wtorek, sierpnia 16, 2022

Kartki z podróży - III - Boston - New York

"Kartki z podróży" nie mają szczęścia? Pierwszy odcinek ukazał się 1 stycznia 2018 r., drugi 9 września tegoż samego rok. Trzeci dopiero teraz? Po blisko czterech latach? Zali żadnej kartki ze świata nie dostałem? Nieprawda! Pliki zapchane! Tylko u mnie czasu zbyt mało, a i los pisze zaskakujące fakty, to i nie dziwota, że nie dochodzi albo do pisania, albo do publikacji. Właściwie należą się przeprosiny tym wszystkim, którzy te pliki zapełnili swoimi zdjęciami, chwilami zapiskami. Mea culpa! Mea culpa! Mea culpa! - biję się kułakiem w klatkę piersiową. Chyba tak powinienem nazwać ten cykl.
Tym razem wszystkie drogi prowadzą za Ocean! Tak, do Stanów Zjednoczonych! Autora zdjęć już kiedyś Czytelnicy tego blogu poznali Go już! Tak, 18 kwietnia 2019 r. ukazał się tekst/post, pt. "Cathédrale Notre-Dame de Paris", o tym, jak spłonęła część słynnej gotyckiej katedry Francji i Europy. Nie powstałby on bez wsparcia świadka, jakim był mój serdeczny kolega, Jarosław Taczkowski. Jest coś wspólnego pomiędzy tymi dwoma pisaniami: nie byłoby ich, gdyby nie... maratony!
Jarek jest maratończykiem! Nie mogło go zabraknąć na trasie 126-tego Maratonu Bostońskiego. Mimo, że powinien tylko skupić się na bieganiu, a potem na solidnym odpoczynku, to jeszcze pamiętał o bydgoskim druhu, który łasy jest wszelkich historyczności, a poloniców w szczegolności. Prosiłem o szerszy komentarz do zdjęć.
Wstyd dopisać, ale jeden akapit (patrz powyżej) od drugiego (patrz ten, który zacząłeś czytać) dzielą tygodnie, przeszło... dwa miesiące. Moje zaniedbanie? Myślałem, że Autor zdjęć dorzuci słowo od siebie, ale jakoś nie wyszło. Zatem niech to będzie taka mini-galeria, fotograficzna retrospekcja z tego, co widział w Bostonie i Nowym Jorku, a ja to i owo dorzucam od siebie. I bez tego dziękuję Jarkowi za pamięć, nadsyłanie swoich fotograficznych reportaży. I nie ukrywam, że liczę na więcej...

1. Boylston Street.
15 kwietnia 2013 roku przed godziną 15 doszło do wybuchu. Ten bezprzykładny mord przy Boylston Street (niedaleko Copley Square) znowu uświadomił światu, co to jest terroryzm i jak jesteśmy wobec niego okrutnie bezbronni. Troje zabitych, 264 rannych. Zapomnieć - nie wolno!
 

 

2. Pomnik Samuela Adamsa.
Zaraz obnaża się nasza ubogość wiedzy. Jedynego Adamsa, jakiego znam z historii USA, to John Adams Jr., drugi prezydent. Ale Samuel Adams (1722-1803)? kiwam głową. Tylko amerykanista lub osoba wyjątkowo zainteresowana zaliczyłaby tego Adamsa  do grona tzw. ojców założycieli. Nie ukrywam, że moja wiedza ogranicza się do wymienia czterech polityków: J. Waszyngtona, T. Jeffersona, B. Franklina i J. Adams-Jr. Poznając polityczną, historyczną czy gospodarcza drogę życia SA jest okazja utrwalić sobie nazwę: Massachusetts. Aha, pomnik stoi Bostonie przy Faneuil Hall.
 
 
3. Old State House.
Architektura i pomniki zawsze będą wdzięcznym obiektem fotografowania. Udowadniał to już dzielny wojak Josef Švejk, który jak pamiętam był zdania, że taki nie musi robić min, stoi porządnie, starczy tylko nacisnąć co tam trzeba w aparacie. Na Szlaku Wolności stoi dom z rodowodem sięgającym czasów przed-amerykańskich robi wrażenie. Na mnie na pewno. 1713 r. To jeden z tych dostojnych gmachów, przy których wzdycha się: żeby mógł przemówić. W końcu, to m. in.  w jego murach rodziła się amerykańska niepodległość. A obok, jak widać, wyrosła nowoczesność!
 

 
4. Pomnik Johna Harvarda.
Raczej kojarzymy określenie: Uniwersytet Harvarda. To jedna z najważniejszych uczelni amerykańskich.  Robi wrażenie, kiedy słyszymy o jakimś absolwencie, np. może to być obaj prezydenci z rodziny Roosevelt (zresztą prezydentów znalazłoby się więcej), ba! Isoroku Yamamoto, a pośród wykładowców znaleźlibyśmy choćby bydgoszczanina, Radosława Sikorskiego. Zresztą kilku innych jeszcze czeka na przedstawienie. Ale o samym Johnie Harvardzie (1607-1638), to już pewnie byśmy nie pochwalili się wiedzą, nawet w stopniu umiarkowanym. No to zerkam, wiadomo gdzie i znajduję, m. in.: "...angielski duchowny purytański, pastor w prowincji Massachusetts Bay. Jego imieniem został nazwany Uniwersytet Harvarda. Londyńczyk z dzielnicy Southwark, czwarty z dziewięciorga dzieci Roberta Harvarda, z zawodu rzeźnika, właściciela tawerny i jego żony, Katherine". Pomnik autorstwa Daniela Chestera Frencha stoi przy Harvard Yard.
 
 
5. Pomnik w Boston Public Garden.
Kolejna persona związana z Bostonem. Charles Sumner (1811-1874) raczej powinien być znany tym, którzy interesują się wojną secesyjną i tym, co ją poprzedziło. Bo to jedne ze słynniejszych abolicjonistów! Za swoje poglądy (obronę Afroamerykanów) obrywał po głowie i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. To m. in Ch. Sumnera oskarżano o... sprowokowania na Południu wybuchu pamiętnego powstania Johna Browna! Warto pamiętać o jego nieprzejednanej postawie wobec Skonfederowanych Stanów Ameryki (CSA): na pewno nie zaliczał się do tych, którzy wyciągali dłoń braterską do pokonanych przeciwników. Taką charakterystykę tego polityka można znaleźć w biografii A. Lincolna: "...wyglądał jak Brytyjczyk: nosił szyte na miarę marynarki, kraciaste spodnie i angielskie kamasze. [...] Był człowiekiem oschłym i dumnym, ale nienawidził niewolnictwa i bardzo odważnie wypowiadał się przeciw rasowej nierówności i dyskryminacji Murzynów". I taki cytat z epoki: "...nigdy, nawet w zaciszu własnego pokoju, nie pozwolił sobie przybrać pozycji, jakiej nie przybrałby na swym fotelu w Senacie". Aha! absolwent Uniwersytetu Harvarda! A pomnik, którego autorem był Thomas Ball, stoi od 1878 r. w The Public Garden, gdzie jak widać przechadzał się Autor zdjęć.
 
 
6. Massachusetts State House / Massachusetts Statehouse / New State House.
To już dla mnie kompletna tabula rasa. Stąd jedyny ratunek, to Internet: "W budynku mieści się Sąd Generalny Massachusetts i biura gubernatora stanu Massachusett". Oto dzieło Charlesa Bulfincha (1763-1844). Okazuje się, że zapewne każdy średni rozgarnięty miłośnik sztuki, architektury, historii kojarzy waszyngtoński Kapitol. Był naczelnym budowniczym tego gmachu. Kolejny ważny gmach w historii i teraźniejszości Bostonu. I tyle starczy? Aha! Ch. Bulfinch też był adeptem Uniwersytetu Harvarda.
 

7.
The Hiker.
Kto tu nad Wisłą, Wartą czy Odrą pamięta o wojnie amerykańsko-hiszpańskiej z 1898 r.? Ale chyba wielu z nas obiło się o uszy: Guantánamo. To skutek tej wojny i na lata uzależnienie "gorącej wysypy" od Stanów Zjednoczonych. Aż pojawili się Fidel i Che (1959 r.) i skończył się raj dal "amerykańskich wyzyskiwaczy". A pomnik? Dzieło Theo Alice Ruggles Kitson (1872-1932) upamiętnia żołnierzy tamtej wojny, ale też udziału w powstaniu bokserów (1899–1901) i walk na Filipinach (1899-1902). Oryginał stanął w 1906 r. w Minneapolis. No, a potem nastąpiło cudowne jego rozmnożenie się! Wiele miast amerykańskich może pochwalić się rzeźbą.  Jarosław uwiecznił ten:
 

 
 
8.  Pomnik w Boston Public Garden - raz jeszcze...
Wracamy do Public Garden, aby zatrzymać się przy dziele Daniela Chestera Frencha. Od 1915 r. stoi i przypomina innego abolicjonistę. Był nim Wendell Phillips (1811-1884). Ciekawe,  bo to on w czasie pewnej dysputy nazwał Abrahama Lincolna: "łapaczem niewolników z Illinois". Dlaczego? Odsyłam do biografii Prezydenta, pióra S. B. Oatesa, do której sam teraz zaglądałem. Nie dość na tym: znalazłem archiwalne zdjęcie z 1915 r., kiedy pomnik uroczyście odsłonięto w Bostonie 5 lipca 1915 r. Na ścianie za postumentem wyryto znamienne słowa: "WHETER IN CHAINS OR IN LAURELS LIBERTY KNOWS NOTHING BUT VICTORIES".



 
9. Gay Liberation Monument (Stonewall National Monument).
Raczej szans na podobne upamiętnienie w III Rzeczpospolitej nie ma. Może kiedyś? Ale na pewno nie w czasach, kiedy czołowi polityce nad Wisłą sprowadzają innych ludzi do... ideologii. Tylko dlatego, że odważyli się kochać inaczej, bo tak jest. Już widzę, jak wyginają się w bluzgach ohydztwa usta i umysły. Tylko jak padnie skrót LGBT zapomina się o chrześcijańskim: miłuj bliźniego swego, jak siebie samego. Amerykanie przez to samo przechodzili. Ale to było przeszło pół wieku temu: 28 VI 1969 r. Policja dokonała nalotu na Stonewall Inn, swoiste centrum gejowskie ówczesnej USA. doszło do zamieszek. Polała się krew! Ten pomnik przypomina. Ten pomnik stoi od 1992 r. na wprost miejsca Stonewall Inn. Autor: George Segal (1924-2000).
 
 
10. Christopher Park, pomnik małego  Phila.
Civil war. Wojna secesyjna. 1861-1865. Straszliwy narodowy dramat Amerykanów. Nie myślę tu snuć biografii generała Philipa Sheridana (1831-1888). Napiszę tylko tyle dla mniej zorientowanych, że to Generał walcząc  pod Appomattox przyczynił się do kapitulacji gen. Roberta E. Lee i zakończenia morderczej i wyniszczającej wojny domowej.  Ma swoje upamiętnienie w Christopher Park na Manhattanie. Skromne trzeba oddać. Z reguły dowódców widzimy, jak prężą się na swoich rumakach. Tak utrwalił go Joseph Pollia w 1936 r. A my mamy tu kadry z innej pory, kiedy Autor zdjęć odwiedził Nowy Jork. Dynie bezbłędnie podpowiadają jaka to była okoliczność. Rok? Nie dopytywałem Jarka.

11. Łuk Triumfalny przy placu Grand Army Plaza.
Godne uczczenie. Nikt nie ma wątpliwości, do jakich wzorców sięgnięto.  Mariusz, Scypionowie, Cezar czy Germanik nie mieliby z tym kłopotów. Namiastka antycznego Rzymu w Nowym Jorku! Oficjalnie nazywa się ten pomnik: Łukiem Żołnierzy i Marynarzy / The Soldiers' and Sailors' Arch. Stanął na placu Grand Army Plaza w 1892 r. Epitafium nie pozostawia wątpliwości: "To the Defenders of the Union, 1861-1865". Tak, jest hołdem dla obrońców Unii, którzy podjęli bratobójczą walkę ze swymi skonfederowanymi pobratymcami (CSA). Tak, znowu odniesienie do wojny secesyjnej/civil war. I dodam: nie ostatnie. Mamy zatem dzieło duetu rzeźbiarskiego: Frederick William MacMonnies i Philip H. Martiny.
 

12. Pomnik generała Gouverneura Kemble'a Warrena,  plac Grand Army Plaza.
8 sierpnia, minęła 130-ta rocznica śmierci generała Gouverneur Kemble'a Warrena (1830-1882). Śmiem twierdzić, że niewielu z nas kojarz kolejnego uczestnika wojny secesyjnej/civil war. Ci, którym nie obca jest bitwa pod Gettysburgiem wiedzą, że po jankeskiej stronie było wielu bohaterów tego krwawego starcia (1-3 VII 1863 r.). Jednym tchem wymienią generałów Armii Potomaku (USA):  G. Meade, J. Chamberlain, W. S. Hancock, J. Buford i G. K. Warrena. I to on też znalazł się wśród słynnych obrońców Małego Okrągłego Szczytu / Little Round Top, dramatycznego 2 lipca. Nie chcę tu robić wykładu (odsyłam do mego teksu, jaki poświęciłem J. Chamberlainowi). Proszę pogrzebać w Internecie, aby się przekonać jak dalej potoczyły się losy G. K. Warrena, jak oceniali go generałowie Ph. Sheridan czy U. S. Grant. Ten pomnik również stoi przy placu Grand Army Plaza. Rzeźbiarz Henry Baerer do wykonania cokołu użył granitu, jaki pozyskano z... Małego Okrągłego Szczytu / Little Round Top, czyli pola bitwy pod Gettysburgiem!

 

13. The Equestrian Statue - pomnik, który budził kontrowersje...
Nie przesolę, jeśli napiszę,  że kolejny student Uniwersytetu Harvarda Theodor Roosevelt (1858-1919), będący 26. prezydentem USA, należy do grona najulubieńszych lokatorów Białego Domu (1901-1909). To m. in. jego twarz została wykuta w Mount Rushmore. Nie dość na tym: James Earle Fraser był autorem pomnika, który znika/zniknął (?) z tzw. przestrzeni publicznej. Od 1940 r. stał przy wejściu do Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku. I już tam nie stoi? Napisać, że to dość kontrowersyjne dzieło, to mało. Prezydent na koniu, dumny, wyniosły, a obok (po jednej i drugiej stronie) pieszo, przy siodle Indianin i Afroamerykanin? Jawna dyskryminacja. W 2020 r. zapadła decyzja o przeniesieniu pomnika. Swoje oburzenie wtedy wyraził ówczesny prezydent USA, Donald Trump. Pomnik trafi (już trafił?) do biblioteki prezydenckiej, Theodore Roosevelt Presidential Library, w Medorze (Dakota Północna). Warto by było chyba wrócić do historii tego pomnika w oddzielnym tekście.

 

*      *      *

Jarku, raz jeszcze dziękuję. Wiem, że nie wykorzystałem wszystkich Twoich zdjęć. Zabrałeś nas w cudowną podróż po Bostonie i Nowym Jorku. Mnie przy okazji zmusiłeś do czynnego dopełnienia narracji i douczenia się lub przypomnienia tego i owego. Serdeczne dzięki raz jeszcze. No i na pożegnanie Autor oprawy fotograficznej:
 

Brak komentarzy: