poniedziałek, grudnia 30, 2024
Blog historia i ja ma już XII lat...
...rocznica minęła 12 grudnia. Tak, pisany jest od 2012 r. Nie chciałem burzyć zapisu z kolejnym odcinkiem-wspominaniem mego podróżowania po Wielkiej Brytanii (kolejne odcinki już w 2025 r.). A tu koniec roku więc i okazja, aby zostawić kilka refleksji?
Kolejny rok. Sto pięćdziesiąt jeden tekstów/postów/artykułów. Wychodzi średnio po dwanaście i pół pisań na miesiąc. Nie ścigam się na rekordy. Bo o po co, bo i z kim? Jak to wypada na tle innych roczników? Nie chce mi się liczyć. Na pewno nie przebiję swoistego rekordu stycznia 2013 r., kiedy opublikowałem niewyobrażalną dziś liczbę... czterdziestu pięciu tekstów/postów/artykułów.
Życie samo pisze razem ze mną. Rocznica wymusza często przemodelowanie zamierzeń. Zaplanowany tekst/post/artykuł wraca do poczekalni i czeka na powrót, aby go upublicznić. W zakamarkach blogu (bloga? - nigdy nie wiem, która forma jest prawidłowa) leży wiele napoczętych, a nie dokończonych tematów. Miałem do nich wrócić, ale nie wróciłem lub po prostu o nich zapomniałem. W nowy rok wchodzę na pewno z kontynuacją wspominania tego, co przeżywałem pomiędzy 16 a 23 września, czyli pobytu w Wielkiej Brytanii. Nie potrafię określić na ile odcinków jeszcze zaproszę, bo ich fizycznie nie ma.
Nie wiem, jak układać się będzie dalej współpraca z zaprzyjaźnionymi Wydawnictwami. Jedne odchodzą, drugie pojawiają się, jeszcze inne wracają. Jest i w tym mojej winy, bo po prostu nie mogę sprostać przeczytaniu wszystkiego, co trafia do mych rąk. Zwracam się do kolejnych, ale z odpowiedziami bywa różnie.
Przeszło dwa miliony odwiedziło blog odkąd poważyłem się go otwierać i pisać. Dobrze, że stan zdrowia pozwala mi na kontynuowanie bycia tutaj. Zgromadzony materiał fotograficzny (np. Inowrocław, Malbork, Gdańsk, nekropolie Menonitów i inne) czekają na czas, aby się im poświęcić. Sama Bydgoszcz skrywa tyle ciekawości.
Niczego konkretnego nie planuję na 2025 rok. Wierzyć należy, że będzie lepszy od tego, który mija. Dla mnie o tyle ważny, że wracam do belferskich obowiązków. Życzę wszystkim, aby to było dwanaście miesięcy szczęścia i spełniania marzeń! Wiem, brzmi banalnie i sztampowo. Zdrowie najważniejsze! Niech nas omijają choróbska wszelkie. W moim przypadku zaczyna się też powolne odliczanie czasu do... przejścia na emeryturę. Trochę jeszcze zostało tego pracowania. Mam nadzieję, że serce udźwignie zmiany i różne takie zawirowania, bez których nie ma codzienności. Jakby nie liczyć 2025 r., to ćwierćwiecze XXI stulecia!
SAMEGO DOBREGO - ŻYCZĘ JA!
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.