wtorek, sierpnia 02, 2022

Przeczytania odcinek 450: Agata Puścikowska "Siostry z powstania. Nieznane historie kobiet walczących o Warszawę" (Wydawnictwo Znak)

"Są dwie drogi, aby przeżyć życie, jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko" - to Albert Einstein. Ale tego cytatu nie znajdziemy w tej książce. Z jakiegoś powodu wsunąłem kartkę z kalendarza z nim do książki Agaty Puścikowskiej "Siostry z powstania. Nieznane historie kobiet walczących o Warszawę", jaka ukazała się w 2020 r. za sprawą Wydawnictwa Znak.
"Niektóre były energiczne, odważne, działały wręcz brawurowo. Inne raczej wycofane, bywało, że zlęknione. Historia postawiła przed wszystkim ważne zadanie do wypełnienia: ratować, wspierać bezbronnych i opiekować się nimi, walczyć o wolność i godność człowieka wszelkimi dostępnymi sposobami" - czytamy we "Wstępie" o bohaterkach książki, czyli siostrach zakonnych. O ich roli, ofiarności, bohaterstwie i śmierci jest nam przypomniane dzięki pracy pani Agaty Puścikowskiej. Przypomnę tylko, że nie po raz pierwszy Autorka badała losy bohaterek w habitach w czasie II wojny światowej (1939-1945). W tym cyklu, w odcinku 323 (z 6 XI 2019 r.) omawiałem książkę, pt. "Wojenny siostry". Obie pozycje wydał krakowski Znak. Dziękuję.
"Oddaję w Państwa ręce dwadzieścia cztery opowieści o bohaterstwie, ale też powstańczym dniu codziennym. To książka o wielkim bólu, ale i o wielkich radościach. O dramacie wojny. o złu, ale i dobru, które pozostało silniejsze" - potwierdza Autorka, która jako pierwsza tak obszernie podeszła do zagadnienia zaangażowania sióstr zakonnych w czasie 63. dni powstańczej walki. 

Świadek 1: Siostry Benedyktynki Samarytanki Krzyża Chrystusowego do ostatniej chwili życia służyły chorym i Powstańcom w szpitalu św. Łazarza przy ul. Wolskiej 18. Na rozstrzelanie wyszły, odmawiając Pod Twoją obronę
Świadek 2: Wieczorem zjawiła się odsiecz. Majestatyczna zakonnica. Nakazała mi surowo, żebym pamiętał, że jestem jej siostrzeńcem. Spokojny władczy ton i płynność jej niemczyzny zmuszały żołnierzy do niechętnego szacunku. Jej rozmowa z oficerem trwała godzinę. Wreszcie ukazała się na progu: "Szybko, szybko". Przekroczyliśmy bramę. Nie spotkałem jej ani przedtem, ani potem i nigdy nie dowiedziałem się jej nazwiska. 
Świadek 3: Pani przełożona prosi, żeby mówić tak dużo różańca, by cały dom nim opasać. Rano mówimy różaniec, w czasie nalotów różaniec, po południu różaniec i różne modlitwy i nowenny, jakie tylko kto zna i pamięta.
Świadek 4: Wszyscy się boją nalotu, są w piwnicy, bo samolot spuszcza bomby dom przy domu, a s. Baltazara robi pręciutko kluseczki, nie ma czasu się bać. Przecież gdy mini nalot, trzeba przyprawić zupę. znowu przyjdzie pełno głodnych, którzy nigdzie poza naszym domem jedzenia nie dostaną. 
Świadek 5: Jak przykro było patrzeć na cierpienie maluchów i rozpacz matek. Ratunkiem miało być świeże powietrze i wyjście ze schronów, a tam przecież ciągły ostrzał. Więc ginęły maleństwa
Świadek 6: Nie można patrzeć bez rozrzewnienia na najmłodszych żołnierzy - dzieci. Na głowie hełm, w którym zmieści się cała głowa z szyją, (...) bluza z Niemca po kolana, tylko obciągnięta pasem, spodnie włożone w buty, i pełno fałd, a buty - na tych już podnieść nóg nie może, tylko suwa po ziemi. Ale za to w ręce butelka z płynem wybuchowym i żołnierz 10-letni idzie zdobywać czołgi niemieckie.

Warto uświadomić sobie, że druga cytowana tu wypowiedź należała do samego... Czesława Miłosza (1911-2004). Nie chciałbym  t a k i c h  opowieści, nie chciałbym   t a k i c h  rocznic, jak 1 sierpnia 1944 r. Wiem, że się nie da. Obraz tragedii, śmierci, egzekucji, gwałtów, poświęcenia. Nikt nie odważy się tykać świętości powstania, bo zaraz podnosi się larum, że szarga się, poniewiera, obraża prochy i mękę. "...za każdy kamień twój, stolico damy krew" - będzie śpiewało wielu na placu marszałka J. Piłsudskiego i wielu innych miejscach. Nie zapominajmy, że Warszawa, to wielkie cmentarzysko pogrzebanych nadziei...

Świadek 7: Wkoło palą się domy. Jakże strasznie wyglądają żołnierze we wnękach palących się domów. Ma się wrażenie piekła, gdzie między ogniem i gruzami stoi uśmiechający się szyderczo żołnierz. Nie Niemiec, bo oni nie niszczyli nas, ale są to Ukraińcy i Łotysze.
Świadek 8: Przerażone siostry uklękły w kąciku, zasłaniając twarz rękami. "Szafa" wymierzona była wprost na nie, w jednej chwili ogarnął je płomień, paląc na nich twarz, ręce i nogi. Naturalnie habity, szkaplerze, welony spalone na nic. 
Świadek 9: Ludzie w swym zdenerwowaniu stali się tak twardymi dla ubogich. Otrzymują od klasztoru wszystko, a stawiają wciąż nowe wymagania. Przychodzą z kubkami po wodę, którą siostry same z prawdziwym narażeniem życia przynoszą. Osobom starszym, chorym i matkom z dziećmi siostry litośnie udzielają wody, ale młodzi i silni mogliby też coś zrobić. 
Świadek 10: W ogóle najboleśniejszy jest widok dzieci, jak cierpią; żyją prawie jedynie wodą i opłatkami, szczodrze rozdawanymi przez nasze siostry. Nic innego dać im nie możemy, bo same nie mamy, Sucharów były wprawdzie przygotowane całe wory, ale co to znaczy wobec tych rzeszy zgłodniałych.
Świadek 11: A sakramentki się paliły. I latały w welonach. i biły świnie i krowy. codziennie. i rozdawały ludziom. I przyjmowały, i opatrywały u siebie ludzi. Coraz większe gromady. Tysiące. 
Świadek 12: Pewnego dnia przyniesiono nam co dopiero zabitego chłopca. Kula rozszarpała pierś i serce. Ks. Witalis Chamionek MIC [....] warunkowo udzielił rozgrzeszenia i zaraz cichutko ukryliśmy chłopca w ziemi, w ogrodzie, w miejscu ogrodzonym tyczkami z fasolą, by nas nie zobaczono. 

Wiele bohaterek książki jest bezimiennych. Przesuwają przed nami sylwetki w habitach, pogrążone w modlitwie, idące w ogień po rannych, dźwigające gruz, aby wydobyć zasypanych, stają wobec najeźdźców, od których humoru zależy życie ich oraz ich podopiecznych, ale i takich, które muszą wejść w komitywę z pospolitymi złodziejami, którzy plądrują ruiny, bo szukają swego zysku... Świat nie jest tylko czarny i tylko biały. Książka pani Agaty Puścikowskiej dobitnie nam o tym przypomina. I przestańmy zakłamywać przeszłość i wmawiać, że każdy z ViS-em szedł na niemieckiego "Tygrysa"! Bo tak nie było. Bo w tej książce jest wzniosłość, ale i podłość, bohaterstwo i wyrachowanie - prawdziwe życie, a nie nadęte frazesy, których pełno będzie w te sierpniowe dni. 

Świadek 13: ...okrywamy się pierzynami i poduszkami w razie czego. Piwnice kołyszą się z ziemią jak na wulkanie od spadających bomb z dział i samolotów. (...) Jedynym ratunkiem wiszący duży krzyż i obrazek sodalicji Niepokalanej. 
Świadek 14: Strzały, ochrypłe krzyki, nasza matka, jakby wiedziona niewidzialną siłą, spieszy do ołtarza, otwiera tabernakulum, owija w obrus nasz skarb największy i jedyny - puszkę z Najświętszym Sakramentem - i do serca przyciska, jakby broniąc od zła. Pokój wielki w serach, cóż z tego, że nie wiem, co spotka nas za chwilę. Jezus jest z nami, a my z Nim.
Świadek 15: Siostry przyjęły nas, jak i innych uciekinierów, z prawdziwie chrześcijańską miłością, choć było coraz ciaśniej. Całe podziemie było zatłoczone tymi biedakami i ranną ludnością cywilną.
Świadek 16: Siostry wizytki oddały chorym wszystko, co miały, pościele, cele. Ciężko chorych umieszczono w zakonnym refektarzu. 
Świadek 17: Ludziom cywilnym nie wolno było chodzić po ulicy. strzelano. Do nas, zakonnic,  Niemcy mieli zaufanie i chodziłyśmy po pustych ulicach, bezludnych, a Opatrzność Boża nad nami czuwała, choć padał granat przed nami i za nami, a my wychodziłyśmy cało.
Świadek 18: Przez cały dzień powstania byłyśmy na usługach bliźnich, opiekując się chorymi, rannymi, zanosząc żywność do klasztoru. Zabitych na Krakowskim Przedmieściu zanosiłyśmy do ogrodu klasztornego na noszach, a gdy nieco ucichły działa, odbywał się pogrzeb.
 
Czytając nie wolno nam zapominać: to nie jest fabuła, wymysł czyjejś wyobraźni. To życie! Prawdziwe! I ból, i krew, i męka, i śmierć! Budzi się w nas podziw dla sióstr zakonnych, które niosły pomoc, zostawały do końca, niosły pomoc pod gradem kul i wybuchających bomb, ginęły, były mordowane. Wiele z tych żyć zostaje mimo wszystko anonimowe, bo gro mniszek chroni się pod swymi zakonnymi imionami. Ta książka jest hołdem im składanym.
 
Świadek 19: Wtem ktoś się do mnie zwraca, wołając: "Siostra, siostra jest też ranna!". Istotnie; cały fartuch na boku zlany krwią, Zaniesiono mnie na salę operacyjną. Odłamki w mięśniu udowym. Szybko je usunięto. 
Świadek 20: Brak słów na wyrażenie bólu, który zalał nam serca. nie, nie ma i nie może być bardziej gorzkich chwil, jakie dane nam było teraz przeżywać. A więc znowu ten bohaterski zryw będzie daremny? (...) I krew na darmo wylana?
Świadek 21: Koło południa ze Wspólnej przybyły dwie kobiety, blade, przerażone. Niemcy wdarli się do ich domu i wszystkich po kolei wystrzelali. Im udało się uciec. Liczba ofiar rośnie. wiele z nich umiera. Przygnębienie staje się coraz większe. Częściej słyszy się głosy zwątpienia. Wiara w powodzenie powstania niknie. 
Świadek 22: Prosił o broń [tj. ranny gestapowiec - przyp. KN], żeby się zastrzelić. W ogóle nie miał zaufania do nikogo. Miał zgorzel nogi i po kilku dniach zmarł. Nie było żadnego kontaktu. Leżał jak trup, okropny był poza tym. Nie wierzył w dobroć ludzką, nie wierzył. I zginął okropnie.
Świadek 23: ...kaplica stała się punktem sanitarnym, gdyż z tarasu od ul. Jaworzyńskiej wnoszono (...) ciężko rannych. Bywało ich tak wielu, i tak cierpiących, że czasami krew w się lała całymi strugami i płynęła po podłodze kaplicy. A iluż powstańców zmarło tu przed Sanctissimum, będąc już pojednanym z Bogiem. 
Świadek 24: Siostra Hilaria jako łączniczka była w swoim żywiole, wciąż pomagała księżom. Chodziła do okopów, gzie w niedzielę, święta, a czasami i w zwykłe dni księża odprawiali nabożeństwa. Drżałyśmy o nią, bo prawie stale była pod gradem kul i granatów.
 
Dla mnie każda książka o powstaniu warszawskim, to jedna wielka karta dramatu.  Nie inaczej jest wobec lektury "Sióstr z powstania". Nie silę się na ocenę. Zostawiam ją tym, którzy walczyli, ponosili ofiary. Groby świadczą i przypominają, że 63. kosztowało drogo, bardzo drogo. Tym bardziej, że wiele ofiar nie ma grobów, spalone ich ciała rozsypały się - nie ma śladu. Dopiero niedawno poznałem historię jednego z krewnych mojej żony, Michała Rydlewskiego (1928-1944), ps. "Michciu". Walczył m. in. na Starówce i Górnym Czerniakowie, w zgrupowaniu "Leśnik". [1] Ile jest takich historii, o których nie wiemy, daninie krwi, jaką zapłacili bliżsi i dalsi nasi krewni? Podejrzewam, że mnóstwo. I o tym jest też książka pani Agaty Puścikowskiej. Dałem okazję odezwać się głównie uczestnikom walk. W takim dniu, jak 1 sierpnia, to chyba jedynie słuszny krok. Nie zapominajmy: na naszych oczach już odeszło pokolenie Kolumbów, coraz mniej wokół nas tych, którzy przeżyli i świadczą o przeszłości. Nie dajmy zmarnować ich pamięci! Nie zapominajmy, że 14-letnia dziewczyna czy chłopak idący do powstania ma obecnie 92. lata.

"W tak wielkiej biedzie, jaką stwarzała wojna, widziało się tylko potrzebującego i cierpiącego CZŁOWIEKA. Każdy był bratem, siostrą. W każdym cierpiał Chrystus!" 
- s. Charitas Eugenia Soczek.

[1] https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/michal-rydlewski,38769.html (data dostępu 16 VI 2022)

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.