środa, lipca 17, 2019
...na 620 rocznicę śmierci króla Jadwigi Andegaweńskiej - 17 VII 1399 r.
...powinienem napisać świętej króla Jadwigi Andegaweńskiej.
Wiem.
Wszak 8 czerwca 1997 r. papież św. Jan Paweł II dokonał aktu kanonizacji niezwykłej monarchini. Kiedy pada prośba o wymienienie polskich władczyń można z cała pewnością założyć, że pierwszą będzie właśnie JADWIGA. Potem dopiero zapytani przypomną sobie Marysieńkę, Bonę - i często na tym wyczerpują kanon królewskich małżonek. Tu, jak pamiętamy, mamy wypadek wyjątkowy: 10-cio-, 11-letnia dziewczynka została wyniesiona do godności KRÓLA.
Czerwiec 1399 r. niósł nadzieję, że oto JKM powije królewskiego potomka. Na świat przyszła córka, Elżbieta Bonifacja. Niestety dziewczynka zmarła już 13 lipca. "Ze względu na bardzo poważny stan zdrowia matki wstrzymano się z pogrzebem. W pełni świadoma zagrożenia Jadwiga sporządziła testament, nie wiemy, czy został on spisany, czy był jedynie aktem ustnym [...]" - czytamy w biografii Jadwigi*.
Ci, którzy znają naszą narodową klasykę tylko dzięki filmowym adaptacjom nawet nie przypuszczają, że Henryk Sienkiewicz w "Krzyżakach" napisał m. in. to: "Niektórzy nie wierzyli jednak, aby się mogła stać rzecz tak straszna, i ci krzepili się nadzieją, że sprawiedliwe nieba poprzestaną na jednej ofierze.
Tymczasem w piątek z rana dnia 17 lipca gruchnęło między ludem, iż
królowa kona. Kto żył, spieszył pod zamek"**. Uważny Czytelnik blogu zauważył pewnie, że już ten cytat został wykorzystany przy powstawaniu cyklu "Palety". Tak, w odcinku V (z dnia 17 VII 2015) pisałem o twórczości pani Haliny Kaźmierczak. Skupiłem swoją uwagę na obrazach poświęconych tej Szlachetnej Pani, Królowi Polski. Stąd też reprodukowany obraz. Wtedy też położyłem cytaty z "Krzyżaków".
Teraz też wracam do literackiego przedstawienia wydarzenia historycznego: "Wtem o godzinie trzynastej z południa ozwał się dzwon na katedralnej
wieży. Nie zrozumiano od razu, co to znaczy, jednakowoż niepokój począł
podnosić włosy na głowach. Wszystkie głowy i wszystkie oczy zwróciły się
ku wieżycy na kołyszący się z coraz większym rozmachem dzwon, którego
żałosny jęk poczęły powtarzać inne w mieście: u Franciszkanów, u Św.
Trójcy, u Panny Marii — i hen dalej, jak miasto długie i szerokie.
Zrozumiano wreszcie, co znaczą owe jęki; dusze ludzkie napełniły się
przerażeniem i takim bólem, jakby one spiżowe serca dzwonów uderzały
wprost w serca wszystkich obecnych". W filmie A. Forda nie ujrzymy ani Jadwigi, ani tym bardziej scen z dnia ogłoszenia hiobowej wieści. Tym bardziej pozostaje nam literacka wizja mistrza Henryka.
Bydgoski pomnik H. Sienkiewicza (fragment) - foto. Autor blogu |
Czy miasto reagowała takim żalem, jakiego opis znajdujemy w powieści: "Pod zamkiem rozległ się ryk i płacz stu tysięcy ludzi — i pomieszał się z
ponurymi odgłosami dzwonów. Niektórzy rzucali się na ziemię, inni darli
na sobie szaty lub rozdrapywali twarze, inni spoglądali na mury w
niemym osłupieniu, niektórzy jęczeli głucho, niektórzy wyciągając ręce
ku kościołowi i komnacie królowej wzywali cudu i Bożego miłosierdzia.
Lecz ozwały się także głosy gniewne, które w uniesieniu i rozpaczy
dochodziły do bluźnierstw"? Nie wiem. Wielu autorów powtarza, że zmarła odchodziła w poczuciu świętości. Przyczyniła się do chrystianizacji pogańskiej Litwy, wspierała ubogich i chromych. Dziś powiedzielibyśmy, że zajęła się działalnością charytatywną. A świętość? Proszę sprawdzić na drzewie genealogicznym czy nie było tam błogosławionych i świętych niewiast.
Tak literacko opisał ostatni dzień żywota króla Jadwigi w powieści "Litwin i Andegawenka" Stefan Maria Kuczyński: "Gdy w czwartek, siedemnastego lipca, weszło słońce a królowa jeszcze żyła, do serc ludzkich jęła kołatać nieśmiało nadzieje. Aczkolwiek nikt nie ośmielał się mówić czy radować głośno, gdyż pachołkowie kasztelana krakowskiego obwieścili już poprzedniego wieczoru, iż sprawcy jakiejkolwiek wrzawy zostaną niezwłocznie powieszeni na Rynku, to jednak poczęto lżej oddychać i szeptem dodawać, jedni drugim, otuchy"***. Cały czas wierzono, że jednej śmierci (tj. córki) starczy Panu Bogu? "...na głównej wieży ukazali się pachołkowie dworscy i jęli umacniać czarną chorągiew. A potem usłyszano, jak z okien i podwórca zamkowego buchnęły donośne, nie tajone okrzyki, a wnet za nimi rozległ się głos dzwonów katedry. Gdy odpowiedziały im dzwony wszystkich miejskich kościołów - wówczas nikt już dłużej nie mógł mieć wątpliwości: głosiły zgon królowej" - czytamy dalej.
M. A. Piotrowski "Jagiełło u łoża umarłej Jadwigi" |
Swoją drogą ciekaw jestem czy po dziś dzień cystersi w Koprzywnicy, co poniedziałek, odprawiają modły z duszę Zmarłej? Do tego zobowiązywał ich królewski małżonek, łożąc na ten boski przybytek.
Klasztor cystersów - Koprzywnica (Wikipedia) |
We wspomnianej biografii znajdujemy obszerny fragment mowy pogrzebowej Stanisława ze Skarbimierza (1360-1431), przyszłego rektora odnowionej Akademii Krakowskiej. Tu tylko kilka zdań: "Widzieliśmy jak roztropna była w radzie, jak przewidująca w przedsięwzięciach z jaką gorliwością starała się się zachować wszystko, co umacniało potęgę Korony Polskiej. widzieliśmy i poznaliśmy jej niezwykłą urodę, jej ujmujący sposób mówienia, jej szlachetny ród, ale jeszcze szlachetniejsze obyczaje, jej głęboką pokorę, a przy tym nierównie wielkie dostojeństwo. [...] Zaiste głęboko wierzę, że już została wprowadzona do nieba, że jej imię wyryło się w sercach wiernych i zostało zapisane w księdze żywota"****.
PS: Przy okazji tej ponurej rocznicy przypominam obraz bydgoskiego malarza Maksymiliana Antoniego Piotrowskiego (1813-1875): "Jagiełło u łoża zmarłej Jadwigi". Obraz niestety zaginął podczas II wojny światowej.
PS: Przy okazji tej ponurej rocznicy przypominam obraz bydgoskiego malarza Maksymiliana Antoniego Piotrowskiego (1813-1875): "Jagiełło u łoża zmarłej Jadwigi". Obraz niestety zaginął podczas II wojny światowej.
* Nikodem J., Jadwiga król Polski, Ossolineum, Wrocław 2009, s. 346
** https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/krzyzacy-tom-pierwszy.html (data dostępu 29 VI 2019)
*** Kuczyński S. M., Litwin i Andegawenka, Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1977, s. 393
*** Kuczyński S. M., Litwin i Andegawenka, Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1977, s. 393
**** Nikodem J., op. cit., całość s. 347-349
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.