piątek, sierpnia 12, 2022

Krzyk Ukrainy! - strofa 3 - Julija Musakowska

Wojna w Ukrainie trwa! Od 24 lutego 2022 r. leje się krew, mordowani są cywile, giną żołnierze, obraca się w ruinę miasta i wsie. Ukraina płonie! Ale widać w czas wojny muzy nie milkną! To moje pisanie jest śladem, że nie milknie zainteresowanie losem pobratymców. Wiem, że historia nasz wspólna jest bardzo trudna i nie do końca rozliczona. W tej jednak chwili nie ma to znaczenia. W każdym bądź razie dla mnie. Istnieje niebezpieczeństwo, że czas wakacji, to taka pora, kiedy łatwo zapomnieć. Nie wolno. Należy sobie powtarzać: WOJNA W UKRAINIE TRWA!
Bohaterki tego pisania znalazłem na Facebooku, na stronie: babiniec literacki. Od czasu do czasu zaglądam do niego. I z niego czerpię natchnienie tego nowego cyklu, który zatytułowałem "Krzyk Ukrainy!". Nie ukrywam, że zrobiło na mnie wrażenie zdjęcie, które tu upubliczniam. Skoro Facebook pozwala na kopiowanie i udostępnianie, to chyba nie naruszam czyichś praw i zamieszczam je tu także. Gdyby było inaczej usunę fotografię.
 O Poetce (rocznik 1982) czytamy na FB: "... ukraińska poetka i tłumaczka. Mieszka we Lwowie. Absolwentka stosunków międzynarodowych na Lwowskim Uniwersytecie im. Iwana Franki. Autorka książek poetyckich: Na wydych i na wdych (2010), Masky (2011), Poluwannia na tyszu (2014), Czołowiky, żinky i dity (2015) oraz Boh swobody (2021). Tłumaczka szwedzkiej poezji na język ukraiński, m.in. Tomasa Tranströmera oraz współczesnej poezji ukraińskiej na język angielski. Laureatka nagród poetyckich, m.in. Bohdana Ihora Antonycza (2009), Hranosłow (2010), DICTUM (2014) oraz wydawnictwa Smołoskyp (2014). Członkini ukraińskiego PEN Clubu. W Polsce jej wiersze weszły do antologii w przekładach Anety Kamińskiej: Wschód – Zachód. Wiersze z Ukrainy i dla Ukrainy (2014) i Listy z Ukrainy. Antologia poezji (2016), były też publikowane w wydaniach internetowych: ArtPapier, Babiniec Literacki, Post Scriptum oraz w «Gazecie Wyborczej»".
 
***
Kto powiedział, że słowa teraz nie mają wartości?
Nasze słowa, które piszą się w powietrzu
rozgrzanym metalem oddechów,
krwawymi skrzepami rażą na pobladłych wargach,
wgryzają się w grunt pod naszymi nogami,
osiadają na ubraniach i butach
kurzem ze zrujnowanych domów.
 
Nasze słowa
wyciągają się do bliskich – do wszystkich porozrzucanych
po przestrzelonej mapie kraju,
mocnymi kablami związków przyczepionymi do serca,
twardymi linami współistnienia.
Jak mocno wspólnie możemy kochać.
Jak mocno nienawidzić.
 
Słowa, które zgarniamy do plecaka
w ostatniej chwili przed wyjściem.
Słowa, których się łapiemy,
żeby utrzymać kto-wie-jaką równowagę,
kiedy spod nóg wykopują ziemię jak chybotliwy taboret.
Słowa, którymi przyciskamy ziejącą ranę,
rozpłatany delikatny brzuch pewności,
jeszcze nastolatki.
 
Nasze słowa, twarde i wypukłe od złości,
czarne od rozpaczy,
jak betonowy strop starego schronu.
Nie ma niczego trwalszego od nich,
niczego bardziej nieprzemijającego.
 
[tłumaczenie Aneta Kamińska]

Ktoś powie, że wakacje, to pora relaksu, zwiedzania, odkrywania. Dla mnie takim odkrywaniem są przytaczane tu wiersze ukraińskich poetek. ciekaw jestem ilu moich Czytelników zagląda na stronę FB, która stanowi moje źródło czerpania tych wersetów? Że nie dorzuciłem ich do cyklu "Spotkanie z Pegazem"? Utonęłyby tam. Już tam jest m. in. T. Szewczenko. "Krzyk Ukrainy!" musiał powstać. Dopóki wojna  trwa, to powtarzać: WOJNA W UKRAINIE TRWA! Nie wolno udawać, że jej nie ma, że jakoś to będzie...

Brak komentarzy: