piątek, września 30, 2022

Kartki z podróży - IV - Edynburg

Idę za ciosem? Odkurzony cykl odżywa na dobre? To moje ciche zadośćuczynienie. Zdjęcia, które tu prezentuję nadeszły do mnie... 14 czerwca 2016 r. Nie, to nie jest żaden żart. Sześć lat leżały, jako wiadomość otrzymana na Messengera. Żałować należy, że ich jakość sprawia, że nie mogę wykorzystać wszystkiego, co wtedy nadeszło. I tym razem, to plon pracy mojej byłem uczennicy, pani Iwony Gronowskiej, która od lat mieszka w Carlisle.  Tak, w Wielkiej Brytanii, ściślej w hrabstwie Kumbria, nad rzeką Eden. Do Szkocji ma raptem kilkanaście kilometrów. Pragnę Autorce serdecznie podziękować i przeprosić, że naraziłem Ją na zwątpienie, że kiedykolwiek wykorzystam Jej kadry. Ja naprawdę poważnie traktuję moich korespondentów. Nie chce składać tu deklaracji bez pokrycia, ale postaram się, aby "Kartki z podróży" na dobre zagościły na blogu.
 
Edynburski zamek
 
1. Princes Street Gardens, pomnik niedźwiedzia Wojtka.
Zaczynam od polonica! A, co mi tam! Niech brać szkocka nie ma do mnie pretensji, ale bliższy mi jest słynny niedźwiedź Wojtek i żołnierze 2 Korpusu Polskiego, niż król z dynastii Stuartów czy nie ujmując czci nawet król Szkocji, Robert I Bruce (1306–1329). Miłośnicy historii i losów żołnierzy gen. Wł. Andersa wiedzą, że słynny Wojtek dokonał żywota w edynburskim Zoo w 1963 r. Ponoć do końca swoich dni reagował na dźwięk mowy polskiej. Okazuje się, że pomnik ufundowano ze składek prywatnych, ba! odsłonięto 18 maja 2014 r. (niektórzy podają 2015 r.?), zatem równo 70-lat od zdobycia masywu Monte Cassino. To miłe, że Szkocja pamięta.
 
 
2. West Princes Street Gardens, Scots American War Memorial, The Call 1914.
Nie czarujmy się: my w Polsce nie przywiązujemy wielkiej wagi do... wielkiej wojny (1914-1918). To raczej smutny okres, kiedy Polacy rozdarci w trzech zaborach strzelali do siebie z obcych okopów, za obcą sprawę. Wyolbrzymiamy skutki istnienia Legionów Polskich i innych formacji wojskowych, których działania miały znikomy udział w walkach, jakie toczono na frontach Europy.  Ale ja miałem o edynburskim pomniku, a nie o rozważaniach dookoła tematu. Pomnik jest darem amerykańskim i hołdem dla szkockich żołnierzy. Został odsłonięty 7 IX 1927 r. Jego autorem był Robert Tait McKenzi. Pragnął, aby po jego śmierci jego serce spoczęło przy pomniku. Władze Filadelfii nie zgodziły się na to. Oficjalna nazwa, to Scottish American Memorial lub Scots American War Memorial. Szkoda, że nie posiadamy zdjęć fryzu, jaki umieszczono za figurą szkockiego żołnierza. Sprawne oko dostrzega, że ów jest oczywiście w kilcie.
 
 

 
3. Ross Fountain
Pomniki, fontanny i inne dzieła w tzw. przestrzeni publicznej budziły kontrowersje od zawsze. W końcu piszę w mieście, którego symbolem jest goła baba z łukiem, czyli Łuczniczka (dzieło F. Lepckego). Co ma piernik do wiatraka? Ano to, że oba dzieła (to bydgoskie, i to szkockie) wzbudzały niezdrowe reakcje.  Ross Fountain wykonał francuski rzeźbiarz Jean-Baptiste Jules  Klagmann. Światu dzieło zostało objawione w 1862 r. i zachwyciło to angielskiego/edynburskiego producenta broni. Nazywał się Daniel Ross. Wydał 2000 £ i zapragnął ofiarować je miastu. I tu rozpętało się... piekło. Bowiem wielebny Edward Ramsay - zaprotestował, wytykając obsceniczność fontanny! Taka ekspresyjna forma, to nieomal orgia, zgorszenie dla maluczkich - grzmiał zapewne duchowny. Batalia trwał przez kolejne 10. lat! Całą dekadę. Co sprawiło, że dziś Fontanna Rossa  jest ozdobą miasta? Śmierć obu zwaśnionych panów! I od 1872 r. fontanna stoi u stóp edynburskiego zamku. Wychodzi na to, że prawdziwa sztuka jednak zwycięża? A, co z bydgoską Łuczniczką? Chciano ją, pod wpływem zdewociałych protestów, przetopić! A na czas procesji Bożego Ciała (kiedy stała przy placu Teatralnym) zasłaniano ją!
 
 
 
4. Princes Street Gardens, Scott Monument.
Wychowałem się na prozie sir Waltera Scotta (1771-1832)! Choć zanim przyszedł czas na książki najpierw był serial "Ivanhoe" (w tytułowej roli sir Roger Moore).  Potem dopiero powieści, jak właśnie "Ivanhoe" czy "Rob Roy". Czemu teraz uciekam w literaturę i jej filmowe interpretacje (wymysły)? Bo stoimy przed pomnikiem Pisarzowi poświęconemu! To nie żaden gotycki ułupek po zrujnowanej świątyni, ale dzieło szkockiego architekta samouka, jakim był George Meikle Kemp (1795-1844). Zachowało się nawet zdjęcie z 1843 r., jak Kemp wykonuje dzieło swego życia. Niestety nie doczekał jego odsłonięcia. Utonął w kanale Union. Okoliczności tego zaskakującego wydarzenia nigdy nie wyjaśniono, ponoć wykluczono samobójstwo. Prace kontynuowano i pomnik odsłonięto w 1846 r. Okazuje się, że jednym z krytyków tego dzieła był sam Charles Dickens! Dziś, to jedna z ozdób Edynburga. Dobrze tego nie widzimy, ale pod gotyckim baldachimem siedzi sam Walter Scott w towarzystwie swego psa (czy to ukochany Maido?), rzeźbę wykonał John Steell (1804-1891). Nie dość na tym, skoro jest to Scott Monument, to nie ograniczono się do Wielkiego Pisarza. Na pomniku umieszczono... kilkadziesiąt podobizn wielkich Szkotów.

 
5. Allan Ramsay statue, Princes Street Gardens Edinburgh.
Kręcimy się wokół edynburskiego zamku i Princes Street Gardens. Widzimy go w tle kadru pomnika słynnego szkockiego malarza żyjącego w latach 1713-1784. To Allan Ramsay. Biografia godna ukazania się w cyklu "Paleta". Tym bardziej, że jedno z dzieł jest obecne na moich lekcjach historii: to portret JKM Jerzego III Hanowerskiego (1760-1820). Zresztą był malarzem nadworny tego monarchy (tak, tego od utraty 13. stanów w Ameryce i szerzej znanemu za sprawą poruszającego filmu, pt. "Szaleństwo króla Jerzego / The Madness of King George" w reż. N. Hytnera). I do tego królewskiego portretu ogranicza się moja znajomość talentu A. Ramsaya. Zainteresowanych odsyłam do niezwykle bogatych zasobów internetowych. 
 

 
Nie zabrałem Was na zamek? Nie wypisywałem jego historii? Nie. Jest jednak obecny na wielu wykorzystanych tu kadrach. Niech coś pozostanie dla chętnych, niczym pamiętne zadanie z gwiazdką. Moi uczniowie wiedzą o co chodzi. Mam nadzieję, że moja opieszałość w publikacji nie wpłynie na innych chętnych, którzy będą chcieli wzbogacić nas swoją "Kartką z podróży". Oczywiście dziękuję pani Iwonie, bo dzięki niej znowu spulchniłem swój umysł, grzebiąc, czytając i uzupełniając swą niewiedzę. DZIĘKUJĘ!...
 


 

Brak komentarzy: