czwartek, września 14, 2023
...na 220-tą rocznicę urodzin Maurycego Mochnacekigo - 13 IX 1803 r.
Mój blog zamienia się w nieustanne rocznicowanie? Trudno. Tak wyszło, że dzień po dniu wypada ważna, moi zdaniem rocznica, o której choć kilka akapitów zostawiam tu. Wczoraj minęła rocznica urodzin kogoś bardzo wyjątkowego. Nazywał się Maurycy Mochnacki (1803-1834). Kiedy w 1984 r. pokazało się dwutomowe wydanie dzieła "Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831" [1] pognałem na złamanie karku do śródmieścia Bydgoszczy, na ówczesne Aleje
1 Maja (obecnie, jak przed 1939 r., to ul. Gdańska) do renomowanej,
zacnej, szacownej księgarni "Współczesnej"! Nie dość na tym:
ja pojechałem taksówką! W swej naiwności obawiałem się, że mi... to
dzieło wykupią!... Jaki ja byłem głupi! Nie wykupili. Tłumy nie szturmowały księgarni, jak
po dziadowskie wydanie pięciotomowego Norwida czy "Domowy poradnik
medyczny" pod redakcją K. Janickiego.
Szczęście mnie jednak
rozpychało. Miałem! Dwa tomy: granatowy i bordowy! Do teraz stoją na
półce tuż obok dzieła Wacława Tokarza "Sprzysiężenie wysockiego". Niestety biografii autorstwa Dionizego Sidorskiego pt. "Szalony jasnowidz" - już nie posiadam. Podzieliłem się nią z jednym z polonistów. Na szczęście, to i owo wykorzystałem w pisaniu sprzed lat i teraz mogę to tu wykorzystać: "Heroiczny
jest w [...] samotnej walce. Cóż za ogromna odwaga cywilna cechowała
tego człowieka. Żaden z pisarzy, działaczy politycznych, powstańców tego
czasu nie jest mu w stanie dorównać. Sami Polacy próbowali go
kilkakrotnie zgładzić, a mimo to krzyczy im w twarz, gdy tylko zdołał
się na stół wedrzeć: Jesteście w błędzie! Gubicie Polskę przez własną
nieudolność i obskurantyzm!".
Tak, Maurycy Mochnacki porywał się nieomal na desperackie przejawy cywilnej odwagi: mówił prosto w twarz,
co o kim myślał! Bez względu czy był to Piotr Wysocki, generał Jan Krukowiecki czy sam książę Adam Jerzy Czartoryski! Nie zjednywało to Mu przyjaciół, wręcz przeciwnie - rodziło śmiertelnych wrogów!
Trzeba się wczytać w te słowa i wyłuskać ogrom tragedii Wyjątkowego
Człowieka! Ten, który torował drogę polskiemu romantyzmowi, znalazł się w
gronie tych, co gotowali się do listopadowej insurekcji 1830 r. Kawaler Orderu Virtuti Militari kilkakrotnie skazany na śmierć z
rozkazów... współbraci? Polaków?! Pierwszy wyrok, jeszcze we Lwowie, kiedy był
nastolatkiem! Nie znam innego przykładu, aby ktoś umierając na emigracji
(w Auxerre) zastrzegał sobie, aby jego prochów nigdy nie sprowadzono do
Polski! Niestety nie uszanowano ostatniej woli M. Mochnackiego!
"Jako przedstawiciel Polski wreszcie w pełni niepodległej i realizującej
swoje aspiracje do bycia silnym i znaczącym krajem w Europie, czułem
się zobowiązany, aby rozpocząć prace zmierzające do sprowadzenia do
kraju jednego z naszych wielkich rodaków" - to słowa premiera Mateusza Morawickiego.[2] Nie myślałem, że i w to życie wedrze się jedynie prawa i jedynie sprawiedliwa opcja polityczna i historyczna. No i stało się, bo w listopadzie 2021 r., nie licząc się z wolą zmarłego, jego szczątki trafiły do Polski.
Sięgam po dzieło wyjątkowe, wspominane wyżej "Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831". Między Bogiem, a prawdą: kto dziś czyta Maurycego Mochnackiego, analizuje jego myśl historyczną, polityczną czy literacką? Kilku zapaleńców? Pod strzechy na pewno nie trafił. A gorycz Jego słów na pewno i na współczesnych zrobiłaby wrażenie, gdyby Go czytali. Oto plon przekartkowania pierwszych kilkudziesięciu stron tomu I:
Sięgam po dzieło wyjątkowe, wspominane wyżej "Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831". Między Bogiem, a prawdą: kto dziś czyta Maurycego Mochnackiego, analizuje jego myśl historyczną, polityczną czy literacką? Kilku zapaleńców? Pod strzechy na pewno nie trafił. A gorycz Jego słów na pewno i na współczesnych zrobiłaby wrażenie, gdyby Go czytali. Oto plon przekartkowania pierwszych kilkudziesięciu stron tomu I:
- We wszystkim bohatyrskim przedsięwzięciu naszym byliśmy na kształt kunsztownego ognia, co od jednego razu strzeli w górę jasnym strumieniem i - w dymach gaśnie.
- Lud polski, który ciągle śpiewa: "Jeszcze Polska nie zginęła", wyraża tymi krótkimi słowy najgłębszą maksymę swego jestestwa.
- Naród wszystko może; lecz nie wie wszystkiego.
- Jedna wojna w kraju naszym nie stawała się przeto nauką dla drugiej; jedno powstanie drugiemu nie służyło za przykład.
- ...wpadaliśmy zawsze w te same błędy.
- Śmiało rzec można, iż nigdy Polska tak potężną nie była jak na dniu 29 listopada; nigdy bowiem energia ducha publicznego w całym narodzie, we wszystkich częściach kraju do takiego stopnia nie dochodziła.
- Co ludzie mówią na końcu swego życia, to zazwyczaj bywa ciche i powabne jak natura w wypogodzonym schyłku dnia, którego ranek był mglisty, a południe groźne dokoła burzy zasępił.
- Polska była to rzeczpospolita ziem koronnych, litewskich i ruskich. W innym kształcie i dzisiaj jej nie pojmujemy!
- Wielkie jest imię ojczyzny, całości, niepodległości.
- Panów bankructwo, uboższych niewola rewolucjonizowały.
- Żydzi niechaj wiedzą, że póty się nie skończy tułactwo, wzgarda i nieszczęście Izraela na świeci, póki cała Polska nie powstanie.
- Wielkie mocarstwa, jak wielcy ludzie, mają swoje momenty niemocy.
- Polska (...) jest to tętno, puls olbrzyma Północy.
- Historia to nie romans, nie poezja.
- Zęby i oczy są potrzebne żołnierzowi, pierwsze do odgryzania ładunków, drugie do celowania (...).
- Historia znaczy piętnem niesławy ulubieńców królewskich, co wpływu swego używają przeciwko dobru powszechnemu.
- Biada rewolucji, którą patriotyzm i talent na schyłku, nie we wschodzie swoim kierują!
- Biada Narodowi, który w niebezpieczeństwie nie entuzjazmowi młodszego wieku, ale samemu tylko zaufa doświadczeniu!
- Są czyny mędrsze od najgłębszych rozumowań.
- Lud warszawski rozrywając broń z Arsenału nie upominał się o konstytucję, której nie rozumiał, lecz o Polskę, która dobrze pojmował (...).
12 września 2003 r., na łamach "Gazety Wyborczej" ukazał się artykuł Pawła Wrońskiego "Mochnacki - upadki Ikara". Autor zaczął od wspomnienia samego Mochnackiego: "Pospólstwo już zaczęło szubienicę dla mnie stawiać, żołnierze rozsiekać mnie chcieli, a komendant akademików rozstrzelać". Cytuje również m. in. matkę, panią Marię Mochnacką: "Maurycy sam sobie czynił wyrzuty, że może biegł zbyt szybko, zbyt gorączkowo dążył do celu, i to go zgubiło". Nad trumną zmarłego padły również słowa: "Maurycy Mochnacki dość żył dla swojej sławy, ale zbyt krótko dla ojczyzny, której był mocnym filarem". W 1850 r. Cyprian Kamil Norwid kreślił strofę:
...na jednej brakło nam nucie:
Na nucie struny tej - co jest cięciwą łucznika,
Tej, co zamyka pieśń a rzeczywistość odmyka,
Na nucie struny tej, której harfiarzem Maurycy...
Więc przyszedł i mąż ów, lecz tłum go przeklął stulicy,
A prawdy, które niósł, wówczas dopiero uznane,
Gdy z umarłego zwłok serce wyjęto spękane!
PS: Post jest treściowo uaktualnionym zapisem sprzed X laty.
[1] Mochnacki M., Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831, tom 1 i 2, PIW, Warszawa 1984
[2] https://dzieje.pl/wiadomosci/j-dziedziczak-sprowadzenie-szczatkow-maurycego-mochnackiego-do-polski-symboliczne [data dostępu 3 IX 2023]
"Historia znaczy piętnem niesławy ulubieńców królewskich, co wpływu swego używają przeciwko dobru powszechnemu."
OdpowiedzUsuńObyyy!!!
Oby te słowa miały szansę zaistnieć, bo aktualności nie tracą.
Niestety...
Choroba uniemożliwia mi pisanie bloga. Testy/posty, które będą się ukazać do końca 2023 r., to skutek ich wcześniejszego napisania i zaprogramowania. Od 8 IX nie postawiłem nawet krokpi na blogu - Autor.
OdpowiedzUsuńDomyślam się,że to musi być coś poważnego.
OdpowiedzUsuńPozostaje mi ,życzyć autorowi szybkiego powrotu do zdrowia i możliwości zapisywania kolejnych treści na blogu.
Wszystkiego dobrego
Niestety, serce, zawał, operacja.
OdpowiedzUsuńO rany!!
OdpowiedzUsuńTo faktycznie poważna sprawa!
Tym bardziej życzę zdrowia i szybkiego powrotu do formy