czwartek, listopada 05, 2020

Spotkanie z Pegazem (169) Mascha Kaléko "Kadisz"

 

Mascha Kaléko (1907-1975).  Nie wiedziałem, że ktoś taki był. Nie znałem jej poezji. I nadal nie znam. Będąc na Cmentarzu Nieistniejących Cmentarzy w Gdańsku poruszył mną zapis wokół ołtarzowego stołu: "...TYM CO IMION NIE MAJĄ NA GROBIE, A TYLKO BÓG WIE, JAK KTO SIĘ ZOWIE". Poszukałem. Odnalazłem. Trafiłem na ślad żydowskiej poetki. 

Nie, nie będę pisał Jej biografii. Niech nam wystarczy spojrzenie w Jej oczy z fotografii pewnie z lat 30-tych XX w. To zupełny przypadek, że czas listopadowej zadumy rozpocząłem od wiersza Wisławy Szymborskiej, a zamykam wierszem Maschy Kaléko. Niezykły zbieg okoliczności połączył miejscem te dwie poetki: cmentarz. Obie zostały tam cytowane. Obie zmusiły mnie do wysiłku, aby szukać strof, które napisały.

Wiem, to nie "Kadisz" jest cytowany na cmentarnym kamiennym ołtarzowym stole. Ten wiersz jednak wpisuje się w ten wyjątkowy czas. Mogłem go wpleść w pisanie o cmentarzu w Koronowie? Mogłem. Uważałem jednak, że strofy Maschy Kaléko godne są poznania w inny sposób. 

Czerwienią krzyczy mak wśród łanów polskich,

A w czarnych lasach polskich czyha śmierć.
Żółte snopy już gniją.
Dawni siewcy nie żyją.
Blade matki marnieją.
Dzieci płaczą o chleb.
 
Milczą ptaszęta, z gniazda wypłoszone.
Drzewa się skarżą, unosząc koronę,
A kiedy szepczą nad Wisłą schylone,
Na wschód śląc z wiatrem swój posępny psalm,
W brodatych Żydów geście rozmodlenia,
Trzęsie się wokół krwią nasiąkła ziemia
I płaczą kamienie.
 
Kto znów w tym roku zechce w szofar zadąć
Niemym, co modlą się pod płową trawą,
Setkom tysięcy nieznanym, tym z grobu,
Z imion wiadomych tylko Panu Bogu!
Na sądzie wielce musiał się natrudzić,
By z księgi życia wykreślić tych ludzi.
Niech drzew modlitwa dosięgnie Cię, Panie.
Dziś zapalamy światło swe ostatnie.

Wiersz, w tłumaczeniu Ryszarda Wojnakowskiego, zapożyczyłem z FB strony Babiniec Literacki*.

_____________________________________

* https://www.facebook.com/320233918366477/posts/694498084273390/ (data dostępu 14 X 2020)

2 komentarze:

  1. Poruszające...
    Na uwagę ,moim zdaniem,też zasługuje Ginczanka,a właściwie Zuzanna Polina Gincburg.Skamandrytka, przyjaciółka Gombrowicza i Tuwima. Zamordowana przez hitlerowców w wieku 27lat w niewyjaśnionych okolicznościach.
    W wierszu, którego fragment zacytuję podała nazwisko kobiety- szmalcownika, której padła ofiarą
    "Non omnis moriar - moje dumne włości,
    Łąki moich obrusów, twierdze szaf niezłomnych,
    Prześcieradła rozległe, drogocenna pościel
    I suknie, jasne suknie pozostaną po mnie.

    Nie zostawiłam tutaj żadnego dziedzica,
    Niech więc rzeczy żydowskie twoja dłoń wyszpera,
    Chominowo, lwowianko, dzielna żono szpicla,
    Donosicielko chyża, matko folksdojczera.

    Tobie, twoim niech służą, bo po cóżby obcym.
    Bliscy moi - nie lutnia to, nie puste imię.
    Pamiętam o was, wyście, kiedy szli szupowcy,
    Też pamiętali o mnie. Przypomnieli i mnie.

    Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze
    I zapiją mój pogrzeb i własne bogactwo:
    (...)"

    Niezwykły człowiek, niezwykła historia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozwolę sobie wykorzystać ten wiersz. Ale dopiero za rok? Tym odcinkiem cyklu opuszczam temat jesiennej zadumy.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.