piątek, października 28, 2022

Myśli wygrzebane - 130 - Leopold Tyrmand

Od chwili, kiedy wziąłem do ręki "Dziennik 1954" Leopolda Tyrmanda wiadome było, że na "Przeczytaniu" się nie skończy. Ten zapis też nie wyczerpie tego, co padło ofiarą mego oka, spostrzegawczości i ołówka. Wracam do książki. Wiem, że i tym razem zostanie niedosyt, bo przecież nie przerzucę tu całej tej niezwykłej książki. Zresztą "Myśli wygrzebane" nie są pomyślane, jako metodyczne wygrzebywanie każdego ważnego zdania. Tego się po prostu nie da zrobić. 
"Na zaciekawione pytanie jak ją traktuję, odparła bez zająknienia, że jak uliczną dziewkę, po czym łkała dalej, że ona ma dosyć, że nie wie,  po co w tym wszystkim tkwi, lecz że inaczej nie może, bo miłość i tak dalej" - to o Bognie. I to rozczaruję: nie będzie więcej słowa o Bognie. Prędzej zawieruszy się tu Kisielewski, Kałużyński czy Herbert. A i na to nie daję gwarancji. Tak, tym samym zdradzam, jak wiele mieści owych blisko czterysta stron "Dziennika 1954". Chwilami (i to powinno tu wyjść, jak szydło z worka lub z... wypadku) odkrywane treści są po prostu oskarżeniem wobec epoki, w której L. Tyrmand żył, wobec ludzi, którzy go otaczali i życie czynili nieznośnym. "Jak Bogna?" - dopyta ten, kto nie czytał. Bogna, to oddzielny temat i warta oddzielnego pisania. Tak wpisać się w pamięć, jak chce to Tyrmand: "Idąc otwierała szpaler spojrzeń, i ja to lubię".
Zatem zaczynam zmaganie, czyli wybieranie, pozostawianie, omijanie, co i tak dopadłem wzrokiem i ołówkiem. Trudno. Kaleczę pamięć po Tyrmandzie? A mi się wydaje, że przywracam Go innym, którzy jak ja po raz pierwszy stykają z Jego prozą. Tą specyficznie osobistą, bo intymną, bo dziennikową (nie mylić z dziennikarską). Lepiej późno, niż nigdy. Czas poświąteczny, nadchodzący Nowy Rok świetnie nadają się na czas refleksji.
  • ...życie nie kończy się, dopóki się nie skończy, wiedzieli o tym dobrze starzy Grecy wymyślając tragedię. 
  • Biegnący czas uczył mnie mych własnych naiwności i omylności.
  • Nie lubię ani nie cenię tych przez wszystkich kochanych, podziwianych, uznanych za świętych, najlepszych, niepokalanych, tych pochylających się nad każdym ptaszkiem i wyrozumiałych dla każdego drania, tych, co wszyscy szanują i cieszą się nimi.
  • Łobuzów i głupców nie trzyma się za nogi ani sumienie, ani myśl.
  • Ponure i bolesne jest to, że po latach łajdacy i durnie dochodzą do przyzwoitości i rozsądku nie walcząc o nic i nie poświęcając niczego - jedynie wymykając się się konfrontacjom ze złem aż do czasu, gdy słuszność i uczciwość zwyciężą same, przy pomocy historii lub tylko mody.
  • Nigdy nie przepadałem za Proustem, ale rozumiem, że można się nim żywić.
  • Warszawa jest dla mnie składnica znajomych: mam ich tu potężny zapas, ze wszystkich środowisk; na takim balu znam chyba połowę zawartości ścian.
  • Nigdy nie wstydziłem się próżności, ani przed innymi, ani przed sobą.
  • Niech beznadzieja nie gasi nadziei.
  • Łatwiej pomyśleć niż uwierzyć.
  • ...w Polsce nie ma takich, co nie wierzą zupełnie, nawet w stowarzyszeniach ateistów.
  • Przeczytałem w "Trybunie Ludu", że Hohenzollernowie i Habsburgowie upadli w wyniku rewolucji październikowej. Niby drobiazg,a cieszy.
Nie zapominajmy, to rok 1954. Stąd i pierwszy dopatrzony cytat/motto: "Trapiło mnie, że osądzałem, być może, bezwzględnie, nawet okrutnie, ludzi, którzy z latami okazywali się różni od swych psychomoralnych wizerunków w 1954". Kto ulegnie urokowi narracji Tyrmanda - już jest zgubiony! Bo od "Dziennika 1954" naprawdę trudno się oderwać. Dla mniej wyrobionego czytelniczo czy historycznie czytelnika mogłyby pojawić się... przypisy. W końcu rośnie pokolenie, dla którego AD 1954, to jak dla mnie cara batiuszki Mikołaja czy kaisera Wilusia. "Przesada!" - odezwie się vetujący głos oportunisty. Nie, proszę pana. Wiem, co piszę. Znam to z autopsji. Od prawie czterdziestu lat uczę. Proszę zapytać o J. Cyrankiewicza czy nawet W. Gomułkę.
  • Z zadowoleniem nienawidziłem komunistów.
  • Przyjedzie taki z Krakowa, zobaczy w Warszawie coś z Zachodu i wydaje mu się, że to i koniec, i początek.
  • Nowi, naiwni pozytywiści, wyrośli na nowym układzie politycznym po drugiej światówce.
  • Istotnie, po pięciu latach komunizmu w Polsce już trochę widać, że Kapitał i Trędowata to wcale nie tak różne rzeczy, zaś losy idei i dziewic coś mają wspólnego. 
  • Po upadku "Tygodnika Powszechnego" Turowicza kopano rozgłośnie i na pokaz, wiadomo, redaktor naczelny, należy mu się więcej. 
  • W demokracjach elity współżyją, konkurują, zwalczają się, lecz w zasadzie ich wpływy są zrównoważone.
  • Każdy dziś chce być Humphrey Bogart lub Jean Gabin.
  • Gdyby można było sobie wybrać, chciałbym być poetą mądrości delikatnych i utylitarnych. 
  • Nic nie wprawia mnie w gorszą pasję niż atak na schludność mojej posadzki [...].
  • Marnowanie życie jest mało pociągającym zajęciem, lecz obudzona świadomość, przypuszczenie, że motorem marnowania jest głupota, jest nie do zniesienia. 
  • Nie ma przyjaźni bez szacunku: Kisiel mierzi mnie często, lecz nigdy nie przestałem go szanować. 
  • Czyżby tylko Dostojewski wiedział coś o życiu?
Kiedy sięgnąłem raz jeszcze po ten dziennik, założyłem, że to będzie część 1. Nie wiem, kiedy powstanie część 2, 3 czy nawet 8? "Dziennik 1954", to naprawdę kopalnie bezcenności. Powtarzam się? Nic to! Sam o swoim pisaniu napisał: "Ja chcę zawrzeć w dzienniku siebie samego wmontowanego w moje społeczeństwo i w moją epokę: mimo że samo życie czyni ze mnie antagonistyczny podmiot, wcale nie palę się do wyjątkowości. Potrzebna mi jak gwóźdź w bucie. Więc kiwam ołówkiem wieczorami, ażeby zaprzeczyć temu co jest, mimo że tak bardzi wolałbym być sceptycznie uśmiechniętym profitantem". Tak, cytowałem w "Przeczytaniach", w odcinku 423. Utrwalam, przypominam, nie pozwalam zakurzyć tego, co naprawdę ważne. "Więc jestem smutny i łykam proszki" - też cenna uwaga i zapis. Dopada i mnie, choć bez proszków...
  • Ale wątroba to nie gentleman, powiedział kiedyś Zbyszek Herbert i chyba miał rację. On się na tym zna. 
  • Broszkiewicz mnie nudzi, ale go lubię. Służy pokornie komunistom, ale wygląda na to, że poza karierą, w głowie ma tylko dziwki i chędożenie.
  • Tak się upozowałem na stłamszonego i zapoznanego przez rewolucję, dziejowy moment, moje społeczeństwo, a nawet samego siebie, że sam nie mogę się rozpoznać. Już chyba nigdy z tym nie dojdę do ładu. 
  • Dlaczego nie mogę napisać, wydać, ogłosić?
  • Zakaz jest plazmą komunizmu, jest tym, czym system pulsuje, oddycha, co wchłania, czym się żywi.
  • Marksizm-leninizm chroniony przez urzędy bezpieczeństwa, skazał myśl na eliminację, dopóki dogmat stanie się mentalnością. 
  • Opór sam w sobie jest na pewno źródłem jakichś satysfakcji, w tym Sartre się nie myli.
  • Rzecz jasna, zawsze mogę bronić siebie przed sobą, tego mi nikt nie zabierze. 
  • Z natury jestem optymistą, a także ze świadomego rozeznania i wyboru, albowiem optymizm jest trudniejszy.
  • Nie sztuką jest być pesymistą, uniwersalność gówna jest rzeczą najłatwiejszą do zauważenia, prawdziwym honorem jest umieć zaprzeczyć wszechpotężnemu doświadczeniu. 
  • ...mądrość, potęga i zwycięstwa nad przyrodą w końcu obracają się przeciw ludziom, dobroć nigdy; wobec czego zafrapowało mnie pytanie: dla kogo byłem dobry?
  • Historia uczy, że wiki ciemnoty mogą trwać długo, ale w końcu ustąpić muszą zwykłemu puknięciu się w czoło.
Obserwując AD 2021 zachodzę w głowę czy nie pitraszą nam tu powtórki z historii? Nikczemność buduje nam nowy wspanialszy świat (czytaj: ład).  Nie trzeba barykad, aby przekonać się o upadku szkodliwej idei. Nie jeden tyran, imperium, samozachwyt upadł pod brzemieniem gospodarczej nieudolności. Można propagandowo budować lepszy świat (czytaj: ład), ale że w sakiewce mnie zostaje, a koszyk w sklepie coraz chudszy, to chyba byle osioł zauważa. Tak myślę.
  • Korotyński to redaktor "Życia Warszawy", zawodowy bezpartyjny komunista, poseł na Sejm, cymbał, tchórz i wazeliniarz o błękitnych oczętach przygłupa, sprzedający swe przedwojenne proweniencje Bermanowi i Zambrowskiemu, dobrym kupcom.  
  • Moje życie jest życiem bez komfortu.
  • Gdybym zgodził się sprzedać reżymowej propagandzie choć część mych profesjonalnych możliwości, zachowując, jak marrani, prawdę w sobie dla siebie, znalazłoby się auto i mieszkanie ze służącą.
  • Nie znoszę nudy i psychicznych mdłości, zaś nadmiar wiar nuży.
  • Luksus jest najcenniejszą specyfiką mej egzystencji. 
  • Nie można wymagać od człowieka, aby porzucił rozum, a zarazem posługiwał się nim.
  • Jestem człowiekiem o zdrowych zmysłach i prawidłowo naregulowanym poczuciu humoru i nie mam zamiaru zachowywać się w życiu jak ktoś, z kogo siłą robi się błazna.
  • Komuniści zniszczyli tu dawną, rdzenną, obrastającą od wielu lat w tradycję strukturę i chcą zastąpić ją automatycznie strukturą sowiecką. Nie wychodzi.
  • Nie znam przyjemniejszych i mniej sensownych zabaw z samym sobą niż takie mamiące igraszki myśli i uczuć wieczorową porą. 
  • Zygmunt Kałużyński jest mocno zbudowanym brunetem o twarzy rozradowanego szympansa.
  • W antycywilizacji, nawet najmocniejsze ułatwienie czy udogodnienie może być dyskontowane pośród fanfar, staje się osiągnięciem na miarę historii.
  • Naród polski nie Kant, subtelnością rozumowania nikt go jeszcze nie wzruszył.
48. Tyle jest tych cytowań przy kropce. Dotarłem raptem do strony 66 "Dziennika 1954". Piszę o tym, aby za dni kilka widzieć, gdzie mi zacząć ciąg dalszy. Bo, że taki przede mną, to jak 2+2=4. Cud, że "Dziennik 1954" jest w moim księgozbiorze. Tylko patrzeć, jak zaczną ładować nam do głów komunały jakiś niedouków, dla których Napoleon to satanista i należałoby się pozbyć z hymnu. Tylko patrzeć, jak zaczną nas rozliczać z naszych przeczytań. Tylko patrzeć, jak po mieszkaniach zaczną myszkować różni sygnaliści i uprzejmie donosić, że czytamy nie to, co nakazuje kanon prawy i zawsze sprawiedliwy. Kiedy czyta się tekst sprzed blisko siedemdziesięciu laty ma się nieodparte wrażenie, że historia (czytaj: ładownicy) skazuje nas na powtórkę z autorytaryzmu? Zatem czytajmy Tyrmanda póki możemy, póki to nie jest jeszcze przestępstwem. "Jaja sobie pan robisz?!" - obruszą się tamci. Nie, ja po prostu robię pożytek z rozumu...

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.