sobota, listopada 07, 2020
Przeczytania (367) Katarzyna Kubisiowska "Głos. Wojciech Mann" (Znak)
- W radioodbiorniku najbardziej fascynował mnie jego tył.
- ...gdy radio gadało po polsku, a jeszcze grało muzykę, to był dla mnie szczególny moment.
- Świadomość, że Wasowski jest wspaniałym kompozytorem, zyskałem w okresie nastoletnim, czyli późno.
- Zakochałem sie w kobiecie [tj. Wandzie Warskiej - przyp. KN] obdarzonej głosem o takiej barwie, nie mając pojęcia, jak ona wygląda.
- Proszę się na mnie nie obrazić, ale my się do siebie przyzwyczajać. Gdybym ja się urodził z twarzą Roberta Redforda...
- No, skoro mówimy o tym, jak bym chciał wyglądać, to zawsze, uważałem, że wzorem chłopa byłby Gregory Peck.
Tak, jestem zdania, że każde sięgnięcie po książkę Wojciecha Manna i z Wojciechem Mannem, to jest podziękowanie za te 55 lat. Napisać, że to "osobowość", że to "charyzma", że to "kultura", to właściwie nic nie napisać. Brak kontaktu z takim polotem intelektualnym rekompensuje m. in. lektura "Głosu...". Można tylko zazdrościć Autorce, że to ona, a nie my siedzieliśmy na wprost dziennikarza i zadawaliśmy te różne pytania.
- Do dziś zresztą ma m skłonność do mówienia niedbałego, muszę się pilnować.
- A u nas każdy półgębkiem mruknie i efekt jest taki, że w polskich filmach nie można zrozumieć dialogów.
- Kiedyś w radio była poradnia językowa - bat na niechlujów.
- Jednym z piszących do mnie listy "z prowincji" był Marek Niedźwiecki.
- Jedna fanka nocowała na naszej wycieraczce.
- Wchodzenie w kontakt z niestabilnymi ludźmi może grozić problemami.
To nie pierwszy wywiad-rzeka w tym cyklu. Coraz, to inne spotkanie. Skąd się bierze popularność tego rodzaju książek? Z ciekawości! Na pewno. Mamy bowiem okazję zajrzeć do życia dziennikarza, świata z którego wyrósł, który go ukształtował i sprawił, że 55 lat nie było nudziarstwem. Nie miało być laurki, ale cały czas... jest! Wiem. Bo ja inaczej nie umiem. Bo ja inaczej nie mogę.
- Poruszyło mnie to, że przy konsekwentnym tępieniu śladów polskości we Lwowie władza radziecka tu i ówdzie przeoczyła pewne rzeczy.
- Szkoła od samego początku była dla mnie polem lekkiego przepychania się.
- Szczęśliwie dość szybko udało mi się rozpoznać tych nauczycieli, których warto słuchać, i tych podejrzanych, a to pomogło mi w uporządkowaniu przyswajania świata.
- Czasem za demonstrację wystarczy mina człowieka, by się zorientować, jaki jest jego stosunek do tego, co zostało powiedziane.
- W moim domu nigdy nie było dzielenia ludzi.
- Komunizm był, rzecz jasna, ohydniejszy, ale w demokracji też był wiele rzeczy, które fatalnie funkcjonowały i szkodziły jednostce.
Tak, podziwiam Wojciecha Manna. Za Radio i TVP, w których przed laty występował (patrz: duet z Krzysztofem Materną). Humor Wojciecha Manna, mistrzostwo komentarza, to coś, co powinno być uczone na stosownych studiach. Ale chyba się pomyliłem. Mea culpa! Tego się nauczyć nie można. Z tym trzeba sie urodzić. Pewnie jakiś schemat można opanować, ale wtedy dostaniemy karykaturę, a nie mistrzostwo.
- Uczestnicy każdego buntu albo akceptują świat, który idzie swoim rytmem, albo dalej próbują go zmienić, tylko w mniej radykalny sposób.
- Nowe czasy wchłaniają tych, którzy chcą coś osiągnąć, a na obrzeżach zostają ci rozczarowani.
- Trudno mi nazywać buntownikami dzisiejszych hipsterów.
- Łatwo wciągnąć się w rozmowę o buncie w kontrze do obecnej władzy.
- Bardziej mnie przeraża to, że dzisiejsza władza nie jest już znikąd sterowana. Straszne jest to, że ona jest z nas.
- Zawsze towarzyszy mi myślenie, by nie popaść w dół bez dna, tylko szukać rozwiązania. To niezmiennie działa.
Ilość robionych literówek (aż czerwono się robi się w tym tekście) świadczy o mojej emocjonalności pisania. Szybko chcę zapisać, to co we mnie siedzi, a co budzi lektura książki pani Katarzyny Kubisiowskiej. Nie dziwie się, że na okładce wyeksponowano zdanie, które teraz tu przytaczam: "MISTRZ DYSTANSU DO ŚWIATA I SIEBIE W JEDYNEJ TAKIEJ ROZMOWIE". Warto dodać, że za kilkanaście tygodni pan Wojciech Mann kończy 73 lata. Niebywałe.
- Czas usuwa wszystkie - czy większość - rzeczy niedobrych.
- Ojciec zbierał albumy i książki historyczne, a te mnie nudziły.
- Szkoda, że nie poznałem Mrożka.
- Dom w moim rozumieniu to przede wszystkim ci, którzy w nim żyją.
- Regał był na tyle głęboki, że tomy mogły stać po dwóch stronach i wszystkie widziały świat.
- Kiedy człowiek traci kogoś w wieku dojrzałym, to jest to nieporównanie trudniejsze.
- Rodzicom nie spędzało snu z powiek to, że nie starczy do pierwszego.
- ...telewizor był tak dużą atrakcją,m że wszystko chciałem oglądać: filmy dla dzieci, reportaż, teatr.
- Teraz mam powracające myśli, by Marcina, mego syna, nienachalnie wyposażyć w wiedzę o sobie. Ale on ma w nosie, gdy mu opowiadam rodzinne historie. [...] Zresztą on nie ma obowiązku być naszym kronikarzem.
- Z wielki wysiłkiem, pisząc książkę o moim ojcu, wyskrobałem kawałki pamięci.
- Próbuję walczyć z wyidealizowanym obrazem dzieciństwa, które mimo trudnych czasów można by opisać jako sielankę.
- Wydaje mi się, że byłem dzieckiem rok czy dwa, a przecież byłem nim znacznie dłużej.
- Odnosiłem wrażenie, że gdy maluj [tj. ojciec -przyp. KN], wchodzi do innego pokoju.
- W pracowni ojciec miał lepsze radio od mojego. To mnie wkurzało.
- To wielka rzecz, że wychowaliśmy się z siostrą w kontrze do komunistycznego zaduchu.
- Ktoś, kto nie pracuje w radiu całym sercem, nie rozumie tego, że odpowiedzialność wobec słuchaczy, chęć kontaktu z nimi, może być ważnym powodem [tj. odejścia z radia - przyp. KN].
- Pułapką bez wyjścia jest konfrontacja z nieprzyjemnymi głosami.
- Oczywiście, publicznie pozostaję od biadolenia jak najdalszy, bo raczej jestem introwertykiem.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.