niedziela, czerwca 27, 2021
Wakacyjne powroty... - odsłona 1 - Gibraltarskie niewiadome
Wakacje 2021 r. przed nami. Dziwnie się ten rok plecie. Postanowiłem w ten czas wakacyjny... przypomnieć kilka(-naście) tekstów, jakie pojawiły się na blogu od czasu jego powstania. Nie wierzę, że każdy pilnie studiuje zakamarki blogu. Dlatego postanowiłem stworzyć "Wakacyjne powroty". Mam nadzieję, że nie osłabi to mocy mojej pracy. Bardzo poważnie i uczciwie traktuję moich odbiorców. Wiem, że Autorzy niektórych blogów robią sobie wolne na czas wakacji. Zobaczę. Może to będzie tylko lipiec? A może pociągnę cykl do 31 sierpnia?
Raz jeszcze wykorzystane tekst częściowo zmodyfikuję, ograniczę ilość wykorzystanej ikonografii. Będą to tylko zdjęcia domeny publicznej lub moje własne fotografie. O ile tekst będzie zupełną nie nowością, to nie opatrzę go tytułem "Wakacyjne powroty...". Czyli jak widać zastrzegam, że nowości na pewno będą. Bo być muszą. Zaczynam tekstem "Gibraltarskie niewiadome"*.
Nie, nie będę tu uprawiał historii
domyśleń, wróżenia z fusów, stawiania kolejnej niesprawdzalnej hipotezy!
Staję wręcz bezbronny wobec tragicznego faktu: LXX lat temu zginął premier Rządu Polskiego na Uchodźstwie, Naczelny Wódz, generał broni Władysław Sikorski! Samolot, którym leciał z Gibraltaru runął
do Morza Śródziemnego zaraz po starcie. Zginęli wszyscy pasażerowie!
Uratował się tylko czeski pilot? Jedno, co mnie niepokoi, to wyłowienie
ciała Generała w samej bieliźnie. Jak to, pan po 60-tce wsiada do
samolotu, rozbiera się "do rosołu" i... Wszystko w ekspresowym tempie?
Już się rodzą znaki zapytania. Nie chcę ich mnożyć! To do niczego nie
prowadzi. Jak wielu zapewne czekałem na rok 1993. Naiwnie wierzyłem, że
Anglicy otworzą swoje archiwa i... oliwa na wierzch wypłynie. Raz na
zawsze utną się spekulacje i wymysły. A tu... niespodzianka! Przedłużono
karencję tajności o kolejne półwiecze? Jeśli nawet dotrwam do 2043 r.,
to na ile 80-latka jeszcze to w ogóle będzie interesować? Dlaczego
sojusznicy czasu wojny tak postąpili? co się kryje w archiwach w
Londynie? jaka prawda cały czas jest niebezpieczna? Sypią się kolejne
znaki zapytania! Powinny być podparte wykrzyknikami!
Jedno nie ulega wątpliwości: zginął
człowiek znaczący, ważny, nie twierdzę, że nie kontrowersyjny. Przy
okazji tak ponurej rocznicy (nie zapominajmy, że kilka dni wcześniej, 30 czerwca aresztowano w Warszawie generała Stefana "Grota" Roweckiego)
nie godzi się czynić rachunków z duchem Generała. Jako historyk wiem,
że każdy fakt musi być podparty rzetelną kwerendą naukową, krytyczną
analizą źródeł - a tego zrobić nie możemy, bo ich nie mamy! Czy mieć
będziemy? A mnie skąd o tym wiedzieć? I kolejne znaki zapytania.
Miejsce generała W. Sikorskiego w naszej historii jest niepodważalne.
Jego pochówek na Wawelu, to słusznie podjęta decyzja i narodowe zadość
uczynienie dla tego, co zrobił. Jednego nie można odmówić Generałowi:
dzięki Niemu kilkadziesiąt tysięcy naszych rodaków opuściło sowieckie
mordownie NKWD, łagry, Sybir, Kazachstan! Jakkolwiek oceniany był przez
współczesnych traktat Sikorski-Majski, to wydostanie tych wszystkich
ludzi z radzieckiego piekła już stało się powodem, aby pisać o generale
Sikorskim z czcią i szacunkiem!
"Przez chwilę panowała grobowa cisza, przerywana jedynie głębokimi
westchnieniami, ten i ów ukradkiem ocierał łzy cisnące się do oczu, i
dopiero po kilku minutach długich jak wieczność posypały się pytania,
skierowane do zwiastuna tragicznej wieści. Chcieliśmy poznać wszystkie
szczegóły dotyczące katastrofy, odtworzyć sobie jej przebieg, a co
najważniejsze - zrozumieć, jak do tego mogło dojść. Na gorąco też
zaczęły się mnożyć uwagi i komentarze, krążące wokół kluczowego pytania:
dlaczego samolot Naczelnego Wodza nie był obsługiwany przez polską
załogę, dlaczego za jego sterami siedział czeski pilot, skoro generał
miał do dyspozycji tylu doświadczonych, osobiście mu znanych pilotów
polskich" - wspominał sierżant Henryk Kwiatkowski, pilot 305
Dywizjonu Bombowego "Ziemi Wielkopolskiej". Mimo upływu siedmiu dekad
właściwie na te pytania nie znamy odpowiedzi!
* Tekst pierwotnie ukazał się na blogu 4 VII 2013 r.
Brak komentarzy: