piątek, lipca 19, 2019
Przeczytania... (312) Sun Heidi Sæbø "Kim Dzong Un. Szkic portretu dyktatora" (Wydawnictwo Czarne)
Na oczach jednego pokolenia wykształciło się coś niewyobrażalnego. Powstała... komunistyczna dynastia! Po Kim Ir Senie, Kim Dzong Ilu nastał Kim Dzong Un. Takiego wariantu nie uroili sobie w głowie twórcy systemu. Pewnie Marks z Engelsem przerzucając się w swoich grobach, a i zapewne Lenin ma z tym problem.
Oto Wydawnictwo Czarne podsuwa nam książkę Sun Heidi Sæbø "Kim Dzong Un. Szkic portretu dyktatora", którą przetłumaczyła dla nas pani Iwona Zimnicka. Przygotujmy się na to, że przez kilka godzin czytania przyjdzie nam spoglądać na utytą twarz jednego z wnuków Kim Ir Sena.
"Reżim Korei Północnej to obecnie jeden z najgorętszych tematów
reporterskich. Z różnych względów nie jest łatwo się nim zajmować. Tym
bardziej chylę czoła przed Sun Heidi Sæbø, która podjęła to wyzwanie.
Autorka od kilku lat specjalizuje się w problematyce dalekowschodniej
i z powodzeniem wydaje w Norwegii książki na ten temat. Cieszę się, że
jedna z najnowszych – efekt ogromnej pracy reportersko-dokumentacyjnej
i ważna próba zrozumienia tego, co dzieje się na Półwyspie Koreańskim –
ukazuje się właśnie w języku polskim" - tę wypowiedź Marcina Wilka znajdziemy na tylnej stornie okładki.
To nie jedyna książka w moim księgozbiorze poruszająca tematykę Korei Północnej, choć dopiero trzecia, która znalazła się w "Przeczytaniach...". W 2015 r. w odcinku 48 pojawiła się książka Christiana Eiserta pt. "Tydzień w Korei Północnej", a w zeszłym roku ukazał się odcinek 257, poświęcony został książce Juha Kurvinenena "Urodziny dyktatora...". Warto dodać, że każda z nich została przygotowana przez różnych wydawców. Wychodzi zatem na to, że temat jest żywy i na swój sposób... chodliwy. To samo dotyczy filmów dokumentalnych. "Defilada" Andrzeja Fidyka ma swoich następców i kontynuatorów.
"Często kusi nas, by wszystkie historie o brutalnym działaniu koreańskiej
władzy traktować jako pewnik. Sæbø pokazuje jednak złożoność
współczesnej Korei. Nie podważa przy tym zbrodni, które zostały
dokonane, i nie usprawiedliwia działań władzy. Jeżeli chcesz zrozumieć,
co tak naprawdę dzieje się obecnie w międzynarodowej polityce, musisz
przeczytać tę książkę" - to opinia "Aftenposten", którą znajdziemy na portalu Wydawnictwa Czarne*.
Książka Sun Heidi Sæbø zaczyna się mocnym uderzeniem: informacją o śmierci Kim Dzong Nama, przyrodniego brata obecnego dyktatora Korei Północnej. Jeżeli ktoś jest na bieżąco z produkcjami dokumentalnymi wie o jakie nagrania chodzi i jak doszło do tego bezprecedensowego zabójstwa: "A on, zanim zorientował się, co się dzieje, poczuł, że ktoś jeszcze podchodzi od tyłu i naciera mu czymś twarz. Kobiety zniknęły równie nagle, jak się pojawiły". To nie fantazja fabularna, jakiś wymyślny filmowy kadr. To wydarzyło się 13 II 2017 r. Na oczach ludzi i kamer. Od razu mamy wyrobiony punkt widzenia, z kim fundujemy sobie spotkanie. Reżim, który poznajemy poprzez biografię jego lidera, to świat, którego umysł Europejczyka nie jest w stanie ogarnąć.
"Komuś, kto północnokoreańskiej propagandy nie wyssał z mlekiem matki, wystawa w pałac [tj. Pałac Kŭmsusan- przyp. KN] zapewni raczej dziwaczne przeżycia. [...] Odwiedzający muszą się tu podporządkować surowym zasadom, to miejsce cichej kontemplacji i oddawania hołdu" - wstawiając kwadratowy nawias z wielokropkiem pozbawiłem zainteresowanych poznania pewnych szczegółów, a chodzi m. in. o prezenty jakie złożono w darze dwóm pierwszym Kimom. Czytając szybko nabieramy przekonania, że Autorka zabiera nas do miejsc, których nie znamy, albo tylko mignęły gdzieś nam na jakimś filmie. To jest takie krok po kroku oswajanie ze zjawiskiem jakim jest
Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna.
Kim Dzong Un objawił się jako ten. który zaczął... szokować swój lud. Raz, że pokazał własną małżonkę (Ri Sŏl Chu), dwa, że pojawili razem na koncercie, gdzie wygibasy odprawiała m. in. Myszka Miki. Wpuszczono na Północ promyk ze zgniłego, amerykańskiego imperializmu? Nie wiem, jak jest to godzone, ale z jednej strony wpaja się do głów Koreańczykom biografie przywódców, a z drugiej kryje w mroku losy członków tego rodu? "Życie prywatne rodziny Kimów jest chronione do tego stopnia, że wielu wysoko postawionych uciekinierów nic o tym młodym człowieku nie wiedziało [...]" - tak, to o głównym bohaterze tej książki. Nie wiem czy Autorka ironizuje, ale ja tak odebrałem to stwierdzenie o dorastaniu tegoż: "Jego dzieciństwo, sądząc po wszelkich znakach na niebie, było chronione pilniej i surowej niż osławiony program atomowo-rakietowy Korei". O!... Kolejna lekcja odrobiona. Zaskakująca niewiedza, kiedy Autorka nie potrafi określić czy zdjęcia z dzieciństwa faktycznie przedstawiają obecnego przywódcę KRLD. To dopiero zagadka tego państwa.
Za każdym razem, kiedy sięgam po kolejną książkę o Korei Północnej dziękuję Panu, że przyszedłem na świat nad Brdą, a nie nad Ch'ŏngch'ŏn-gang czy Yalu Jiang. Im więcej czytam na ten temat, tym mniej rozumiem. Sun Heidi Sæbø wprowadza nas w tajniki domu, w jakim wychowywał się Kim Dzong Un. Pozwala zrozumieć zawiłości... genealogiczne tej rodziny, np. jak wyglądało dzieciństwo Kim Dzong Nama lub małżeństwa jego ojca Kim Dzong Ila. Ciekawym jest zdarzenie, jak świat w ogóle dowiedział się o istnieniu najstarszego wnuka Kim Ir Sena: "...trafił w światła reflektorów przez swoją głupotę: usiłował przedostać się do Japonii z fałszywym paszportem, ponieważ chciał odwiedzić tamtejszy Disneyland". Porusza opis jego losu, skreślony ręką ciotki (która zresztą uciekła z Korei Północnej, była siostra jego matki), Sŏng Hye Rang: "Dzong Namowi bardzo trudno było o swobodę, ponieważ ojciec pilnował go za pośrednictwem szefa wywiadu. [...] Jak on miał żyć, skoro na żadne życie mu nie pozwalano". Sun Heidi Sæbø dopełnia biografię tegoż choćby o takie epizody: "Miał wielki apetyt na mocne alkohole i na kobiety, lecz gorsze były plotki mówiące, że jego ciemną stroną jest również skłonność do przemocy". Jeżeli ktoś z jakichś powodów nabrał sympatii do zamordowanego syna dyktatora, to szybko powinno to z niego ujść. Poznajemy bowiem nieobliczalnego młokosa, furiata, porywczego, który w porywie szaleństwa robił użytek z broni! Jakoś nie pasowało do syna komunistycznego dygnitarza, aby ten pochłonięty magią hazardu umykał do Makau, bo tam były kasyna. Sun Heidi Sæbø kwituje to zachowanie: "Był hedonista i sybarytą. Był tym nieudanym synem Kim Dzong Ila, który u w dosłownym, i w przenośnym znaczeniu przegrał swoje dziedzictwo".
Jeśli chcemy zrozumieć, co dzieje się w Pjongjangu, to wybór książki Sun Heidi Sæbø jest dobrym kierunkiem. Nie łudźmy się, że wszystko zrozumiemy, że otrzymamy ostateczne i wyczerpujące odpowiedzi. Monografia "Kim Dzong Un. Szkic portretu dyktatora" na pewno przybliża nam się tamten świat. Trudno, aby zamknęła temat. Dla każdego zainteresowanego tym czym jest Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna będzie ważną pozycją. Tym bardziej, co jak wykazałem, Sun Heidi Sæbø nie ogranicza się tylko do osoby swego głównego bohatera.
*https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/kim-dzong-un (data dostępu 27 VI 2019)
Książka Sun Heidi Sæbø zaczyna się mocnym uderzeniem: informacją o śmierci Kim Dzong Nama, przyrodniego brata obecnego dyktatora Korei Północnej. Jeżeli ktoś jest na bieżąco z produkcjami dokumentalnymi wie o jakie nagrania chodzi i jak doszło do tego bezprecedensowego zabójstwa: "A on, zanim zorientował się, co się dzieje, poczuł, że ktoś jeszcze podchodzi od tyłu i naciera mu czymś twarz. Kobiety zniknęły równie nagle, jak się pojawiły". To nie fantazja fabularna, jakiś wymyślny filmowy kadr. To wydarzyło się 13 II 2017 r. Na oczach ludzi i kamer. Od razu mamy wyrobiony punkt widzenia, z kim fundujemy sobie spotkanie. Reżim, który poznajemy poprzez biografię jego lidera, to świat, którego umysł Europejczyka nie jest w stanie ogarnąć.
- Kim Dzong Un był królem Arturem, a Korea Północna jego twierdzą cywilizacji i współczesności.
- ...żałoba Kim Dzong Ila po smierci Kim Ir Sena trwała trzy lata.
- Propaganda w roli kompasu wskazującego prawdę jest równie wszechogarniająca, jak nieużyteczna.
- Na oczach ludzi ze szczytów partii i generałów ośmioletni Kim Dzong Un miał otrzymać specjalnie uszyty mundur udekorowany jak należy orderami i gwiazdkami.
- Mówiono, że ma temperament, brutalność i upór niezbędny dla przywódcy.
- Kim Ir Sen wmówił kiedyś Koreańczykom z Północy, że on jest mózgiem, partia nerwami, naród zaś tworzy ręce, nogi, mięśnie i szkielet tego, co jest państwem,
"Komuś, kto północnokoreańskiej propagandy nie wyssał z mlekiem matki, wystawa w pałac [tj. Pałac Kŭmsusan- przyp. KN] zapewni raczej dziwaczne przeżycia. [...] Odwiedzający muszą się tu podporządkować surowym zasadom, to miejsce cichej kontemplacji i oddawania hołdu" - wstawiając kwadratowy nawias z wielokropkiem pozbawiłem zainteresowanych poznania pewnych szczegółów, a chodzi m. in. o prezenty jakie złożono w darze dwóm pierwszym Kimom. Czytając szybko nabieramy przekonania, że Autorka zabiera nas do miejsc, których nie znamy, albo tylko mignęły gdzieś nam na jakimś filmie. To jest takie krok po kroku oswajanie ze zjawiskiem jakim jest
Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna.
- Dla ludzi poza Koreą Północną głód lat dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia jest jedynie wyblakłym wspomnieniem [...].
- Kim Ir Sen, polityczny szczwany lis, umiał obrócić wojnę i totalne zniszczenia w triumf, i to dosłownie.
- Dla własnego narodu Kim Ir Sen opakował gospodarczą politykę jałmużny w coś, co nazywał dżucze.
- Kim Dzong Il zawsze poczytywał sobie za honor ochronę swojego życia prywatnego.
- Zapisywano całe stronice o tym, jak bardzo Kim Dzong Un przypomina dziadka.
- ...spór dotyczył pieniędzy, ale władza i pieniądze często bywają dwiema stronami medalu - również w chcącej uchodzić za komunistyczną Korei Północnej.
Kim Dzong Un objawił się jako ten. który zaczął... szokować swój lud. Raz, że pokazał własną małżonkę (Ri Sŏl Chu), dwa, że pojawili razem na koncercie, gdzie wygibasy odprawiała m. in. Myszka Miki. Wpuszczono na Północ promyk ze zgniłego, amerykańskiego imperializmu? Nie wiem, jak jest to godzone, ale z jednej strony wpaja się do głów Koreańczykom biografie przywódców, a z drugiej kryje w mroku losy członków tego rodu? "Życie prywatne rodziny Kimów jest chronione do tego stopnia, że wielu wysoko postawionych uciekinierów nic o tym młodym człowieku nie wiedziało [...]" - tak, to o głównym bohaterze tej książki. Nie wiem czy Autorka ironizuje, ale ja tak odebrałem to stwierdzenie o dorastaniu tegoż: "Jego dzieciństwo, sądząc po wszelkich znakach na niebie, było chronione pilniej i surowej niż osławiony program atomowo-rakietowy Korei". O!... Kolejna lekcja odrobiona. Zaskakująca niewiedza, kiedy Autorka nie potrafi określić czy zdjęcia z dzieciństwa faktycznie przedstawiają obecnego przywódcę KRLD. To dopiero zagadka tego państwa.
Za każdym razem, kiedy sięgam po kolejną książkę o Korei Północnej dziękuję Panu, że przyszedłem na świat nad Brdą, a nie nad Ch'ŏngch'ŏn-gang czy Yalu Jiang. Im więcej czytam na ten temat, tym mniej rozumiem. Sun Heidi Sæbø wprowadza nas w tajniki domu, w jakim wychowywał się Kim Dzong Un. Pozwala zrozumieć zawiłości... genealogiczne tej rodziny, np. jak wyglądało dzieciństwo Kim Dzong Nama lub małżeństwa jego ojca Kim Dzong Ila. Ciekawym jest zdarzenie, jak świat w ogóle dowiedział się o istnieniu najstarszego wnuka Kim Ir Sena: "...trafił w światła reflektorów przez swoją głupotę: usiłował przedostać się do Japonii z fałszywym paszportem, ponieważ chciał odwiedzić tamtejszy Disneyland". Porusza opis jego losu, skreślony ręką ciotki (która zresztą uciekła z Korei Północnej, była siostra jego matki), Sŏng Hye Rang: "Dzong Namowi bardzo trudno było o swobodę, ponieważ ojciec pilnował go za pośrednictwem szefa wywiadu. [...] Jak on miał żyć, skoro na żadne życie mu nie pozwalano". Sun Heidi Sæbø dopełnia biografię tegoż choćby o takie epizody: "Miał wielki apetyt na mocne alkohole i na kobiety, lecz gorsze były plotki mówiące, że jego ciemną stroną jest również skłonność do przemocy". Jeżeli ktoś z jakichś powodów nabrał sympatii do zamordowanego syna dyktatora, to szybko powinno to z niego ujść. Poznajemy bowiem nieobliczalnego młokosa, furiata, porywczego, który w porywie szaleństwa robił użytek z broni! Jakoś nie pasowało do syna komunistycznego dygnitarza, aby ten pochłonięty magią hazardu umykał do Makau, bo tam były kasyna. Sun Heidi Sæbø kwituje to zachowanie: "Był hedonista i sybarytą. Był tym nieudanym synem Kim Dzong Ila, który u w dosłownym, i w przenośnym znaczeniu przegrał swoje dziedzictwo".
- Korea Północna zawsze potrafiła dobrze wykorzystywać strach i wiele mogło wskazywać, że Km Dzong Un również przyswoił sobie ten środek działania.
- Z obliczeń dokonanych przez think tank The Institute for National Security Studies wynika, że Kim Dzong Un zgładził 340 osób, spośród których 140 można było uznać za wysoko postawione.
Jeśli chcemy zrozumieć, co dzieje się w Pjongjangu, to wybór książki Sun Heidi Sæbø jest dobrym kierunkiem. Nie łudźmy się, że wszystko zrozumiemy, że otrzymamy ostateczne i wyczerpujące odpowiedzi. Monografia "Kim Dzong Un. Szkic portretu dyktatora" na pewno przybliża nam się tamten świat. Trudno, aby zamknęła temat. Dla każdego zainteresowanego tym czym jest Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna będzie ważną pozycją. Tym bardziej, co jak wykazałem, Sun Heidi Sæbø nie ogranicza się tylko do osoby swego głównego bohatera.
*https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/kim-dzong-un (data dostępu 27 VI 2019)
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.