wtorek, lutego 14, 2023

Spotkanie z Pegazem - 194 - Ryszard Berwiński "Moje słońce" i "Moja gwiazda"

Uwielbiam nieprzewidywalne zbiegi okoliczności. Oto poeta z kręgu zapomnianych lub zapominanych (niepotrzebne skreślić): RYSZARD BERWIŃSKI (1819-1879). Nakrycie głowy może dziwić? Tak, to bez wątpienie fez! Nie dla tych, którzy pomni są losów pokolenia Bemów, Czajkowskich, czyli emigrantów, rozbitków po klęsce powstania listopadowego. Dokąd ich drogi zmierzyły? Po wielu rozdrożach i przygodach (jeśli tak można określić tułaczy los tego pokolenia) do Turcji! Tak też stało się z bohaterem tego pisania, aczkolwiek we wspominanej insurekcji udziału wziąć nie mógł. To kolejne pokolenie, tych, którzy poszli w bój w 1848 r. Po latach R. Berwiński znalazł się w szeregach Kozaków Sułtańskich, którymi dowodził Sadyk Pasza. W Stambule zmarł opuszczony, zapomniany, przez wielu określany jako ostatni romantyk! Mam-że skojarzenie ze śmiercią pewnego literackiego bohatera: Ignacego Rzeckiego! To te sama lata!
No, tak, ale gdzie tu zbieg okoliczności? Okazuje się, że rodzina Berwińskich i moich wielkopolskich przodków, to ta sam... parafia! Obie rodziny na przełomie XVIII i XIX w. związane były z Zaniemyślem, w ziemi średzkiej! Nie dość na tym. Na portalu MyHeritage ktoś zamieścił drzewa genealogiczne mieszkańców Zaniemyśla i okolic. [1] Znajdziemy tam m. in. wywód genealogiczny rodzinny Poety. Rodzicami byli Jakub Bonawentura i Marianna Faustyna urodzona Bukowska. Znajdziemy też dane o dziadkach, ale ja ograniczę się do wypisania rodzeństwa: Józef, Paulina Antonina, Marianna, Julian, Piotr, Teofil Nepomucen, Antonina Weronika, Rudolf, Tomasz i Wojciech. Poeta był piątym dzieckiem. Gzie kolejny zbieg okoliczności? Proszę uważnie przeczytać do końca to "Spotkanie...".
Ryszard Berwiński, to bardzo ciekawa persona, godna oddzielnego mego tu pisania, ale raczej w innym cyklu. Ten poświęcony jest poezji. Daty nie wybrałem przypadkowo: 14 lutego! Świętego Walentego! - nic więcej pisać nie muszę. Lepiej sięgnę do poezji:
 
"Moje słońce"
 
W poranku dni moich spojrzałem na ciebie,
   A byłaś jak jutrznia w obłoku.
I słońce mi moje zabłysło na niebie,
   A niebo mi błysło w twym oku!
 
Patrzyłem na słońce! A oto świat cały
   Dziwi się i pojąć nie może,
Ze wszystkie lilije w mych oczach ściemniały,
   Że wszystkie pobladły mi róże.
 
I każdy mnie pyta: dlaczego, choć młody,
   Gdy na świat wzrok błędny obrócę,
Świat widzę za chmurą, choć w czasie pogody,
   Dlaczego w dzień biały się smucę?
 
Dlaczego się smucę?... dlaczego w dzień biały
   Spoglądam ponuro i ciemno?...
O bracia! te oczy zbyt długo patrzyły
   Na słońce, co zgasłe nade mną!
 
Czy to taka zwyczajna miłość? Sami wczytajmy się w tę poezję. To dopiero pierwszy krok, jaki tu czynię dla jej przypomnienia. Bo oto głównie mi chodzi w "Spotkaniach z Pegazem". Subiektywny wybór nie zostaje poddany osądowi. Bo i po co? O ile ktoś omija ten cykl, to wątpię, aby nagle strofy Berwińskiego obudziły w nim entuzjastę poezji romantycznej. Pewnie, że tego chcę. Rzadkość komentarzy jednak zostawia mnie w ciemnym pokoju...

"Moja gwiazda"

Pod wieczór nadziei spojrzałem na ciebie,
   A byłaś jak niebo we zmroku;
I gwiazda mi moja zabłysła na niebie,
   A niebo mi było w twym oku.

Jam czuwał noc całą i oczym me znużył
   Patrzając w tę gwiazdę mych losów.
Patrzyłem, myślałem: ażalim zasłużył,
  To spadnie na ziemię z niebiosów!

Patrzyłem, myślałem! - Wtem gwiazda zgasła,
   Noc ciemne rozwarła podwoje,
Noc ciemna minęła i jutrznią zabrzasła,
   Lecz słońce mi wzeszło nie moje.

Bez słońca, bez gwiazdy! - A wy się dziwicie,
   Że żywot prowadzę tułaczy?
O bracia! Kto serca przewidział rozbicie,
   Ten nie dba, co Bóg mu przeznaczy! [2]

Wierzę, że dla mnie, to dopiero wstęp do kolejnego poezji poznawania. Dla mnie to też novum. Kiedy przed laty tworzyłem mini-poczet poetów zapomnianych nie znalazłem miejsce dla twórczości Ryszarda Berwińskiego. Luty, to w sumie dobra okazja, aby pochylić czoło (niekoniecznie poredlone) nad tą poezją, bo 28 lutego minie 204 lat, jak w 1819 w Polwicy pod Zaniemyślem Poeta urodził się. Nie zdziwiłbym się, gdyby ten sam ksiądz chrzcił w 1813 r. mego praprapradziada Mateusza, a w 1819 właśnie małego Ryszarda. Niewykluczony, że chłopcy widywali się w kościele. Nie chcę dalej snuć spekulacji (hipotez), bo to tylko moja fantazja

_________________________________________
[1] https://www.myheritage.pl/site-family-tree-77633583/mieszka%C5%84cy-zaniemy%C5%9Bla-i-okolic?fbclid=IwAR06WL1lnXgDXBdRs4uB-WEbVrdRY3NBquXlqV4JQ9Tsk0GT-MbCFkta1I4
[2] Berwiński R., Księga życia i smierci, PIW, Warszawa 1953, s. 82-83

3 komentarze:

  1. Jeśli o zbieżnościach...
    Natychmiast podczas lektury zamieszczonych tu wierszy ( niezwykle ujmujących), pojawiło się u mnie skojarzenie z listami- wierszami Sulejmana do Roksolany

    OdpowiedzUsuń
  2. Może jakaś inspiracja była. Nie wiem. W końcu mógł obcować z tamtejszą kulturą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie o tym piszę

    OdpowiedzUsuń