. in.: "Na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich zostało pochowanych łącznie 3088
żołnierzy i osób cywilnych. Liczba ta obejmuje 2525 żołnierzy poległych i
zmarłych wskutek odniesionych ran przy wyzwalaniu Gdańska oraz
bezpośrednio po jego wyzwoleniu, 537 jeńców wojennych oraz 27 osób
cywilnych. Według zapisów na koniec 2008 roku w Księdze pochowanych na
Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich, 1291 pochowanych stanowią żołnierze i
osoby cywilne o ustalonej tożsamości". Na granitowych płytach wyryto nazwiska tylko... 810 żołnierzy. To część ich wypisałem powyżej. Wszyscy oni byli żołnierzami II Frontu Białoruskiego. Wychodzi na to, że byli podkomendnymi samego marszałka K. Rokossowskiego / Константинa Ксаверьевичa Рокоссовсковo.
"PRZYJĄŁEŚ TY ICH PANIE I PAMIĘĆ O NICH Z POKOLENIA NA POKOLENIE" (PS. 64.5)" - taką inskrypcję umieszczono na krzyżu, jaki stanął w tym miejscu w 1996 r. Dziwić może, że nie jest to krzyż prawosławny, a łaciński. Nie zaskoczyło mnie wyróżnienie Bohaterów Związku Radzieckiego, których nazwiska wyryto na czarnych marmurowych płytach. Oddzielnie. Герой Советского Союза - doznał wyróżnienia, a właściwie doznali, bo byli to: generał major Sabir Rachimow, major Fedir Boridko, starszy lejtnant Witalij Nikitin.
Dałbym sobie rękę uciąć, że rozsiane po polu krzyże są stalowe. Już byłbym bez ręki? "Wystrój pola cmentarnego stanowi 1088 zwróconych ku południowi gwiazd z metalizowanych odlewów z masy żywicznej. Pierwotnie gwiazdy te wykonane były ze stali nierdzewnej w Fabryce Aparatury Mleczarskiej w Pruszczu Gdańskim, jednak w większości zostały po 1989 roku utracone. Ostateczny kształt wystroju pola cmentarnego powstał w latach 1982–1984, kiedy to został przeprowadzony remont kapitalny tego cmentarza" - te cenne szczegóły zdradza strona, która już cytowałem.
„Odnieśliście wielkie zwycięstwo, byliście nieustraszeni w boju, oddaliście życie własne za słuszną sprawę. Bohaterom Radzieckim poległym w r. 1945 przy wyzwoleniu Gdańska – mieszkańcy Gdańska” - taki dumny napis (a jakże takoż po russkomu jazyku) wykuto na płaskorzeźbie autorstwa Alfonsa Łosowskiego (1908-1988). Warto dodać, że to syn ziemi nowogródzkiej, absolwent Wydziału Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie**, ba! ojciec Sławomira lidera i perkusisty zespołu "Kombi". Jak bardzo dziwne mogą być z takiej peregrynacji zdobywane informacje...
"DWIE OJCZYZNY DWIE MATKI MIŁOŚĆ I PAMIĘĆ JEDNA" - rozumiem przesłanie pomnika (wyrażone również po rosyjsku), którego autorem był Zygfryd Korpalski (ur. 1930). Dwie kobiety. Trzymają się za dłonie. Tylko dlaczego jedna ma wyraz twarzy, jakby była troglodytą bardziej podobną do neandertalskiej women? Nikogo w czasach PRL-u nie drażnił wyraz tak zatrzymanej w wykutej blasze kobiety? Pytanie kogo symbolizował, bo jeśli to Matka Polka, to raczej szpetota podważa nasze mniemanie, że najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny.
PS: Opuszczając Cmentarz Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich nie wiedziałem, że obok znajduje się... kolejne miejsce wiecznego spoczywania. Chodzi o Cmentarz Garnizonowy. I przyjdzie mi spotkać się z legendarną "Inką". Ale to już opowieść do kolejnego odcinka tego cyklu, na który już teraz zapraszam.
* https://cmentarze-gdanskie.pl/chapter_77125.asp (data dostępu 9 X 2019)
** https://pl.wikipedia.org/wiki/Alfons_%C5%81osowski (data dostępu 9 X 2019)
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.