niedziela, listopada 22, 2015

Przeczytania... (86) Andrew Roberts "Napoleon Wielki" (Wydawnictwo MAGNUM)

"Największy człowiek czynu urodzony w Europie od czasu Juliusza Cezara" - tak wyraził się sam Winston Churchill (1874-1965). Opinia tym cenniejsza, że przecież padła ze strony byłego premiera Wielkiej Brytanii, a więc kraju, z którym Napoleon Wielki prowadził wojny, ba! które koniec końców zadało Mu śmiertelny cios równe dwieście lat temu! Rok 2015 jest pod tym względem wyjątkowy, bo spotykają się niejako trzy ważne napoleońskie daty wojenne: Waterloo (1815), Trafalgar (1805) i Austerlitz (1805). Tak, leży przede mną tom potężny. Przeszło ośmiusetstronicowy! Tak, kolejna biografia Cesarza: Andrew Roberts "Napoleon Wielki", Wydawnictwa Magnum, w tłumaczeniu aż trzech osób: Malwiny i Tomasza Fiedorek oraz Jarosława Włodarczyka. 
Kiedy tylko wzrok mój odnalazł na księgarskiej półce tą biografię, to wiedziałem: ona musi być moja. Bez względu na jej poziom, zawartość, jakość? Bo co można powiedzieć na "pierwszy rzut oka"? Głównie, że objętość spora! Potem dopiero przekonujemy się, że wydawca słowo wzbogaci o prawie dziewięćdziesiąt ilustracji. Od razu wielkie brawa! Oto jak wydaje się książkę historyczną! Ikonografia! Do tego blisko trzydzieści map! Starczy, aby zapomnieć "o bożym świecie"! A jest i coś dla nas-szperaczy genealogicznych! Bo są drzewa krewnych Józefiny de Beauharnais de domo Tascher de la Pagerie i oczywiście samego Napoleona. Proszę nie liczyć na jakąś pogłębioną analizę obu rodzin. Jest dokładnie tyle, aby nie mieszało się nam w interesującym nas okresie, czyli lat 1769-1821!
"Dwieście lat po klęsce Napoleona pod Waterloo każdy aspekt jego życia został udokumentowany, zbadany i przedstawiony nawet w najdrobniejszych szczegółach" - przyznaje we "Wstępie" sam Andrew Roberts. To po co nam czytać kolejną biografię? Bo rozumiem, że miłośnicy Cesarza (lub tylko epoki) mają ich kilka i to różnych autorów. Daruję  sobie wymienianie każdego tomu z mojej "półki napoleońskiej", bo zrobi się zbyteczny zapis bibliograficzny. Zdradzę tylko, że mieszczą się na niej prace rosyjskie (radzieckie), francuskie, niemieckie, angielski i polskie! Z wysokości jednej z półek spogląda na mnie sam Cesarz. To figurka, jaką przywiozłem z królewskiego miasta Krakowa w 1998 r. Wcześniejsze posty chyba podpowiadają, że tematyka napoleońska nie jest mi obca.
"Bohater tragedii, żeby nas zainteresować, nie powinien być ani całkiem winny, ani całkiem niewinny... Wszelkie słabości i wszelkie sprzeczności s niestety w sercu człowieka i stanowią wybitnie tragiczną atrakcję" - tak pisał współczesny Cesarzowi Françoisa Juste Marie (1761-1836). Lubię, kiedy do nowego rozdziału wprowadza nas stosowne motto. Autorstwo ich, to albo ludzie epoki, albo główny bohater! Wrzucam tu kilka z tych cytatów. Powinny one zaostrzyć apetyt u Czytelnika. W najgorszym wypadku pchnąć do przeczytania kolejnego rozdziału:
  • W każdym czasie odegrałby wybitną rolę, jednak epoka, w której rozpoczął karierę, szczególnie sprzyjała jego wyniesieniu.  (Klemens von Metternich)
  • ...Bonaparte wszedł do Mediolanu na czele młodej armii, która świeżo przebyła most Lodi i pokazała światu,  że po tylu wiekach Cezar i Aleksander zyskali następcę. (Stendhal)
  • Jeśli utrzyma się przez rok, daleko zajdzie. (Charles-Maurice de Talleyrand-Périgord)
  • Jaka szkoda, że ten człowiek nie był leniwy. (Charles-Maurice de Talleyrand-Périgord)
  • Cesarz Napoleon był znany z tego, że często odpinał swój krzyż Legii Honorowej, aby własnymi rękami powiesić go na piersi jakiegoś odważnego człowieka. Ludwik XIV zapytałby najpierw, czy ten śmiałek jest szlachcicem. Napoleon zaś pytał, czy ten szlachcic był odważny. (kapitan Elzéar Blaze) 
  • Nasz klimat, nasza zima będą walczyć po naszej stronie (car Aleksander I) 
  • Zasada numer jeden w podręczniku sztuki wojennej brzmi: "Nie maszeruj na Moskwę". (marszałek Sir Bernard Montgomery)
  • Potomni nigdy nie dostrzegliby wielkości Pańskiego ducha, gdyby nie widzieli jej w nieszczęściu. (Louis-Mathieu Molé) 
  • Potrafił współczuć w kłopotach rodzinnych; był obojętnym wobec katastrof politycznych. (Klemens von Metternich) 
  • Kończę mą pracę na rok 1815, wszystko bowiem, co nastąpiło potem, należy do zwykłej historii. (Klemens von Metternich)
Pewnie, jako polskiego odbiorcę zaciekawi, jak to było między Cesarzem a Polakami. W końcu "dał nam przykład Bonaparte". I, co z tego wynika? Raczej niewiele. Zważywszy, że cytuję "Mazurka Dąbrowskiego", a więc mamy ślad po Legionach Polskich we Włoszech (Italii). Pamiętamy scenę z filmowej adaptacji "Popiołów", wg. Andrzeja Wajdy? No to mamy rozczarowanie nr 1? Pierwsza (i jedyna) wzmianka o generale Janie Henryku Dąbrowskim pojawia się na 475 stronie! Tak, kie dy czytamy o bitwie pod Frydlandem, pada zdanie: "Następnie pojawiła się należąca również do tego korpusu [tj.  VIII Korpus generała Édouarda Mortiera - przyp. KN]  polska dywizja pod dowództwem generała Jana Henryka Dąbrowskiego, który rozmieścił trzy pułki piechoty, osłaniając pozycje artylerii francuskiej pod Posthenen". Więcej szczęścia miał umiłowany książę-wódz Józef Poniatowski? Spotykamy JKM już na s. 362, kiedy Andrew Roberts podaje szczegóły dotyczące pochodzenia społecznego napoleońskich marszałków: "Tylko książę Józef Poniatowski i markiz de Grouchy [...] byli arystokratami, chociaż  Pérignon, Macdonald, Marmont, Berthier i Davout* pochodzili z rodów szlacheckich z czasów ancien régime'u". Jest i opinia samego Cesarza, jaką wyraził na temat "profrancuskiego bratanka ostatniego króla Polaków" (jaka ciekawa forma?): "Jest bardziej frywolny i niepoważny od większości Polaków, a to wiele mówi". Nie będę tropił każdego śladu księcia Pepi (więcej szczęścia od bohatera "Mazurka..." miał J. Sułkowski czy D. Chłapowski, ba! nawet A. J. Czartoryski - bo są na kilku stronach "Napoleona Wielkiego"!), ale chyba pewną rekompensatą jest krótki dialog, jaki Napoleon przeprowadził z polskim Naczelnym Wodzem na polach bitwy pod Lipskiem / Völkerschlacht bei Leipzig. Cytuję go bez skrótów: "«Książę, będzie pan bronił południowych przedmieść». «Sire, mam tak niewielu ludzi» - odrzekł Polak. «Cóż, będzie się pan bronił tym, co pan ma!» - odparł Napoleon. «Ach! Sire - powiedział nowo mianowany marszałek. - Utrzymamy się! Wszyscy jesteśmy gotowi umrzeć za Waszą Cesarską Mość»". I jest wzmianka o bohaterskiej śmierci w nurtach Elstery!...
Nie wystawiam armat armat przeciwko Autorowi tej biografii. W końcu jak czytamy "...otrzymał prestiżową nagrodę Fundacji Napoleońskiej Grand Prix de la Fondation Napoléon 2014". Mój polski punk widzenia chyba powinien być zrozumiały. Pewnie, że wśród wspaniałych triumfów "napoleońskich orłów" znajdziemy opis bitwy pod Jeną. Jest ważny lad, cytowany list do Józefiny: "Moja kochana, wykonałem kilka wspaniałych manewrów przeciwko Prusakom [...]. Odniosłem wczoraj wielkie zwycięstwo. [...] Widziałem króla Prus i byłem już blisko niego, ale nie zdołałem go schwytać, ani królowej". Wiemy, że konsekwencją klęski pruskiej armii było nie tylko zajęcie Berlina, ale i wkroczenie do Wielkopolski! "Nigdy nie widziałem ludzi tak kompletnie pokonanych" - przytacza Andrew Roberts kolejne słowa Cesarza. Ale trafiamy na zgrabny zapis o Polsce, jej heroicznej przeszłości. To nieomal esencja dziejów od 966 do 1797 r.?  Tak, naprawdę komasacja godna dobrego pióra! Nie zapomniano o Legionach Polskich, krwi przelanej na San Domingo i choć nie pada tu magiczne "Somosierra", to jednak czytamy: "Polskie jednostki były wśród najlepszych formacji napoleońskich, a zwłaszcza pułki polskich lansjerów i szwoleżerów [...]". Dalej jest o powstaniu Księstwa Warszawskiego i pewna "bydgoska informacja": "Prusy [...] nie mogły pobierać ceł na niektórych szlakach wodnych biegnących przez ich terytorium, takich jak Noteć czy Kanał Bydgoski"! Mój lokalny egocentryzm nie doznał uszczerbku?...
Pewnie, że omówienie każdego biograficznego wątku Głównego Bohatera monografii zamieniłoby mój blog w niekończącą się opowieść. Jeśli kogoś rozczarowuję, to proszę o wyrozumiałość. Jestem pod wrażeniem ogromu pracy, jaką włożył w powstanie tej książki Andrew Roberts. Nie wyobrażam sobie zupełnie, jak mogłem nie posiadać tak cennej książki! Tak, cennej, bo każde nowe spojrzenie na Cesarza, to dla mnie kolejne i nowe spojenie na Napoleona Wielkiego. Ta książka po prostu wciąga i na swój sposób zniewala. Pewnie inna będzie reakcja kogoś, kto dopiero "wchodzi w temat", a inna tych, którzy wiele na ten temat czytali i ich poznawanie epoki napoleońskiej nie kończy się na jednej czy dwóch pozycjach (jak nieskromnie napiszę: ja sam). Chcąc wyrobić sobie zdanie o Cesarzu, ferować wyroki na Jego temat nie możemy zatrzymać się w czasie... Tym bardziej witam biografię Andrew Robertsa z wielką nadzieją, że to kolejny krok. Rocznica Waterloo to świetny pretekst! Mogę tylko napisać: dziękuję.
A jakże nie może zabraknąć samego Cesarza. Tego, co mówił, jak rzucał do boju miliony! W słowach ujawnia się prawdziwy Napoleon:
  • Gdy masz dwadzieścia dwa lata, wolno ci wiele rzeczy, które stają się zakazane po trzydziestce. 
  • Ja zwyciężałem tylko na polach bitew, a Józefina, dzięki swej dobroci, zdobywa sobie wszystkie serca.
  • Kiedy tłuszcza dochodzi do głosu, przestaje być tłuszczą. Wtedy nazywa się ją narodem. 
  • Żeby dowodzić armią, trzeba nieustannie się nią zajmować, uprzedzać fakty, dbać o wszystko.
  • Tylko krok dzieli triumf od upadku.
  • Samo zwycięstwo nie starczy, jeśli nie umie się wykorzystać sukcesu.
  • Moim zdaniem Francuzi nie dbają o wolność i równość, jakie maj, ale o jedno uczucie, a mianowicie honor... 
  • Ludzie, którzy zmieniali świat, odnosili sukces nie dzięki pozyskaniu sobie potężnych, ale dzięki podburzaniu mas. 
  • Masami... trzeba kierować w taki sposób, żeby nie były tego świadome.
  • To, co nie zginie i zostanie po mnie na zawsze, to mój kodeks cywilny.
  • Moją wadą jest nieumiejętność znoszenia obelg. 
  • Ambasadorzy to w zasadzie szpiedzy z tytułami.
  • Od siebie wymagam tylko jednej rzeczy, sukcesu. 
  • Potrafię robić inne rzeczy niż tylko prowadzić wojny,a le obowiązek przede wszystkim.
  • Gdy przemawia serce, nawet chwała nie ma złudzeń.
  • Dla armat wszyscy ludzie są równi. 
  • Nie wolno prosić Fortuny o więcej, niż może ona dać. 
  • Strach i niepokój przyspieszają upadek imperiów: są one tysiąckroć bardziej zgubne niż niebezpieczeństwa i straty w nieudanej wojnie. 
  • Dusza wyniszcza ciało. 
     
Czy w świetle wydarzeń z 13 listopada tego roku jest "klimat", aby wracać do czynu i idei wielkiego Napoleona? Może być ryzykownie? Nie wiem. Solidaryzując się z Francuzami (na moich Facebookach dałem tego wyraz) często cytujemy pamiętne "Liberté, Égalité, Fraternité...". skrzętnie jednak zapominamy (?), że to hasło francuskiej (krwawej) rewolucji zamykało się tak: "...ou la Mort!". Przyznaję, że jako miłośnik epoki napoleońskiej chciałbym być świadkiem takiego choćby wydarzenia: "Cesarz, na koniu, dokonywał przeglądu wszystkich pułków i był witany z entuzjazmem, jaki obecność takiego człowieka wzbudziła u dzielnych ludzi, których poprzedni rząd traktował jak morderców, mameluków i rozbójników". Pewnie, że tli się we mnie krytycyzm, co do poczynań Cesarza, ale pewnie byłbym w tym tłumie, który czy w 1806 czy 1814 krzyczałby "Vive l'Empereur!", "Vive Napoléon!". Dlatego przyznam się, że zazdroszczę... ojcu pana Ignacego  Rzeckiego i serce rośnie, kiedy czytam w ukochanej "Lalce": "Na ścianach u ciotki wisieli sami święci; ale jakkolwiek było ich sporo, nie dorównali jednak liczbą Napoleonom, którymi ojciec przyozdabiał swój pokój. Był tam jeden Napoleon w Egipcie, drugi pod Wagram, trzeci pod Austerlitz, czwarty pod Moskwą, piąty w dniu koronacji, szósty w apoteozie". A na mnie patrz teraz z gipsowej figurki, przywiezione sprzed laty z ukochanego Krakowa, Cesarz. I tak już zostanie.
Chciałbym wierzyć, że Wydawnictwo Magnum pójdzie za ciosem i tak jak publikuje ciekawe tomy dotyczące stalinizmu - nie pozostawi nas tylko z biografią pt. "Napoleon Wielki". A może pchnie kogoś z młodszego pokolenia do czynów i po latach powstania jakaś cenna praca pt. "Napoleon i Polacy"? Pragnę ten post poświęcić pamięci, zmarłego 5 czerwca 2015 r., profesora Andrzeja Nieuważnego. Jeden z najważniejszych badaczy epoki napoleońskiej odszedł bezpowrotnie w wieku zaledwie 55 lat.  


* Zabrzmi to nieprawdopodobnie, ale miałem zaszczyt uczyć... potomkinie jednego z adiutantów tegoż marszałka. Kogo? Pułkownika Adama Kaspra Mierosławskiego! Mało chyba kto wie, że nad Brdą mieszkają żeńskie latorośle tego zasłużonego w historii Polski rodu. Pozdrawiam Marię (Manię) i Baśkę!...

Brak komentarzy: