19 III 1981 r. - bydgoski marzec... czyli na krawędzi!
To był najgorętszy
marzec w historii naszego miasta.
Wtedy wielu z nas chyba poczuło,
co to znaczy znaleźć się w... oblężonym mieście lub oku
cyklonu. Bydgoszcz przez kilkanaście dni była na ustach całego
kraju, ba! pojawiała się na łamach prasy zachodniej. To był ten
czas, kiedy kierowcy ówczesnego W.P.K. wyłączali silniki swoich
autobusów i wskazywali na siedzącego mundurowego funkcjonariusza M.
O. i oświadczali:
„jeśli on nie wysiądzie, to ja nie jadę”.
I Bogu winny, pod ciężarem zawistnych spojrzeń, opuszczał
autobus. Siła była w tłumie (?), który skandował okrzyki na
ówczesnej al. 1 Maja:
„MO – gestapo! MO
– gestapo!”.
Wszystko zaczęło się
niewinnie, w
16 marca 1981 r., kiedy na gmachu
Zjednoczonego
Stronnictwa Ludowego przy ul. Dworcowej pojawił się transparent informujący o strajku okupacyjnym.
Oto bydgoscy rolnicy (wśród nich był mój cioteczny dziadek,
Kazimierz Poźniak z Więcborka) upomnieli się o prawo do tworzenia
rolniczych struktur
NSZZ „Solidarność”. Oto pękało kolejne
ogniwo egzystencji
PRL-u! Robotnicy wyrazili swój sprzeciw już
latem 1980 r. Rolnicy nie zostali w tyle. Nie udało się
przeciwstawić tych warstw sobie! Zajęcie budynku ZSL stanowiło
pierwszy krok. Nikt nie mógł przewidzieć eskalacji wydarzeń.
Dzień później komitet strajkowy ogłosił się
Ogólnopolskim
Komitetem Strajkowym NSZZ RI „Solidarność”. Tego samego dnia
wiceminister Spraw Wewnętrznych
towarzysz generał Bogusław Stachura
„...poprosił szefa Sztabu Generalnego WP, gen Siwickiego [zmarł 11 marca br. - przyp. K.N.]
, o
umożliwienie zakwaterowania 1300 funkcjonariuszy MO w jednostkach
wojskowych na terenie Bydgoszczy”.
Oczywiście
prośbę spełniono. Czarne chmury już zaczęły się zbierać...
Nie wolno zapominać, że w tym samym czasie w Polsce i
„bratnich
krajach sąsiedzkich” rozpoczęły się manewry wojsk
Układu
Warszawskiego pod kryptonimem
„Sojuz-81”. Towarzysz generał Wojciech
Jaruzelski ciekawie skwitował zbieżność tych wydarzeń:
„Czy
więc skrajna lekkomyślność, czy jakieś nieczyste moce?
 |
Gmach ówczesnego W.R.N. |
Przełomem okazała się
sesja w siedzibie ówczesnej
Wojewódzkiej Rady Narodowej, na którą
zaproszono przedstawicieli
NSZZ „Solidarności” z jej
przewodniczącym
Janem Rulewskim!... Niestety, kiedy miało dojść
do dyskusji i głosowania na temat planu rozwoju
społeczno-gospodarczego województwa bydgoskiego na bieżący rok
sesję przerwano! Do sprawy miano wrócić przy następnym
posiedzeniu WRN? Tym samy nie dopuszczono do głosu opozycji! Jan
Rulewski zareagował:
„Co do diabła? Co tu się za kpiny
odbywają? Przecież mieliśmy głosować?” Część
radnych opuściło salę obrad. Bydgoskie władze spodziewały się
takiej reakcji ze strony solidarnościowej. Coś, co później
chciano przedstawić, jako zmyślną i cyniczną prowokację NSZZ
było faktycznie doskonale przygotowaną operacją
MO i
SB!
Przed
godziną dwudziestą szef bydgoskiego ZOMO, major Henryk Bednarek
wkroczył na salę na czele dwustu milicjantów! „Na wyraźny
rozkaz majora – wspominał Antoni Tokarczuk.- zaczęli się do nas
zbliżać. My zgromadziliśmy się w jednym miejscu, objęliśmy się,
trzymaliśmy mocno za ręce, gdy zaczęto nas wypychać. Na to my
odpowiedzieliśmy hymnem. Hymn zaczęli również śpiewać radni”.
Dotkliwie pobici zostali wtedy Jan Rulewski, Mariusz Łabentowicz
i Michał Bartoszcze.
 |
Siedziba ZSL - 30 III 1981 |

W broszurce wydanej kilka tygodni później
pt.
„Bydgoski marzec – prowokacja nieukarana !!!!!?”czytamy m.
in.
„I nagle wybucha zaintonowana przez Michała Bartoszcze
«Rota», która tak samo nagle gaśnie. Słychać przeraźliwy krzyk
przypartego do poręczy schodów Antoniego Tokarczuka. Jeden z
milicjantów brutalnie zatyka mu usta. Grupa rozerwana”. Historycy
do dziś mają problem z jasnym wyjaśnieniem, co tak naprawdę stało
się 19 marca!
Krzysztof Osiński w swoim zarysie dziejów bydgoskiej
„Solidarności” pisze m. in.:
„Wydarzenia na sali sesyjnej
WRN do dnia dzisiejszego nie doczekały się kompleksowego
opracowania naukowego. Z tego powodu badacze cały czas napotykają
wiele pytań, na które w obecnej chwili nie można jednoznacznie
odpowiedzieć”. Jak sam dalej zauważa prace utrudnia
„zmitologizowanie”
wydarzeń. Każda ze stron starała się
wykazać, że to przeciwnik jest wszystkiemu winny i wyolbrzymiał przebieg i
skutki!
Zaskakującym stało się kilka lat temu oświadczenie samego Jana
Rulewskiego (obecnie senatora Rzeczypospolitej Polskiej) , że tak naprawdę nikt wtedy nie wybił mu zębów, a po
prostu... wyjął z ust protezę, by bardziej udramatyzować pobicie,
a tym samym wykazać wyjątkową brutalność „siepaczy z ZOMO i
SB”.

Władze chyba zaskoczyło
to, co naważyła.
Antoni Dudek zauważa, że nie odnalazł w protokołach
Biura Politycznego KC PZPR jednoznacznej informacji:
„...kto
personalnie wydał polecenie rozpoczęcia operacji w Bydgoszczy. W
praktyce jednak lista podejrzanych sprowadza się do trzech osób: I
sekretarza KC Kani, premiera Jaruzelskiego i ministra spraw
wewnętrznych Mirosława Milewskiego”. Towarzysz Stanisław
Kania wspominał później, że partia przegrała batalię...
propagandowo. Jak sam zauważył, że dla ludzi
„naszego aparatu
szybko to rano, a «Solidarność» wykazała w tych sprawach
niezwykły refleks i dynamizm. Dla jej ludzi szybko to natychmiast, w
nocy. Tak więc wcześnie rano załogi zakładów przemysłowych
mogły już czytać solidarnościowe informacje przekazywane
teleksem”. Zapewne wielu z nas przechowuje w swoich zasobach
archiwalnych słynną ulotkę rozpowszechnianą przez MKZ NSZZ
„Solidarność” w Bydgoszczy z datą „dnia 19 marca 1981 r.”.
Jej tytuł (tu zachowuję jej formę) nie pozostawiał żadnych
wątpliwości:
„HISTORYCZNE OSZUSTWO NA SESJI WRN W BYDGOSZCZY”.
Pozwolę sobie na dłuższy cytat
, wszak moje pisanie dociera poza Bydgoszcz i może stanowić źródło dla poznania tego, co się tu wydarzyło 32. lata temu:
„Rzecz bez precedensu w historii polskiego systemu
przedstawicielskiego zdarzyła się podczas VI sesji WRN w
Bydgoszczy. Manipulacja prawno-organizacyjna dokonana przez
Prezydium WRN z przewodniczącym Edwardem Begerem na czele,
prawdopodobnie ścisłym porozumieniu z wicepremierem Stanisławem
Machem, wojewoda bydgoskim – Romanem Bąkiem, sekretarzem KW PZPR –
Bogdanem Dymarkiem doprowadziła do zerwania sesji. Propozycja
radnego Andrzeja Młodeckiego o niedyskutowaniu nad planem
społeczno-gospodarczym rozwoju i budżetu województwa na rok 1981,
wynikła z faktu niecałkowitego zaopiniowania tego tematu przez
poszczególne komisje WRN, została potraktowana przez
przewodniczącego WRN jako wniosek o przerwę w sesji. E. Beger
wniosek ten zgłosił pod dyskusję i został on przegłosowany przy
4 głosach przeciwnych. Kiedy zdezorientowani radni, którzy sądzili,
przynajmniej w większości, że glosują za wnioskiem A.
Młodeckiego, zorientowali się w machinacji, całe Prezydium uciekło
z sesji obrad. Za nimi podążył wicepremier, wicewojewodowie i
tchórzliwi radni. Rzecz miał miejsce o godz. 13,40.”

 |
Jedne z wielu napisów - most kolejowy - "Rulewskiego pomścimy" - III 1981 |
Jeszcze w dniu pamiętnej
sesji w WRN ogłoszono gotowość strajkową w
Zakładach Rowerowych
„Predom-Romet” i
Zakładach Radiowych „Unitra-Eltra”!
Następnego dnia,
20 marca, między 11 a 13 odbyły się strajki w
prawie wszystkich zakładach przemysłowych! Służba Bezpieczeństwa
ustaliła:
„...w 23 dużych zakładach pracy woj.
bydgoskiego zatrudniających ogółem 60 426 pracowników, w tym 34
898 na I zmianę, przerwało pracę 31 172 pracowników, tj. 84,48 %
ogólnego stanu załogi”, zaś w „40 innych większych zakładach
woj. bydgoskiego na ogólny stan 25 634 przerwało pracę 21 833
pracowników tj. 85, 17 % stanu załóg”.
Oczywiście władze próbowały na
„swoja modłę”
przedstawić wydarzenia bydgoskie, jako odstępstwo wiarołomnych
członków „Solidarności” od linii porozumienia i zakłócenia
„90 spokojnych dni”, o które apelował towarzysz premier generał
Wojciech Jaruzelski. Wojsko wzięło tez udział w dezinformacji
społeczeństwa:
„Nad Bydgoszczą z samolotu wojskowego poczęto
rozrzucać ulotki, z treści których wynikało, że Rulewski sam się
okaleczył. Stał się też głównym obiektem ataku prasy”.
 |
Tow. premier gen. W. Jaruzelski (TV) |

Polska
stanęła na krawędzi strajku generalnego i prawdopodobnie
wprowadzenia stanu wojennego! Mam przed sobą dokument, który
ogłosiło „Prezydium Komisji Zakładowej Prac.
Ośw. I Wychowania NSZZ «Solidarność»” na nadzwyczajnym
zebraniu 20 marca 1981 r. Rzecz dla mnie o tyle cenna, że jednym z
jego sygnatariuszy był mój nauczyciel z Zespołu Szkół
Mechanicznych nr 1
Ryszard Seidel. Czytamy w nim m. in.
„Żądamy
wyjaśnienia i ukarania winnych podjęcia szalonej decyzji, która
burzyła spokój potrzebny naszemu społeczeństwu. Jesteśmy
przekonani, że mimo represji stosowanych wobec rzeczników postępu
i odnowy, proces, demokratyzacji będzie kontynuowany. Jako
nauczyciele oczekujemy od rządu zdecydowanych działań, które
umożliwia nam wychowanie młodego pokolenia w atmosferze spokoju,
sprawiedliwości społecznej i szacunku dla prawa. Chcemy czuć się
bezpieczni w swoim kraju! Chcemy poczucia bezpieczeństwa dla tych,
których wychowujemy!”. Mogę dopisać: wielu z naszych
nauczycieli zdało wtedy swój egzamin z postawy obywatelskiej. Nie
bez dumy wspominam ich i jestem im wdzięczny, że pokazali nam, jak
żyć, by po latach nie wstydzić się spojrzeć swym wychowankom w
twarz.
Panie Profesorze na Pana ręce składam moje ciche,
uczniowskie podziękowanie. A skoro tak piszę po tylu latach, to
znaczy, jak wiele dla nas wtedy zrobiliście!
 |
Lech Wałęsa przemawia z balkonu gmachu, w którym mieściła się siedziba bydgoskiej Solidarności |

Postacią, która
skupiała uwagę całego kraju był
towarzysz premier-generał Wojciech
Jaruzelski. Dla wielu obserwatorów ówczesnego życia politycznego
wydarzenia bydgoskie były niemal prowokacją wymierzoną w niego! K.
Osiński porusza ten wątek, pisząc m. in.:
„Strona związkowa
oskarżała władze o przygotowaną od dawna celową prowokację
przeciw «Solidarności». Oskarżeń tych nie zdołano jednak
udowodnić, wiec z czasem zmodyfikowano je, twierdząc, że była to
prowokacja partyjnego betonu wymierzonego w gen. Jaruzelskiego”. To
do „Prezesa Rady Ministrów gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego”
„członkowie Komisji Zakładowej Prac. Ośw. I Wychowania NSZZ
«Solidarność» oraz zebrani w dniu 23. 3. przewodniczący Komisji
Kół i zastępcy” wystosowali rezolucję, która swoją treścią
przypomina ulotkę z
20 III, ale w pewnym momencie dotyczy
personalnie byłego nauczyciela i kuratora Władysława
Przybylskiego:
„...który mając do niedawna w swojej gestii
szkolnictwo bydgoskie powinien cenić takie niepodważalne wartości
jak odwagą cywilna, prawdomówność, godność człowieka. Ponieważ
przed kamerami TV ujawnione zostały nieznane do tej pory ogółowi
nauczycieli w Bydgoszczy prawdziwe cechy charakteru byłego
kuratora w związku z tym my nauczyciele i wychowawcy wyrażamy
wotum nieufności wobec niego i nie widzimy go na przyszłość w
naszym zawodzie, gdyż człowiek tego pokroju nie może być
wychowawca młodzież”. Przypomnę, że chodziło o wywiad w
TVP o tym, co się zdarzyło 19 marca i jaki to niby spokój panował
nad Brdą. Patrolujący ulice ZOMO-wcy lub latające nad miastem
śmigłowce jakoś nie zostały wspomniane... Ludzie ponoć słysząc
takie kalumnie wyrzucali telewizory prze okna. Rezolucję kończy
akapit:
„Jesteśmy przekonani, że mimo represji stosowanych
wobec rzeczników postępów i odnowy, proces demokratyzacji będzie
kontynuowany, oczekujemy od rządu zdecydowanych działań, które
umożliwiają nam wychowanie młodego pokolenia w atmosferze prawdy,
spokoju, sprawiedliwości społecznej i szacunku dla prawa.
«Człowiek to rzecz święta, której krzywdzić nie wolno n i k o
m u»!”. Nie wiem czy W. Jaruzelski znalazł czas, aby
zainteresować się kolejnym pismem napływającym ze zrewoltowanego
kraju. W jego własnych wspomnieniach trafiłem na ciekawą ocenę
tego, co się stało. Warto i po nią sięgnąć, choć tak naprawdę
niczego nam nie tłumaczy:
„Wydarzenia bydgoskie dotkliwie
zaważył na nastrojach w kraju. Doszło do ogromnego napięcia. Jan
Olszewski porównał sytuację do tej, jaka miał miejsce tuż przed
powstaniem styczniowym. W kilkudziesięciu miastach na znak protestu
ogłoszono lub zapowiedziano strajki”.
 |
Siedziba ZSL w Bydgoszczy - miejsce strajków rolników - 30 III 1981 |
Nie mogę na tutaj napisać wyczerpująco o 19 marca, czy tego co działo się
przez kilkanaście gorących dni, aż do 31 dnia miesiąca, kiedy w
organie prasowym KW PZPR „Gazecie Pomorskiej” można było
przeczytać nagłówki:
„Strajk wstrzymany! Wspólne oświadczenie.
Zakończenie rozmów «Solidarność» - rząd”, „Polska
odetchnęła z ulgą...”, „Zwyciężył rozsądek”. Dlatego
odsyłam do książek, które cytuję.
 |
Tablica protestacyjna przed halą ZR "Romet" w Bydgoszczy - 30 III 1981 |
Na koniec pragnę przytoczyć jeszcze jedną
wypowiedzi. Chory, konający
prymas Stefan Wyszyński przestrzegał
i zaklinał przywódców NSZZ „Solidarności”:
„...najpilniejsza
sprawa jest ta, abyście, panowie, chcąc wiele, nie stracili tego,
co macie dziś. Wiem, że ruch «Solidarność» jest tak potężny i
zdecydowany, że łatwo sobie nie da wydrzeć z rąk tego, co
osiągnął. Ale jaka cenę wypadnie wam za to zapłacić? (...)
Największą cnotą jest miłość, a także roztropność i rozwaga.
Wśród moralistów nazywa się to – roztropność zarządzania:
prudentia gubernativa. Tej rozwagi nam wszystkim bardzo potrzeba”.
Rachunek przyszło już płacić w pewną grudniową
niedzielę... Prymas nie doczekał tego dramatu. Zmarł równe dwa
miesiące po skreśleniu cytowanych słów,
28 maja tegoż roku w
przededniu 18. urodzin piszącego te słowa.
Porozumienie z
30 marca
nie satysfakcjonowało wszystkich. Dla wielu była to klęska, ba!
wręcz zdrada
Lecha Wałęsy, a triumf
wicepremiera Mieczysława F.
Rakowskiego! Generał-premier ocenił po latach:
„Porozumienie
osiągnięte w rozmowach przewodniczącego NSZZ «Solidarność»
Lecha Wałęsy z wicepremierem Mieczysławem Rakowskim, tak zwana
umowa warszawska z 30 marca, zapobiegła skrajnie niebezpiecznym w
tamtej sytuacji, następstwom”. Oceny tych
zdarzeń nie poruszam. A rolnicy? Do rejestracji NSZZ RI
„Solidarność” doszło 12 maja, następnego dnia padły strzały
na placu świętego Piotra w Rzymie. Wielu Polaków wstrzymało
oddech. Jan Paweł II został postrzelony, każdy komunikat z kliniki
Agostino Gemelli był oczekiwany z drżeniem serca...
Mijając dziś gmach
dawnego WRN-u z czasów Polski Ludowej uwagę przechodniów musi
zwrócić obelisk. Na głazie umieszczono napis:
„W TYM GMACHU, W DNIU 19
MARCA 1981 ROKU
WYRAŻONA ZOSTAŁA WOLA OGÓŁU
BY PAŃSTWO STAŁO
PRAWEM
A SPOŁECZEŃSTWO SPRAWIEDLIWOŚCIĄ,
LUD ZAŚ UJĄŁ W SWE
RĘCE CAŁOŚĆ DZIEDZICTWA NARODOWEGO”.
PS: 13 grudnia 2010 r. w
Zespole Szkół nr 35 (autorem powyższego zdjęcia jest Jarosław
Pilich) spotkałem się z senatorem Janem Rulewskim. Historia
zatoczyła koło. Siedzieliśmy m. in. na tle moich zdjęć z 1981
r.
Świetny rys historyczny. Zdjęcia mają już wartość bezcenną.
OdpowiedzUsuńU nas nie zaznaliśmy takich chwil.Brak przemysłu sprawił, że był spokój. A tarnowski "Ponar" był odpowiednio pilnowany z pewnością. Jedynie dotknęły nas niedogodności stanu wojennego.
Żal, że po ponad dwudziestu latach nie pozostało nic z ducha tamtych czasów i nie doczekaliśmy, i nie wiem czy doczekamy obiecywanego dobrego jutra.)
Pomyśl Natanno, że nic nie pozostało z zakładów (np. chluby i symbolu Bydgoszczy "Rometu", którego pracownikiem był J. Rulewski. Mimo przeciwności losu (historii?) tli się w tobie nadzieja, bo na końcu jest jednak ":)". A poza tym wszystkiego najlepszego z okazji imienin! Marszałka Piłsudskiego, dyć dziś Józefa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z zaśnieżającej się Bydgoszczy. A już widziałem wiosnę?...
Mój brat też Józef. Chociaż nie po Marszałku imię dostał a po swoim dziadku. A nic nie zostało, jeno ruiny i zgliszcza. Stocznie, huty, majątek narodowy znikł,a naród został o niczym. Jeszcze zniknie ziemia i co my wtedy zrobimy?)
UsuńSz.P.
OdpowiedzUsuńPrzeczytalem wskazany przez Gazetę pomorską blog i bardzo mnie wzruszyl faktem ,żę jest nauczyciel w Bydgoszczy ,ktory prowadzi ozywiona witrynę.Odwrotnie do tych ,którzy w licazbie "O" nie przybyli,zaproszeni, na galę w dniu 16.03.
gale ,którqa byla dedykowana młodzieży ponadgimnazjalnej i nauczycielom historii.zeby juz skończyć polykanie tej żaby to dodadm ,żę tam rozdawano bibliotekom bez\platne zestawy multimedialne wartości 300 zl.Można bylo muzyczno-mlodzieżowo przeż widowisko zespołu L.U.C 39/89 i najeść się do syta w Filharmonii.
Twierdzę,żę żąden nauczyciel historii takiej lekcji nie przekaże swoim wychowankom.
mogli by się z owych,jedynych na takim poziomie wydawnictw naukowych dowiedzieć nie tylko o nauczycielach i ich postawach n.p. J.Seidel ale poznać ciekawsze fakty i autentyczne postaci.
M.in.o tym czy wyjąłem protezke by udramatyzowąć konflikt ;jak to opisywał Express Bydgoski.
Wiem ,że to Pana co najmniej zaskoczyło .Ale to było nieprawda.Nic nie wyjmowałem lecz półprotezka wypadła pod wpływem kilku uderzeń.Ciekawostką jest fakt ,że pamietne zdjęcia wykonał tajny wspólpracownik jak zwykle czujny i z aparatem .I to one poszły w swiat solidarnosciowym szlakiem .
Te i inne fakty polecam i zapraszam po odbiór wydawnictwa.
Z poważaniem Jan Rulewski
Szanowny Panie Senatorze
OdpowiedzUsuńJestem mile zaskoczony Pana odpowiedzią i na pewno znajdzie Pan we mnie godnego słuchacza i dokumentalistę tamtego okresu, który jako 18-latek na swój sposób przeżywałem.
Muszę przyznać, że wiedzy na temat "wydarzeń bydgoskich A.D. 1981" jest równa "0". Na pytanie w kilku klasach LO usłyszałem... jedną odpowiedź.
Będę zaszczycony mogąc otrzymać od Pana materiały, o których Pan tu wspomniał.Byłem również zaproszony na sobotnie spotkanie. Z pewnych przyczyn wycofałem się z tego. Pozwoli Pan, że tutaj o tym nie będę pisał. Ale pewnie nie zdziwi się Pan, kiedy mu o tym opowiem.
Nie ukrywam, że jestem dumny, że mogłem Pana poznać osobiście pamiętnego grudnia 2010 r. Jeśli do mego tekstu wkradła się jakaś nieścisłość, to serdecznie przepraszam. Każda Pańska informacja jest po prostu dla mnie bezcennym źródłem historycznym. Byłbym niezmiernie wyróżniony, gdybym treść tego zapisu-komentarza dostał od Pana na piśmie i osobiście przez Pana podpisany.
O ile Pańskie biuro jest cały czas w tym samym miejscu, co poprzednio mógłbym Pana odwiedzić w najbliższy poniedziałek. Proszę o podanie godziny, a dostosuję się. Jeśli mogę zasugerować, to po godzinie 12?
Szczerze oddany
Autor blogu
wow... komentarz od Senatora RP! widze ze moj ulubiony blog niesamowicie sie rozwija. gratulacje i zycze kolejnych sukcesow!
OdpowiedzUsuńPanie Marcinie tez jestem w szoku. Tym bardziej, że Jan Rulewski, to w Bydgoszczy "żywa legenda" I Solidarności. Poznałem też okoliczności, jak Senator RP trafił "na mnie". Nie przypuszczałem, że to tak powstaje... Dziękuję za uznanie "mój ulubiony". Staram się trzymać fason i formę na poziomie Moich Gości. Kiedyś pewnie napiszę o "pani na Puławach" księżnej Elżbiecie/Izabeli z Flemingów Czartoryskiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Bydgoszczy, nad którą świeci słońce i może przegoni minusowe stopnie i... mamuty, które szwendają się na Starym Rynku. Woły piżmowe już opanowały Babią Wieś!...
K.N.
Panie Karolu, piszę ponownie, poprzedni wpis umieściłem w złym miejscu.
OdpowiedzUsuńTrzy fotografie napisu na moście kolejowym na Czarnej Drodze w Bydgoszczy, jak trafił pan na te fotografie? Ten napis jest moim "dziełem", pamietam te czasy bardzo wyraźnie. Po pobiciu pana Rulewskie (podobnie jak pan senator pracowałem w Romecie) Bydgoszcz stała się miastem obreżonym, mnóstwo milicji. Komisja Krajowa Solidarności na ZNTK, otoczona lokomotywami, my ochotnicy uzbrojeni w jakieś pałki ... na stołówce mnóstwo telefaksów . Atmosfera w całym mieście była niesamowita...
Pozdrawiam pana i oczywiście pana Senatora
Może jakieś lepsze kopie tych zdjęć ma pan?
Jan Klopotek jan@klopotek.net