środa, sierpnia 28, 2024

Przeczytania (507) Jan Sztaudynger "Piórka prawie wszystkie" (Wydawnictwo Literackie)

To "Przeczytanie" od innych inne. W tym cyklu zamieszczam nowości wydawnicze, często piszę o książkach, które dopiero mają się ukazać, bo tak poważnie traktują mnie i moich Czytelników zaprzyjaźnione Wydawnictwa. Tym razem pozycja, która ukazała się drukiem w 2007 r., zatem w roku, w jakim nawet nie śniło mi się, aby pisać jakiś blog, ba! kiedy dopiero oswajałem się z komputerem i porzucałem mego Łucznika 1310, czyli maszynę do pisania. 
Przede mną tom słusznej objętości: przeszło pięćset stron liczący sobie! Pokaźny. Wiem. Autor zacny i znany przed laty. Nie wiem, jak dziś z tą twórczością. Jan Sztaudynger (1904-1970), którego 120-te urodziny przypadły 28 kwietnia tego roku. Antologię "Piórka prawie wszystkie" wydało zacne, szacowne Wydawnictwo Literackie, wyboru dokonały panie  Anna Sztaudynger-Kaliszewicz oraz Dorota Sztaudynger-Zaczek (zbieżność nazwisk, jak się domyślamy, nie była przypadkowa).  Krakusa wydała krakowska oficyna! Posłowie doń napisał  Tadeusz Nyczek i z niego tylko jedno zdanko: "Fraszki Sztaudyngera są oczywiście, prosto od Reja i Kochanowskiego, a jeszcze wcześniej od rzymskich epigramów i późniejszych libertyńskich fraszek oświeceniowych". Taka paralela tylko wzmacnia chęć, aby wczytać się w te przeszło pięćset stron! I proszę mi wierzyć: warto! Mało tego: trzeba! Gorzko się zrobi w gębie! Zapewniam. I trąci myśl wciąż powracająca: jakie to świeże i wciąż aktualne!
 
 
Kultura
Kultura nas pokrywa dobroczynną warstwą,
Lecz czy starczy na wszystkie chamstwa za lekarstwo?
 
Ciemno i laurowo
W Polsce wciąż ciemno i laurowo,
I "kurwa" tu co drugie słowo.

Nie zawsze
Nie zawsze purpuraci
Są czystych rąk i czystych gaci. 

Dosyć
Złodziej na złodzieju,
Złodziejem pogania.
Dosyć, moja Polsko,
Tego rozkradania!

Prawo rozkwitu
Najwyższy wreszcie przyszedł czas,
Byśmy bujali my - nie nas. 

Zawiść
Niejednego karła - 
Własna małość zżarła.

Są głowy
Są głowy, które stawiają opór
Nawet i wtedy, kiedy spadnie topór.
 
Od śmierci fraszkopisarza (jakoś wcześniej uszła mej uwadze ta forma określenia pisarskiego)  mija w tym roku 54. lata. To przepaść. Nie wiem gdzie i kiedy czytałem w jakieś gazecie (nie zdziwiłbym się, gdyby szło o krakowski "Przekrój") fraszki Jana Sztaudyngera. Nie mogę pojąć, że w cyklu poświęconemu poezji na tym blogu nie zaistniała ta wyjątkowa twórczość. To przeoczenie będzie nadrabiane. Zapewniam.

Na ślepowrony
Z widzących szydzi
Ten, kto niedowidzi!

Dostatek
Nigdy nie braknie głuptasów
Noszących drzewo do lasu. 

Pruję i przędę
Pruję swoją historię. A za to przędę
Swoją legendę...

Pobożność
Pobożność bywa płaska,
Jeśli na wyrost lub jeśli to maska.

Na klerykalizm małych miasteczek
Czemuż Lechistan
Taki Klechistan?

Legenda (I)
Aby historii ukryć błędy.
Okryj je płaszczem legendy.

O Polskę realną
Pozwól pokochać, dobry Panie Boże,
Polskę bez złudzeń, od może do może.
 
 
Nie da się tu rzucić każdej perły, jaką stworzył Autor. Ten skromny wybór, to jak mniemam początek bytowania Jana Sztaudyngera na tym blogu. Śmiem twierdzić, że spotkamy się z nią jeszcze szybciej, niż to się komu wydaje. Bo ja wiem, że tu kryje się wiele cennych dla mnie inspiracji. Tym bardziej, że tom zamyka cześć/rozdział/tomik "Życie i przemijanie". Chwilami skrajny jak na mnie, a zapewne i dla wielu czytelników blogu (czy bloga? - nigdy nie wiem) też.
 
Kalkulatorzy
Z niejednego znać oblicza,
Że nie myśli, lecz oblicza.
 
Na pyszałkowatych
Chodzą durnie
Na koturnie -
Nic dziwnego, bo to durnie.
 
Gdybanie
Historyk przez wszystkie tryby
Odmienia słówko "gdyby".  

Treść i forma (II)
Różnych kapłanów format 
Okrywa jeden ornat.

W dobie atomowej
Uczonych i głuptasów jednako nie lubię,
Bo i jedni, i drudzy prą ku naszej zgubie.

Los (II)
Zależy los człowieczy
Od pleców i. zapleczy.

Pochwała współczesnej plastyki
Tyłek nie różni sie od twarzy
I to jest tryumf współczesnych malarzy. 

To dziwne, ale wciąż tkwię w jednym rozdziale/tomiku, pt. "Różne". I nic nie wskazuje na to, abym go opuścił. Czy gorzkość w gębie, o której nadmieniałem gębę wykrzywia? Mnie trudno oderwać od lektury. Wiem, że to słowo rani niektóre uszy, ale stosowne mi się zdaje. Żałować należy, że pani ministra Barbara Nowacka (rocznik 1975) takiej literatury nie promuje i nie proponuje młodzieży naszej. Ona, fraszka, cudownie włącza myślenie. Pewnie, że ktoś może się obruszyć po co mi to. Ale, jestem zdania, że celnie skreślona fraszka może zrobić wiele dobrego, niż tomy literatury wszelkich epok. Można by zaplanować w nowym roku szkolnym lekcję na temat "Aktualności w twórczości fraszkopisarza Jana Sztaudyngera". Ależ by potok popłynął! Ocean! Tsunami! Nie trzeba geniusza, umysłu profesorskiego na miarę J. Bralczyka czy J. Miodka, aby dotarło do naszych komórek, jak bliskie jest myślenie zmarłego przeszło pół wieku Autora z naszym, w XXI w. pojmowaniem świata.

Zemsta małych
Mszczą się ludzie mali.
Nie powyrastali. 

***
Kto dobrze gospodarzy,
Nie boi się dziennikarzy.

Łatwiej (II)
Polakom łatwiej żyć jest bez ojczyzny,
Ta prawda z dziejów sie wyłania,
Polakom łatwiej żyć jest bez ojczyzny
Nieźle bez pyskowania. 
 
Badacz wiatru
Badał wiatr, nim wyraził swoje przekonania,
Albowiem zależały od kierunku wiania. 

Politycy
Ssać umieją z wszystkich cycy -
Gdy z nich dobrzy politycy.

***
Polska A Polsce B
Każ się pocałować w D.

Smutna wiedza
Wie to najlepiej sędziowska ława,
Wiele bezprawi w imieniu prawa.
 
Ale, ale - nie wyjaśniłem skąd nagle pomiędzy nowości wciskam tom "Piórka..." sprzed laty -naści? Po zagranicznemu (czy jak mawiał imć Onufry Zagłoba: po zamorsku napisane) nazywa się to: bookcrossing. Uwalniamy książki! I ja przyczyniłem się do wzbogacenia nie jednej biblioteki. Nie będzie przesady, że worami wynosiłem volumeny, aby mogły służyć innym. Jest kilka takich miejsc w Bydgoszczy. Jednym z nich jest... uschnięte drzewo przy Filharmonii Pomorskiej, które ktoś zmyślnie przysposobił do pozostawiania książek. Tam zostawiam, tam ulegam pokusie, aby to i owo przysposobić na czas dłuższy lub na czas nieokreślony (wieczny?). No i w ostatnią niedzielę lipca stało! Ktoś obficie opróżnił księgozbiór! Co tam zniesiono nie wiem. Widziałem młodego człowieka, który z zachwytem wzdychał i pakował do plecaka książkę po książce. To i ja podszedłem. I ułowiłem, niczym Luśnia Tatarzyna, takie perły: B. Prus "Opowiadania wieczorne" (rok wydania 1948), G. de Maupassant "Opowiadania" (rok wydania 1949), Descartes "Zasady filozofii" (rok wydania 1960), I. Krasicki "Dzieła" (rok wydania 1878), J. Caro "Dzieje Polski", tom V 1455-1480 (rok wydania 1899). Nie, nic mi się nie pomyliło, żaden chochlik cyferkowy nie wyskoczył. Tak, te dwa ostatnie volumeny z XIX w. W doskonałym stanie.
Niech mi będzie wolno (a niby kto ma zabronić, skoro, to moja pisanina) zamknąć to "Przeczytanie" jedną jeszcze fraszką:

MĄDRY GŁUPIEMU USTĘPUJE.
DLATEGO TEŻ TEN ŚWIAT TAK WYGLĄDA.

Brak komentarzy: