środa, lipca 01, 2015

Smakowanie Bydgoszczy (22) - Wyspa Młyńska - krótka historia...

...ale nie Wyspy Młyńskiej, jako wyspy. Tylko? Tylko - Kanału Bydgoskiego! Jako, po mieczu trzeci z pokolenia urodzony nad Brdą (1910 - 1936 - 1963), przyklasnę każdej inicjatywie, która przybliża historię mego rodzinnego miasta. Dodajmy: tak bardzo oddartego z zabytków. 


Tym bardziej cieszy oko, że na Wyspie Młyńskiej, tak cudownie przywróconej miastu, pojawiła się kolejna wystawa. Tym razem obrazująca historię Kanału Bydgoskiego! Pisałem na blogu o samym Kanale. Zwalnia mnie więc to chyba od szczegółowego rysu historycznego. Zrobili to za mnie inni. Na kilkunastu planszach mamy zapewniony historyczny spacer od zarania dziejów (tj. XVIII w.) do czasów nam współczesnych.



Na szczęście dla rzetelności historycznej ładnie przedstawiono wątek... fryderycjański. Tak, możemy podziwiać reprodukcję obrazu Chrystiana Bernharda Rode "Fryderyk II Wielki zatwierdzający plan Kanału Bydgoskiego" z 1796 r.



Łza się w oku kręci na widok fotografii z czasów cesarskich (1871-1918). Chciałbym wierzyć, że gdzieś na takim zdjęciu (z lat 1907-1915) mignie mi facjata pradziada Stanisława. Na razie tylko wysilam wzrok. Bez efektu.




 


Reprodukcje zdjęć, obrazów - łezka w oku się kręci? Gdzie są nasze   b e r l i n k i ? Czujny czytelnik wyczyta, jaki to szlak komunikacyjny nasz Kanał.  Jakoś przemilczano wątek... antygdański. No, to zerkamy do stosownego postu na tym blogu. Piszący te słowa jeszcze pamięta  b e r l i n k i   cumujące do nabrzeży Brdy. Dziś? Tylko w formie... pubu?


Pewnie, że Wyspa Młyńska żyje swoim rytmem. Dlatego zawsze w moje rowerowe peregrynacja zabieram aparat. Pstrykam. Trafiają się unikalności, chwile ulotne. O! taka koparka! Okazało się, że dzień wcześniej podziwiał ją mój dwuletni ludzik, czyli wnuk Jerzyk. Nie można go było oderwać. kolejne życiowe doświadczenie małego człowieka. Dziadka, czyli mnie, też urzekło.






Smakować swoje miasto można na wiele okazji. Wakacyjne wypady dają nam wiele możliwości. Wsiadajmy na swoje rowery i jazda! Szkoda dnia! I pstrykamy!...

2 komentarze:

  1. Z przyjemnością spacerowałam po tym uroczym zakątku Bydgoszczy i Twoimi oczami oglądałam zastane obrazy i rozczuliłeś mnie swoimi pochwałami dla mojego rodzinnego miasta. Z perspektywy życia na emigracji piękno ojczystych krajobrazów widzi się wyraźniej, a wręcz dostrzega to na co przedtem było się ślepym. Dobrze, że są tacy piewcy jego piękna jak Ty Karolu. Pokazuj nam Bydgoszcz najczęściej jak możesz:-) lubię ten cykl postów u Ciebie. Rower to i mój towarzysz wycieczek, ale teraz popsuty, więc trochę wyskoczyłam z tematu rowerowych wycieczek. Kanał Bydgoski dobrze, że przetrwał choćby we fragmentach, nie rozumiem decyzji zasypania jego niektórych fragmentów. Mam sentyment do alejek wzdłuż kanału, zapisanych w mojej pamięci jeszcze nie tak zadbanych, to stałe miejsce spacerów z uczniami z SP 24 przy ul. Kruszwickiej. Rozpisałam się, ale temat bliski memu sercu poruszyłeś. Od jutra wakacyjny gość, wnuk Przemek, ku radości dziadków, wypełni nasze letnie kanikuły. Życzenia najlepsze dla Twojego dwulatka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiam bardzo serdecznie. Temat nie do wyczerpania. Emigracyjne spojrzenie musi być zaskakujące. Staram się znajdować miejsca mniej oczywiste, ale skoro na nich znajduję choć cień propgowania historii, to muszę o tym napisać.
    Mój Jerzyk, to już piątej pokolenie urodzone nad Brdą. Dzięki za życzenia, przekażę. No to Babcia będziesz miała huk radości imiłości do wyładowania. Włosi potrafią wymówić "Przemek"? Ukłony dla Twej latorośli. Wypatruj kolejnego smakowania...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.