środa, maja 18, 2022

Przeczytania odcinek 441: Marcin Król "Do nielicznego grona szczęśliwych" (Iskry)

Mea culpa! Mea culpa! Mea culpa! - ile mogę wznosić kułak i uderzać nim w pierś cherlawą. Mogłem-że zapomnieć o "Do nielicznego grona szczęśliwych" profesora Marcina Króla (1944-2020), jakie wydały Iskry? Byłem przekonany, że po prostu w swej dobroci pożyczyłem i bezpowrotnie straciłem możność obcowania z tymi felietonami. A tu niespodzianka! Pracując nad poprzednim odcinkiem cyklu okazało się, że strata nie była żadną stratą, ale moją nieuwagą!...
Dość tego chłostania się. Skoro tyle było czekania, to pora uporać się i oddać pole temu, co zostawił nam pan profesor Marcin Król, który przecież już w tym cyklu zaistniał! Tym razem nie było otwierania na chybił trafił, tym bardziej wyciągam spostrzeżenie, które po 24 lutego nabrało innego wymiaru: "Musimy walczyć o terytorium, na którym możemy uprawiać kulturę. O ile nie nastąpi fizyczny koniec świata, kultura wysoka przetrwa wszystko, bo jest odporna i zawsze znajdzie odbiorców (zapewne na razie bardzo nielicznych"
Ciekaw jestem czy, gdybym wziął się do czytania kilka tygodni temu te słowa stawiałbym również na pierwszym miejscu? Nie ucieknę od podobnego stawiania pytań. 24 lutego 2022 r. zburzył pewien porządek i ład. Agresja W. Putina w Ukrainie pcha świat, cywilizację, kulturę na skraj przepaści. Tym bardziej trzeba się spieszyć z pisaniem, bo nie wiadomo, jak zbrodniarz XXI w. pchnie machinę swej zbrodniczej polityki.
Zatem stawiam tezę, że "Do nielicznego grona szczęśliwych" wpisuje się w czas tu i teraz rozgrywany? Bez dwóch zdań. Tym bardziej cytuję tu m. in. tak: "Przyszłości nie tylko nie znamy, ale przede wszystkim na podstawie obecnej koniunktury nic nie potrafimy przewidzieć. Brak wyrazistości sprawa, że także intelektualnie jesteśmy bezradni, czy raczej mamy poczucie bezradności". Nieaktualne! - wrzeszczy ten i ów. A ja powiem: nieprawda! Bo intelekt wobec barbarzyństwa posunięć choćby Kremla jest bezradny. My jesteśmy bezradni! Temu cytowaniu chyba nikt nie zarzuci nieaktualności: "Politycy nauczyli się manipulować emocjami, ale dysponują tylko ograniczoną wiedzą techniczną i pragmatyczną. I posługują się niemal wyłącznie emocjami negatywnymi lub odwołują się do poczucia bezpieczeństwa i stabilności"
Zaraz zacznę wydłubywać, jak pestki granatu to, co mnie spotyka na skromnych stu i niespełna czterdziestu stroniczkach. Wiem, że tak po prostu być musi. Nie mogę nad każdą tezą Autora zatrzymać się i odpływać, bo tak mi sie podobają, bo do mnie trafiają. To ta pewna łatwizna, którą wielu widzi w moim książek tu opisywaniu. Ale to nigdy nie jest prostość! Bo skupiam się na szczególe, a umyka mi synteza. Ale moim celem jest wciąż naiwne pragnienie, aby zarzucić przynętę na każdego kto dostrzeże "Do nielicznego grona szczęśliwców". Bo to przecież nie jakieś tomiszcze, cegła, którą siłą rzeczy widzimy na półce, a jeszcze gdy trafi pod zapis felietony filozoficzne, to może zniechęcić lub zgoła przestraszyć? A może/powinno stać się inaczej: potraktujmy tę książkę jako zaproszenie do tego (dla wielu) hermetycznego świata.
Pewnie, że patrzę w tę książkę, jaki belfer historii i ona mnie dopada, i o niej wypisuję. Niech mi  będzie darowane, ale część odpowiedzialności jest jak najbardziej po stronie Autora, bo to jego pisanie. Ja z tego robię wypisy. A to mnie usprawiedliwia. Nawet gdy zaburzam chronologię pisanego tekstu/felietonu. To swoista moja zabawa z dziełem prof. Marcina Króla. Zatem...
  • Kiedy pamięć stanowiła formę przechowywania zarówno wydarzeń historycznych, jak i przeszłości domowej, trzeba było sobie stale opowiadać, jak to niegdyś było.
  • Niewątpliwie słabnie pamięć jednostek, a wskutek tego także pamięć zbiorowa.
  • Jedni się wstydzą pamiętać lub wspominać, inni mają to za zajęcie zbyteczne.
  • Nie ma wątpliwości, że rewolucje miały początki we wspólnotach jakby wyjętych z czasu, istniejących poza czasem. 
  • Kto nie żył w okresie rewolucyjnej, temu nie da się wytłumaczyć, wyjaśnić, opisać tego stanu i faktu, że było zerwanie ciągłości.
  • Można opisać świat rewolucji, ale nie można przeżyć jej jeszcze raz. Pamięć jest tu bezradna.
  • Podróż w nieznane jest pociągająca dla tych, którzy mają dość odwagi, by odrzucić pamięć i tradycję, lub też są zbyt leniwi, by znać tradycję.
  • W trakcie rewolucji francuskiej myśliciele Oświecenia zostają zapomniani lub znane są tylko ich nazwiska, jak Rousseau, ale nie ich poglądy. 
  • Postpolityka czy postprawda, by nie mnożyć przykładów, to obecnie tylko nowe słowa, ale idee są znane od dawna.
  • Nadzieja na całkowity koniec historii cechuje się tym, że ów koniec ma przyjść z zewnątrz.
"Nic dziwnego, że politycy, którzy oferują zmianę, muszą kłamać, stwarzać świat wyobrażony, w stosunku do którego rzekomo dokonują zmiany" - jakże trafnie brzmi to zdanie w kontekście tego, co prawi i sprawiedliwi uczynili z 10 kwietnia 2010 r. Manipulacja! Brak dowodów! Nic to jednak nie przeszkadza lżyć innych i pluć z mównicy sejmowej jedynie prawemu i jedynie sprawiedliwem zbawcy Ojczyzny, że zabili mu brata i są kanaliami. Nikt z tych plwaczy nie rozumuje, jaki kłopot sprawia... nauczycielom, którzy potem na swoich lekcjach zmagają się z problemem wyjaśniania gdzie tak naprawdę leży prawda i kto ma rację. Przecież jeszcze kilka tygodni temu, ci z moich uczniów, którzy podnosili kwestię "zamachu w Smoleńsku" oburzali się, gdy mówiłem o politycznym bandytyzmie W. Putina. 
"Człowiek to stworzenie afektywne. Owszem, bywa także racjonalny w swoim postępowaniu, ale emocje odgrywają ogromną rolę w życiu publicznym. Emocje pozytywne także, chociaż, jak dobrze wiadomo, emocje negatywne łatwiej wzbudzić" - i na tym płyną politycy po każdej stronie granicy. Wymieniać ich nie muszę. nie chciałbym nikomu swoim pisaniem robić darmowej reklamy. Starczy brzdąknąć na emocjonalnej strunie negatywności, opluć tego lub tamtą - i poklask gotowy, a słupki poparci suną ku górze bez względu na charakter osobników. "Politycy nauczyli się manipulować emocjami, ale dysponują tylko ograniczoną wiedzą techniczną i pragmatyczną" - trochę mnie ta teza... uspokoiła. 
  • Klasa średnia zawsze była elementem stabilizującym życie publiczne i miała silne poczucie ciągłości.
  • Chcielibyśmy, żeby ludzie autentycznie współpracowali ze sobą, żeby to obywatele naprawdę rządzili i żeby na świecie panował pokój.
  • Chcemy zmiany, która jest niemożliwa i w dodatku - wiemy, że jest niemożliwa. 
  • Wszystkie bez wyjątku marzenia mesjanistyczne mają charakter utopijny. 
  • Wojny religijne to także wielka nowość i wielka zmiana w Europie.
  • To Oświecenie czyni z postępu i wzrostu bóstwa nowoczesnego życia publicznego.
  • Wszelkie próby interpretacji poglądów Trumpa, Kaczyńskiego czy Erdoğana doprowadzają nas do intelektualnej rozpaczy.
  • Nie dajmy się zwieść populistom, narodowcom czy marnej lewicy.
  • Historia idei to szkoła szukania na podstawie tego, co już było. Dlatego jest to historia, a nie tylko filozofia. 
  • Szczęście w ogóle nie było obecne wśród naczelnych wartości.
"W długiej historii Europy trwała walka o wolność, a teraz, kiedy nią - w znacznej mierze - dysponujemy, nie odważamy się zapytać o jej sens i konsekwencje" - po 24 lutego zastanawiamy się całkiem realnie na ile jej mamy i czy sojusznicze gwarancje upewniają się, że kremlowski zbrodniarz wojenny. Kiedy dochodzimy do rozważań na temat szczęścia dostajemy chyba po głowie lub łapach: "W ostatnich dekadach już nie ma wątpliwości. Szczęście to pieniądze". Smutne. Prawdziwe. Stawia nas przed dopytywaniem, jak to jest z nami, dookoła nas.
Imponuje mi otwartość niektórych wypowiedzi Autora: "Nigdy nie przestaniemy protestować przeciwko nierówności i walczyć o zmniejszenie jej rozmiarów. Kto sądzi inaczej, jest zwyczajną świnią".  Szczere aż do bólu. Zaraz mi się przypomina motto, jakim Victor Hugo otwierał swą wiekopomną powieść: "Nędzników / Les Misérables". Dalej jest tylko ciekawiej: "Jednak elementarny odruch ku równości jako warunkowi wolności (a nie odwrotnie) pozostał i nigdy nie minie"
  • Interpretacja prawa jest wyłącznie kwestią logiki, a nie polityki.
  • Musimy zapytać: czy na pewno chcemy demokracji, czy jesteśmy w jej obronie gotowi oddać życie?
  • Historia ostatnich dwustu lat to dzieje nieustających, głębokich zmian.
  • Bieda jest skandalem, a nędza potwarzą dla społeczności, w której się zdarza. 
  • Dziwaczne jest bowiem to, że aby osiągnąć równość trzeba uciec przed społeczeństwem.
  • Społeczeństwo nie może w całości uciec przed samym sobą.
  • Dziwak to przedmiot podziwu, a nie irytacji.
  • Dwie wielkie propozycje świata równości, które są wciąż obecne, to chrześcijaństwo oraz liberalny utylitaryzm (podkreślam z całą mocą - nie liberalizm jako taki).
  • ...doznawanie przyjemności polega w znacznej mierze na unikaniu nieprzyjemności. 
  • Dążymy do wolności, żeby zrealizować przyjemności.
Czytanie pana Profesora dodaje mi skrzydeł. Myślałem, że to ze mną jest jakoś inaczej. Wpadam na bliską mi myśl, kiedy czytam o niechętnej  akceptacji nieprzyjemności: "...a o tej największej, czyli śmierci - staramy się w ogóle nie myśleć. Świadczy o tym na przykład używanie idiotycznego słowa «odszedł». Gdzie odszedł? Umarł i już. I my też umrzemy". Też mnie to razi i na swój sposób śmieszy. Z nekrologów zniknęły słowa: zmarł, umarł, skonał, zginął. Chwilami dostajemy zimnym kubłem wody na nasze odbieranie człowieczeństwa! To, co zostało napisane o powolnej zmianie stosunku do inności, wyglądu, cierpienia, kalectwa. Jak podoba się to sformułowanie: "Ani etyka, ani religia, ani historia nie mają nic do powiedzenia, kiedy możemy kupić nowy samochód". Jest coś na czasie, bo o imigracji! To o niej stoi napisane: "Intelektualnie jesteśmy więc w sprawie nierówności bezradni". Przepisuję to zdanie, kiedy polsko-ukraińską granicę przekroczyło już przeszło 2 000 000 uchodźców z ogarniętej putinowską wojny Ukrainy! 
  • Z moją wolnością, a także z moimi przyjemnościami, jestem całkowicie sam.
  • Właśnie demokracja stwarza okoliczności, kiedy to ilość góruje nad jakością.
  • Zawsze było wiadomo, że rola wybitnych ludzi w polityce jest ważna.
  • Wielkie dzieła [...] powstają tylko w czasach wielkiego zamętu i wielkich sporów.
  • Historia to dzieje ducha, czyli dzieje kultury, które mają charakter ciągły.
  • Nie wiemy, czy Szekspir czytał Dantego, ale wiemy, że Stendhal czytał Szekspira, a Tołstoj Stendhala.
  • Bez bohatera - Lecha Wałęsy - nie byłoby zwycięstwa "Solidarności".
  • Ilości nie ma bez krzyku.
  • ...wydarzenia w Polsce w 1980 roku pokazały, że dopiero ilość powoduje zmianę. Ilość i  jakość czynią bohatera.
  • Wulgaryzacja i -szerzej mówiąc - dewastacja języka literackiego ma poważniejsze konsekwencje dla kultury niż zwykliśmy sądzić.
  • ...ludomania, popularna w wieku XIX i także obecnie, wynika z rozpaczliwego poszukiwania zakorzenienia, oraz instrukcji, co robić.
Trudno przejść nad wieloma myślami Autora. Ciekawe, ale nieomal od ręki wiem co i komu wysłałbym na okoliczność życzeń nadchodzącej Wielkanocy AD 2022, np. "Czasy stabilizacji niszczą bohaterów, nie mają dla nich ani śladu podziwu". Zwykłem zestawiać dwie indywidualności czynu: Giuseppe Mazziniego i... Antoniego Macierewicza. Szokująca analogia? A dlaczego? Jeden dał się poznać, jako uczestnik Risorgimento, drugi działacz KOR-u. Obaj mieli ogromny wkład do tworzenia swoich wolnych i niepodległych państw. Jak odnajdywali się w wolności? Ano kiepsko! Ciągła konspiracja zniszczyła w nich myślenie w realiach pokojowych. Szukanie wrogów, haków, przekonywanie o stanie oblężenia! Oto czas stabilizacji, a oni dalej by chcieli na barykady! Nie mają tak naprawdę z kim ich sypać. Proszę sięgnąć po Jacoba Burchardta. Tytuł dzieła pada:  "Kultura odrodzenia we Włoszech". Miłośnicy renesansu zapewne posiadają swój volumen. Mam i ja. Trzeba oddać, że sporo miejsca pan Profesor poświęcił temu szwajcarskiemu historykowi, cytuje też obficie, jak na niedużość swej książki. 
"Tylko nieliczni intelektualiści potrafią dostrzec i docenić bohatera, kiedy on się pojawia" - odnosi się ta teza m. in. do Lecha Wałęsy. Oj zagotuje się w gardziołkach oponentów. Zawsze tak jest, gdy ktoś chciał zza figury kierować,nią, a ona okazała się sprytniejsza i wywinęła z zastawionych sideł. "To dopiero przywódca-bohater nada buntowi czy rewolucji radykalnej intencji zmiany, nada kształt i program" -  proszę spróbować się z tym nie zgodzić. nie da się. "...marny bohater potrafi tylko krzyczeć i krzykiem przyciągnie ilość, a potem wyjdzie na jaw pustka" - kolejna podpowiedź. Historia pełna jest takich krzykaczy. Upadek sromotny. Autor sięgnął po porównanie z najwyższej półki rewolucyjnej: Danton i Robespierre. Jest i Sierpień '80! Nie spodziewałem się tu spotkać Maurycego Mochnackiego czy Klemensa Metternicha. A są! Tak, jak często cytowana Hannah Arendt. Wyrywam zdanie z kontekstu: "Dama z łasiczką to tylko baba ze szczurem". Co nam roi się w głowie?
  • Pamięć może tkwić w naszych oczach, w naszym sercu, ale przede wszystkim tkwi w języku. 
  • Inteligencja bardzo często zapominała o swojej krytycznej i autokrytycznej roli i na skutek tego przestawała być potrzebna.
  • Śmieszny to widok, jak dorośli ludzie opowiadają dorosłym ludziom bajki o Piłsudskim czy Dmowskim, o żołnierzach wyklętych czy o "narodzie jako całości".
  • Antysemityzm nie był nowością. nowością stało się wykorzystanie go w demokratycznej walce ow ładzę. 
  • Nic w dziejach nie jest nieuchronne. Gdybyśmy w to uwierzyli, to leżelibyśmy na trawie, patrzyli na chmury i sączyli piwo.
  • Stendhal i sto lat później Tomasz Mann pokażą jednostkę rozdartą między światem burżuazji, administracji, wojny i kariery a miłością i pięknem.
  • Niewątpliwie jednak około 1930 roku w Europie panuje wyjątkowo ponura atmosfera. Atmosfera pustki, nudy i beznadziejności.
  • Churchill należał do bohaterów. Nie podejmował walki z Hitlerem jako wrogiem, lecz jako diabłem.
  • Mało kto pojmował, że nazizm to diabeł wcielony, a nie jeszcze jeden w dziejach przeciwnik w klasycznej wojnie.
  • Napoleon III był głupcem, co zapewne pomogło w tak swobodnym rzucaniu wyborczych obietnic.
Ciekaw jestem, co tuzy jedynie prawi i jedynie sprawiedliwi odbiorą taka tezę: "W zasadzie w normalnych okolicznościach - wbrew licznym autorom - polityka historyczna po prostu nie istnieje". Już widzę te kwasem wykrzywione miny, pomarszczone czoła. Ciekawe czy ktoś z tego grona w ogóle wie kim był śp. prof. Marcin Król?  Dalej dowiadujemy to, co chyba doskonale przerabiamy wokół różnych rocznic, które miast jednoczyć dzielą z taką furią, że zakrawa to na jakąś prowokację: "Polityka historyczna polega na lansowaniu określonego wizerunku przeszłości dla celów teraźniejszości, czyli polega na manipulowaniu przeszłością w celu narzucenia konkretnych wzorców i symboli, konkretnej wizji czasu minionego". Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości, to niech go przekona ta opinia: "Polityka historyczna zatem z zasady jest wymyślana po to, żeby teraz postrzegać wyimki z przeszłości". Proszę sprawdzić, jak wyglądało to za wielkiej rewolucji francuskiej, u Sowietów czy Hitlera, bo i na ten temat znajdziemy tu to i owo.
"W pierwszym polskim parlamencie po 1918 roku jedna trzecia posłów albo w ogóle nie umiała czytać i pisać, albo ledwie. Samo w sobie nie byłoby to nieszczęściem, ale łatwość, z jaką posłowie padali łupem politycznych manipulatorów już nieszczęściem była" - zaskakująca prawda? Szczególnie ta zawarta w pierwszym zdaniu.  To, co przeczytamy o zainteresowaniu sowiecką Rosją, Włochami czasów Mussoliniego czy III Rzeszą Hitlera dziwi jeszcze po latach? Chyba wkradł się błąd w narrację, bo czytamy o marzeniu lorda Edwarda Halifaxa z 1937 r.: "...by zobaczyć, jak ulicami Londynu jedzie kareta z królem Jerzym V i Hitlerem". Tylko, że Jego Królewska Mość zmarł 20 stycznia 1936 r. Rozważania na temat nazizmu - cenne. Fascynacja Hitlerem - też. 
"Trzeba bronić tego, co jest, bo nie wiadomo, co będzie, jak będzie coś innego niż to, co jest" - prawda, jakie ładne sformułowanie? Dla takich warto czytać. Chcę to pisanie zamknąć zdjęciem. Wyjątkowym: pana profesora Marcina Króla! "Też mi sensacja" - wykrzywi usta adwersarz. Ale to ja je zrobiłem w 2020 . Z ekranu telewizora, audycji "Fakty po faktach" (TVN). 



"SIŁA [...] WYPYCHA ROZMOWĘ. 
NIE DA SIĘ ROZMAWIAĆ W SYTUACJI, 
KIEDY NIE MA STRON, 
KTÓRE BY REPREZENTOWAŁY 
PRZEWIDYWANE I BLIŻEJ OPISANE STANOWISKA".

3 komentarze:

  1. "Siła wypycha rozmowę"... Tak, tam gdzie kończą się argumenty, zaczyna się argument siły.
    Nic odkrywczego, wiem. A jednak zarzadzanie strachem jest niezmiennie skuteczne.
    Ludzie pełni ideałów często ulegają pragmatyzmowi. Czy to źle, chyba nie. Póki jego interesy nie ograniczają wolności pozostałym. Póki wiara we własne możliwości nie zmienia się w samouwielbienie. Póki zasięg jego interesu nie narusza szacunku dla pozostałych...
    Żyj i pozwól żyć innym!
    Proste, może naiwne, ale chcę wierzyć, że tak można.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tekst 11/10! Podpisuję się pod nim wszystkimi kończynami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję. Warto czytać podobną literaturę. Zmusza do myślenia i samokrytyki.

    OdpowiedzUsuń