sobota, kwietnia 06, 2024

Smakowanie Bydgoszczy - 102 - plenerowa lekcja hitsorii...

 ...nie pierwsza. I nie ostatnia.
"Jak dostać się do przeszłości?" - to pytanie stawia Mateusz Wyżga w swej cennej monografii o naszej chłopskości [1]. I pewnie wielu z nas, przy różnych okazjach zadaje sobie to samo pytanie. Jak się do niej dobrać? - oczywiście nie chodzi o żadną Jagnę, ale tę wiedzę, która jest poza nami, która była przed nami zakryta, albo po prostu nie przeżyta. Dla mnie 19 marca 1981 r., to wspomnienie Bydgoskiego Marca. Jeszcze potrafię wymienić nazwiska Jana Rulewskiego, Antoniego Tokarczyka, Romana Bartoszcze czy Mariusza Łabentowicza. Młodsze pokolenie właściwie nie wie o kim ja tu piszę, kogo ja tu wspominam.
 
 
Cieszy mnie i cenię to, gdy po raz kolejny (w nowej konfiguracji) pojawiają się w przestrzeni publicznej panele z fotografiami wydarzeń, która dawno za nami. Proszę sobie uświadomić, że dla obecnego nastolatka (np. urodzonego w 2009 r.), to prehistoria! Blisko trzydzieści lat! W moim przypadku to mniej więcej czas odchodzenia marszałka J. Piłsudskiego! Dlatego trzeba przypominać. Dlatego trzeba mówić. Dlatego trzeba spotykać się z bohaterami i uczestnikami tamtych wydarzeń. Wielu przecież już z nami nie ma, ba! wielu dożywa sędziwego wieku (np. Jan Rulewski kończy za dni kilka lat 80!).

 

Plenerową historię Bydgoszczy mamy do odrobienia przed dawnym gmachem Wojewódzkiej Rady Narodowej, w której doszło do pobicia działaczy NSZZ Solidarność, pamiętnego 19 marca 1981 r.! Widzimy jego jasną fasadę w tle niektórych kadrów, oczywiście jest na zdjęciach archiwalnych. 
 
 
Nie wiem czy mam tu komentować tablicę po tablicy? Nie każdy wie o czym piszę. Na pewno mniej obeznania miłośnicy historii spoza Bydgoszczy, ale i bydgoszczanin powinien skorzystać z okazji przypomnienia lub nauczenia. Okazja czyni człowieka - jak trawestuję znane powiedzonko. Sam jestem ciekaw, jakie były kulisy zdarzeń. Miałem to szczęście parokrotnie rozmawiać z panem Janem Rulewskim, gościć Go w miejscu mego zarobkowania. Bezcenne lekcje historii dla mnie samego.
 

 

Bardzo odeszliśmy od tamtych słusznie minionych czasów. Zrozumienie ich nastręcza kłopotu naszym dzieciom czy wnukom (o ile są już w wieku pewnej świadomości poznawczej i rozumowej). O ile dziadek czy ojciec wraca do tej ponurej historii, to potencjalny słuchacz odrzuca od siebie uwagę i ma w nosie te wspominki. Mnie też kiedyś katowano, jak to za cara było! A teraz wstyd, że niezbyt wnikliwie dociekałem tamtych prawd.
 
 
Nie należałem do czynnych uczestników wydarzeń Marca '81. Kiedy wybuchł sierpień '80 miałem siedemnaście lat. Kiedy robiłem zdjęcie na Rondzie Grunwaldzkim transportera opancerzanego (nr boczny 201) raptem osiemnaście i maturę przed sobą. Ale głowa pełna była tamtego czasu, wydarzeń! Czynem jedynie zdjęcia jakie wykonywałem razem z moim przyjacielem "Szymonem". Skutek? Po latach kilkanaście z nich znalazło się w albumie "Zwycięska dekada...", którego współautorką była jedna z moich byłych uczennic, pani dr Katarzyna Maniewska [2]
 
 

Niestety nie zadbano o wymienienie pochodzenia źródeł fotografii. Nie wiem dlaczego. Szkoda. Zatem umieszczam tu sam siebie (klasycznie nazwę to: autoportret) na tle swego pamiętnego zdjęcia! Jestem pełen podziwu dla pracy badawczej i naukowej moich byłych uczniów, tym bardziej, że to oni niosą ten kaganek oświecenia historycznego ku kolejnych pokoleniom. Współautorem cennej monografii o bydgoskim kryzysie jest pan dr Piotr Rybarczyk [3]. Czy mieli swój udział przy tych panelach? Nie wiem. 
 

 
Nie ma tłumów przy fotografowanych przeze mnie tablicach. Może gdyby część z nich (albo całość) postawiono przy ul. Mostowej? Wiem, że tło jakie stanowi gmach dawnego WRN, to cenny dodatek i uzasadnienie wstrzelone w samą "10", ale można by było pomyśleć, aby po dniach kilku przenieść ją w inną okolicę, nie czarujmy się bardziej ruchliwą. A może czas pomyśleć, aby takie wystawy stały się trwałym elementem miejskiej przestrzeni, jak choćby galeria reprodukcji obrazów Leona Wyczółkowskiego. 
 
 
Nigdy historii za wiele. Statyczne kadry oddają, moim zdaniem, tamte emocje. A może to tylko ja sobie tak dokładam treści, których na nich nie widać? Wtedy, w Marcu '81, nie mogliśmy wiedzieć, że rodzimy sowietyści (rodem z PZPR) szykują cios w postaci stanu wojennego. Nawet dziś jest mi gorzko czytać, co w grudnia pisał dla "Der Spiegla" Stefan Kisielewski (1911-1991): "I cóż dalej, szary Polaku, który przez półtora roku wierzyłeś, że zwrócą ci gratis wolność, demokrację, prawdziwość słowa, kultury i historii, wszystko, czego brak musiałeś odczuwać przez 35 lat? Nadal żebrać o pomoc Zachodu - albo konspirować i szykować powstanie? Obie ewentualności są równie beznadziejne" [4] Przyjdzie pewnie jeszcze wrócić do tych zapisków. Co szary Polak dziś robi z tą wiedzą? 
 

 

Banałem posunę na koniec tego "Smakowania Bydgoszczy": od historii nie uciekniemy. Jakaś w nas jest: pozytywna i negatywna, patetyczna i wstydliwa. O ile chodzi o tę przez wielkie "H", to z rzadka mamy okazję czy szansę, aby ją modelować. Raczej stajemy się jej ofiarami. Kiedy mamy okazję spotkać ją na swej drodze (czytaj: nawet w formie plenerowych wystaw), to czerpy z jej zasobów, aby zmniejszyć naszą ignorancję. Nie wiem ile dni jeszcze postoi ta rocznicowa wystawa. Może, kiedy stawiam tu te litery już ją ktoś demontuje? Zatem przeróbmy znany cytat z księdza-poety i napiszmy: spieszmy się je oglądać, tak szybko znikają
 

[1] Wyżga M., Chłopstwo. Historia bez krawata, Znak Horyzont, Warszawa 2022, s. 16
[2] Churska K., Maniewska K., Osiński K., Zwycięska dekada. Region bydgoski NSZZ "Solidarność" w ikonografii (1980-1990), NSZZ Solidarność - IPN - Urząd Miasta w Bydgoszczy, Bydgoszcz 2000
[3] Osiński K., Rybarczyk P., Kryzys bydgoski 1981. Przyczyny, przebieg, konsekwencje, Wydawnictwo IPN,Bydgoszcz-Gdańsk-Warszawa 2013
[4] Kisielewski S., Reakcjonista. Autobiografia intelektualne, wybór i opracowanie M. Sopyło, Ośrodek KARTA, Warszawa 2021 s. 273

Brak komentarzy: