niedziela, lipca 03, 2022

Przeczytania odcinek 446: Hubert Czyżewski "Kołakowski i poszukiwanie pewności" (Znak)

"...nie twierdzimy po prostu, że Bóg odbiera człowiekowi to, co w nim najlepsze; twierdzimy, że odbiera mu to, co w nim jest najtrudniejsze do zniesienia: sytuację odpowiedzialności bezwarunkowej za siebie" - to cytat z prof. Leszka Kołakowskiego (1927-2009), a dokładniej jego pracy pt. "Nieracjonalności nacjonalizmu" z 1959 r., jaki odnajdujemy na kartach książki Huberta Czyżewskiego "Kołakowski i poszukiwania pewności", jaką zawdzięczamy Wydawnictwu Znak
Po raz drugi w tym cyklu spotkamy się z myślą Profesora. Z tą różnicą, że tym razem dostajemy do rąk spojrzenie doktora Huberta Czyżewskiego na filozofię autora m. in. "Obecności mitu". Historyk filozofii i ja, drobny wyrobnik, magister historii? Nie chcę takiej konfrontacji. To by kiepsko wypadło. Oczywiście dla mnie. Nie mnie mierzyć się z kim kto specjalizuje się w tej dziedzinie. Moje filozoficzne wychowanie raczej skromne, żeby nie napisać... nijakie. Co mi zatem pozostaje? Poszukać prof. Leszka Kołakowskiego poprzez to, co wykorzystał Autor. 
"Niezbędna lektura dla wszystkich zainteresowanych życiem i twórczością wielkiego polskiego filozofa" - zapewnia ns Timothy Garton Ash, brytyjski historyk uhonorowany m. in.  Orderem Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, profesor studiów europejskich na Oxford University. Rekomendacja godna przypomnienia, tym bardziej, że znajdujemy ją na jednym ze skrzydeł okładki. Warto dodać, że Autor książki doktoryzował się w Oxfordzie. 

Jeżeli Boga nie ma,
to nie wszystko człowiekowi wolno.
Jest stróżem brata swego
i nie wolno mu brata swego zasmucać,
opowiadając, że Boga nie ma.

Z takim mottem Czesława Miłosza (1911-2004) mamy już chyba jasność w jaki świat wchodzimy, na jaką lekturę się poważamy. Jak sam Autor przypomina w "Podziękowaniu": "Kołakowski i poszukiwanie pewności jest owocem moich kilkuletnich badań nad filozofią Leszka Kołakowskiego i opiera się w ogromnej mierze na wcześniejszej pracy doktorskiej". Lista wdzięczności jest długa. Robi na mnie wrażenie, że książka została dedykowana... Rodzicom. Sam własna pracę magisterską dedykowałem pamięci mego wileńskiego Dziadka, bez którego wkładu nie byłbym tym kim jestem.
"Badania historyczne sprawiły, że zbliżył się do idei religijnych jako możliwych odpowiedzi na najbardziej podstawowe pytania metafizyczne" - czy to jest lektura dla każdego? Raczej chyba na pewno wymagać będzie od czytelnika pewnego wyrobienia, obycia, ba! otrzaskania się w temacie. Czy poprzez jej czytanie będzie to doskonała lekcja filozofii, ale tez kształtowania się Leszka Kołakowskiego, jako filozofa, myśliciela, etyka.  O ile ktoś nie ma pewnego bagażu intelektualnego nad sobą, to raczej powinien dać sobie spokój i sięgnąć po mniej wymagająca literaturę. A jednak nikt nikogo od książki nie odpędza. Że wakacje, to czas ogórkowości? Szukamy tematów łatwych, lekkich i przyjemnych. Brać tego pokroju literaturę na plażę, do plecaka? A czemu nie?!  
"W książce Kołakowski i poszukiwanie pewności analizujemy kolejne teksty filozofa przez pryzmat całego jego dorobku, koncentrujemy się na najważniejszych i najbardziej ilustratywnych przykładach z jego niezwykłej bogatej bibliografii" - czytamy dalej we "Wstępie". I wszystko jasne. Tym bardziej proszę zerknąć do bibliografii tej pozycji. Od razu uświadomimy sobie z jaką materią i jakim ogromem pracy mierzymy się. Blisko trzysta stron rozważań, życia, cytowania. Możemy być wdzięczni Autorowi, bo za nas odrobił... zadanie domowe. W końcu dla wielu z nas będzie to pierwsze obcowanie z ideami, jakim poświęcił życie L. Kołakowski. Mylę się? Nie sądzę. Ja też wielu z tych prac nie widziałem na oczy. "Powtórzmy: główna teza historyczna tej książki jest taka, że problematyka religijna była w centrum zainteresowań Kołakowskiego od samego początku, nawet jeśli jego teksty dotyczyły bezpośrednio czegoś zupełnie innego" - to znowu H. Czyżewski.
Jest okazja poznać okoliczności, jak to się stało, że odradzająca się po II wojnie światowej inteligencja zafascynowała się komunizmem, oddała swoje talenta, swoje mózgi, ba! swoją przyszłość marksistom. Nie ukrywam, że będąc urodzonym dekadę po śmierci Stalina jestem szczęśliwy, że mój świat nie stawiał mnie wobec wyborów, jaki stawiano wcześniejszym pokoleniom. "Ze swoimi obietnicami sprawiedliwego społeczeństwa, opartego na zasadach równości i braterstwa między ludźmi marksizm oferował upragnioną przez młodych przeciwwagę dla faszyzmu" - i to zdanie H. Czyżewskiego rozjaśnia mroki tamtych decyzji. I taka był m. in. logika wyborów choćby L. Kołakowskiego. Mamy na dwóch biegunach postawy: L. Kołakowski - Cz. Miłosz. I poznajemy, jak pokolenie rocznika '20 parło ku nowej prawdzie, zachwyconych nią i angażującego się w nią. Mamy okazję prześledzić studencką drogę młodego L. Kołakowskiego, spotkać profesorów, którzy kształtowali ten umysł, np. prof T. Kotarbińskiego. Co mogło mieć zgubne skutki dla studenta? Jest cytowana m. in. taka cenna opinia z tego okresu: "W czasie pobytu w Łodzi pozostawał pod silnym wpływem prof. Kotarbińskiego, co spowodowało pewne odchylenia ideologiczne". Prawda, jakie piękne. Dalej dowiemy się, jak samokrytycyzm i zdyscyplinowanie pomogły przezwyciężyć błędy.
Baza, nadbudowa, Marks, Engels, Lenin, Stalin, walka z religia, czujność bolszewicka - to wszystko światy niemal z zamierzchłości, o której pokolenie nawet 30-latków ma już mgliste pojęcie, a co dopiero mówić o pokoleniu, które pojawiło się po roku 2000. Chwilami zastanawiałem się do kogo pisana jest ta książka. Tak, nie "dla kogo", ale "do kogo". Bo ja, rocznik 1963, jeszcze rozumiem, jeszcze się w tym orientuję, ale młodsi? Jak oni odbiorą krytycyzm wobec Kościoła tamtych czasów? Takie zdanie z L. Kołakowskiego tykające filozofii Karola Marksa: "Religia jest to mianowicie samowiedza i poczucie samego siebie człowieka, który bądź jeszcze sienie nie odnalazł, bądź już znów siebie zgubił". Ale szybko dociera do mnie, że te treści dopiero teraz mogą trafić na podatny grunt. Takiego rozpędu antyklerykalizmu, laicyzacji chyba nikt się nie spodziewał. Mam na ten temat wyrobione zdanie, ale tu przecież nie o mnie chodzi, ale o poglądy słynnego filozofa i książkę mu poświęconą. 
"Kołakowski i poszukiwanie pewności", to spojrzenie szersze. Nie tylko na samą osobę Uczonego, ale i całego pokolenia. Mamy rzadką okazję w ogóle czytać wyjątki z K. Marska! Kto dziś czyta tego ideologa komunizmu? "Życie społeczne jest z istoty swej praktyczne" - to z guru tamtej zamierzchłości.  Oczywiście, że jest też powrót do Lenia! Nie twierdzę, że pióro H. Czyżewskiego przyczyni się do wertowania klasyków marksizmu i leninizmu, ale fakt wykorzystywania tamtych tekstów, to cenna wartość dodana. zresztą nie mogło być inaczej, skoro pisało się o pokoleniu czasu po II wojnie światowej. Krytyka katolickiej myśli społecznej młodego Kołakowskiego zdaje się być logicznym ciągiem tamtego kształcenia. Aż się chciałoby sięgnąć po "Szkice o filozofii katolickiej". Nawet nie wiem czy jest sens sięgać po wykorzystane tu cytaty. Mogą chyba one być niejasne w oderwaniu od narracji. Zaskoczyło mnie to, co czytam za Autorem książki: "Niewielu autorów komunistycznych mierzyło się dotąd z tomistycznymi fundamentami myśli katolickiej". I podparcie z Kołakowskiego: "Powinniśmy uczyć się tomistycznych doktryn, mawiać ją, studiować i atakować". W dobie obecnego kryzysu wiary wskazane byłoby czytanie ze zrozumieniem tego, co powstawało przeszło 70-siąt lat temu. Czy Kościół to instytucja duchowa, ideologiczna czy polityczna? Nie uwierzę, że nikt z nas nie stawia sobie podobnych pytań. Szybko przekonałby się, jak bardzo bliski byłby mu właśnie Leszek Kołakowski. "Tomizm ma za zadanie organizowanie polityczne mas wobec Kościoła jako mistycznego ciała Jezusa Chrystusa po to, żeby je organizować wokół Kościoła jako agentury imperializmu mającego za swoje zadanie podtrzymywanie walącego się kapitalistycznego ustroju" - to On sam. Czujmy ten smaczek ideologizacji myśli? Swoisty archaizm?
Książka Huberta Czyżewskiego jest... wymagająca!  Okazjonalny czytelnik na pewno nie ma co w niej szukać. Wspomniałem o  wakacyjnym czasie wypoczynku i swobody. Kogo w czas, kiedy za oknem leje sie afrykański żar skupią te i inne rozważania? Takie rozdziały, jak np. "Marksistowski historyk filozofii", "Spinoza i  jego Bóg - pierwsza próba", "Kołakowski i jego Marks - pierwsza próba" czy "Postmarksistowski historyk filozofii", to dobra lektura przy +34 °C w cieniu. No, to właśnie ow wymaganie wobec czytelnika. "Antropologia - to szukanie wartości życia w życiu samym i w możliwościach współistnienia z naturą" - to z jednego z wymienionych rozdziałów. Ze swej strony doszukuję, co z tamtych czasów jednak cały czas tchnie świeżością. I znajduję? Znajduję! Aż się boję cytować, bo zaraz ktoś z kłami rzuci się na mnie, że może ja krypto-bolszewik i takie tam pomyje. Ale, ale co mi tam, skoro ten cykl ma przybliżać literaturę, to do dzieła: 

Przykład 1: Metafizyka spinozjańska to poszukiwanie miejsca człowieka w świecie, który trzeba odnaleźć, żeby móc żyć bez rozpaczy, żalu i bez fałszywej nadziei.
Przykład 2: Spór o istnienie pozaświatowego stwórcy oraz jego rolę w powstawaniu i konserwacji świata był sporem o stosunek człowieka do własnego życia, o to, czy, mówiąc słowami Marksa, "korzeniem dla człowieka jest sam człowiek". 
Przykład 3: To nie Bóg chodzi w ubraniu kapłana, to kapłan chodzi w kostiumie Boga; trzeba zdemaskować Boga jako kapłana, jako człowieka, to znaczy ujawnić jego nakazy, zakazy i wzory moralne jako wzory ludzkie. 
Przykład 4: Kontrreformacja, jeśli ma być skuteczna, jest praktyczną samokrytyką. 
Przykład 5: Zło nie jest realnością, powiadacie, zło jest nieszczęściem, przypadłością świata, czymś, co się przydarza, oczywiście, ale przydarza się po prostu (...). 
Przykład 6: Socjalizm jest sumą wartości społecznych, których realizacja narzuca się człowiekowi poszczególnemu jako moralną powinność.
Przykład 7: Gatunek ludzki nie znajduje się pod niczyją opieką (...). Czymkolwiek jest i czymkolwiek się stanie, zawdzięcza sobie; jeśli szkodę sobie wyrządzi - sam jest winien.
Przykład 8: Praktyczny wybór jest wyborem wartości, to znaczy aktem moralnym, to znaczy czymś, za co każdy z osobna ponosi własną i osobistą odpowiedzialność.
Przykład 9: Śmierć bogów jest wyzwoleniem człowieka (...).
Przykład 10: Najtrudniejszy jest pierwszy krok - pozostałe przychodzą bez bólu (...).
 
"Wielkość człowieka określa sie przez rozum, ale rozum własną wielkość ustanawia wtedy, gdy ogłosi i uzna własną znikomość (...)" -  tym razem nie L. Kołakowski, ale B. Pascal. Mamy zatem kolejny kierunek, jakim podążył bohater monografii. Wielu z nas przecież czerpała z mądrości francuskiego myśliciela (patrz odc. 121 cyklu "Myśli  wygrzebanych"). Dorzućmy zatem jeszcze coś od Kołakowskiego: "Głównym problemem każdego badania filozoficznego jest człowiek, jego zachowanie i wiedza o sobie". Można-że polemizować z taką tezą? Ja - nie potrafię. Cała ta książka jest jedną polemiką z myślą Bohatera, tym co jego kształtowało. Myśl wielkiego Erazma! Naprawdę H. Czyżewski wykonał dla nas... zadanie domowe. Mamy panoramę kształtowania się nowego świata. Chcąc dotrzeć do wielu wykorzystanych tu treści musielibyśmy się potrudzić. Udałoby się nam to? Bardzo wątpię. Ilu z nas słyszało o D. Camphuysenie, Galenusie czy J. Bredenburgu? Nie myślę o adeptach filozofii. W jakiej epoce działali, tworzyli, odważyli się być mądrymi? Pytanie godne dla telewizyjnych teleturniejów. A stosunek do filozofa ze strony... Stanisława Lema? To nie żart.
Zostawiam Czytelników z tezą, która zmusza po raz kolejny do myślenia: 
 
"NASZĄ KULTURĘ UTRZYMUJE PRZY ŻYCIU 
RACZEJ KONFLIKT WARTOŚCI NIŻ ICH HARMONIA".

Brak komentarzy: