czwartek, lutego 25, 2021
...na 190-tą rocznicę bitwy pod Grochowem - 25 lI 1831 r.
"Chłopicki do końca życia bajał jak stara baba o upadku swoim i kraju, a mianowicie o batalii Grochowskiej, przypisując (ów upadek) Jenerałowi Łubieńskiemu, nie słuchaniu jego rozkazu na polu bitwy tej i nie atakowaniu kawaleryą swoją, co by było sprowadziło podług niego zwycięstwo świetne. Tymczasem gdyby gen. Łubieński spełnił był rozkaz ten, byłoby nastąpiło zniszczenie armii polskiej i porażka zupełna" - tak dobrej czci ojca swego gen. Tomasza Łubieńskiego dochodziła jego córka, Adela Łubieńska (1806-1896). Zaiste każdy przeciera oczy. "Co ten tutaj nam wywija?" - dziwią się. Tak, w ten nietypowy dla grochowskiej batalii sposób zwracam uwagę na ocenę tego, co wydarzyło się pamiętnego 25 lutego 1831 r. Raz, że nie osąd to wojskowy, dwa, że wyrażony piórem kobiety. I tak chcę przypomnieć o 190-tej rocznicy bitwy.
Leży przede mną lektura tyle ważna, co przed laty wzbudzająca polemiki, zainteresowanie. Kiedyś spod lady trzeba było zdobywać kolejne wznawiane tytuły tego autora. Zapytajcie szkolnego miłośnika historii: kim był Marian Brandys? Cisza? A mnie to wcale nie dziwi. A przecież to On odrabiał za nas cenną lekcję szperacza historii i podawał na tacy fakty, zdarzenia, bohaterów. Nie widzę dziś nikogo, kto tak umiałby pisać o epoce napoleońskiej czy powstaniu listopadowym. Tak, przede mną jeden z tomów "Końca świata szwoleżerów", tom IV*. Nie, nie będę polemizował z dziełem Mariana Brandysa (1912-1998). Korzystam z niego, jako tego, w którym zamieszczono interesujące mnie głosy o tym, co przeszło do historii, legendy i pieśni. Cytuję cytaty. Masłuję historię? Nic to, ale jakoś nie mogę uwierzyć, że grono rodaków siedzi teraz w te dni lutowe czyta i jak starły się w śmiertelnym uścisku armia rosyjska generała I. Dybicza z polską generałów M. Radziwiłła i J. Chłopickiego.
Ten wielogłos, to cenne spojrzenia na jeden z najważniejszych epizodów wojny polsko-rosyjskiej 1831 r. Jakoś nie wyobrażam sobie narodowych śpiewów, jak 1 VIII. Dziś młodzież nie zna "Warszawianki 1831 r.". Czyja to wina? Jakoś za komuny uczono jej. Zamordowano jeden z najcenniejszych przedmiotów szkole: wychowanie muzyczne. "Koniec tego biadolenia!" - odzywa się potomek weterana z 1831 r.
- Polacy równali się Francuzom z najlepszych czasów Cesarstwa, że kule latały w olszynce jak grad, że bez przerwy gwizdały w niej kartacze, że grunt przez granaty był całkiem zorały... że nie było tam ani jednego nie uszkodzonego drzewa - oficer armii I. Dybicza.
- ...Chłopicki wcale się jeszcze nia ma za pokonanego. tutaj owszem okazał się cały hart jego duszy, cała zacięta uporczywość jego umysłu. Ono postanowił utrzymać się na swoim, a l b o t e ż z c a ł e m w o j s k i e m n a p l a c u p o l e d z a co raz postanowił, to dokonać musiał - gen. I. Prądzyński.
- Chłopicki dojeżdża do Radziwiłła i z nim krótko się rozmówiwszy, wraca naprzód, wtedy granat nieprzyjacielski uderza w piersi jego konia i w koniu pęka; koń i Chłopicki zniknęli na chwile w kłębie dymu. wydobywają go rannego w obydwie nogi spod rozerwanego konia i zrobiwszy naprędce nosze z kilku kos, składają go na nie i odnoszą do pojazdu [...] - świadek bitwy.
- Chłopicki ranny, odwieziony do Warszawy, gorzko narzekał na nieposłuszeństwo Łubieńskiego i Krukowieckiego. Przez dni następne nieraz się nawet w tych słowach odzywał, które cała Warszawa za nim powtarzała: "Gdybym był istotnie wodzem naczelnym, oddałbym Krukowieckiego i Łubieńskiego pod sąd. Obaj zasłużyli na rozstrzelanie" - W. Zamoyski.
- Chłopicki powinien był najlepiej wiedzieć, że bitwa pod Grochowem, stoczona mianowicie przez infanteryę, nie mogła być zwycięsko ukończoną przez ruch kawaleryi, ale (musiała) raczej pociągnąć porażkę od razu zgubną dla armii i dla kraju. Dlatego Gen. Łubieński nie spełnił rozkazu i przez to ocalił armię i kraj od zguby niechybnej w samym rozwoju powstania naszego - A. Łubieńska.
- Uderzenie było straszne; jazda rosyjska zagrzaną wódką, szła jak huragan, roztrącając po drodze wszystko, rąbiąc uciekających, szerząc wokół postrach i zamieszanie. Artylerya polska, wyczerpawszy amuncyą, odpowiadała słabo na ulewny ogień dział nieprzyjacielskich, pułki dywizyi Skrzyneckiego starały się na próżno powstrzymać rotową salwą rozhukane zastępy, popłoch stawał się ogólnym... - uczestnik bitwy.
Wojna 1831 r., to już dla większości z nas abstrakcja. Nie utożsamiamy się z nią. Za kilkadziesiąt lat tak samo stanie się z powstaniem warszawskim czy bitwą o Monte Cassino. To nieuniknione. Nie wiem czyją opinię przytacza M. Brandys, może samego Wacława Tokarza. Po prostu nie wiem, ale cytuję ją tu: "BITWA POD GROCHOWEM, JAKKOLWIEK OSTATECZNIE PRZEGRANA, OKRYŁA CHWAŁĄ DZIELNE WOJSKO POLSKIE. OKAZAŁO ONO TAM NADZWYCZAJNE MĘSTWO I WYTRWAŁOŚĆ ZARÓWNO W NATARCIU, JAK I W OBRONIE, ŻOŁNIERZ POLSKI DOWIÓDŁ, ŻE MOŻE SIĘ MIERZYĆ Z NIEZWYCIĘŻONĄ, WEDŁUG POWSZECHNEGO MNIEMANIA, ARMIĄ ROSYJSKĄ...". Pamiętajmy o o bohaterach tamtej wojny i tamtej bitwy, choćby generale Franciszku Żymirskim. A ja na koniec raz jeszcze, po latach, sięgam po wiersz Konstantego Gaszyńskiego, by zostawić coś ze strof "Olszynki grochowskiej":
O! gaju święty dla nas! Olszyno Grochowa!
Pamięć o tobie Polak w późny wiek przechowa!
Odrosną drzewa twoje, bo ziema pod niemi
Syta krwi, ugnojona kośćmi ruskiemi!
A gdy na głos zbudzonej ze snu Europy,
Wyjdziem na bój ostatni, - gdy pielgrzymie stopy
Tam poniesiem, gdzie myśli nasze wiecznie lecą,
Gdy białe orły znowu nad Wisłą zaświecą,
W owym dnu odrodzenia, w tę chwały godzinę,
Szczepiąc drzewo wolności - zaszczepim olszynę!
__________________________________
* Brandys M., Koniec świata szwoleżerów, tom IV Zmęczeni bohaterowie, Iskry, Warszawa 1976, s. 74-90
** Gaszyński K., Olszyna grochowska, /w:/ Ojczyzna
w pieśniach poetów polskich głosy poetów o Polsce zebrał
Władysław Bełza, Lwów 1906, s. 112; pisownia, interpunkcja i składnia za oryginałem
Bardzo ciekawe informacje
OdpowiedzUsuń