czwartek, sierpnia 14, 2025
My english adventure - odcinek 28 - Leicester kroki kolejne...
"My english adventure" - nie opuszczamy jeszcze Leicester. Zostaniemy tu jeszcze kilka spotkań. Wracamy na ulice. W końcu skoro Czytelnik podążył za nami do tego miejsca, to zapewne chce wiedzieć jaką atrakcją zamknąłem poprzednie advenczerowanie. Bo ja bym chciał to wiedzieć. No to nie męczmy już zmęczonych: Panie i Panowie przed nami Magazine Gateway!
To dawna brama wjazdowa do Newark. Okazuje się, że w czasach, kiedy za panowania Karola I (1625-1649) krajem wstrząsała wojna domowa, to w tej średniowiecznej bramie był... arsenał! Dopełnić warto, że wzniesiono ją dokładnie w tym samym roku, kiedy na polach Grunwaldu starły się wojska polsko-litewskie i krzyżackie. Tak, ma zatem 730. lat! Jak się okaże, to nie będzie najstarsza budowla z Leicester, jaką p[okaże mi mój cenny przewodnik, syn Maciej.
A, że światy się przeplatają (tj. sędziwa historia z nowszymi czasy), to trudno, abyśmy nie dostrzegli muralu z wizerunkiem dobrodzieja miejscowej piłki kopanej. Dzieło ulicznego grafficiarza na Golden Mile. A na nim gwiazdy Boolywood (Sridevi, Rekha i Madhubala). No i lis (Fox) Leicester City Football Club! Taki też ukłon w stronę indyjskiej mniejszości zamieszkującej miasto. To zresztą nie jedyny mural, jaki można podziwiać. I coś dowiedzieć się o historii zwiedzanego miasta.
Ciekawostką dnia był fakt, że odbywał się wtedy mecz Leicester z Evertonem. Lisy zremisowały 1:1! Miło było potem widzieć całe rodziny przybrane w barwy lokalnej drużyny, które zmierzały w kierunku stadionu. Nie dość na tym: w pubach przed meczem wspólnie bawili się kibice obu stron! Nikt nikogo nie prał po gębie? - dziwi się kibic z Polski. Ano, nie, proszę pana. A oto przed nami najstarszy zachowany pub w Leicester. Bodaj z 1730 r.? Umknęła mi data.
Co było do wypicia, zostało wypite. Świat podpatrzony. Ulotne chwile zapamiętane. Gwar. Szum. Choć zdjęcie powyżej podpowiada zgoła co innego? Starałem się unikać fotografowania ludzi. Różnie może to skutkować. I nagle może tez pęknąć bańka zachwycenia otaczającym światem?
Bohaterkę trzeciego w kolejności tu muralu spotkamy jeszcze na pewnym targowym placu Leicester (Leicester Market). To Alice Hawkins (1863-1946), bojowniczka o prawa kobiet. To stąd na cokole wyryto zdanie: "A SISTER FOR FREEDOM".
Punktem miasta, którego nie wolno nam ominąć jest plac, a na nim wieża zegarowa (Haymarket Memorial Clock Tower). Bodaj najbardziej charakterystyczny i orientacyjny punkt miasta. Ozdobą wieży są figury zasłużonych dla miasta bohaterów. Byli nimi: Simon de Montfort (ok 1208-1265), William Wigston (ok. 1467-1536), Thomas White (1492-1567), Gabriel Newton (1683-1762). Nie będę stroi się w super-wiedzę na poczekaniu, ale nigdy wcześniej nie zetknąłem się z żadnym z tych mężów. Okazuje się, że figura Simona de Monforta była zagrożona, gdy przez Anglię przetaczała się fala antykolonialnych i antyrasistowskich demonstracji. Powód? 6-ty Earl of Leicester wypędził z miasta Żydów! I znowu historia odbijała się czkawką na reakcjach społecznych?
Dużo było tym razem o sporcie, więc akcentem sportowo-pomnikowym zamknijmy ten odcinek advenczerowania po Leicester. Na tym samym będąc placu dostrzegłem pomnik o jak najbardziej sportowym charakterze. Niestety burzy sens fotografii siedząca turystka czy tubylczyni. Nie ona jest tu bohaterką nr 1. Postument poświęcono dyscyplinom z jakich znane jest Leicester?
Na koniec coś dla ochłody, bo jeszcze jeden odcinek kroi się przed nami. Urokliwa fontanna. Cudowna gra wody i światła. Tak, z tych kadrów jestem bardzo zadowolony.
Zbliżamy się do końca naszego po Leicester spacerowania. Zobaczymy najstarsze zabytki i dowiemy się gdzie stoją, czego strzegą pewne armaty, skąd się w ogóle wzięły. Jedną z nich tu zapowiadam wizytę w...
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.