sobota, stycznia 12, 2013
Stefania Sucharzewska - ...a matce serce pękło - saga rodzinna cz. II
Madzi i Tomkowi...
Stefania Sucharzewska (1879) |
Ród Sucharzewskich mieszkał w okolicy szlacheckiej Jackiewicze na Wileńszczyźnie od pokoleń. Najstarszy dokument, jakiego kserokopię posiadam, pochodził z połowy XVIII w. Wymieniony w nim jest Ignacy Sucharzewski! Prawdopodobnie zapis dotyczy pradziadka (?) mego prapradziadka również Ignacego Sucharzewskiego (tego samego, który był bohaterem mego spotu z dn. 21 XII 2012 r.). Możliwe, że pisownia nazwiska jest zniekształceniem formy "Suchorzewski".
Dwukrotnie imć Ignacy (1830-1924) stawał na ślubnym kobiercu. O pierwszym związku wiadomo tylko tyle, że została po nim córka, Elżbieta. Kolejną żoną była Stefania 1 voto Białecka. Wdowa, pochodząca z samego Wilna. Nazwiska rodowego drugiej pani Sucharzewskiej nikt nie zakonotował. Nie wiedzieć dlaczego, podkreślała "ja po pierwszym mężu jestem Białecka!". Jaką pozycję miał mąż-nieboszczyk w Wilnie? Nie wiem. Jakaś podstawa takiego wypominania chyba jednak być musiała. Nie przestanie mnie zadziwiać jedno: jak "pani z Wilna" trafiła do Jackiewicz?...
Obok najstarsza zachowana rodzinna fotografia. Bezcenna. Wykonano ją w Wilnie, mało tego praprababka Stefania podpisała ją osobiście: "Zdejmowana Wilno 1879". To naprawdę cud, że to zdjęcie przetrwało do naszych czasów. Przeżyło dwie wojny światowe, transport w bydlęcym wagonie, kiedy trzeba było jechać "z Polski do Polski". Koniec końców znalazło się w moim archiwum, praprawnuka Stefanii.
Obok najstarsza zachowana rodzinna fotografia. Bezcenna. Wykonano ją w Wilnie, mało tego praprababka Stefania podpisała ją osobiście: "Zdejmowana Wilno 1879". To naprawdę cud, że to zdjęcie przetrwało do naszych czasów. Przeżyło dwie wojny światowe, transport w bydlęcym wagonie, kiedy trzeba było jechać "z Polski do Polski". Koniec końców znalazło się w moim archiwum, praprawnuka Stefanii.
Ignacy Sucharzewski z córką Klarą |
Ze związku z Ignacy Sucharzewskim pojawili się na świecie: Zofia, Monika, Klara i Zygmunt (tych dwoje ostatnich, to bliźnięta). Utrapieniem ojców przełomu XIX i XX w. było "dobrze wydać córki"! Nie mógł to być "człek lekki albo jakowyś mydłek", jak powiadał Jerzy Michał Wołodyjowski do Krzysi Drohojowskiej. Nie daj Boże nieodpowiedniego stanu społecznego. To tylko Justysię Orzelską stać było na odwagę pójścia za Jankiem Bohatyrowiczem!... W praktyce, to ojciec decydował "za kogo ma iść"! Kiedy nie rozumiałem owych zawiłości rodowych oburzało mnie takie "przedmiotowe" traktowanie córek. Dzisiaj wiem, że tak pojmowano dobro swego dziecka! Mąż musiał zabezpieczyć byt, poziom życia, być gwarantem stadła małżeńskiego. Przecież "panienka z dworu" nie mogła iść w pole z sierzpem, nawet "tatowym"... Różnica wieku nie odgrywała tu roli: miał być szlachetnie urodzony! miał mieć swój majątek lub dobrą dzierżawę. A jeśli nie? Wtedy zaczyna się tragedia!...
Zofia wybrała nie po myśli tatka! On nazywał się Apolinary Horodecki i pochodził z zaścianku Butrymowo. Nie zachowała się żadna jego fotografia, choć takową mi opisywano. Co z tego, że Horodeccy w okolicy rozrodzeni, z dziada pradziada znani! On był biedny. Żył u boku matki-wdowy. Nie mu było smalić cholewki do panny Sucharzewskiej. Los chciał inaczej! Strzała amora poraziła młodych na tyle skutecznie, że postanowili się pobrać. Był bodajże 1902 r.
Zofia Horodecka |
Apolinary zebrał się na odwagę i udał do Jackiewicz. Zapomnijmy o tych bredniach, że szlachcic szlachcicowi równy był wojewodzie. Przypomnijmy sobie, co się stało, kiedy zaiskrzyło między Jackiem Soplicą, a Ewunią Horeszkówną. Czy sam Adam Mickiewicz dostał Marylkę Wereszczakówną?... A Tadeusz Kościuszko poślubił piękną Ludwikę Sosnowską?!... Pierwsza wyszła za Wawrzyńca Puttkamera, a druga za księcia Józefa Lubomirskiego. Imć Ignacy rozmówił się z niefortunnym konkurentem do ręki swojej córki na ganku dworku! Nie wpuszczono Horodeckiego za próg! Nie podano mu wprawdzie czarnej polewki, ale skutek był taki sam: rekuza!
Gdzie w tym wszystkim praprababka Stefania? Zofia pewnie chlipała w poduszkę w swoim pokoju, a matka zamartwiała się. Serce zapewne było za córką, skoro wszystko zakończyć się miało tragicznie...
Młodzi postanowili wziąć swój los w swoje ręce. Pewnej nocy Zofia i Apolinary uciekli! W ucieczce starszej siostry miała swój udział mała Klara (ur. 1892). O świcie Jackiewicze przeżyły trzęsienie ziemi! Za wiarołomną córką puszczono pościg! Młodzi jednak byli dobrze przygotowani. może już nawet siedzieli w pociągu? Czy od razu w planach była stolica imperium, Petersburg? Tam się zatrzymali i zamieszkali przy słynnym prospekcie Newskim!
Zofia Horodecka w Petersburgu |
W Jackiewicza rozpętało się piekło, burza! Znając temperament imć Ignacego nie chciałbym paść ofiarą jego gniewu. A w kogo mogły być najbardziej ciskane pioruny? Czyje serce przyjmowało najcięższe ciosy? Jaka dusza rwała się do Zofii?! Może pożycie państwa Sucharzewskich nie układało się najlepiej? Może pani Stefania miała w sobie coś z Barbary Niechciowej? Życie w odległej od Wilna okolicy szlacheckiej Jackiewicze, to była dla niej katusza? Nie wiem. Mogę tylko snuć domysły. Może i matka miała cichy (czynny?) udział w tym, co zrobiła córka? Jak czuł się ojciec, wystawiony na pośmiewisko całej okolicy ani myślę zgadywać. Duma szlachecka, duma ojcowska zostały poszargane! Że nie spalił Butrymowicz? Pewnie z dwieście lat wcześniej... W końcu Sienkiewicz pisząc "Potop" ukazywał realia życia m. in. zaściankowej i średniozamożnej szlachty litewskiej, z jakiej wywodzili się Sucharzewscy! Zdradzę na ucho, że pośród powinowatych miałem i Mickiewiczów, i Wereszczaków, i Rodziewiczów, i Stankiewiczów... Córka została przeklęta i wydziedziczona! Serce matki nie udźwignęło tego ciężaru. W opowieści mojej babci padło: "serce matki pękło".
Z. Horodecka z synem Stasiem |
Stefania Sucharzewska znalazła spoczynek na rodzinnym cmentarzu w Horodyszczy. Ojciec dopiero po latach uznał małżeństwo Zofii z Apolinarym Horodeckim. Zrodzone z miłości, okupione tragedią połączenie dwojga dusz okazało się szczęśliwe. Z tego związku narodziły się kolejno dzieci: Stanisław i Helena Horodeccy. Oboje obok na zdjęciu. Siostry Zofia i Klara przez lata prowadziły ożywioną korespondencję. Listy, z pietyzmem przechowywane, zaginęły po śmierci Klary (1965 r.). Ostatnie przychodziły do Trepałowa jeszcze w latach 30-tych XX w. Potem kontakt urwał się. Nic nie wiemy o losie rodziny Horodeckich. Czy Staś i Hela nie padli (oboje wykształceni architekci) ofiarami terroru stalinowskiego w tym okresie? Czy zginęli w czasie blokady Leningradu? Tą opowieść snuję po raz... trzeci. Była w "Twoim Stylu" w 1994 r., bydgoskiej "Gazecie Pomorskiej". Cały czas łudzę się, że kiedyś trafię na ślad rodziny Horodeckich. Mój wuj będąc w latach 60-tych w ówczesnym Leningradzie starał się znaleźć zagubione ślady. Nie trafił ani na Zofię, ani jej dzieci. Może jednak gdzieś żyją w dzisiejszym Petersburgu ich potomkowie? A może mijam ich na ulicy w Bydgoszczy. Kto to wie?... Może ktoś tam tez szuka? Wrzuci do wyszukiwarki hasło i... trafi na mnie, moją opowieść? Nie przestaję w to wierzyć.
Grób Stefanii Sucharzewskiej teoretycznie znajduje się w Horodyszczy. Krzyże pogniły, ziemne kopce stratował czas. Nie wiem czy dane mi będzie pojechać tam i powiedzieć: praprababciu jestem Twoim praprawnukiem!...
Helena i Stanisław Horodeccy (Leningrad) |
Proszę o kontakt na adres: seko6406@gmail.com.
OdpowiedzUsuńMam informację o P. Stanislawie.
Pozdrawiam
SH
Wysłałem wiadomość na @. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKN