poniedziałek, sierpnia 25, 2025
Zawędrowania - odcinek 1 - Niedźwiedź
Kończą się wakacje AD 2025 r. Chcę na ich zakończenie zaskoczyć... nowym cyklem? Nazwa urodziła się, kiedy otworzyłem tę stronę. Nic tak nie działa na wyobraźnię, jak biała strona. Tabula rasa? Pierw myślałem, że może tak ambitnie: "Skarby województwa kujawsko-pomorskiego"? Albo "Nowe wędrówki"? Trudno było iść za cenionym magazynem popularno-naukowym, jakim są dla mnie od przeszło czterdziestu lat "Spotkania z zabytkami". To na jego łamach publikowana była seria "Jam jest dwór polski" (chyba dobrze przypominam sobie tytuł). Ale wtedy ktoś krzyknąłby krótkie: "Plagiat!". No to pojawił się neologizm: ZAWĘDROWANIA! Będzie okazja pokazać miejsca wyjątkowe, miejsca zapomniane, miejsca wołające o pamięć, miejsca godne przypomnienia, miejsca godne odwiedzenia. Takim bez wątpienia jest miejscowość NIEDŹWIEDŹ w rodzimym mym województwie kujawsko-pomorskim.
Nie wiedziałem, że w ogóle istnieje takie miejsce na ziemi. To podpowiedź mojej Żony i jej obecności na różnych forach społecznościowych. Ktoś gdzieś tam wspomniał o wyjątkowym pałacu. Zdjęcia tylko dolały ciekawości i pchnęły do sprawdzenia gdzie jest to wyjątkowe zjawisko. Potem krótka decyzja: jedziemy! I pojechaliśmy w nieznane. Tak, taka spontaniczna peregrynacja. Bo oboje lubimy się w podobnych klimatach: dwór, park, powiew przeszłości, zapomnienia. Wszystko to znaleźliśmy na miejscu. We wsi NIEDŹWIEDŹ.
O dawnej świetności miejsca przypominają kartusze herbowe: Zagłoba i Prawdzic. Wkraczaliśmy do zapomnianego świata dwóch szlacheckich rodów: Kucharskich i Mieczkowskich. Nie zgłębiałem dziejów tych rodzin. Nic o nich nie wiem nadto, co podaje się w Internecie [link poniżej]. Wiem, że pierwsi wznieśli swą siedzibę w Niedźwiedziu w XIX wieku, a potem (drogą małżeństwa) przejęli ją Mieczkowscy. I to ich zastała tu II wojna światowa.
Patrząc na opłakany, żałosny stan trudno wyobrazić sobie, jak tętniło tu życie. Nie chce się wierzyć, że można było to gniazdo polskości i patriotyzmu doprowadzić do podobnego stanu. Kogo winić? Okupanta? Wyroki historii? Władzę, którą narzucono po 1944 r. i jej rewolucyjne zmiany (czytaj: reforma rolna)? Na stronie poświęconej "Historii dworu w Niedźwiedziu" pada oskarżenie też w kierunku... miejscowej ludności. Ile z dworskiego dobytku zasiliło pobliskie domy i chaty? Nie będę spekulował. Mniej więcej wiemy, jak działał ten mechanizmu szabru i rabunku w tamtych powojennych czasach...
Dziś widzimy już tylko ruinę? Choć sprawne oko (nawet oglądając moją dokumentację fotograficzną) dostrzeże próby... ratowania dworu. Tak, widzimy nowe pokrycie fragmentu dachu. I co dalej? Gdzie ciąg dalszy? Smutne puste okna, które pozwalają zerknąć, że czas nieubłagalnie masakruje dawne pokoje, sale, kuchnię? Z dawnego blasku nie pozostało nic! Tylko usiąść na zachowanych schodach i gorzko zapłakać! Z wściekłości! Z bezsilności! Z bezradności!
Tu w środku nie ma życie. Nie ma nawet śmierci. Jest po prostu N I C ! Nawet wiatr historii chyba zapomniał o tym miejscu. Bo żywi na pewno. Dobrze, że choć pozostały... niedźwiedzie!
One cały czas robią wrażenie i budzą respekt do miejsca, w którym się znaleźliśmy. Przyznam się szczerze, że czegoś podobnego jeszcze nigdy nie widziałem. Kartusze herbowe, kwiaty akantu czy inne ornamenty, ale łby zwierząt? Nie, nigdy. Cudowne wpisanie się w historię miejscowości, którego dwór/pałac był bez wątpienia ozdobą. Dziś jest ponurym wspomnieniem chyba niechcianej przeszłości.
Istnieją gdzieś jakieś plany ratowania tego smutnego rumowiska? Jakąś iskierkę nadziei zapalił we mnie bilbord z graficzną wizją rewitalizacji (rekonstrukcji siedziby Kucharskich i Mieczkowskich). Komuś zależy jednak, aby przywrócić blask godny tak ważnemu w okolicy miejscu? Proszę poczytać, jakimi niezwykłymi zbiorami historycznymi mogli pochwalić się na przełomie XIX i XX wieku właściciele! Czego tu nie było! Rzeźby, militaria, meble! Pamiątki po królach Jadwidze Andegaweńskiej i Janie III Sobieskim, naczelniku Tadeuszu Kościuszce, czy cesarzu Napoleonie Bonaparte! Płótna Januarego Suchodolskiego, Jacka Malczewskiego, Franciszka Żmurki! Gdzie to wszystko przepadło?!
Nie ma żadnej informacji na miejscu. Jedyny ślad, że coś się w sąsiedztwie dzieje, to głaz przypominający o ostatniej szarży husarii w bitwie pod Kowalewem Pomorskim 5 X 1716 r. Odświeżona jest w parku figura Matki Boskiej. Mi cisnęło się na usta jedno pytanie: a gdzie dłonie szacownej Pani? Druga, mniejsza figura zachowała się przy kutej bramie.
Nie zdziwię się, kiedy ktoś się przyzna: nie znam tego miejsca. Bo i ja o nim nic wcześniej nie wiedziałem. Tym bardziej dziękuje mojej Żonie za inspirację, aby tu się udać i poznać to magiczne jednak miejsce. Teren na szczęście jest dostępny. Nikt go nie chroni, ani nie grodzi. Można tu swobodnie chodzić, zaglądać, oglądać, fotografować.
Warto wybrać się do wsi NIEDŹWIEDŹ. Spotkanie z historią gwarantowane. A jeśli kogoś poruszy to miejsce opuszczenia, zapomnienia, to będzie znaczyło, że przeszłość nie jest nam obojętna. To zapewne będzie też wiadomy znak, że należy podążać takimi ścieżkami, wyszukiwać, odnajdywać i odwiedzać podobne miejsca. Temu też powinien służyć ten nowy cykl. Zatem do zobaczenia w kolejnym odcinku "Zawędrowań"!
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.