poniedziałek, lutego 28, 2022

Przeczytania odcinek 434 - René Goscinny i Jean-Jacques Sempé "Skarb Mikołajka" (Znak Emotikon)

Mam problem z określeniem autorów książki. Bo wiadomo, że twórcy Mikołajka, to de facto René Goscinny i Jean-Jacques Sempé, a tu mamy adaptację dokonaną przez Emmanuelle Lepetit na podstawie książek wspomnianego duetu  i tak powstała książka "Skarb Mikołajka", w tłumaczeniu Pawła Łapińskiego, a edytorsko cudownie przygotowaną przez Wydawnictwo Znak Emotikon. A do tego mamy film! 
"Mikołajek nie wyobraża sobie życia bez swoich kolegów. Bez rogalika Alcesta, który bez przerwy je, okularów Ananiasza, który jest najlepszym uczniem w klasie, wybryków Kleofasa. No i z dala od ulubionego placu, gdzie stoi zaparkowany samochód bez kół. To najlepsze miejsce dla wygłupów" - czytamy zachęcenie na okładce.
Nie wiem do czego ma sprowadzać się moja tu rola. Jak napisałem na swoim książkowym Facebooku, pt. "Książkożerca": "Rekomendować? To jakby pisać o Homerze. Nie trzeba".  Profanacja takie zestawienie? Nie uważam. Pewnie świat dzieli się na tych, którzy znają Mikołajka, takich co go nie znają, takich co go poznać nie chcą i takich, którzy dorastają, aby przeżywać jego przygody i jego kolegów. Nie znać Rufusa, Alcesta, Gotfryda, Euzebiusza, Kleofasa, Ananiasza, Maksencjusza i samego MIKOŁAJKA, to intelektualna i rozwojowa porażka! Wiem, że są między nami tacy, co o tych chłopcach nie słyszeli? Ale to ubożuchne nasze wzrastanie. Bo Mikołajek i jego kompanioni, to jak dla innych pokoleń Tomek Sawyer & Huckleberry Finn czy Lisa, Britta, Olle, Lasse, Bosse, czyli dzieciaki z Bullerbyn, a odejście Ernesta Nemeczka... Te przygody śmieszyły, smuciły, rozjaśniały oblicza i zmuszały do płaczu. Jak w życiu. Tym prawdziwym. Jeśli nawet, tu apel do dorosłych, nie znamy tych światów, to zabierzmy do nich nasze dzieci. I to nieprawda, że jak się w dzieciństwie tam nie było, to usprawiedliwia nas przed nie zabraniem tam naszych dzieci czy wnuków.
"Miałam zaledwie dziewięć lat, kiedy mój ojciec wybrał się na drugą stronę lustra, by zabawić swoimi dowcipami anioły. Tymczasem z jego twórczości, kiedy jeszcze żył, przeczytałam tylko przygody słynnego ucznia. Tata pewnie słyszał mój śmiech..." - tak przed czytelnikami wspomina Anne Gościnny, córka pisarza.  To rekomendacja przecież kogoś kto nie tylko znał Autora, ale na gorąco odbierał, gdy powstawały kolejne przygody wesołej gromadki. Pięknie też napisała: "...dzieciństwo Goscinnego i  Sempégo jest po trochu dzieciństwem nas wszystkich: waszym, moim, naszym wspólnym". Oto! książkowa globalizacja! ile milionów dzieci, dorosłych w tej chwili sięga po tę książkę? Nie wiem. Ale wierze, że tak właśnie jest. nie powinno nas w tym gronie zabraknąć. Nie uwierzę, że nie chcemy być, jak Mikołajek: "W zasadzie Mikołajek przypominał wszystkich chłopców w swoim wieku. Wyróżniało go jednak to, że kiedy wypada jego kolej, to się nie wykręcał".
Książka do czytania, książka do oglądania! To powinna też być książka-zaproszenie, aby pójść do kina. Zamiast biletu. Masz książkę? To wchodź, siadaj i oglądaj. wiem, że tak nie jest. Szkoda. Może przy kolejnej edycji? Wpędziłbym dystrybutora w stan depresji, załamania a nawet finansowej klapy? Nie, nie chcę tego. Byłaby to jednak cudowna promocja książki i filmowej adaptacji: książka-bilet!
Ja mogę tu tylko podrzucić kilka zdań z całości. niezbyt obficie, bo może to pisanie trafi do młodszego czytelnika, któremu dorosły pokaże i powie: zobacz na blogu historycznym jest twój Mikołajek! Jest i zawsze będzie, o ile Wydawnictwo potraktuje (jak tym razem) poważnie moją prośbę.
  • Jeśli Ananiasz miał zostać członkiem paczki, musiał zapomnieć choć na chwilę o swoich bzikach prymusa. Powinien się czymś wykazać.
  • Niezwyciężeni dużo się kłócili, to fakt, ale tak naprawdę byli dobrymi kumplami.
  • Może i różnili się od siebie jak dni tygodnia, ale nikt i nic nie zdołałby ich nigdy rozdzielić.
  • Podobno po burzy zawsze wychodzi słońce, ale Mikołajek nie był pewien, czy to powiedzenia rzeczywiście się sprawdza.
  • Praca jego taty nie różniła się specjalnie od tego, co on sam robił codziennie w szkole.
Nie wiem czy obecni chłopcy, rówieśnicy w swej wyobraźni zamieniają swe ogrody czy podwórka w prerie na Dzikim Zachodzie. To już nie jest pokolenie wychowane na westernach. Może i nie jeden tata i nie jeden dziadek (nie zapominajmy o wujkach, stryjkach i ich żeńskich odpowiednikach) będzie musiał dopowiedzieć coś na ten temat. A może wydobędzie jakąś płytę CD z  filmem np. Johna Forda i obejrzą razem "Dyliżans" lub "Rio Grande". To dopiero będzie wartość dodana!
  • Dobrze, że pani nie kazała im napisać o tym, czym zajmuje się mama. Odpowiedź na takie pytanie byłaby za prosta! 
  • Mikołajek zasnął z myślą, że ma wyjątkowe życie. Życie, którego nie zamieniłby na nic innego, nawet jeśli chodziłoby o najładniejszą kolejkę elektryczną. 
  • Mikołajek nic nie rozumiał, ale postanowił klaskać ze wszystkimi.
  • Wszystkie dni Mikołajka były cudowne!
  • Nie można było się dziwić: kiedy człowiek dowiaduje się, że jego najlepszy kumpel wyjeżdża zamieszkać na drugim krańcu Ziemi, to trudno mu się zainteresować jakimiś antykami.
Za kilka miesięcy kończę 59. lat. Mam już wnuki, Jerzyka i Grzesia. Będę im czytał Mikołajka. Jerzyk sam to może robić. Nie potrzebuje już mojej pomocy. Napiszę coś, co może zaskoczyć: są chwile, że wracam do książek dzieciństwa. Bez względu czy jest to M. Twain, A. Bahdaj czy A. Lindgren, to dla mnie swoista odtrutka od... historii, tej poważnej, tej mrożącej krew żyłach, pełnej huku armat i rżenia koni, ludzkich triumfów i klęsk. Zatem idźmy przez życie z zawołaniem: "CZYTAMY MIKOŁAJKA POD WSZYSTKIMI SZEROKOŚCIAMI I DŁUGOŚCIAMI GEOGRAFICZNYMI ŚWIATA!".

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.