poniedziałek, czerwca 10, 2013

Paleta humoru, czyli anegdoty o 4 malarzach i 1 rzeźbiarzu...

Zupełnie przypadkowo wpadła mi w ręce książka Eryka Lipińskiego "Wesoło o malarzach". Kim był Autor chyba nikogo nie trzeba informować. Pokolenie, które rosło ze "Szpilkami" w ręku doskonale wie. Młodzież poszuka sobie i dowie się, jak wspaniałym grafikiem był, założycielem i dyrektorem "Muzeum Karykatury" w Warszawie. Dziś patronuje tej instytucji. Pamięta się jego wspomnienia, które snuł w TVP. Tym bardziej z przyjemnością i zaciekawieniem sięgnąłem po książkę. Mam pewien problem z jej wertowaniem, bo gro kartek fruwa, lata, ucieka - nie mam gwarancji, że to zaraz poskładam. Trudno się potem dziwić, że po stronie 60 zjawia się 121? No to zapuszczam się między mistrzów pędzla i będzie okazja, aby spojrzeć na nich nie tylko przez pryzmat ich dziel, ale śmiesznostek, których byli ofiarami lub sami je tworzyli?

                                                               
Józef Chełmoński

Artysta surowo wychowywał swoje dwie córki. Przyjechawszy z nimi do Krakowa, nie wypuszczał ich do miasta i trzymał ciągle w pokoju hotelowym.
Jan Stanisławski, który nad tym bardzo ubolewał, poprosił Chełmońskiego, aby pozwolił zabrać dziewczęta do teatru.
- Nie! Nie! - zawołał artysta-ojciec. - Po południu były już u dentysty, na dziś więc mają dość rozrywki!


Pewien znajomy Chełmońskiego spotkał go na ulicy i zawołał z radości:
- To wspaniałe, że z samego rana spotykam tak porządnego człowieka jak ty...
A na to Chełmoński:
- Ha! Masz więcej szczęścia ode mnie...!


Kiedyś zapytano artystę, czy lubi... życie.
- Tak - odpowiedział - bo to, co mi się w życiu podoba, podoba mi się bardziej, niż mi się nie podoba, to co mi się nie podoba...

Xawery Dunikowski

Gdy rzeźbiarz przekazał narodowi swój cały dorobek, otworzono mu konto w Narodowym Banku Polskim, z którego korzystał bardzo umiarkowanie. Gdy raz pobierał większą sumę, urzędniczka zapytała mistrza:
- Po co panu tyle pieniędzy, panie profesorze?
- Na kurwy, na kurwy...
Zatkało kobietę, ale nie przerwała niebezpiecznego dialogu:
- A dlaczego tak dużo?
- Bo ja zawse tyle płacę, zawse tyle płacę...


Kiedy pewnego razu mistrz robił korektę prac swych uczniów, obejrzawszy projekt rzeźby Bronisława Chromego zawołał niezadowolony:
- Jak sie pan dostał do akademii? Przez okno, cy woźny pana psemycił?


Xawery Dunikowski sprzeczał się kiedyś z ministrem Kultury i Sztuki, Włodzimierzem Sokorskim. wysłuchawszy kilku cierpkich uwag na temat swojej twórczości zapytał Sokorskiego, czy wie, kto był we Francji ministrem kultury za czasów Balzaka.
- Nie wiem - odpowiedział Sokorski.
- No widzi pan, ale kto to był Balzak, to pan dobrze wie...

Wojciech Kossak

Podczas próby sztuki "Kościuszko pod Racławicami" siedział na widowni Wojciech Kossak. Jedna z aktorek zapytała kim jest elegancki i przystojny pan. Koleżanka zażartowała, że to autor dramatu. Wtedy aktorka zawołała do Kossaka:
- Jak ślicznie pan to napisał!
- Ja nie piszę, proszę pani, ja maluję pędzlem - odpowiedział malarz, szarmancko się kłaniając.
- Myślałam, że tylko Chińczycy piszą pędzelkami... Pan także... ciekawie...


Dwie młode panienki zapytały raz malarza:
- Mistrzu, ile pan ma lat?
- To jest zależne od waszych zamiarów - odpowiedział ostrożnie Kossak.


Wysiadają z taksówki malarz dał szoferowi 10 złotych napiwku.
- Córka pana profesora dała mi wczoraj 20 złotych - mruknął niezadowolony szofer.
A na to Kossak:
- Ona może. Ma bogatego ojca. A ja jestem sierotą...

 Jan Styka

Jan Styka mówiąc o Wojciechu Kossaku, którego niezbyt lubił, stwierdził:
- Temu zarozumialcowi wydaje się, że jest pierwszym malarzem w Polsce.
Obecna przy tym wielbicielka talentu Kossaka, patrząc w  oczy Styce powiedziała:
- w każdym razie nie jest ostatni. Bo to miejsce jest już zajęte...


Styka zapytał kiedyś kolegę-malarza Kazimierza Ajdukiewicza, ile ten jego zdaniem namalował w swym życiu obrazów, z których jest zadowolony.
- Przypuszczam, że około dziesięciu procent.
- Jesteś bardzo skromny - zauważył Styka.
- Być może - brzmiała odpowiedź - ale czy uważasz, że twoich dobrych obrazów jest aż dziesięć procent?


Na zbiorowej wystawie swych prac Jan Styka zapytał Wojciecha Kossaka, co ten sądzi o jego twórczości.
- Wiesz co - odpowiedział zapytany - lepiej zostańmy przyjaciółmi....


Stanisław Wyspiański

Pewnego razu przyjechała z Warszawy do Krakowa zona bogatego bankiera, aby pozować do portretu.
Wyspiański usadowił damę na fotelu, obejrzał ją ze wszystkich stron, po czym wyjął z biurka otrzymane z góry, dość wysokie honorarium i, wręczając zdumionej bankierowej, powiedział:
- Przyjrzałem się pani dokładnie i nie widzę powodu, by pani miała mieć swój portret.


Antoni Wysocki napisał dramat w stylu Wyspiańskiego. Występowały w nim rusałki, nimfy itp istoty.
- Czy ty wierzysz w swoje rusałki i nimfy? - zapytał Wyspiański.
- Oczywiście, że nie wierzę - odpowiedział Wysocki.
- Jeżeli w nie nie wierzysz, to po co o nich piszesz?
- A ty w swoje nimfy wierzysz? - zapytał zirytowany Wysocki.
- Naturalnie, że wierzę - odpowiedział spokojnie Wyspiański.


W czasie trzydziestostopniowego mrozu Wyspiański zaprosił do swego mieszkania Mehoffera i Grzymałę Siedleckiego, aby się u niego ogrzali.
Kiedy weszli do jego pokoju, stwierdzili, że temperatura w nim jest chyba jeszcze niższa na ulicy.
- Ależ tu nie palono chyba od czasów Wita Stwosza! - zawołali.
- A istotnie - stwierdził gospodarz, nie przywiązujący wagi do takich "drobiazgów".

*      *      *

Nie ukrywam, że dokonałem bardzo subiektywnego wyboru. Mam nadzieję, że takie drobiazgi przybliżają wielkich Mistrzów i pokazują jako zwykłych ludzi! Mitologizacja im nie służy. Bronią ich własne dzieła. I miejsce w panteonie sławy, którego chyba nikt o zdrowych zmysłach nie kwestionuje.


PS: Pracowałem nad tym postem słuchając najnowszego, dzisiejszego, dla mnie muzycznego odkrycia czeskiego zespołu Čechomor!...

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.