piątek, marca 24, 2023

Spotkanie z Pegazem - 197 - Jacek Kaczmarski "Elekcja" ("Sarmatia")

Duch sarmacki powraca! 
Dopiero, co minęła  rocznica urodzin  Jacka Kaczmarskiego (1957-2004), a zaraz, za chwilę już 10 kwietnia, rocznica śmierci. Po raz trzeci otwieram tom "Sarmatia". Nie wypuszczam go z dłoni? Był "Rokosz" (odc. 186). Był "Warchoł" (odc. 189). Tym razem będzie "Elekcja". Kolejna choroba, która drążyła dumny organizm Rzeczypospolitej Obojga Narodów. I dobiła go kolejnymi ciosami: elekcją Sasów, dwóch Stanisławów (czytaj: Leszczyńskiego i Poniatowskiego). Nie miejsce, aby tu teraz wykład robić o tym, co się wydarzało na polu pod warszawską Wolą. Zresztą o tej z 1764 r. pisałem. Jedno mogę przyznać: trudno zaliczać mnie do admiratorów tych ostatnich czterech panowań. Wolno mi mieć swoje zdanie. I przy nim ostawam. Bene! 
 
Aleksander Jan Jabłonowski (ok. 1672-1723), domena publiczna.
Nie wiem czy któryś z moich szlacheckich antenatów posłował, kreskę swoją dawał za tym czy owym, przypijał do wielkich panów, mizdrzył się w spolegliwej pozie u boku jakiegoś karmazyna? Jedynie o Poźniakach w oszmiańskim powiecie (Wielkie Księstwo Litewskie) wiem, że szable swe na usługi Radziwiłłów oddawali. Nie będę zatem spekulował i szukał spisów szlachty litewskiej czy koroniarskiej. Może kiedyś dowiem się. Na razie starcza mi Jacek Kaczmarski i jego poezja, pieśń, liryka. Bene!
 

Ramiona do nieba wzniesione wzburzeniem,
Łacina spieniona na wargach,
Żył sznury na skroniach, przekrwione spojrzenie,
Przekleństwo, modlitwa lub skarga.

Pod nos podtykane i palce i pięści,
Na racje oracji trwa bitwa,
Szablistą polszczyzną tnie, świszcze i chrzęści
Przekleństwo, skarga, modlitwa.

"Czas ratować państwo chore,
Szlag mnie trafia – ergo sum!
Po sąsiadach partię zbiorę,
Uczynimy szum!"

Ten Prusom gardłuje, ten Wiednia partyzant,
Ów ruskiej się chwyta sukienki,
A troską każdego szczęśliwa ojczyzna -
Stąd modły, przekleństwa i jęki.

Polityką zwie się ów spór Panów Braci
W kolokwiach elekta z elektem;
Schlebiają szarakom złociści magnaci
Wśród jęków, modlitw i przekleństw.

"Czas ratować państwo chore,
Szlag mnie trafia – ergo sum!
Po sąsiadach partię zbiorę,
Uczynimy szum!"

"Pojedziemy do stolicy,
Wszak Warszawa to nie Rzym,
Tam rabują przedawczycy,
Poświecimy im!"

Co czub i wąsiska – to wróż i historyk,
Niezbite też ma argumenta;
Lecz Wiednie Sobieskich i Pskowy Batorych
Dziś każdy inaczej pamięta!

Więc grunt to obyczaj, obyczaj – rzecz święta,
By Rzeczpospolita zakwitła.
Niech rządzi kto bądź – byle wolnych nie pętał
W przekleństwach, skargach, modlitwach!

"Czas ratować państwo chore,
Szlag mnie trafia – ergo sum!
Po sąsiadach partię zbiorę,
Uczynimy szum!'

"Pojedziemy do stolicy,
Wszak Warszawa to nie Rzym,
Tam rabują przedawczycy,
Poświecimy im!"

"Jest nas patryjotów siła,
Żaden nam nie straszny wróg,
A Ojczyzna sercu miła
I łaskawy Bóg.

Rozniesiemy na szabelkach
Zdrajców, co nam wodzą rej,
Rzeczpospolita jest wielka
Starczy dla nas jej!"

Ramiona do nieba wzniesione przed zgonem,
Krew czarna zaschnięta na wargach,
A w oczach otwartych milczenie zdumione
I skarga…

Rozniesiemy na szabelkach
Zdrajców, co nam wodzą rej,
Rzeczpospolita jest wielka
Czy
Starczy dla nas jej? [1]

Gorzka to znów pigułka. To nasze rozprawianie z historią okazuje się smutną lekcją historii. Nie ma co się stroić w piórka sarmackie, dopisywać rodowody, natychać dumą. Sporo pisze się ostatnio o naszej chłopskości. Skoro stan szlachecki, to było zaledwie 10 % ówczesnego społeczeństwa, to dlaczego w wielu oczach karmazyni się? Bo to podnosi nasze narodowe ego! - przypomni pan z tamtej ławeczki. Zgadzam się z panem. Tym bardziej warto raz po raz wrócić do poezji Jacka Kaczmarskiego. Przyuczy nas pokory. Zdusi w nas demony? Tego to nie wiem. Chciałbym. Megalomania maluczkich jest chora i niebezpieczna. Ja też i z panów, i z chamów. Nic na to nie poradzę.

[1] Kaczmarski J., Miedzy nami.Wiersze wybrane, Prószyński i S-ka, Warszawa 2017, s. 570-571

Brak komentarzy: