poniedziałek, sierpnia 01, 2022
...na 78-mą rocznicę wybuchu powstania warszawskiego - 1 VIII 1944 r. (godzina "W")
"Co do mnie to już na parę godzin przed godziną «W» zacząłem sobie powoli uświadamiać, że będę brał udział w jakimś wielkim, narodowym dramacie, a do boju pójdziemy w istocie prawie bez broni. [...] Nikt jednak nie odmawiał wykonania wręcz niewykonalnych rozkazów. Świadczyło to o wielkim zdyscyplinowaniu i karności niższej i średniej kadry dowódczej Armii Krajowej oraz ich zwykłych prostych żołnierzy gotowych wykonać każdy rozkaz ich przełożonych" - ocena tym bardziej cenna, że jej autorem był uczestnik warszawskich walk Jan Ciechanowski, ps. Jastrząb (1930-2016). Tak, to cytat z kolejnego wydania "Powstania warszawskiego".
1 sierpnia znowu o godzinie 17,00 zawyją syreny. nikt znów nie będzie baczył, że powinniśmy wystrzegać się podobnego demonstrowania rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, skoro między nami żyją ofiary agresji Putina w Ukrainie i ryk syren oznaczał nadciągające nieszczęście. Ale kto tam będzie zważał! Zawłaszczona rocznica musi się odbyć tak, jak ktoś sobie to wymyślił i wara każdemu do tego!... Takie myślenie rani.
Chciałbym wierzyć, że każda godzina "W", to nie tylko mechaniczny ryk dziesiątek syren w całym kraju, ale budząca się smutna refleksja nad tym, co wydarzyło się w Warszawie między 1 sierpniem, a 2 października 1944 r. Dość fanfaronady! Dość opowiadania obrazków i zapominania, że to przecież klęska klęsk, jakich nie znała historia Rzeczypospolitej.
O ile dobrze pamiętam pewne wspomnienia Jana Ciechanowskiego wykorzystane w filmie dokumentalnym, jakie TVP pokazała bodaj w roku 1994, to szedł on do powstania z opaską biało-czerwoną i bandażem. Jak sam pisał: "Autor tej pracy zdobył na Niemcach swój karabin i pistolet". Często zachodzę w głowę czy młodzież, która śpiewa o ViS-ach, z którymi chłopcy szli na "Tygrysy" zdają sobie w ogóle sprawę, co kryło się za tym fabrycznym skrótem?
Ukazanie się książki, której kolejne wydanie mam teraz przed sobą, w czasach PRL-u było wielkim wydarzeniem i sygnałem, że chyba coś zmienia się w pojmowaniu historii najnowszej, skoro wydaje się historyka emigracyjnego. Jestem w posiadaniu trzech wydań "Powstania warszawskiego". I tego angielskiego z 1971, tegoż z 1984 r., no i ostatniego z 2014. Nie, nie zamierzam robić analizy porównawczej. Chcę tylko zostawić tu kilka uwag na temat powstania, jakie tu znaleźć może każdy czytelnik.
- Powstańcze życie, dla nas biorących w nim udział, miało wiele swoistego czaru i uroku. Niektóre sceny z Powstania przypominały obrazy Artura Grottgera.
- Szybko stawaliśmy się w ogniu walk doświadczonymi, frontowymi żołnierzami i doborowym wojskiem.
- W czasie walk przeżywaliśmy momenty grozy i wielkiego niebezpieczeństwa, ale zarazem wielkiego bojowego animuszu i uniesienia.
- Przebywając stale na pierwszych liniach żyliśmy walką i dla walki, którą w moim własnym przypadku miałem szczęście zacząć i skończyć na rozkaz.
- Ponosiliśmy ciężkie, niczym niepowetowane straty, bo ginęli nasi najlepsi i ginęły nasze rodziny, ale je także Niemcom zadawaliśmy.
- Panował pośród nas duch niezwykłego koleżeństwa i solidarności.
- Nie baliśmy się i nie myśleliśmy o śmierci, chociaż była ona wszędzie i wszędzie na nas czyhała.
- Woleliśmy [...] ginąć w walce niż się poddawać lub opuszczać naszych rannych.
Cytaty, które tu zostawiam wydobywam ze... "Wstępu do szóstego polskiego-pułtuskiego-wydania". Dalej nie będę sięgał, choć tam znajdziemy i takie zdania: "Przywódcy krajowi, podrywając Warszawę do walki, kierowali się głównie względami politycznej i ideologicznej natury". I dwa akapity niżej na tej samej stronie: "Nie ulega kwestii, iż gdyby Bór-Komorowski i jego sztab dokonali bardziej wnikliwej oceny położenia strategicznego, to z pewnością zrezygnowałby z próby opanowania Warszawy w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku". Chyba dość krytycznie.
- Powstanie Warszawskie już w czasie jego pierwszych godzin stało się "drogą krzyżową" bitnej i ofiarnej warszawskiej młodzieży.
- ...słabe, ale zgrane i okrzepłe w boju kompanie, niewielkie plutony i małe drużyny tworzyły główne i twarde gniazda oporu, o które rozbijały się liczne niemieckie natarcia.
- Dowódca Armii Krajowej, gen. Tadeusz Bór-Komorowski "zachowywał się biernie i nie wyrażał swej opinii".
- Dla Niemców wybuch Powstania stał się hasłem i okazją do walnej rozprawy ze stolicą znienawidzonego przez nich kraju i jej mieszkańców.
- Twierdzenie, że winę za wybuch Powstania ponosi Moskwa i jej apele czy też Londyn, który przeprowadzenia go nie zabronił, niewiele w istocie tłumaczy, a raczej zaciemnia obraz tej insurekcji, gdyż decyzja podjęcia jej była polską, suwerenną decyzją o czym zapominać nam nigdy nie wolno.
- Naszą główną troską w czasie Powstania był brak broni i amunicji, jak i wydatnej, a tak koniecznej pomocy zarówno ze Wschodu, jak i Zachodu.
- Przerażeni warunkami jakie panowały w powstańczych szpitalach baliśmy się tylko jednej rzeczy: baliśmy się zostać ciężko rannymi.
- Nigdy nie mordowaliśmy jeńców, nawet z Waffen SS.
Zapewne dla wielu poglądy Jana Ciechanowskiego, oceny mogą stanowić problem. My chcemy widzieć monolit, bryłę, od początku do końca sztych o potędze, ba! nieomal zwycięstwie. Nie zapominajmy: powstanie warszawskie zakończyło się kapitulacją żołnierzy Armii Krajowej, czyli klęską, zniszczeniem stolicy Polski i smierci blisko 200 000 ludzi (żołnierzy i cywilów). Czy pamiętamy o tym wszyscy, ci którzy chóralnie czczą 1 sierpnia 1944 r.? Z rzadka pochylają głowy nad mogiłami zabitych i pomordowanych 2 października.
Nie wiem, jak będą wyglądać obchody stulecia wybuchu powstania warszawskiego. O ile dożyję 2044 r. będę miał 81. lat. Czy dalej tłumy będą wypełniać place i oddawać hołd bohaterom i ofiarom 63. dni? Nie wiem. Kiedyś wygaśnie ten ogień pamięci. Kogo dziś obchodzą takie rocznice, jak 24 III 1794 r., 29/30 XI 1830 r., 22 I 1863 r.? Kiedy ostatnio zapytałem moich licealistów kto utożsamia się z okresem II Rzeczypospolitej - nikt nie odezwał się. Mam-że uwierzyć, że ich wnuki będą czcić godzinę "W"? Nie przeszkadza mi to jednak zostawić jeszcze jeden cytat z J. Ciechanowskiego:
"...ZACZĄŁEM DOCHODZIĆ DO PRZEKONANIA,
ŻE DEBATA NAD CELOWOŚCIĄ I ZASADNICZOŚCIĄ
POWSTANIA WARSZAWSKIEGO
JUŻ SIĘ ZACZYNAŁA I TRWAĆ BĘDZIE
PÓKI ŻYĆ BĘDĄ POLACY".
__________________________
Ciechanowski J. M., Powstanie warszawskie. Zarys podłoża politycznego i dyplomatycznego, Oficyna Wydawnicza ASPRA-JR i BELLONA SA, Pułtusk-Warszawa 2014
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.